Pozyskiwanie wody z okolicy
: wt 12 mar 2019, 14:22
Znajomość źródeł wody w swojej okolicy jest kluczowa dla przetrwania w pewnych scenariuszach zagrożeń. Warto przejść się i rozeznać w sytuacji jaka jest na terenie w którym mieszkamy. W naszych okolicach jest dobrze jak i jest źle, zależy jak na to spojrzeć. Według treści artykułu z ubiegłego roku wynika iż woda z lokalnych źródełek nie nadaje się do spożycia z racji skażenia bakteriami coli. Źródełka są od nas oddalone znacznie (w przypadku W może się okazać zbyt daleko) a i są znane przez okolicznych mieszkańców, a więc należy szukać sobie własnych aby uniknąć spotkań/konfliktów. Przeczesałem zatem okoliczne zakamarki, podpytałem starszych „lokalsów” i jakiś tam wynik jest. A zatem do sedna:
Staw hodowlany
A raczej stawy. Wykupione w ostatnich latach przez osobę prywatną, ogarnięte i zarybione. Stawy są zasilane ze źródła natomiast nadmiar wody odchodzi rowami w pola. Na zdjęciach fragmenty. Sieć rowów jest spora i ciągnie się kilometrami. Jakość wody w rowach pozostawia wiele do życzenia jednak właśnie takimi rowami przywędrowały młode bobry i jakieś 500 m od mojego domu zrobiły czystkę z łozinami i pochyłymi wierzbami, które rosły na obrzeżach pól. Na tych rowach przesiadują okazjonalnie czaple siwe. Nad nimi grasują zimorodki. Osobiście jednak wolałbym korzystać z wody bezpośrednio ze stawów i to po przegotowaniu. Teren prywatny a więc w czasie kryzysu może być broniony zatem szukamy dalej.
Jest i kilka innych stawów, podobnych z grubsza a więc nie rozpisuję się z innymi przykładami.
Leśne wycieki
Trzy w niedalekiej odległości od siebie. Źródło pierwszego znajduje się na trenie prywatny i zasila mały staw z którego odpływ tworzy leśny strumyczek. Woda łączy się z drugim źródełkiem, wysączającym się z ziemi już na terenie lasu. Źródełko to jest niczym innym jak rozdeptanym wodopojem dla leśnych zwierząt. Nie ma żadnej skałki, dziury w ziemi, po prostu na pochyłości leśnego jaru w pewnym momencie tworzy się błoto, potem małe rozlewisko aż w końcu strumyk. Po jakimś kilometrze do nurtu strumyka wpada kolejna porcja wody, również ze źródła którym jest staw na terenie prywatnym. Całość płynie dalej i w końcu zasila okoliczne rowy. Na etapie leśnego jaru, gdzie z błota powstaje strumień, czerpałem już wodę. Spożywałem po przegotowaniu i poprzez filtr Lifestraw. Nie może być inaczej, to zwierzęcy wodopój. Na etapie połączonych odpływów z obu stawów już nie miałem ochoty próbować. Kto wie co ludzie z tymi stawami robią. To ujęcie leśne uważam za najlepsze póki co.
Stare studnie
Jest kilka takich miejsc, nawet obecnie w lesie, na terenie dawnych domostw z których pozostały jedynie ruiny. Oczywiście studnie takie zwykle są zasypane i na dzień dzisiejszy nie posłużą nam kompletnie. Plus jest taki że dzięki informacjom od starszych wiem że znajdują się „na źródłach” bądź też w ich bliskim sąsiedztwie. Kiedy przyjdzie czas trzeba by było je odkopać i udrożnić, co jest jakimś tam problemem. Możemy mieć (i na pewno będziemy) na głowie więcej niż nam się wydaje i odkopywanie starej studni może być niemożliwe. Jednak nie można ich udrożnić już teraz. Gajowy po lesie chadza, czasem jakiś lokalny wiercipięta i cały nasz trud, nie dość że zauważony to jeszcze może zostać okupiony jakimiś konsekwencjami prawnymi. Myślę jednak że dobrze wiedzieć gdzie się znajdują takie studnie. Nie każdy scenariusz kryzysowy zakłada najgorsze i być może wiedza o lokalizacji dawnych ujęć wody będzie nam potrzebna.
Leśne rezerwuary przeciwpożarowe
Coś jakby małe stawy w których gromadzi się i utrzymuje wodę na potrzeby gaszenia ewentualnego pożaru lasu. Nie jestem pewny pochodzenia wody w tych stawach ale po przefiltrowaniu i przegotowaniu chyba się nada choćby i do utrzymania higieny. Zresztą gdy będzie bardzo źle, nikt nie będzie grymasił zbyt długo.
Rzeka
Na temat jakości wód Odry nie będę pisał bo chyba podobna sytuacja występuje w większości naszych rzek. Jeden wielki syf. Chyba że mieszkamy w górach to potoki i strumienie które rozpoczynają bieg większych rzek w dalszej części kraju, są wciąż czyste na tyle, aby w miarę bez obaw z nich korzystać. Na rzeki nie liczyłbym zanadto.
Oficjalne źródełka
Mam na myśli takie które zostały obudowane, dołożony „kran” i o których większość ludzi w okolicy wie. Doskonałe miejsce na pułapkę, na problemy względem nas. Omijam dużym łukiem i nie koniecznie pchałbym się do nich w sytuacji kryzysowej. Ponadto lokalne media podają zwykle że wody są skażone, niezdatne do picia. Często również zostają zabetonowane na amen, zakopywane (przecież mamy płacić za wodę a nie brać za darmo) a więc nie można na nich polegać.
Deszczówka
Najszybsza metoda jeśli mamy opady. Bez wychodzenia z domu. Wystarczy przygotować sobie zbiorniki, beczki lub choćby i wiaderka aby gromadzić wodę spływającą z naszych rynien. Co już zostało powiedziane, deszczówka jest jałowa, pozbawiona związków mineralnych a więc najlepiej ją wykorzystywać do higieny i do podlewania ogródka co jednak jest ogromnym plusem a więc warto gromadzić wodę deszczową.
Sytuacja ze stanem polskich wód jest opłakana (może z wyjątkiem gór) i niestety nic nie możemy z tym zrobić. Jeśli źródełka są skażone np. bakteriami Coli to znaczy że studnie w okolicy tychże źródeł również. Może studnie głębinowe były by rozwiązaniem? Nie mam niestety zbyt wielkiego doświadczenia ze studniami i ciężko mi się wypowiadać w tym temacie. Na pewno jednak trzeba drążyć i temat i studnie. Wodę do przebadania nie trzeba koniecznie oddawać do lokalnych wodociągów i tłumaczyć się skąd ona jest. Można znaleźć firmę online która za pieniądze zrobi to samo i nie zada żadnych pytań. Bez płynów padniemy bardzo szybko (zwykle większe ilości wypijanej wody łagodzą bóle głowy lub innych organów, gdyż przyczyną problemów może nie być niestrawność, spadek ciśnienia czy niewyspanie a właśnie zbyt małe nawodnienie organizmu – sprawdziłem na sobie, im częściej sięgam po wodę, tym lepiej się czuje) a zatem należy zrobić co w naszej mocy aby zapewnić sobie jeśli nie dostęp do wody, to choć wiedzę jak tę wodę zdobyć, oczyścić i magazynować.
Staw hodowlany
A raczej stawy. Wykupione w ostatnich latach przez osobę prywatną, ogarnięte i zarybione. Stawy są zasilane ze źródła natomiast nadmiar wody odchodzi rowami w pola. Na zdjęciach fragmenty. Sieć rowów jest spora i ciągnie się kilometrami. Jakość wody w rowach pozostawia wiele do życzenia jednak właśnie takimi rowami przywędrowały młode bobry i jakieś 500 m od mojego domu zrobiły czystkę z łozinami i pochyłymi wierzbami, które rosły na obrzeżach pól. Na tych rowach przesiadują okazjonalnie czaple siwe. Nad nimi grasują zimorodki. Osobiście jednak wolałbym korzystać z wody bezpośrednio ze stawów i to po przegotowaniu. Teren prywatny a więc w czasie kryzysu może być broniony zatem szukamy dalej.
Jest i kilka innych stawów, podobnych z grubsza a więc nie rozpisuję się z innymi przykładami.
Leśne wycieki
Trzy w niedalekiej odległości od siebie. Źródło pierwszego znajduje się na trenie prywatny i zasila mały staw z którego odpływ tworzy leśny strumyczek. Woda łączy się z drugim źródełkiem, wysączającym się z ziemi już na terenie lasu. Źródełko to jest niczym innym jak rozdeptanym wodopojem dla leśnych zwierząt. Nie ma żadnej skałki, dziury w ziemi, po prostu na pochyłości leśnego jaru w pewnym momencie tworzy się błoto, potem małe rozlewisko aż w końcu strumyk. Po jakimś kilometrze do nurtu strumyka wpada kolejna porcja wody, również ze źródła którym jest staw na terenie prywatnym. Całość płynie dalej i w końcu zasila okoliczne rowy. Na etapie leśnego jaru, gdzie z błota powstaje strumień, czerpałem już wodę. Spożywałem po przegotowaniu i poprzez filtr Lifestraw. Nie może być inaczej, to zwierzęcy wodopój. Na etapie połączonych odpływów z obu stawów już nie miałem ochoty próbować. Kto wie co ludzie z tymi stawami robią. To ujęcie leśne uważam za najlepsze póki co.
Stare studnie
Jest kilka takich miejsc, nawet obecnie w lesie, na terenie dawnych domostw z których pozostały jedynie ruiny. Oczywiście studnie takie zwykle są zasypane i na dzień dzisiejszy nie posłużą nam kompletnie. Plus jest taki że dzięki informacjom od starszych wiem że znajdują się „na źródłach” bądź też w ich bliskim sąsiedztwie. Kiedy przyjdzie czas trzeba by było je odkopać i udrożnić, co jest jakimś tam problemem. Możemy mieć (i na pewno będziemy) na głowie więcej niż nam się wydaje i odkopywanie starej studni może być niemożliwe. Jednak nie można ich udrożnić już teraz. Gajowy po lesie chadza, czasem jakiś lokalny wiercipięta i cały nasz trud, nie dość że zauważony to jeszcze może zostać okupiony jakimiś konsekwencjami prawnymi. Myślę jednak że dobrze wiedzieć gdzie się znajdują takie studnie. Nie każdy scenariusz kryzysowy zakłada najgorsze i być może wiedza o lokalizacji dawnych ujęć wody będzie nam potrzebna.
Leśne rezerwuary przeciwpożarowe
Coś jakby małe stawy w których gromadzi się i utrzymuje wodę na potrzeby gaszenia ewentualnego pożaru lasu. Nie jestem pewny pochodzenia wody w tych stawach ale po przefiltrowaniu i przegotowaniu chyba się nada choćby i do utrzymania higieny. Zresztą gdy będzie bardzo źle, nikt nie będzie grymasił zbyt długo.
Rzeka
Na temat jakości wód Odry nie będę pisał bo chyba podobna sytuacja występuje w większości naszych rzek. Jeden wielki syf. Chyba że mieszkamy w górach to potoki i strumienie które rozpoczynają bieg większych rzek w dalszej części kraju, są wciąż czyste na tyle, aby w miarę bez obaw z nich korzystać. Na rzeki nie liczyłbym zanadto.
Oficjalne źródełka
Mam na myśli takie które zostały obudowane, dołożony „kran” i o których większość ludzi w okolicy wie. Doskonałe miejsce na pułapkę, na problemy względem nas. Omijam dużym łukiem i nie koniecznie pchałbym się do nich w sytuacji kryzysowej. Ponadto lokalne media podają zwykle że wody są skażone, niezdatne do picia. Często również zostają zabetonowane na amen, zakopywane (przecież mamy płacić za wodę a nie brać za darmo) a więc nie można na nich polegać.
Deszczówka
Najszybsza metoda jeśli mamy opady. Bez wychodzenia z domu. Wystarczy przygotować sobie zbiorniki, beczki lub choćby i wiaderka aby gromadzić wodę spływającą z naszych rynien. Co już zostało powiedziane, deszczówka jest jałowa, pozbawiona związków mineralnych a więc najlepiej ją wykorzystywać do higieny i do podlewania ogródka co jednak jest ogromnym plusem a więc warto gromadzić wodę deszczową.
Sytuacja ze stanem polskich wód jest opłakana (może z wyjątkiem gór) i niestety nic nie możemy z tym zrobić. Jeśli źródełka są skażone np. bakteriami Coli to znaczy że studnie w okolicy tychże źródeł również. Może studnie głębinowe były by rozwiązaniem? Nie mam niestety zbyt wielkiego doświadczenia ze studniami i ciężko mi się wypowiadać w tym temacie. Na pewno jednak trzeba drążyć i temat i studnie. Wodę do przebadania nie trzeba koniecznie oddawać do lokalnych wodociągów i tłumaczyć się skąd ona jest. Można znaleźć firmę online która za pieniądze zrobi to samo i nie zada żadnych pytań. Bez płynów padniemy bardzo szybko (zwykle większe ilości wypijanej wody łagodzą bóle głowy lub innych organów, gdyż przyczyną problemów może nie być niestrawność, spadek ciśnienia czy niewyspanie a właśnie zbyt małe nawodnienie organizmu – sprawdziłem na sobie, im częściej sięgam po wodę, tym lepiej się czuje) a zatem należy zrobić co w naszej mocy aby zapewnić sobie jeśli nie dostęp do wody, to choć wiedzę jak tę wodę zdobyć, oczyścić i magazynować.