Fiskars K40

Nóż to narzędzie, noszę je wszędzie
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 18 lis 2018, 17:05

Nóż, który zakupiłem w markecie budowlanym z czystej ciekawości w 2015. Był ze mną między innymi w Lipuszu na spotkaniu z harcerzami.

fiskars-k40-2.JPG

Na necie mamy cała masę opinii na jego temat, że słaby, kiepskie wykonanie, komuś tam głownia powyginała się podczas podwadzania listew przypodłogowych (zabawne do czego można noża użyć), nikt go nie poleca i tak dalej - i tak dalej. Problem w tym, że wszyscy Ci recenzenci popierają się opiniami wystawionymi przez kogoś tam z ich znajomych i dlatego oni tez tak uważają, pomimo iż żaden z nich nie trzymał go w rękach. W związku z tym postanowiłem sprawdzić jak to z nim jest, tak naprawdę – po mojemu.

Wszyscy znacie mnie z tego, że preferuję duże noże. Używam nawet takich egzemplarzy, których inni nazwaliby maczetami, czy otwieraczami do czołgów. Jednakże jestem otwarty i dostrzegam tez potencjał w mniejszych odpowiednikach. Dlatego gdy tylko zauważyłem fiskarsa K40 na wieszaku pomyślałem CZEMU NIE.

Nóż zapakowany w ładny blister z możliwością wydobycia go stamtąd bez użycia narzędzi. Po wyciągnięciu z opakowania rzuca się w oczy fakt, że jest niezwykle lekki (waży jakieś 70g z pochwą).
Sama pochwa posiada zawieszkę do pasa i dziurkę do odpływu wody, w całości zbudowana jest z jednego kawałka zwykłego pvc. Po dokładniejszym obejrzeniu stwierdzam, iż mocowanie z pewnością urwie się po kilku wydobyciach noża, czy też kilkukrotnemu zawieszeniu na pasie - co też będzie sporym wyzwaniem, ponieważ z trudnością przez szlufkę pochwy przeciągnąłem taśmę o szerokości 50mm. Dlatego też postanowiłem więc nosić go na szyi. Nóż trzyma się w niej ładnie, wchodzi z lekkim kliknięciem i nawet po kilku szybkich i gwałtownych machnięciach pochwą, nie wypadł. Jednakże sam zatrzask pozostawia wyraźnie ślady na jelcu co oznacza, że z pewnością się wyrobi po dłuższym czasie użytkowania. Dobywanie Fiskarsa nie jest trudne, albowiem na grzbiecie pochewki znajdują się nacięcia pod zaparcie kciuka. Jest to dobre rozwiązanie, chociaż ja zmieniłbym je na stopper znajdujący się u wejścia. Umożliwiłoby to wtedy nie tylko zaparcie palca, ale również zepchnięcie z noża osłony. Na szczęście przy pomocy zapalniczki, możemy to niedopatrzenie producenta błyskawicznie naprawić.

Jeśli chodzi o nóż, to swoją wagę zawdzięcza temu, że rękojeść jest pusta w środku. Ma to swoje plusy i minusy. Minusy są takie, że właśnie przez takie rozwiązanie Fiskars jest mniej wytrzymały na cięższe prace. Plusów natomiast jest więcej. Dzięki pustej rękojeści mamy możliwość schować coś do niej (krzesiwo; podpałkę; rozpałkę; zapałki; itd.), możemy też wykorzystać nóż jako grot dzidy w awaryjnej sytuacji, wystarczy dobrać tylko odpowiednie drzewce. Po za tym, pusta rękojeść sprawia, że nóż nie tonie, a unosi się na wodzie - co szczególnie docenią wędkarze, żeglarze i outdoor'owcy.

Głownia wykonana ze stali nierdzewnej 440, zatopiona w rękojeść na jakieś 35mm. Szlif skandynawski - niestety nie na zero, a szkoda. Typowa maszynowa robota, widać pewne niedociągnięcia. Ostrzy się łatwo, niestety ostrość trzyma tak sobie. Wiem, że niektórych z was specyfikacja STAL NIERDZEWNA w opisie noża odrzuca. Dla mnie jednak stal nierdzewna jest znacznie lepsza jeśli chodzi o noże outdoor'owe, niż węglowa. Nie muszę się wtedy martwić o nalot na ostrzu, a fakt że jest bardziej miękka i szybciej się tępi nie zraża mnie z racji tego, że i tak zawsze przed snem, czy przy ognisku wieczorem ostrzę nóż.

Na zdjęciu powyżej widzimy, że klinga wycinana jest jedna za drugą z jednego pasa stali, a także jak to wygląda w środku wszystko.

Z tą wytrzymałością opisaną powyżej to powiem wam, że nie do końca jest tak źle. Przetestowałem go solidnie: wbijałem go w drewno i wyginałem na wszystkie strony, battonowałem nim wyschnięte konary wyrzucone na brzeg rzeki, wbijałem i odłupywałem potężne wióry z drewna i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu dał radę. Ostrze nie stępiło się, nie pogięło, nie widać żadnych śladów uszkodzenia noża. Czyli niepozorny, ale jednak potrafi. Oczywiście jeśli ktoś się uprze to każdy nóż zniszczy – idiotów nie brakuje i nie ma na nich reguły. Ostrze o parametrach 100/19/2 mm z pewnością wystarczy do lekkiego bushcraftu. Pomoże zbudować schronienie, przygotować posiłek, naskrobać podpałkę i przeciąć drewno. Nóż uniwersalny do wszystkiego
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Romeo

ndz 18 lis 2018, 17:10

też posiadam takowego ale już taki staruszek ,że juz napisów nie ma ale nadal działa ma jakieś 10 lat i brat go dostał od wuja z niemiec a potem mi go sprzedał za 20zł bo go noże nie interere a ja się wtedy na niego sliniłem no i mam go do tej pory :)
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 18 lis 2018, 17:18

Ja swojego złamałem w Lipuszu battonowaliśmy po nocy drewno na ogień z Fookim, Kraverem, Peorią i zamiast w ostrze pierdyknąłęm w łączenie rękojeści z klingą.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ostrza”