Jak nie dać się zabić.

Metody osiągalne dzięki współczesnym narzędziom i wiedzy
Romeo

pt 28 gru 2018, 18:59

No ok jeśli chodzi o znajomosci ,to ja znam wszystkich strażników lesnych ,jednak i tak to mi w niczym nie pomoże ,bo wiem ze by mi dowalili ...
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

pt 28 gru 2018, 19:43

To ja nie wiem już jak macie. U nas jest hasło, dzwonię do Jacka (leśniczego) mówię co i jak i który odział by mnie interesował i dostaję odpowiedź typu dobra, albo nie. I sprawa jest prosta, oddzwaniam i mówię czy biwakujemy, czy tylko marsz. Z reguły i tak nocujemy nad drwęcą, więc nie ma z tym problemów, ale zdażały się sytuacje że nie pozwolił, ale świat się nie zawalił. Jak napadli mnie chłopaki ze stolicy z Preppers Poland to tez sprawę streściłem i musiałem trzymać się tylko odpowiednich oddziałów, ale wtedy akurat polowanie było.

Nie wiem jak macie, ja swoją sytuację nakreśliłem.
Obrazek
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

sob 29 gru 2018, 10:59

To zależy od typu człowieka na jakiego trafisz, są normalni i jest beton i nic nie poradzisz. Z innej beczki, gdy działałem w PTTKu Częstochowa i miałem gębę otrzaskaną w środowisku, to miałem z górki z organizacją czegokolwiek na terenie lasów. Teraz mieszkam na Śląsku i nie jestem związany z żadną organizacją/stowarzyszeniem i już inaczej wszystko wygląda. Ale to nie żadne żale, po prostu nie mam potrzeby nic organizować a więc i do chatki gajowego nie zaglądam póki co.
Obrazek
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

sob 29 gru 2018, 12:06

1411 pisze:
sob 29 gru 2018, 10:59
Z innej beczki, gdy działałem w PTTKu Częstochowa i miałem gębę otrzaskaną w środowisku, to miałem z górki z organizacją czegokolwiek na terenie lasów.

No ale tak właśnie jest. Biegam często, sprawuję pieczę nad folderami, zajmuję się zlotami i innymi atrakcjami – u nas PTTK ma siedzibę w Zamku – to często gęsto spotykam ludzi z danego środowiska w markecie na zakupach np. i najwięcej kontraktów omawiam w kolejce do kasy na poczekaniu. Bywa też tak, że zupełnie nowy pomysł zaczynam w markecie, a dogadane mamy już wszystko jeszcze na parkingu.
Obrazek
BoldFold
Posty: 1414
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

sob 29 gru 2018, 22:06

Leśniczy sa od lasów prywatnych i państwowych, znam jednego i drugiego, i znam myśliwych. Sytuacja u nas na śląsku jest specyficzna ze względu że w najbliższej okolicy nie ma areału lasów (poza tymi w Rudach Raciborskich) gdzie mogłyby się odbywać polowania z marszu, i/lub z nagonką te z nagonką nie są niebezpieczne bo jest sporo larma i one się odbywają późną jesienią/zimą. Nie słyszałem o innych polowaniach jak te z zasiadki na ambonie a ambony jak jedna są na skraju lasu skierowane w stronę NIEZALESIONĄ- na pole, łąkę. Tak więc wystarczy znać zwyczaje myśliwych 150 m od chałupy, czy na drogę nawet mało uczęszczaną nie będą strzelać, za duże ryzyko.

Nie pytałem nigdy czy mogę rozpalić ogień, bo szanuję gości i znam przepisy, po prostu nie palę ognia w lesie. Znam oczywiście miejsca, gdzie możesz palić ogień całą dobę i nikt się nie pojawi, bo leśniczy teraz to taki urzędnik od mierzenia drewna i tym się zajmuje, a nie pilnowaniem, nawet leśniczówkę sprzedali i mają tylko biuro na wynajem. Bytując w Polsce np w Bieszczadach (i wszystkich parkach) trzeba cholernie uważać bo tam żartów nie ma, jest dużo miejsc wyznaczonych, ale na Pomorzu czy Mazurach co chwilę masz jeziora i tam wszyscy palą przy brzegach i nikt nikomu doopy nie urywa no chyba że jakieś gospodarstwa rybackie czy prywatne, ale tu bardziej zwracają uwagę czy nie kłusujesz.
DSC00721.JPG
TU widać zwyczaje zwierząt =ścieżka= jak się domyślacie zdjęcie zrobione z ambony. Drugie zdjęcie to widok na RC
i ciekawostka nalewo do wiatraków w lini prostej ze 20kmod ambony jest ta kopalnia Stonava gdzie był ten wybuch metanu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
SŁAWEK
Posty: 345
Rejestracja: czw 06 gru 2018, 20:53
Lokalizacja: łódzkie
Kontakt:

ndz 06 sty 2019, 00:21

Leśniczy "mojego" terenu to kolega, strażnicy znajomi i ani raz przez myśl mi nie przeszło żeby ich pytać o zgodę. Za bardzo skupiamy się na kwestiach przestrzegania prawa. Nie namawiam do jego łamania, tylko do używania zdrowego rozsądku. Znając zwyczaje leśników, prędzej ja ich wypatrzę niż oni mnie. Niechętnie wysiadają ze swoich pojazdów (nocą) a zapuścić się pieszo w głąb lasu żaden się nie odważy. Za mało im płacą żeby wystawić się na kulę myśliwego (kłusownika) lub siekierę złodzieja drewna.
Był gajowy w latach 60 - 70 tych nadgorliwy, taki pies ogrodnika. Chodził nocami po lesie. Opony przy wozie złodziejowi przebił, powrozy od orczyka przeciął, kilem nieraz obił. Leśniczy, jego szef, kradł więcej niż wszyscy złodzieje razem wzięci. Mówił mu, uspokój się, zwierzyna i drzewa w lesie to nie zapałki w paczce, nie są dokładnie policzone, wystarczy dla wszystkich. Kilka razy dostał oklep - nie pomogło. Pewnej nocy chłop poszedł z powrozem do sterty pegerowskiej słomy, chciał trochę "pożyczyć". Kiedy już wiąchę niósł na plecach, gajowy poszedł po cichu z tyłu i ją podpalił. Dziadka złapał jak ścinał posucha. Zapowiedział mu, że jak go doniesie do domu bez odpoczynku to mu odpuści. Szedł za nim 1,5 km aż na podwórko. Dziadek doniósł.
Ostatni raz złapał chłopa, mojego niedoszłego teścia. Ten go najpierw porządnie obił, związał i chciał czy już go topił w sadzawce. Gajowy prosił na wszystko żeby mu życie darował, że już więcej łaził po nocach nie będzie. Puścił go wolno. Słowa dotrzymał. Wszystkich których wspomniałem już dawno nie ma a las i zwierzyna istnieją. Ja leśniczego (tego) spotkałem w lesie nocą jeden raz. Wracał pieszo skrótem przez las do domu bo na zrębie zapił i albo mnie nie widział albo nie chciał widzieć.
Gdybym miał chodzić w nocy z zapaloną czołówką, równie dobrze mógłbym chodzić w dzień. Zależy po co ktoś nocą chodzi po lesie a nad tym nie ma co się rozwodzić.
Na swoim terenie teoretycznie znamy wszystko. Drogi, ambony, zabudowania. Pozornie można czuć się bezpiecznie, pozornie. Nie ma nakazu polowania tylko ze zwyżek, myśliwy na indywidualnym może polować z podchodu lub zasiadki i niekoniecznie na ambonie. O kłusownikach (już nielicznych) nie wspomnę.
Jestem w zupełnie obcym terenie. Mam potrzebę bycia nocą w lesie. To mam znaleźć leśniczego i pytać go o zgodę na przebywanie i ognia rozpalenie ? Na razie do lasów jest wstęp wolny. Kiedy jest susza i nie wiadomo gdzie peta przygasić, czy go połknąć, czy w .... kieszeń wsadzić, nikt dla rozrywki ognia nie będzie rozpalał, bez względu czy ma pozwolenie czy też nie.
Zasadniczo noc jest od spania, bo o wyprawach nocnych tu mówimy. W dzień ciężko wystawić się na kulę, nawet jakby ktoś bardzo chciał. Myślę, że żadna strategia na 100% gwarancji na przeżycie nie daje. Szczęście albo się ma albo się nie ma.
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 06 sty 2019, 20:15

Ja tam dzwonię bez skrupułów. Piątek dzwoniłem o wczoraj, bo chęć miałem ze znajomymi wybrać się i dopowiedz dostałem, że NIE. Nie bo polowanie było. Więc poszliśmy do mnie do lasu. Oni do rana posiedzieli sobie, a ja do 20, bo potem do pracy jechałem.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Współczesny survival”