Sytuacje kryzysowe na drodze

Krótkie instrukcje z zasadami postępowania
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

śr 05 cze 2019, 08:02

Instrukcja zachowania w przypadku karambolu. Źródłem PAP, policja.pl

Karambol.jpg


Instrukcja zachowania w przypadku zamknięcia się rogatek. Źródłem PKP Polskie Linie Kolejowe SA


Rogatki.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Luki
Posty: 79
Rejestracja: ndz 23 wrz 2018, 22:12
Lokalizacja: Suwałki
Kontakt:

pn 24 cze 2019, 01:03

Z tym nie wysiadaniem z auta to różnie może być. Wyobraźcie sobie sytuację na autostradzie we mgle, zdążysz uciec na pobocze zanim ktoś wjedzie ? Trzeba brać pod uwagę, że kierowca który zobaczy w ostatniej chwili karambol to w którą stronę będzie uciekał autem żeby nie rozbić się ? Wydaje mi sie, że w prawo.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

ndz 30 cze 2019, 18:59

Tam akurat napisali uciekaj poza barierki i rów melioracyjny. Jak mamy ekrany dźwiękoszczelne jest gorsza sprawa, choć co jakiś czas zdarzają się te "drzwi do lasu". Próbował ktoś kiedyś/był zmuszony użyć takich drzwi?
Obrazek
Luki
Posty: 79
Rejestracja: ndz 23 wrz 2018, 22:12
Lokalizacja: Suwałki
Kontakt:

ndz 07 lip 2019, 02:21

te drzwi np na wiadukcie są u mnie w wiosce, dokładnie u rodziców. w każdym razie spokojnie wyłamać można zamek bo jest chyba ze słomy czy czegoś podobnego. Mocniej wypchniesz drzwi i wyłamujesz
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

śr 08 lip 2020, 22:45

Obraz wyjaśnia wszystko
słupek.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Awatar użytkownika
Wyngoshelektryczny
Posty: 272
Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

ndz 23 sie 2020, 14:55

Słyszałem taką opinię że kierowca przed zderzeniem może odruchowo "zakryć się" stroną pasażera. Coś podobnego jak podczas tonięcia i zatopienia ratującego.

Co do rogatek. Poważnie powinna powstać jakaś kampania w mediach uświadamiająca ludzi że rogatki się wyłamuje w ostateczności. Nawet są specjalnie do tego celu zaprojektowane a większość ludzi boi się tego jak diabeł święconej wody.

https://www.youtube.com/watch?v=HGLHV6F ... =emb_title

Z rozmów z ratownikami po szkoleniach i w trakcie dowiedziałem się kilka ciekawych zagadnień. Zastanawiam się czy w ogóle chciałbym być ratowany przez przypadkowych ludzi widząc jak na takich szkoleniach do tego podchodzą. Nawet zostałem obśmiany za interesowanie się tematem.

-Nigdy nie podejmuj działań jeśli absolutnie nie jesteś bezpieczny. Jak przyjadę to będę musiał udzielić pomocy dwóm osobom a nie jednej

-Jest kategoryzacja poszkodowanych którym najpierw trzeba udzielić pomocy.

-Poszkodowani w szoku mogą się oddalać z miejsca wypadku. Padł przykład dziewczyny z połamanymi kończynami która pod wpływem adrenaliny oddalała się z miejsca zdarzenia.

Przykład drugi. Niezabezpieczone dzieci w samochodzie które mogą w trakcie zderzenia wypaść z pojazdu i trzeba sprawdzić najbliższą okolicę. Zarośla itp.

Przykład trzeci. Ratowniczka która prywatnie ma w samochodzie EDC pierwszej pomocy i tak zaczął się temat. Mówiła że jadąc do domu trafiła na wypadek. Chcąc udzielić pomocy mało co nie dostała w twarz od typa co uparcie chciał "ratować" i ułożyć do pozycji bezpiecznej wywołując tym większe szkody i paraliż.

Przykład czwarty. Zagłówki w fotelach. Zawsze je ustawiam. Przykład od instruktora jazdy. Uderzenie w tył. Mówił że działo się to tak szybko że zauważył zbliżający się pojazd ale nawet nie zdążył nic zrobić. Ucierpiał odcinek szyjny kręgosłupa ale bez zagłówka urwało by mu głowe dosłownie.

-Zawsze trzeba wydawać komendy do pojedynczej osoby by coś zrobiła. W tłumie zawsze każdy liczy że zrobi to ktoś inny.
Romeo

pn 24 sie 2020, 12:44

Wiesz u nas ta mentalność ludzi jest inna ale się zmienia , ludzie mają strach bo jak zniszczysz coś to zaraz będzie trzeba za to płacić i stąd ta obawa ,często jest tak a nie raz widziałem wypadek samochodowy ,samochód rozdupcony ,przyjeżdża np mąż na miejsce i zamiast pytać czy zona i dzieci zdrowe to pretensja że rozjebałaś samochód bo trzeba będzie albo kupic nowy albo naprawiać i w dodatku jeszcze z jej winy to z ubezpieczenia pójdą zniżki o la boga armagedon ,albo pracowałem w jednej firmie i kumpel jechał firmowym rupieciem ciężarowym dostawczakiem i urwało mu sie koło przednie lewe oczywiście auto się wyje..ało to nasz szef zapytał ile towaru się zniszczyło na jaka kwotę i czy coś sie da odzyskać ,to nic że miał rupiecia firmowego który ledwo jeździł i człowiek by zginał ale towar się zniszczył , jeszcze się nie przestawiło społeczeństwo ,myślę że tu zmiana prawa by pomogła , każde uszkodzenie ciała w pracy to wina szefa oczywiście żeby nie zwalniało to nas z myślenia ....

dobrze że to wrzucasz ,człowiek sobie przypomina jak to działa i co robić .
Awatar użytkownika
Wyngoshelektryczny
Posty: 272
Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pn 24 sie 2020, 16:18

Materializm. To taka smutna prawda. Prawo myślę że jest dość sprecyzowane tylko ludzie się jeszcze na to godzą. Bo praca. Oj też się naoglądało tej patologii. Miałem epizod z sądem pracy. Naprawdę pomogli ale nie chciałem już drążyć tematu bo załatwiliśmy to z pracodawcą polubownie. Wczoraj pisałem tego posta. Dziś rano trafiliśmy na reanimację. Karetka. Dwóch ratowników reanimowało. Jeden z kierowców włączył światła awaryjne i kierował ruchem przed przyjazdem Policji która podjęła dalsze czynności . To już dowiedziałem się później. Facet zmarł a walka o jego życie była długa. Kruchość życia i nie przewidywalność co przyniesie nowy dzień. Najbardziej czego się obawiam to tego że mogło by mnie sparaliżować psychicznie podczas próby udzielenia komuś pomocy.
Romeo

pn 24 sie 2020, 20:30

Jak wiesz co robić ,to cię nie sparaliżuje , raczej większość ludzi boi się widoku krwi itp , myślę że dla mnie najgorsze by było gdybym natrafił na taka sytuację że mogłem pomóc a bym nie pomógł , raz mi się zdarzyło i pomogłem , nie byłem pierwszy ,tylko już inni kierowcy pomagali ale podpowiedziałem jeszcze parę rzeczy typu wyciągnąć kluczyki ze stacyjki a jak akumulator wisi i da sie go wyjąć to go wyjąć i odłączyć a nawet wyrwać ,na prawdę każdy jakiś kurs pierwszej pomocy czy to na prawo jazdy czy w szkole jakikolwiek, świetna rzecz dużo daje , minimalna wiedza a można pomóc ...
Awatar użytkownika
Wyngoshelektryczny
Posty: 272
Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pn 24 sie 2020, 21:31

Z różnymi wydzielinami trzeba się liczyć. Z połamaniem żeber włącznie. Bardziej mam obawy czy nie zaszkodzę i pewnością czy postępuje słusznie. Zastanowiłeś mnie kwestią akumulatora. Na chłopski rozum biorę to jako zabezpieczenie przed wybuchem w oparach paliwa. Przykładowo ładunki elektrostatyczne mogą do tego doprowadzić co już stało się niejednokrotnie na stacjach benzynowych. Różnica potencjałów może wynosić kilka tysięcy volt. Dosłownie warto dotknąć czegoś uziemnionego by te potencjały wyrównać. Chyba każdy zna elektryzujący się sweter.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Instrukcje”