Słoiki z przetworami
: czw 20 wrz 2018, 12:01
Tegoroczna "klęska urodzaju" dała się we znaki wszystkim domowym zaprawiaczom i przygotowanym. Ilość produktów do przerobienia zatrważająca. Wszystkiego szkoda aby się zmarnowało więc koniec końców zabrakło w domu słoików. Gorsza sprawa że sklepy i hurtownie w naszym rejonie również zostały ogołocone. A że tonący brzytwy się chwyta, powrzucałem część przetworów w słoiki po majonezach... Największy błąd. Słoje po gotowcach z półek sklepowych nie zawsze się nadają do ponownego użycia. Albo gwint szlag trafia albo pokrywka nie łapie, generalnie katastrofa. Zwłaszcza gdy człowiek już wszystko umył, ułożył, pasteryzował a wyciągnięty do ostygnięcia słój cieknie... Siekiera i lecieć się wyżyć gdzieś Dlatego zmieniłem taktykę, co już nie jestem w stanie sam przerobić ani nie mam nikogo kto by chciał odebrać ode mnie, wzmacniam kompost. Trudno. Wyrzucenie na kompost to niezupełnie marnotrawstwo. Wszak wszystkie organiczne substancje przekształcają się na pryzmie kompostowej w nową glebę dzięki której możliwy jest wzrost i plon nowych dóbr roślinnych. Jakaś część np. jabłka zostały pokrojone i suszone aby nie zajmować miejsca w słojach jeno dyndać na sznurkach do całkowitego wyschnięcia.
Wróćmy jednak do słoików. Oględziny wzrokowe: szczerby, pęknięcia = słoik w kuble, pokrywki ze śladami rdzy = kubeł. Nie ma zmiłuj. Potem mycie, zabijanie ewentualnego zapachu (szorowanie solą metodą akwarystyczną), suszenie i wyparzanie. Można w piekarniku, można w mikrofali, ja zwyczajnie zalewam wrzątkiem słoje a pokrywki zagotowuje. W międzyczasie nakładam dobra do słojów i zakręcam gorącymi pokrywkami. Słój do góry dnem, cieknie? Nie cieknie? To do gara na szmatkę i pasteryzować. Po pasteryzacji również odstawiam do góry dnem na szmatce aż do dnia następnego. Cenówka z rokiem produkcji i do piwnicy.
Pozyskałem też w tym roku 8 sztuk weków i planuję następne. Wiem że w użyciu mogą się wydawać mniej wygodne niż słoik typu twist-off ale nie dramatyzujmy. Wystarczy zawartość napoczętego weka (który chcemy dokończyć na drugi dzień chociażby) przelać do słoika zakręcanego i po kłopocie. Wek do mycia i czeka na drugi sezon.
Wróćmy jednak do słoików. Oględziny wzrokowe: szczerby, pęknięcia = słoik w kuble, pokrywki ze śladami rdzy = kubeł. Nie ma zmiłuj. Potem mycie, zabijanie ewentualnego zapachu (szorowanie solą metodą akwarystyczną), suszenie i wyparzanie. Można w piekarniku, można w mikrofali, ja zwyczajnie zalewam wrzątkiem słoje a pokrywki zagotowuje. W międzyczasie nakładam dobra do słojów i zakręcam gorącymi pokrywkami. Słój do góry dnem, cieknie? Nie cieknie? To do gara na szmatkę i pasteryzować. Po pasteryzacji również odstawiam do góry dnem na szmatce aż do dnia następnego. Cenówka z rokiem produkcji i do piwnicy.
Pozyskałem też w tym roku 8 sztuk weków i planuję następne. Wiem że w użyciu mogą się wydawać mniej wygodne niż słoik typu twist-off ale nie dramatyzujmy. Wystarczy zawartość napoczętego weka (który chcemy dokończyć na drugi dzień chociażby) przelać do słoika zakręcanego i po kłopocie. Wek do mycia i czeka na drugi sezon.