Informacja czy opinia?

Własne i merytoryczne artykuły uczestników forum
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pn 10 cze 2019, 07:32

Kilka tematów zmotywowało mnie do napisania tych kilku zdań. Tytuł został wzięty ze szwedzkiej broszury opublikowanej przez potacza (i tłumaczenia Bolda) gdzie autorzy radzą aby odróżnić jedno od drugiego nim zdecydujemy się np uciekać z domu. Poza tym kolega Rapttus powołał się w poście o szczepionkach na dr Jaśkowskiego.
Po pierwsze, nie mam zamiaru tworzyć żadnej czarnej listy autorów słów, które można znaleźć w sieci a jednak niektóre postacie udzielające się poprzez swój kanał YT lub inne media społecznościowe, są mało wiarygodne.
Wiadomo, że Internet stworzył możliwość szerszej wypowiedzi ludziom i to zarówno tym którzy chcą nam przekazać wartościowe informacje jak i tym którzy powiedzą wszystko w co wierzą lub na czym zarobią/zyskają sławę. Musimy odróżnić w miarę możliwości jednych od drugich a dokładniej rzecz ujmując, odsiać informacje od opinii bo rzadko bywa że ktoś w oczywisty sposób wciska nam bujdy na resorach. Najdoskonalsze kłamstwo owija się w zbiór prawd aby nabrało wiarygodności i przekonało nas do zmiany myślenia.
Metoda badawcza jakiej nauczono mnie na studiach to siedzenie w tekście źródłowym. Trzeba wyszukać kilku(nastu jeśli to możliwe) źródeł aby upewnić się że prawda X którą ktoś opisał, przewija się w innych publikacjach a nie tylko u jednego autora. Zajmujemy się jakimś tematem i aby wyłuskać prawdę musimy szukać publikacji dotyczących danego zagadnienia. Oczywiście papier wszystko przyjmie i każdy może wydać książkę a my nie możemy wierzyć każdemu na słowo. Aby nie poruszać żadnego z tematów forum, posłużę się przykładem z czasów własnej magisterki. Katedra mediewistyki na wydziale historycznym, seminarium magisterskie i jedna z dziewczyn piszących o templariuszach podaje swoją bibliografię do tematu. Pada tytuł i autor na co profesor momentalnie reaguje uniesieniem brwi ale z dobrodusznym uśmiechem czeka grzecznie do końca listy. Dziewczyna ma ze sobą kilka książek w tym jak się okazuję tę przy której brwi promotora powędrowały w górę. I akurat po tę książkę sięga aby zacytować fragment dotyczący małego statku płynącego pod żaglami Odrą z rejonu ówczesnego Dolnego Śląska na którego banderze jest krzyż templariuszy... Promotor z uśmiechem pyta "a jakie jest źródło tego cytatu? skąd autor wziął tą wiedzę na temat takiego statku?" Panna nie wie i po chwili szukania nie znajduje w książce ani jednego odnośnika do źródeł ani nawet bibliografii z tyłu książki. Co z tego wynika? Ano to, że książkę popularnonaukową można napisać w ten sposób, nie powołując się na źródła (informacje) a jedynie na czyjeś opinie (pogłoski, własne przemyślenia). Dodatkowo profesor bierze do ręki książkę i stwierdza "ha! wydawnictwo Bellona! dawniej merytoryczne, obecnie komiczne" i pokrótce opisuje dlaczego trzeba uważać na autorów, szukać kim są, co do tej pory napisali, kto ich promował i w jakim okresie politycznym aby dostrzec co może być prawdą a co naciągnięciem, opinią własną czy zwyczajnie kłamstwem.
Mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi. Rozumiem że nie mamy czasu weryfikować wszystkich informacji jakie do nas docierają ale jeśli ktoś nim dysponuje, proponuję przyjrzeć się niektórym hmm gwiazdom internetu (nie piszę tego złośliwie, nie znalazłem innego określenia) aby zrozumieć ich motyw działania i spróbować znaleźć ich źródło wiedzy. Trafiłem kiedyś na informacje podaną przez Igora Witkowskiego o promieniowaniu tak zwanej "muchołapki" w Górach Sowich jako o dowodzie na tajne badania Niemców nad Wunderwaffe w tamtym regionie. Będąc niedługo potem na miejscu i słuchając opowiadania oprowadzającego zadałem pytanie odnośnie tego promieniowania i usłyszałem że owszem, miejsce ma lekkie promieniowanie jednak dziura pod muchołapką zostało dla bezpieczeństwa zasypane tym co było pod ręką, głownie żużlem hutniczym który wykazuje właśnie takie nieznaczne promieniowanie a zatem pan Witkowski podał prawdę w swojej opowieści online "przyjechali Szwedzi, robili badania, okazało się że miejsce ma lekkie promieniowanie" ale nie dodał nic o tym żużlu i z prawdy (Szwedzi faktycznie byli i badali) zrobił argument pod własną teorię.
Bądźmy czujni. Otrzaskanie gęby w sieci i zdobycie rozgłosu to także droga do pieniędzy i wyrwania się z układu robotniczego :D i niejeden zrobi bardzo wiele aby do tego doprowadzić.
Piszę jeszcze raz, nie chcę nikogo obrażać ani podważać jego słów jednak proszę o czujność. Jeśli nie znamy się na medycynie, ciężko nam odnaleźć prawdę w czyichś słowach bez przekopania się przez publikacje branżowe autorytetów. Uleganie tak zwanym teoriom spiskowym przychodzi nam bardzo łatwo a tymczasem prawda nie jest czymś łatwym do zdobycia.
Obrazek
Awatar użytkownika
potacz
Posty: 162
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:57
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Kontakt:

wt 11 cze 2019, 13:30

Za wyartykułowanie tego do czego ja nie mogłem ułożyć w głowie i ubrać słowa: PIWO DLA TEGO PANA!

Internet kwitnie wieloma opiniami samozwańczych ekspertów dzięki internetowi i mass mediom, wraz z rozszerzeniem dostępu do informacji i komunikacji, spada jakość tychże. Gdyż większość z zasady nie może być elitą :)

Podstawową rzeczą na którą musimy zwracać uwagę pod różnego rodzaju informacjami, to źródła. Najlepiej źródła, które ja osobiście nazywam twardymi. Publikacje naukowe, podparte badaniami, książki naukowe, stanowiące podstawy programowe lub inne autorytatywne źródła pisane.

Do tych opinii należą, według mnie, informacje uzyskane od ludzi powszechnie uznanych za autorytety w danych dziedzinach (ale powszechnie uznanych, z dorobkiem naukowym, a nie samozwańczym autorytetem). ALE. To że ktoś jest autorytetem np. medycznym, nie znaczy że jest autorytetem dot. filozofii życia, rolnictwa, broni,przetrwania czy pędzenia bimbru.

I tutaj, wydaje mi się, pokutuje powszechne podejście jeszcze z poprzedniej epoki, że prawdziwym ekspertem jest ten, kto zna się na wszystkim. Szef ma być od wszystkiego! Kultywowane jeszcze przez "klasę" polityczną. Nie! To właśnie w drugą stronę, ekspertem jest ten, kto wie coraz więcej we wciąż zawężającej się dziedzinie. Siła tkwi w tym, żeby otaczać się ludźmi mądrzejszymi od siebie, znać swoje braki, mieć pokorę by się do nich przyznać i móc się od tych ludzi uczyć :)
Awatar użytkownika
Rapttus
Posty: 197
Rejestracja: śr 19 wrz 2018, 15:02
Lokalizacja: Rzeszów Jasło
Kontakt:

pt 14 cze 2019, 00:14

Bardzo dobrze opisałeś 1411 :)

Dostajemy tyle informacji co dzień że ciężko weryfikować chociaż 5 % :(

Co do badań i uznanych autorytetów poradźcie co zrobić gdy są badania coś potwierdzające a inne temu zaprzeczające i zdawało by się że osób utytułowanych, uznanych itp.
Ja w takim przypadku idę śladem pieniądza i interesów zlecającego lub wykonującego badania, co zazwyczaj jest najlepszą weryfikacją źródła :P
A wy jak rozwiązujecie taką wątpliwość ?
Obrazek
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 14 cze 2019, 05:37

Trudna sprawa i wiem co chcesz powiedzieć. Zdarzają się podmioty oczekujące pewnego efektu, które zapłacą za niego a zatem znajdą się również wykonawcy takiego konkretnego efektu. Znów musielibyśmy szukać informacji o takich zdarzeniach. W przypadku szczepionek uderzyło mnie co kiedyś powiedział dr Czerniak, parafrazując że kiedyś polskie szczepionki były takie a takie a obecnie mamy do czynienia z niemieckimi czy innymi zachodnimi które mają zupełnie inny skład, są bardziej inwazyjne. To że się zmieniają czasy i technologia, to jasne a więc i szczepionki się modernizują. To że polskich leków jest niewiele to kwestia tego że nasz kraj za tych czy innych rządów (wartych jeden drugiego) zaorał polski przemysł i nic nie poradzimy na brak własnych towarów. To że generalnie twórcy różnych dóbr idą na skróty, niekoniecznie kierując się dobrem odbiorcy to też prawda. Nie jest łatwo się w tym odnaleźć. Ostatnimi czasy Monsanto wykupiło Bayer (jeśli się nie mylę) i w niedługim czasie dostało pozwy o Randap, jako o środek powodujący raka. Latami ten preparat był dopuszczany i nikt nie próbował go określać mianem szkodliwego... Czytałem kiedyś traktat lekarski bodajże z XIX wieku opisujący korzyści płynące z palenia tytoniu :D I tak to już jest że z czasem odkrywamy drugiego dno. Obecnie pieniądz stał się bożkiem i dla niego wiele się zrobi, w tym także sprzeda trutkę jako cudowny środek. Można jednak znaleźć różne badania z różnymi wynikami dla tego samego obiektu/preparatu. Tylko znów, musimy mieć czas i determinację aby przez to przebrnąć. Z założenia unikam współczesnej medycyny i farmakologii. Jeśli jest to możliwe! Bo jeśli nie, to nie chcę siebie ani swoich bliskich tym bardziej skazywać na jakąś tragedię. Czytam o ziołach, akupunkturze i tego typu rozwiązaniach ale z założeniem że to rozwiązanie alternatywne jeśli wszystko inne zawiedzie. Czasami się okazuje że mogłem od razu porzucić medycynę współczesną i zdać się na wiedzę pokoleń. A czasami odwrotnie, nic mi nie dały własne poszukiwania i efekty marne, trzeba szukać dalej konwencjonalnych rozwiązań i porad innego lekarza powiedzmy. Dodatkowo jeśli mnie coś boli to próbuję zrozumieć dlaczego boli i zaradzić temu bez sięgania po przeciwbóle ale jeśli rwie jak cholera, to biorę pigułkę i kieruje się w stronę specjalisty (rehabilitanta, lekarza, etc.). Nie wszystko da się przeskoczyć. Tudzież za mała wiedza aby samemu to zrobić.
Wracając do dr Jaśkowskiego, złapałem go na nieścisłościach historycznych dlatego jestem wobec niego ostrożny. W zasadzie wrzuciłem go częściowo do worka tak zwanych patatajciów (internetowych oszołomów, od jednego z nich, Taratajcia). Nazwę wykuł Wyngoshelektryczny który okiem elektronika rozkminiał cudowne patenty urządzeń pseudo diagnostycznych sprzedawanych przez nich. Miewaliśmy z tego ubaw po pachy. Oprócz zabawy było tak, że np ja znajdowałem jakiś cudowny filmik o jakimś urządzeniu a kolega Wyngosh posiadając swoją wiedzę w temacie określał co jest działającym sprzętem a co blagą. Każdy z nas się w czymś specjalizuje i może podważyć to co widzi i słyszy. Jeśli nie mamy pewności sami, zapytajmy innych (w sensie forum bądź ludzi ze swojego otoczenia). Tylko jak napisałem wcześniej, prawda nie jest czymś łatwym do zdobycia. Ale jeśli się poddamy to będziemy konsumentami idealnymi a tego lepiej nie dożyć.
Obrazek
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

wt 18 cze 2019, 20:13

Kiedyś SciFun zrobił materiał o tym jak odsiewać ziarno od plew. Niecałe 2 godziny nagrania :D ale warto sobie ten czas znaleźć, jedno że ciekawie zrobiony materiał a drugie że są tam konkretne porady dotyczące wyszukiwania prawdziwych informacji w internecie. Krótki film o prawdzie i fałszu
Obrazek
Romeo

wt 16 lip 2019, 16:39

odgrzeję kotleciora ,hehe a propos własnie tych informacji i ich sprawdzania , akurat wezme tu na przykład pana witkowskiego i ta muchołapkę ,lubiłem go słuchać i ogladać filmy w których się wypowiada nawet przyjechali chyba z jakiegos popularnego programu Anglicy i nagrywali z nim wywiad na temat tych konstrukcji 3 rzeszy i własnie muchołapki no ale jakoś mi to nie pasuje do niczego snuli teorie wyssane troche z małego palca a troche domysłów i huk wie jeszcze czego ,ostatni żywy swiadek opowiadał co tam sie działo przy tej muchołapce i ni jak nie pasuje tu nic do niczego o czym powiedzieli a tym bardziej do hamowni UFO , dużo oglądam programów gdzie wypowiada sie pan Wołoszański który nie jest historykiem z wykształcenia ,jednak ojciec był w AK a on sam w SB ,ale jednak on nie spuszczał się zbytnio nad tematem tej muchołapki i zawsze mnie to interesowało do puki w jednym z odcinków nie powiedział ,że to była podstawa kominowa do chłodzenia komina i koniec kropka nie ciągnie dalej tematu ,i tu by sie to zgadzało ,z relacja tego ostatniego świadka ,a co jest najciekawsze na koniec programu pana Wołoszańskiego jest ciekawy napis a mianowicie "Materiały archiwalne pochodza z archiwum Telewizji Polskiej oraz Bogusława Wołoszańskiego" i akurat mnie zaciekawiło skąd on ma w ogóle materiały na ten temat i tu akurat kłania się służba w SB ,bo tak myślę ,że oni mieli i w sumie mają nadal takie archiwa ,gdzie zwykły smiertelnik nigdy nie zajrzy ...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Artykuły”