Sama jem taka dziś.. Zwłaszcza gdy pierwsze tegoroczne plony były..1411 pisze: ↑pn 20 lis 2023, 17:29
Przesadne dbanie o sterylność to jest błąd teraz. Jak mamy pod ręką spirol, syrop, tabsy i opiekę lekarską (w jakość nie wnikam) z płukaniem żołądka włącznie.
Jak nam zostanie jedynie kawałek węgla drzewnego z ogniska, lepiej dbać o higienę rąk.
Sam jadłem marchew zebrana z pola i otrzepaną o gacie z piachu za łebka, jednak po zrobieniu dwójki, wypada ręce umyć. Po grzebaniu na cmentarzu również.
Łapami otarła z mokrej ziemi.. I do dzioba..
Z piaskiem najlepsze
Jak mi się chce ruszyć tylek z zgonów.. To przejdę te 30m i wyplukam ten piasek w beczce z roczna woda.. W której już chyba więcej życia niż we mnie do kranu z bieżącą metrów 40.. Nigdy żadne warzywo wyrwane z myślą o natychmiastowej konsumpcji nie dotarło do tego etapu..
Rodzina bardzo dziwnie na mnie patrzy..
Lekarze odkryli że mam potrójna odporność i chcą mi na to dać "pigulke"
Co do zabawy w kale..
Pracuje w specyficznym miejscu-we wrześniu minął rok..
Bardzo podatnym na bakterie, wirusy, grzyby, nawet bakterie kalowe.. Robaki..
Pracuje świadomie bez rękawiczek, bez ochrony. Na naturalnym wsparciu - szare mydło /mydlnica / ocet jabłkowy.. Etc
Bywam opluta.. Ta sama ślina, która sekundę temu "smakowała czekolady" niewiadomego pochodzenia (czytaj ze spodni)
Bywam drapana i gryziona.. Bywam obrzucona kałem..
Pomimo tego, , że nie odmawiam sobie budowania odporności..
Na szczęście nic nie złapałam.. Ani skórnie (zewnętrznie), ani w środku (wewnętrznie), gdzie koleżanki używające całej dostępnej ochrony.. To już po 4 x w tym okresie..
Jedyne co mnie zmusi do rezygnacji z pracy / l4, to ciąża..
Nie ze względów higienicznych, bo bardzo bym chciała sprzedać odporność dzieciakowi..
Zwyczajnie kiedyś mogę nie zdążyć się zasłonić przed kopniakiem w brzuch.. Bo brzuch będzie 5x większy a ręce te same..