Dziecięca przygoda - jak zarazić dzieciaka lasem i innymi ciekawymi rzeczami.

Własne i merytoryczne artykuły uczestników forum
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
danesz
Posty: 32
Rejestracja: pn 14 sie 2023, 22:30
Lokalizacja: Mazowsze
Kontakt:

pt 15 wrz 2023, 23:46

Nie bardzo wiedziałem gdzie to wrzucić, więc wędruje tu.
Jeśli któryś z adminów uzna że tekst pasuje do tego działu jak świni siodło - śmiało niech go przerzuci.
Poniższy tekst, to była moja odpowiedź wrzucona na jedną z grup nazwijmy to "outdoorowych", gdzie ktoś pytał jak z dzieciakiem zacząć, jak zarazić pasją, jak przygotować malucha i tak dalej.
Poniższe słowa, to rzecz jasna MOJA subiektywna opinia. A z opinią jest jak z dupą. Każdy ma swoją.
Ale - jeśli komuś się to na coś przyda to tekst spełni swój cel.

Aha. Jakby się komuś składnia nie podobała, stylistyka itd. to nie bijcie.
Dziennikarzem nie jestem, do gazet ani periodyków nie pisuję, wykształcenia kierunkowego również nie posiadam.


1. Przygoda to za dużo powiedziane. Po prostu ja, czyli ojciec mojej pociechy, od dziecka szwendałem się po lasach i innych terenach ulokowanych z dala od cywilizacji. A to Kaukaz, a to Syberia, Sajan czy Bajkał lub Ural. Moi rodzice uznali, że takie wychowanie jest lepsze od telewizora czy innych takich atrakcji. A nadmienię, że okres mego dorastania to lata 80/90, kiedy do domów zawitały komputery, upowszechnił się sprzęt stereo i praktycznie każdy miał video, co skutkowało coraz większą ilością „dupogodzin” jakie wyrabialiśmy w domach. Jakby tego było mało, byłem aktywnym harcerzem. Mając taki bagaż doświadczeń, naturalną koleją rzeczy stała się próba „przeflancowania” tego na jakże żyzny grunt jakim jest dziecko. Juniorka już jako niemowlę spędzała dużo czasu w lesie, niejako pomagając mi na przykład w pisaniu artykułów czy recenzji. Przywykła więc od maleńkości do szumu lasu, wrzasku sójek czy bzyczenia komarów. Z tym podzielaniem pasji też nie do końca jest tak, że był wielki entuzjazm. To dziecko, więc jest zmienne. A w dodatku dziewczynka, więc mała kobieta, zatem zmienna po trzykroć. ;)
2. Z pierwszym noclegiem to tak, że dla mnie było to większe przeżycie niż dla młodej. Ona sypiała dużo w terenie już jako niemowlę, nocleg w lesie był zatem niejako kontynuacją naszych wcześniejszych poczynań. Ja byłem nieziemsko zestresowany, tym bardziej że pierwszy nocleg w lesie przypadał bodajże na kwiecień, gdzie temperatura spadła do kilku stopni. Młoda nie była wtedy jakoś szczególnie podekscytowana. Było to dla Niej coś niemalże normalnego. Jest to moim zdaniem wypadkowa wcześniejszego trybu życia, spacerów czy wielogodzinnych pikników jak i budowania biwaków w domu. Wydawać by się mogło, że takie biwaki domowe nie mogą w jakikolwiek sposób przygotować do biwaku na łonie przyrody, ale to bardzo mylna opinia. Dziecko sypiając czasem w domu na karimacie, w śpiworze i pod np. tarpem, przyzwyczaja się do swego rodzaju „mikroświata” tworzonego przez jego najbliższe otoczenie. Karimata, tarp, śpiwór, ulubiony misio Zatem w lesie, nie jest tak że wszystkie czynniki są obce i dzieciak zostaje przebodźcowany nieznanymi sobie czynnikami. Dziecko ma wtedy obok siebie rzeczy z którymi już miało styczność i które dobrze zna. Ja czasem robiłem tak, że rozsypywałem kilka klocków lego na podłodze i puszczałem odgłosy natury. Żeby się wyspać na takim „domowym biwaku” musieliśmy wyzbierać z legowiska szyszki i gałązki (czyli lego ;), co zwykle nam się nie do końca udawało, i zawsze coś tam małą uwierało. Dokładnie tak jak w lesie. Więc o jakiejś wielkiej przygodzie nie mogło być mowy. Tak jak napisałem, było to przeżycie raczej dla mnie. Czy nie zmarznie, czy się wyśpi, czy się czegoś nie wystraszy, co mogłoby skutkować zniechęceniem do biwakowania... Na szczęście nic takiego się nie stało, i moja latorośl bardzo chętnie ze mną jeździ. A ciekawe jest to, że młoda mimo iż lubi wyjazdy, to zdecydowanie woli spać pod tarpem niż w namiocie. Z jednej strony to normalne. Widać otoczenie, widać co wyprawia natura i słuchać wszystko wokół. Namiot natomiast, mimo iż daje nam jako taką intymność, to jednak oddziela nas od lasu czy szeroko rozumianej natury.
3. Na tym etapie jakoś szczególnie się nie przygotowujemy. Młoda doskonale wie co ma zabrać, na co zwrócić uwagę i zawsze przed wyjazdem, jedną z pierwszych czynności, jest przejrzenie Jej „torby survivalowej”. A co to ta torba survivalowa? Jak tylko się okazało, że młoda polubiła leśne życie, uszyłem Jej małą torbę na ramię. Taką do której będzie mogła zbierać szyszki, patyki czy kamyki które Jej się spodobają. Jednocześnie torba jest Jej „survival kitem”, mającym pomóc „odnaleźć” się w sytuacji kryzysowej. Torba ma wpisany numer telefonu do mnie, na krótkiej smyczy jest przymocowany gwizdek, a w środku są dwie latarki świecące światłem ciągłym plus jedna migająca, folia NRC, dwie taśmy odblaskowe, opaska SOS oraz kilka kawałków odblaskowego paracordu (czerwony z odblaskowym oplotem, o zwiększonej widoczności w nocy), i jakieś przekąski. Czasem ląduje tam jakaś nieduża maskotka. Ta właśnie torba, wraz z zaznajomieniem dziecka z zasadami postępowania w razie zgubienia drogi lub pobłądzenia, ma pomóc odnaleźć dziecko w lesie oraz pomóc mu przetrwać w miarę bezstresowo czas do nadejścia pomocy. W tym sezonie do całości dodajemy smartwatcha z opcją wykonywania połączeń. Całość (czyli względna świadomość Młodej oraz odrobina sprzętu) powoduje że w miarę bezstresowo śmigamy po mazowieckich ( i nie tylko ) lasach. Wybierając się na dłuższe eskapady, bez wątpienia trzeba zadbać nie tylko o komfort fizyczny i pełen brzuszek, ale również o kwestie „duchowe”. Zapewnienie dzieciakowi (lub dzieciakom) rozrywek, to częstokroć być albo nie być jeśli chodzi o wyjazd. Zapewniam że nie ma nic gorszego niż znudzony, a przez to marudny szkrab. W naszych obozach, dzieciaki (lub dzieciak) robią mapy obozu oraz jego okolic (na ziemi – z szyszek, kijów i piachu, lub na kartce papieru, którego zawsze trochę mamy), lepią zwierzątka, miski lub kubki z gliny czy pod moim okiem dbają o ognisko (chodzi o znoszenie opału, pilnowanie aby ogień „się nie rozlazł”). Bardzo ważnym elementem życia obozowego, jest dbanie o obóz i otoczenie. Ważne jest wprowadzenie dyżurów, co z jednej strony pozwala utrzymać czystość w obozie, a z drugiej strony, z góry wiadomo kto, kiedy i czym się zajmuje. Niebagatelne znaczenie ma również nauka obowiązkowości przez pociechę lub pociechy. Oczywiście pięcio czy sześciolatek nie będzie w stanie samodzielnie ugotować obiadu i niezbędna będzie nasza pomoc, ale prace związane z porządkiem czy przygotowaniem prostego posiłku takie dziecko spokojnie może wykonywać. Jakie niesie to ze sobą korzyści jest chyba wiadome.

4. Przygód jako takich na szczęście nie mamy. Z punktu widzenia rodzica – rewelacja. Przygody to ostatnie czego mi potrzeba, chociaż wiem że to kwestia czasu kiedy się coś wydarzy. Jednakowoż to co dla nas jest normalne w naszej okolicy, dla kogoś innego może być nie lada przygodą. Dziki przechodzące koło obozu, rudel saren czy jeleń lub łoś nie są czymś niezwykłym (doszło do tego, że młoda zaczęła miejsca nazywać "górka dzików", "łosiowa droga" czy "łazienka" - czyli babrzysko dzików i jeleni... :D).

Pozdrawiam.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 17 wrz 2023, 19:54

Pasuje tu jak najbardziej. Trzeba młodych z tym zaznajamiać szybko. Pokazać inny świat jak szkolne ławki i sieć. 🙂
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1099
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

sob 25 lis 2023, 10:32

Cześć

Mój młodzian :) Powoli zaczyna zadawać pytania w stylu

„Tata a co ty w wojsku robiłeś?”

„Tata czołgiem jeździłeś?”

„Jak było z dziadkiem na strzelnicy?”

„W górach są niedźwiedzie?”

„A kiedy pójdziemy pod namiot?”

Najlepsze w tym wszystkim jest to :) Że zbytnio o tym co było w wojsku oraz co robiłem za młodu mu nie opowiadałem. Dlatego bardzo się ucieszyłem kiedy padły takie pytania :) bo to „moja krew” czystej postaci ;)

~Bart
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Artykuły”