Pogadanka o piłach.
: pt 26 kwie 2019, 16:13
Każdy z nas ma i używa jakiejś piły ręcznej. Nie każdy jednak widzi sens opisywania jej, tudzież nie wie jakie ma wady i zalety, a post złożony ze zdjęcia i kilku słów wydaje się słabym pomysłem. Dlatego też chciałbym aby ten temat był bardziej przyjazny dla użytkowników. Opisujmy tu nasze przygody z różnymi egzemplarzami tak by móc nakierować potencjalnego zainteresowanego, lub odkryć przed nim to co było do tej pory niejasne.
Fiskarsa SW-75 już opisywałem, a brzeszczot jak to brzeszczot – leszczyna, lub inny kawałek drewna i mamy pałąkówkę. Zatem pora na kilka innych modeli, a zacznijmy od najtańszej.
Greenmill GR6633 to piła typowo sadownicza o długości brzeszczotu równej 18cm. Jest bardzo OK jak na to co otrzymujemy za cenę 14zł. Największym jej plusem jest metalowa blokada ostrza w pozycji gotowej do pracy. Uchwyt wykonany ze śliskiego tworzywa ma gumowe wstawki na końcach by nie wyślizgnęła się podczas pracy. Zęby są stosunkowo małe, zatem trzeba się trochę namachać by coś uciąć, ale się utnie. Największą jej wadą jest samoczynne otwieranie się po złożeniu. Brak jakiej kol wiek blokady skutkuje rozkładaniem się całej piły, w szczególności gdy podwiesimy ją za oczko w rękojeści, co i tak jest wyczynem, gdyż złożony brzeszczot całkowicie zasłania prześwit.
Piły Husqvarny nie mają jakiś specjalnych oznaczeń. Są 4 egzemplarze i dzielone są na długości brzeszczotów. A zatem 180-tka i 22-tka to składane piłki o długości ostrzy równej 18cm i 22cm, natomiast 240-stka i 300-tka to piły stałe z pochewkami z tworzywa o długościach roboczych 24 i 30 cm. Ich ceny to 73zł za 180, 84zł za 220 i 240, a 300 kosztuje 92 zł. Niestety w ich wypadku nie możemy mówić o jakości użytkowania i wykonania na tym samym poziomie. W swojej kolekcji mam zarówno 240 jak i 300. Kupiłem je zaraz po ukończeniu kursu aroborystycznego, używam ich dosyć często i choć są bardzo dobre jeśli chodzi o możliwości i charakterystykę cięcia, to od strony wizualnej… …ehmm. Oczywiście jestem zdania, że wolę by sprzęt doskonale pracował i wyglądał gorzej, niż na odwrót, jednakże tutaj mówimy o Husqvarnie. Podobnie jak przy innych gigantach część ceny, którą ponosimy przy zakupie jest opłata za tzw LOGO. Piły wyglądają jakby producent zrobił je na szybko, w odpowiedzi na asortyment głównego konkurenta czyli marki STIHL. Wszędzie widać pozostałości po nadmiarze materiału przy zgrzewaniu komponentów, logo Husqi na rękojeści jest po prostu naklejone i to w taki sposób, że z 300 odpadło po kilku dniach, pochewka w ogóle nie ma oznaczeń, klips który przypina się do pasa nie trzyma i rozłącza się gdy tylko mocniej wepchniemy piłę. Do pochewki piła wchodzi na tzw ścisk, a miejsca jest w niej tyle, że brzeszczot po prostu dzwoni jak serce w dzwonie. Całość wygląda jak kiepska kopia, choć pracuje bardzo dobrze. Oczywiście pochewka ma otwór odpływowy na wodę, rolkę prowadnicy uzębienia, a także wsparcie na kciuk – trzeba być obiektywnym. Niestety producent nie podał stali z jakiego wykonano część główną.
Na deser natomiast świeżutki zakup mój urodzinowy – sam sobie sprezentowałem – Fiskars SW 330. Tak wiem, pisałem że nie będę się cofał i nie kupię piły Fiskarsa natomiast urzekł mnie jeden szczegół, który znajdziecie na ostatnim zdjęciu. Sprzęt przybył dzisiaj, zatem nie mogę zbyt wiele o nim napisać poza danymi producenta i tym co dostrzegłem z oględzin. Najważniejsze jest dla mnie to, że wszystko jest wymienialne, od pochwy, przez ostrze, rękojeść, aż po najmniejszą pojedynczą śrubkę. Wszystko można kupić na części. Waży 230g, a brzeszczot wykonany jest z popularnej stali SK5. Zakrzywiona, bo ma pracować w koronach drzew, czy sprawdzi się z pewnością napiszę i nagram film, gdyż i tak muszę odmrozić kanał na YT.
A jak wyglądają Wasze piły? Godne polecenia?
Fiskarsa SW-75 już opisywałem, a brzeszczot jak to brzeszczot – leszczyna, lub inny kawałek drewna i mamy pałąkówkę. Zatem pora na kilka innych modeli, a zacznijmy od najtańszej.
Greenmill GR6633 to piła typowo sadownicza o długości brzeszczotu równej 18cm. Jest bardzo OK jak na to co otrzymujemy za cenę 14zł. Największym jej plusem jest metalowa blokada ostrza w pozycji gotowej do pracy. Uchwyt wykonany ze śliskiego tworzywa ma gumowe wstawki na końcach by nie wyślizgnęła się podczas pracy. Zęby są stosunkowo małe, zatem trzeba się trochę namachać by coś uciąć, ale się utnie. Największą jej wadą jest samoczynne otwieranie się po złożeniu. Brak jakiej kol wiek blokady skutkuje rozkładaniem się całej piły, w szczególności gdy podwiesimy ją za oczko w rękojeści, co i tak jest wyczynem, gdyż złożony brzeszczot całkowicie zasłania prześwit.
Piły Husqvarny nie mają jakiś specjalnych oznaczeń. Są 4 egzemplarze i dzielone są na długości brzeszczotów. A zatem 180-tka i 22-tka to składane piłki o długości ostrzy równej 18cm i 22cm, natomiast 240-stka i 300-tka to piły stałe z pochewkami z tworzywa o długościach roboczych 24 i 30 cm. Ich ceny to 73zł za 180, 84zł za 220 i 240, a 300 kosztuje 92 zł. Niestety w ich wypadku nie możemy mówić o jakości użytkowania i wykonania na tym samym poziomie. W swojej kolekcji mam zarówno 240 jak i 300. Kupiłem je zaraz po ukończeniu kursu aroborystycznego, używam ich dosyć często i choć są bardzo dobre jeśli chodzi o możliwości i charakterystykę cięcia, to od strony wizualnej… …ehmm. Oczywiście jestem zdania, że wolę by sprzęt doskonale pracował i wyglądał gorzej, niż na odwrót, jednakże tutaj mówimy o Husqvarnie. Podobnie jak przy innych gigantach część ceny, którą ponosimy przy zakupie jest opłata za tzw LOGO. Piły wyglądają jakby producent zrobił je na szybko, w odpowiedzi na asortyment głównego konkurenta czyli marki STIHL. Wszędzie widać pozostałości po nadmiarze materiału przy zgrzewaniu komponentów, logo Husqi na rękojeści jest po prostu naklejone i to w taki sposób, że z 300 odpadło po kilku dniach, pochewka w ogóle nie ma oznaczeń, klips który przypina się do pasa nie trzyma i rozłącza się gdy tylko mocniej wepchniemy piłę. Do pochewki piła wchodzi na tzw ścisk, a miejsca jest w niej tyle, że brzeszczot po prostu dzwoni jak serce w dzwonie. Całość wygląda jak kiepska kopia, choć pracuje bardzo dobrze. Oczywiście pochewka ma otwór odpływowy na wodę, rolkę prowadnicy uzębienia, a także wsparcie na kciuk – trzeba być obiektywnym. Niestety producent nie podał stali z jakiego wykonano część główną.
Na deser natomiast świeżutki zakup mój urodzinowy – sam sobie sprezentowałem – Fiskars SW 330. Tak wiem, pisałem że nie będę się cofał i nie kupię piły Fiskarsa natomiast urzekł mnie jeden szczegół, który znajdziecie na ostatnim zdjęciu. Sprzęt przybył dzisiaj, zatem nie mogę zbyt wiele o nim napisać poza danymi producenta i tym co dostrzegłem z oględzin. Najważniejsze jest dla mnie to, że wszystko jest wymienialne, od pochwy, przez ostrze, rękojeść, aż po najmniejszą pojedynczą śrubkę. Wszystko można kupić na części. Waży 230g, a brzeszczot wykonany jest z popularnej stali SK5. Zakrzywiona, bo ma pracować w koronach drzew, czy sprawdzi się z pewnością napiszę i nagram film, gdyż i tak muszę odmrozić kanał na YT.
A jak wyglądają Wasze piły? Godne polecenia?