Maglite Solitaire LED
: pt 23 paź 2020, 20:37
Latarki z biegiem czasu przechodziły najróżniejsze ewolucje. Producenci przebijają się w miniaturyzacji i mocy lumenów. Dziś przedstawiam Wam latareczkę Maglite Solitaire LED model J3A012L, którą to edecuję od początku 2020 roku.
Miniaturowa można by rzec latarka, o aluminiowej (lotnicze aluminium) uszczelnionej oringami obudowie, zasilana jedną baterią AAA (R3). Wyposażona w diodę Luxeon C o mocy 37 lumenów (748 kandeli). Przy takiej konfiguracji ogniwo alkaliczne pozwoli nam na czas pracy nie dłuższy niż 1 godzina 45 minut (zapewniany przez producenta). Z moich testów przeprowadzonych na białych akumulatorkach Eneloop wynika natomiast, że dopiero po 1 godzinie i 56-ciu minutach ogniwo zasilające wymaga wymiany. Podczas zużywania energii dioda nie przygasa tak jak bywa to w egzemplarzach serii CREE. Świeci jasno przez cały czas, by po upływie wyżej wymienionego terminu bez żadnego ostrzeżenia po prostu zgasnąć.
To co z pewnością zasługuje na naganę to anodowana powłoka antykorozyjna części aluminiowych. Ściera się błyskawicznie - można by rzecz. Już po kilku użyciach (wydobyciach z zestawu) staje się matowa. Dodatkowo włącznik także czasem sprawia problemy. Z racji tego, że jest to wersja "wyciskowa" (push off) włącznika, aby uruchomić latarkę należy odkręcić delikatnie głowicę. Sam wyłącznik natomiast lubi czasem podczas popuszczenia zawadzić o obudowę, przez co nie odskoczy prawidłowo, a co za tym idzie latarka nie uruchomi się. Głowica pełni także funkcję manipulatora skupienia wiązki światła regulowanej poprzez jej obrót. Urządzenie jest także niestety tylko bryzgoszczelne pomimo posiadanych oringów. Oznacza to, że deszcz nie jest wyzwaniem, ale zanurzenie w wodzie na dłuższą chwilę, może spowodować uszkodzenie.
Cała latareczka ma 80 mm długości i około 13 mm średnicy. Waga wraz z baterią to tylko 24 gramy. W zestawie oprócz stylowego etui i instrukcji, dostajemy także marnej jakości "SMYCZKĘ" oraz baterię alkaliczną. Koszt to ok 70 zł.
Miniaturowa można by rzec latarka, o aluminiowej (lotnicze aluminium) uszczelnionej oringami obudowie, zasilana jedną baterią AAA (R3). Wyposażona w diodę Luxeon C o mocy 37 lumenów (748 kandeli). Przy takiej konfiguracji ogniwo alkaliczne pozwoli nam na czas pracy nie dłuższy niż 1 godzina 45 minut (zapewniany przez producenta). Z moich testów przeprowadzonych na białych akumulatorkach Eneloop wynika natomiast, że dopiero po 1 godzinie i 56-ciu minutach ogniwo zasilające wymaga wymiany. Podczas zużywania energii dioda nie przygasa tak jak bywa to w egzemplarzach serii CREE. Świeci jasno przez cały czas, by po upływie wyżej wymienionego terminu bez żadnego ostrzeżenia po prostu zgasnąć.
To co z pewnością zasługuje na naganę to anodowana powłoka antykorozyjna części aluminiowych. Ściera się błyskawicznie - można by rzecz. Już po kilku użyciach (wydobyciach z zestawu) staje się matowa. Dodatkowo włącznik także czasem sprawia problemy. Z racji tego, że jest to wersja "wyciskowa" (push off) włącznika, aby uruchomić latarkę należy odkręcić delikatnie głowicę. Sam wyłącznik natomiast lubi czasem podczas popuszczenia zawadzić o obudowę, przez co nie odskoczy prawidłowo, a co za tym idzie latarka nie uruchomi się. Głowica pełni także funkcję manipulatora skupienia wiązki światła regulowanej poprzez jej obrót. Urządzenie jest także niestety tylko bryzgoszczelne pomimo posiadanych oringów. Oznacza to, że deszcz nie jest wyzwaniem, ale zanurzenie w wodzie na dłuższą chwilę, może spowodować uszkodzenie.
Cała latareczka ma 80 mm długości i około 13 mm średnicy. Waga wraz z baterią to tylko 24 gramy. W zestawie oprócz stylowego etui i instrukcji, dostajemy także marnej jakości "SMYCZKĘ" oraz baterię alkaliczną. Koszt to ok 70 zł.