Jak pisalem - do maki nie wrzucam. Maki nie odsysam "na kamyka", a to oznacza, ze w opakowaniu zostaje sporo powietrza. Czyli takze sporo tlenu. Mysle, ze taka mala saszetka nie ma zdolnosci zwiazania takiej ilosci tlenu w delikatnej reakcji spalania.
Wrzucam natomiast po jednej saszetce do masla (pakuje po jednej kostce), do kielbasy pakuje po dwie kielbachy w worek), do wedliny (pakuje na oko po 20 deko). Tylko do bardzo mokrych wedlin nie daje tych saszetek, bo obawiam sie, ze chemia z saszetki moze przez wode przelezc na zawartosc spozywcza.
I tak to... Tak, ze tego...
Pozdrawiam