Relacja z ozonowania + maski
: śr 06 maja 2020, 16:48
Po kilku tygodniach pracy z ozonem, mogę co nieco opisać i podzielić się garścią ciekawostek. Moje miejsce pracy jest specyficzne i dlatego zostały w nim podjęte dodatkowe środki ostrożności w związku z chorobą z jaka mamy do czynienia. Nie wnikam w pochodzenie wirusa, śmiertelność, itd. Zaopatrzono się zawczasu w płyny do dezynfekcji, koncentraty płynów do własnego rozrabiania, dodatkowe środki antybakteryjne, rękawiczki i kombinezony oraz przyłbice. Tych ostatnich najmniej udało się kupić. Dzięki dodatkowemu wsparciu z zewnątrz dotarły w końcu profesjonalne zabezpieczenia osobiste. Dzięki zaradności powstają cały czas fartuchy, pościel jednorazowa, maseczki oraz inne przydasie, szyte na miejscu z agrowłókniny, którą póki co, wciąż można spokojnie kupić. Gorzej jest z zakupem gumek do wszycia ale nie o tym chciałem pisać.
Zajmuję się cały czas ozonowaniem pomieszczeń, fartuchów, sprzętu, miejsc newralgicznych. Obecnie gdy sprawy trochę przycichły i nie mamy do czynienia z żadnym przypadkiem, ilość "zagazowań" wykonanych przeze mnie jest mniejsza.
Co do ozonu, czytałem różne opinie dotyczące jego skuteczności w walce koronawirusem i nie umiem jasno stwierdzić czy jest skuteczny czy nie. Jest natomiast skuteczny na bakterie, grzyby, pleśnie i roztocza. Oczywiście nie odgrzybimy nim ściany gdyż ozon działa powierzchniowo. Ozonowanie można wykorzystać jako dodatek po właściwym odgrzybianiu. Doskonale także zwalcza zapachy (smrody) tytoniu, odchodów, wymiocin i inne. Po uruchomieniu ozonatora gaz dociera wszędzie, gdzie ma dostęp, czyli w miarę równomiernie rozprzestrzenia się po pomieszczeniu, docierając nawet w odległe zakamarki. Nie dostanie się jedynie do zamkniętych pojemników, szafek, etc.
Pod moją pieczą są cztery ozonatory, trzy o wydajności 40g/godzinę i jeden 8g/godzinę. Mocniejsze mają maksymalny czas pracy 60 minut natomiast ten słabszy można nastawić na produkcję ozonu przez 12 godzin. W wielkim skrócie urządzenie to wytwarza wyładowania dzięki którym powstaje ozon. Do jego działania wystarczy zasilanie prądem elektrycznym.
Wyposażyłem się w taką lawetkę a na niej: ozonatory, maska Climax z filtrem, rękawice, etykiety przestrzegające przed wejściem do pomieszczenia w którym odbywa się ozonowanie, taśma klejąca - do zaklejania otworów wentylacyjnych, szpar w drzwiach, wywietrzników w drzwiach lub klejenia etykiet z ostrzeżeniami, szmaty - po namoczeniu pokładam je pod drzwi w których są szpary u dołu. W spryskiwaczu środek do dezynfekcji rąk.
Pomieszczenia ozonuję przez godzinę i dopiero 30 minut po zakończeniu pracy urządzenia, wkraczam w masce aby je przewietrzyć.
Sam ukrywam się w kombinezonie
Ozon bardzo przyśpiesza starzenie się przedmiotów a więc jakieś cenne rzeczy lepiej jest zabrać z pomieszczenia w którym chcemy gazować. Podobnie ze zwierzętami, roślinami a tym bardziej innymi ludźmi. Wracając do starzenia się, najszybciej rozpada się guma i kauczuk a więc wszelkie przedmioty wykonane choć częściowo z tych materiałów, szybko się niszczą. Stało się tak z paskami mocującymi maskę pgaz mojego poprzednika. Maska Climax wykonana jest z silikonu i wg zaleceń producentów ozonatorów, tylko taka się nadaje. Szkoda że paski mocujące są z kauczuku... Po czterech tygodniach stosowania, na zasadzie wejść w stroju i w masce do pomieszczenia po ozonowaniu, odłączyć ozonator i wyjść, paski mocujące popękały. Oczywiście nie ma opcji kupić same paski, co to, to nie a nowa maska 236 PLN jak ostatnio spoglądałem. Pierwszy patent, dętka z koła ciągnikowego. Pokleić rozwalone mocowania, odrysować od nich wzór i wyciąć nowe. Działa.
Mając świadomość tego co spotkało poprzednią maskę, zabrałem się za talkowanie swojej. Co prawda nie sądzę aby udało się znacząco przedłużyć żywotność dętki ciągnikowej, ozon naprawdę szybko radzi sobie z gumą, jednak warto pamiętać o tym, aby własne maski i tym podobny sprzęt stale konserwować. Talk, talk i jeszcze raz talk. Zbieramy i gromadzimy różne sprzęty. Często pozostawiamy je bez należytego zabezpieczenia. Sytuacja z pracy przypomniała mi o tym, żeby przejrzeć własne zasoby i zatroszczyć się co nieco o dobytek.
P.S. wiem że wszystko nieskładnie i chaotycznie ale kiepsko z czasem na pisanie obecnie. Jeszcze załączniki się pochrzaniły i bez sensu na końcu jeden się wyświetla ale ani głowy ani pomysłu nie mam na naprawienie tego
Zajmuję się cały czas ozonowaniem pomieszczeń, fartuchów, sprzętu, miejsc newralgicznych. Obecnie gdy sprawy trochę przycichły i nie mamy do czynienia z żadnym przypadkiem, ilość "zagazowań" wykonanych przeze mnie jest mniejsza.
Co do ozonu, czytałem różne opinie dotyczące jego skuteczności w walce koronawirusem i nie umiem jasno stwierdzić czy jest skuteczny czy nie. Jest natomiast skuteczny na bakterie, grzyby, pleśnie i roztocza. Oczywiście nie odgrzybimy nim ściany gdyż ozon działa powierzchniowo. Ozonowanie można wykorzystać jako dodatek po właściwym odgrzybianiu. Doskonale także zwalcza zapachy (smrody) tytoniu, odchodów, wymiocin i inne. Po uruchomieniu ozonatora gaz dociera wszędzie, gdzie ma dostęp, czyli w miarę równomiernie rozprzestrzenia się po pomieszczeniu, docierając nawet w odległe zakamarki. Nie dostanie się jedynie do zamkniętych pojemników, szafek, etc.
Pod moją pieczą są cztery ozonatory, trzy o wydajności 40g/godzinę i jeden 8g/godzinę. Mocniejsze mają maksymalny czas pracy 60 minut natomiast ten słabszy można nastawić na produkcję ozonu przez 12 godzin. W wielkim skrócie urządzenie to wytwarza wyładowania dzięki którym powstaje ozon. Do jego działania wystarczy zasilanie prądem elektrycznym.
Wyposażyłem się w taką lawetkę a na niej: ozonatory, maska Climax z filtrem, rękawice, etykiety przestrzegające przed wejściem do pomieszczenia w którym odbywa się ozonowanie, taśma klejąca - do zaklejania otworów wentylacyjnych, szpar w drzwiach, wywietrzników w drzwiach lub klejenia etykiet z ostrzeżeniami, szmaty - po namoczeniu pokładam je pod drzwi w których są szpary u dołu. W spryskiwaczu środek do dezynfekcji rąk.
Pomieszczenia ozonuję przez godzinę i dopiero 30 minut po zakończeniu pracy urządzenia, wkraczam w masce aby je przewietrzyć.
Sam ukrywam się w kombinezonie
Ozon bardzo przyśpiesza starzenie się przedmiotów a więc jakieś cenne rzeczy lepiej jest zabrać z pomieszczenia w którym chcemy gazować. Podobnie ze zwierzętami, roślinami a tym bardziej innymi ludźmi. Wracając do starzenia się, najszybciej rozpada się guma i kauczuk a więc wszelkie przedmioty wykonane choć częściowo z tych materiałów, szybko się niszczą. Stało się tak z paskami mocującymi maskę pgaz mojego poprzednika. Maska Climax wykonana jest z silikonu i wg zaleceń producentów ozonatorów, tylko taka się nadaje. Szkoda że paski mocujące są z kauczuku... Po czterech tygodniach stosowania, na zasadzie wejść w stroju i w masce do pomieszczenia po ozonowaniu, odłączyć ozonator i wyjść, paski mocujące popękały. Oczywiście nie ma opcji kupić same paski, co to, to nie a nowa maska 236 PLN jak ostatnio spoglądałem. Pierwszy patent, dętka z koła ciągnikowego. Pokleić rozwalone mocowania, odrysować od nich wzór i wyciąć nowe. Działa.
Mając świadomość tego co spotkało poprzednią maskę, zabrałem się za talkowanie swojej. Co prawda nie sądzę aby udało się znacząco przedłużyć żywotność dętki ciągnikowej, ozon naprawdę szybko radzi sobie z gumą, jednak warto pamiętać o tym, aby własne maski i tym podobny sprzęt stale konserwować. Talk, talk i jeszcze raz talk. Zbieramy i gromadzimy różne sprzęty. Często pozostawiamy je bez należytego zabezpieczenia. Sytuacja z pracy przypomniała mi o tym, żeby przejrzeć własne zasoby i zatroszczyć się co nieco o dobytek.
P.S. wiem że wszystko nieskładnie i chaotycznie ale kiepsko z czasem na pisanie obecnie. Jeszcze załączniki się pochrzaniły i bez sensu na końcu jeden się wyświetla ale ani głowy ani pomysłu nie mam na naprawienie tego