Konieczność zaczynania od podstaw.

Informacje dotyczące zdarzeń na świecie, zagrożenia, sytuacje kryzysowe
Ramzan Szimanow
Posty: 1834
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

śr 09 lis 2022, 21:33

Temat stosunkowo rzadko poruszany.
Raczej widać tendencje do omijania go szerokim łukiem.
Mamy swoje przygotowane miejscówki, miejsca ewakuacji.
Tam zgromadzone zapasy, narzędzia.
Doskonale poznaną okolicę.
Przychodzi "ta godzina" udaje się nam zebrać rodzinę.
I w porę ewakuować wszystkich z mniej bezpiecznych miejsc.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
Docieramy do swojego miejsca ewakuacji.
Czy może nie do końca, plan ewakuacji poza kraj nie wypala i wracamy do siebie z podkulonym ogonem.

I tu zaczynają się schody.
Rozgoszczona na naszym grupka żuli może nie stanowić większego problemu.
Temat zahaczyłem w tekście o "Dzikich lokatorach".
Odpowiednia "perswazja" pozwoli ich pognać.
Gorzej jak spodziewali się powrotu prawowitego właściciela.
Więc tylko splądrowali nasze zapasy a co nie mogli zabrać spalili by zatrzeć ślady.
Mamy tyle co na sobie, może w autach.
Dobrze jak coś w poukrywanych beczkach.

Inny scenariusz.
Jeszcze głębsze załamanie społeczne.
Odpieramy nocny atak niewielkiej bandy.
Zdarza się.
Tylko się cieszyć że nikt z naszej rodziny nie zginął ani nie odniósł większych obrażeń.
Napastnicy odeszli przed świtem zabierając swoich rannych i zabitych.
Tylko stratowana trawa, ślady kul na murach, łuski z broni palnej i plamy krwi pozwalają odtworzyć przebieg wypadków.
Kilka dni jest spokój.
Aż zjawiają się ONI.

Kilkudziesięciu maruderów z karabinkami automatycznymi, paru z bronią zasilaną z taśm nabojowych.
Granaty ręczne, dwie opancerzone stalowymi płytami i workami z piaskiem ciężarówki.
Z wielkokalibrowymi karabinami maszynowymi na obrotnicach kabin.
Może nawet stare, poobijane pudło Bojowego Wozu Piechoty toczące się z warkotem ciężkiego diesla i klekotem gąsienic.
Działem w wieżyczce i proroczym "Macie przejebane!" wypisanym krwistoczerwonym sprejem na przednim pancerzu.

Mniejsza grupa mogła być ich szperaczami.
Lub nie wartą splunięcia konkurencją o której porażce usłyszeli wyciągając wnioski że taką ochronę musi mieć coś cennego.

Udaje się zachować najważniejsze.
Ucieczka pozwala zachować życie.
Przedzierając się rowami melioracyjnymi i zagajnikami byle dalej od odgłosów nierównej walki bandy z tymi którzy nie mieli tyle rozumu.

Może jest do czego wracać.
Zostały puste ściany, wybite okna można załatać choćby folią.
Ale jak uczy historia choćby potopu szwedzkiego na jednym rabunku się nie kończy.
Kilka dni później pojawia się kolejna grupa maruderów, ciężkozbrojnych szabrowników, duża banda, nawet "swoi" żołnierze.
Głodni, źli i z rozkazem przeprowadzenia rekwizycji.

Ucieczka "dalej od dróg" nasuwa się sama.
Może być lepszą opcją jak błąkanie się licząc na pomoc tych którzy mieli jeszcze ciut więcej szczęścia ale i tak balansują na granicy biologicznego przetrwania.
W czasie potopu szwedzkiego ucieczka w ostępy często niewiele pomagała.
Zarazy jak cholera czy dżuma docierały do leśnych obozowisk razem z uciekinierami.
Głód, wycieńczenie, zimno i stres dawały mikrobom pole do popisu.
Co kiedy nie ma innej opcji?
Trzeba po prostu zrobić to dobrze.
Znaleźć dobre miejsce, co nie jest łatwe patrząc na gęstość zaludnienia naszego kraju.
Z drugiej strony są jeszcze miejsca trudno dostępne, prawie odcięte.
Gdzie mało komu chce się zapuszczać turystycznie z pełnym brzuchem.
A co dopiero w trudnych czasach.
Kiedy mając jakieś pojęcie o pogardzanym przez niektórych "tradycyjnym puszczaństwie " (bushcrafcie) będziemy z swoją rodziną mieć tam większe szanse niż koczując gdzieś w ruinach miasta.
Na łasce i niełasce wrogiego żołdactwa czy pospolitych bandytów.
Czy co gorsza w jakimś "obozie filtracyjnym" jakie Rosjanie tworzyli w czasie wojen na Kaukazie a obecnie mają tworzyć na okupowanych terenach Ukrainy.
Nie mam tu na myśli spędzenia zimy w namiocie czy przewiewnym szałasie z gałęzi.
Tylko wykorzystanie pozostałości dawno porzuconych budowli do których drogi dojazdowe zarosły dekady temu czy budowę niedużej, ale solidnej chaty od podstaw.
W miejscu pozwalającym łatwo pozyskać czystą wodę i wystarczającą ilość opału.
Tak jak opisywał Elmer Kreps czy Nessmuk.
Choćby ziemianki w jakich latami po II wś koczowały niedobitki banderowców.
Ktoś mógłby tutaj wspomnieć o dronach, satelitach i tylko czyhających na podejrzane plamy ciepła śmigłowcach szturmowych.
Ostatnie miesiące chyba pokazały ile państwa tak naprawdę mogą wystawić hi endowego sprzętu i jakim wysiłkiem jest utrzymanie jego liczebności w linii w czasie realnej wojny.
Oraz że ma o wiele ważniejsze zadania niż tracenie resursów na patrole nad miejscami bez znaczenia strategicznego czy nawet taktycznego.

Oczywiście takie "Uciec do lasu, zagrzebać się w liściach i prowadzić ostrzał z kuszy" jest opcją rozpaczliwą, zwłaszcza musząc dbać nie tylko o siebie.
Ale mając na stole same złe opcje może być jedną z mniej złych.
Oczywiście jeśli nie mieliśmy umiejętności związanych z tradycyjnym surwiwalem w pogardzie bo przecież "To się nigdy do niczego nie przyda".

Jest też inny scenariusz utraty wszystkiego.
Nie lepszy jak ogień i wojna.
Osobisty czy dotyczący tylko naszej rodziny kryzys finansowy.
Gdy przez nietrafione inwestycje lub nałogi któregoś z jej członków tracimy wszystko.
Czy co gorsza potężny Kryzys Gospodarczy.
Odpływ sprawiający że opadają wszystkie łodzie.
Więc nie tylko nasi bliscy lądują na bruku.
Czekają tam już całe legiony tych którym noga powinęła się szybciej a kolejne do nas dołączą.
O wiele ciężej odbić się nawet sprytem i ciężką pracą, konkurencja i desperacja innych są zdecydowanie większe a szans mniej.
Też może zdarzyć się konieczność koczowania gdzieś w ruinach, starym aucie, własnoręcznie zbudowanej z śmieci chatce w slumsach...
Czy może nawet dziczy chcąc uniknąć żerujących na słabszych gangów i mieć mniejszą konkurencje do dorywczych prac w okolicznych wsiach?
Są miejsca gdzie "puszczaństwo" bardzo zbliża się do tzw "twardego" miejskiego surwiwalu a w walce o przetrwanie trzeba uważnie wybierać najlepsze dla siebie opcje.

Temat przybliża zapomniana ciut dziś książka Johna Steinbecka,a "Grona Gniewu" opowiadająca o rodzinie którą Wielki Kryzys pozbawił wszystkiego i ich wyprawie z Oklahomy na zachód gdzie miał na nich czekać lepszy byt.
Są i bardziej współczesne przedstawienia tego problemu.
Jak film "Nomadland" z 2020.

Link do kolejnej części
viewtopic.php?f=64&t=1153&sid=8d402ce9e ... 743f8d683b

Część trzecia.
viewtopic.php?f=76&t=1158&p=10781&sid=3 ... a88#p10781


Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony czw 02 lut 2023, 17:15 przez Ramzan Szimanow, łącznie zmieniany 6 razy.
Pietrow
Posty: 594
Rejestracja: pt 15 paź 2021, 06:34
Kontakt:

czw 10 lis 2022, 06:55

Tak mocne klimaty to nie sa cele mojego "dziadkowego prepperingu", ale wielki szacun za dotkniecie tematu. Jesli watek sie rozwinie (na co mam nadzieje), to moze sie tu znalesc cala masa informacji uzytecznych gdy sprawy pojda naprawde zle. Nawet sucha wiedza teoretyczna pozyskana przy czytaniu i nie przetestowana w praktyce - moze wtedy byc cenna i przydatna.
Niecierpliwie bede wyczekiwal na kolejne posty w watku.
Pozdrawiam.
Zeby byc soba, trzeba wiedziec kim sie jest.
Ramzan Szimanow
Posty: 1834
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

czw 10 lis 2022, 09:16

Pietrow pisze:
czw 10 lis 2022, 06:55
Wbrew pozorom taki "dziadkowo-działkowy" preppering może mieć tu dużo wspólnego.
Domki na działkach budowane z tego co wpadło w ręce nie są aż tak odległe od takiej chaty.
Podobnie przy dłuższym pobycie po prostu trzeba zagospodarować jakiś kawałek ziemi choćby na ogródek warzywny.
Pracować na nim prostymi narzędziami które były ukryte w zakopanej beczce albo nie zainteresowały szabrowników.
Radzić sobie jakoś z szkodnikami itd.
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1067
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 07:55

Cześć!

Uprzedziłeś mnie tym wpisem :) Ale trudno, a zarazem dobrze.

Dobra koniec tego bajdurzenia…….
Takie dwie podstawowe umiejętności wywodzące się z klasycznego surwiwalu jak: chodzenie pieszo z plecakiem oraz umiejętności związane z przetrwaniem nocy pod chmurką. To najważniejsze umiejętności w razie „naprawdę trudnych czasów”. I nie ma co ich bagatelizować, bo teraz kiedy jesteś najedzony i w miarę wypoczęty , i „wydaje ci się” że jest to niepotrzebne. Nawet przeżycie 24 godzin bez jedzenia dla przeciętnego człowieka w komfortowych warunkach wypoczynku (dom/mieszkanie) nie będzie stanowić większego wyzwania. Prócz niedogodności związanej z głodem, ale 24 h bez jedzenia w terenie, teraz w porze jesiennej staje się trudne.

Nóżki człowieka , mimo że nie jest to najszybszy środek transportu oraz nie ma wielkiego udźwigu. Wejdzie wszędzie , ale trzeba o ich kondycję dbać, oraz stan. Niestety jest to proces rozłożony w czasie, i nie wystarczy tylko chodzić tak jak niektórym się wydaje (po mieście, po twardym chodniku)….. Tylko wyjść poza miasto :) na szlaki. Na te nieutwardzone czy trudniejsze drogi :) Jak ci bardzo ciężko kup lub zrób sobie kije trekingowe, a odkryjesz że „z napędem na cztery łapy” możesz zabrać np więcej wody , lub dalej zajść z plecakiem który dotychczas miałeś :) Ale niestety żeby takie rzeczy wiedzieć trzeba SWOJE WYCHODZIĆ , i nie raz zamoknąć pod przysłowiową „pałatką” ;)


Pozdrawiam
~Bart
Ostatnio zmieniony pt 11 lis 2022, 11:37 przez SilesiaSurvival, łącznie zmieniany 1 raz.
„Bardziej lękam się naszych błędów niż osiągnięć wroga” Perykles

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 08:09

Temat bardzo trudny, ze względu na wyrok wiszący w powietrzu. Trochę tak jak pisałem o ewakuacji w zimę przy -20C odczuwalnej temperatury. Śmierć kogoś z grupy, starszych lub dzieci, staje się realnym zagrożeniem, o którym nie chcemy myśleć. Podobnie tutaj, należy wyjść z założenia, że będzie strasznie i naprawdę groźnie. Że ktoś może nie przetrwać ze względu na wiek i choroby. To po pierwsze i najważniejsze, aby mieć świadomość powagi sytuacji i kalkulować najgorsze, oswajać się z tym, na ile się da, aby w razie gdyby do tego doszło, psychika się nam nie posypała.
Po drugie, czytać forum. Mamy tematy o pozyskiwaniu żywności w terenie, o łomie w plecaku ucieczkowym, o spędzaniu czasu w terenie. Cóż więcej można napisać? Chyba tylko o ćwiczeniu umiejętności, kombinowaniu i myśleniu perspektywicznym, kreatywnym, szukaniu rozwiązań w oparciu o juz posiadaną wiedzę.
Obrazek
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 499
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 12:42

1411 pisze:
pt 11 lis 2022, 08:09
Temat bardzo trudny,
[...]
Po drugie, czytać forum. Mamy tematy o pozyskiwaniu żywności w terenie, o łomie w plecaku ucieczkowym, o spędzaniu czasu w terenie. Cóż więcej można napisać? Chyba tylko o ćwiczeniu umiejętności, kombinowaniu i myśleniu perspektywicznym, kreatywnym, szukaniu rozwiązań w oparciu o juz posiadaną wiedzę.
Temat trudny ale realny...
Jeśli chodzi o informacje to sporo jest tego i mimo że są różne opcje z wadami i zaletami to wszystkie mają pomóc przetrwać.
Odnośnie tego tematu to sporo pożytecznego materiału jest w domowym survivalu Krzysztofa :) (przydziobałem...:))

Tylko to problem jest bardziej złożony niż sobie wyobrażamy. W różnych publikacjach zazwyczaj ogranicza się do przygotowania i samego przetrwania. Nie ma zasadniczego (przynajmniej się z tym nie spotkałem) tematu jakim jest odtworzenie sytuacji sprzed zdarzenia. A to stanowi o PRZYSZŁOŚCI i odtworzeniu komfortu sprzed GWWW. Tu już wiele stanowi zasobność portfela i dla części zajmie mniej lub więcej czasu. Ale będą to wskazówki też jak się przygotować.

Moim zdaniem temat powinien być zebrany w trzech grupach:
1. Przygotowanie;
2. Przetrwanie;
3. Odtworzenie stanu komfortu.

1. Przygotowanie - jest tego cała masa - żywność, woda, plecaki, beczki, broń, wyszkolenie - możemy sobie usystematyzować;
2. Przetrwanie - same metody i techniki których jest wiele w necie;
3. Odtworzenie - wracamy i w sumie zakładamy że w miejscu domu mamy jedną wielką dziurę... I co dalej ? Trzeba żyć, wychowywać dzieci - a tu nic nie ma. Zakładając że system powoli wraca i jakąś pomoc się dostanie to trzeba pamiętać że będzie ona raczej podstawowa i krótkotrwała.

Sam początkowy start będzie zależał od punktu 1. Przygotowanie...
Aktualnie mamy inny wariant wartości - fajne drogie samochody, dzieła sztuki, wirtualna waluta. Luksusy których wartość po GWWW zupełnie nie będzie miała znaczenia w nowej rzeczywistości.
Podstawowym elementem przy starcie to oczywiście nasze umiejętności - dyplom profesora raczej na początku nas nie wykarmi ale jeżeli się zatrudnimy gdziekolwiek fizycznie za pieniądze lub żywność to jest już wartość rzeczywista.
Ale jeżeli ktoś jest sprytny i obserwując rynek jest w stanie dać coś co się sprzeda lub wymieni to jest już dzieckiem sukcesu.

Może to być nawet alkohol. Ale do tego potrzebny jest sprzęt lub umiejętność jego stworzenia. I tak po nitce do sukcesu...

A co może przyspieszyć sukces ? - Inwestycja. Tylko w co inwestować żeby miało to wartość po GWWW? Na pewno w jakimś tam stopniu waluta - ale jej wartość może ulec znacznemu obniżeniu.
Od wiek wieków nieśmiertelne jest złoto... Za złoto zabijano, kupowano życie, odtwarzano stan bogactwa...

Dotknąłem tylko tematu - poddaję dyskusji :)
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
Ramzan Szimanow
Posty: 1834
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 14:55

SilesiaSurvival pisze:
pt 11 lis 2022, 07:55

Uprzedziłeś mnie tym wpisem :) Ale trudno, a zarazem dobrze.
Jak pisaliśmy na priv to chyba nie do końca.
Ogółem ten tekst pierwotnie miał być tylko wstępem do materiału o budowie chat na bazie porad Krebsa, Nessmuka, kanału yt Primitive Technology oraz osobistych doświadczeń z zeszłej zimy na pewnej granicy.
Zamykać gęby pytającym "- A po co to? A na co? Mamy XXI wiek, nikt rozsądny nie będzie uciekał do lasu!"
No i chyba się udało.
Moim zdaniem nie wyczerpuje tematu "Marsze z plecakiem i bytowanie jako credo surwiwalisty" a jedynie go ciut zahacza. A nawet w tej wspomnianej części świetnie będzie zobaczyć spojrzenie z innej perspektywy.
1411 pisze:
pt 11 lis 2022, 08:09
Temat bardzo trudny, ze względu na wyrok wiszący w powietrzu. Trochę tak jak pisałem o ewakuacji w zimę przy -20C odczuwalnej temperatury. Śmierć kogoś z grupy, starszych lub dzieci, staje się realnym zagrożeniem, o którym nie chcemy myśleć. Podobnie tutaj, należy wyjść z założenia, że będzie strasznie i naprawdę groźnie. Że ktoś może nie przetrwać ze względu na wiek i choroby. To po pierwsze i najważniejsze, aby mieć świadomość powagi sytuacji i kalkulować najgorsze, oswajać się z tym, na ile się da, aby w razie gdyby do tego doszło, psychika się nam nie posypała.
Z drugiej strony ta świadomość nie może paraliżować. Bo to szybko przybliży to najgorsze.
A załamanie sprawi że będzie tylko gorzej i gorzej...
Chyba trzeba się po prostu nastawić na twardą walkę, o każdy kolejny dzień czy nawet godzinę.
Gdzie na pewno będą tragedie i porażki które nie mogą złamać bo przecież są jeszcze inni którzy na nas liczą.
Jakby to brutalnie nie brzmiało.
mar_kow pisze:
pt 11 lis 2022, 12:42


Temat trudny ale realny...
...

Tylko to problem jest bardziej złożony niż sobie wyobrażamy. W różnych publikacjach zazwyczaj ogranicza się do przygotowania i samego przetrwania. Nie ma zasadniczego (przynajmniej się z tym nie spotkałem) tematu jakim jest odtworzenie sytuacji sprzed zdarzenia. A to stanowi o PRZYSZŁOŚCI i odtworzeniu komfortu sprzed GWWW. Tu już wiele stanowi zasobność portfela i dla części zajmie mniej lub więcej czasu. Ale będą to wskazówki też jak się przygotować.

Moim zdaniem temat powinien być zebrany w trzech grupach:
1. Przygotowanie;
2. Przetrwanie;
3. Odtworzenie stanu komfortu.

1. Przygotowanie - jest tego cała masa - żywność, woda, plecaki, beczki, broń, wyszkolenie - możemy sobie usystematyzować;
2. Przetrwanie - same metody i techniki których jest wiele w necie;
3. Odtworzenie - wracamy i w sumie zakładamy że w miejscu domu mamy jedną wielką dziurę... I co dalej ? Trzeba żyć, wychowywać dzieci - a tu nic nie ma. Zakładając że system powoli wraca i jakąś pomoc się dostanie to trzeba pamiętać że będzie ona raczej podstawowa i krótkotrwała.

Sam początkowy start będzie zależał od punktu 1. Przygotowanie...
Aktualnie mamy inny wariant wartości - fajne drogie samochody, dzieła sztuki, wirtualna waluta. Luksusy których wartość po GWWW zupełnie nie będzie miała znaczenia w nowej rzeczywistości.
Podstawowym elementem przy starcie to oczywiście nasze umiejętności - dyplom profesora raczej na początku nas nie wykarmi ale jeżeli się zatrudnimy gdziekolwiek fizycznie za pieniądze lub żywność to jest już wartość rzeczywista.
Ale jeżeli ktoś jest sprytny i obserwując rynek jest w stanie dać coś co się sprzeda lub wymieni to jest już dzieckiem sukcesu.

Może to być nawet alkohol. Ale do tego potrzebny jest sprzęt lub umiejętność jego stworzenia. I tak po nitce do sukcesu...

A co może przyspieszyć sukces ? - Inwestycja. Tylko w co inwestować żeby miało to wartość po GWWW? Na pewno w jakimś tam stopniu waluta - ale jej wartość może ulec znacznemu obniżeniu.
Od wiek wieków nieśmiertelne jest złoto... Za złoto zabijano, kupowano życie, odtwarzano stan bogactwa...

Dotknąłem tylko tematu - poddaję dyskusji :)
Moim zdaniem pierwsza jest psychika.
Nastawienie by przetrwać i się zaadaptować.

Potem kombinacja zdrowego rozsądku i sprytu.
Można mieć bardzo duże środki na przygotowania.
I przetracić je na aktualnie reklamowane buble co gorsze mając poczucie że "jest się gotowym".
A o wiele mniejsze środki alokować o wiele rozsądniej.
Np w solidne, sprawdzone ale pozbawione wodotrysków narzędzia, zapas żywności która też długo wytrzyma i zapewni nam zbilansowaną dietę mimo że nie zabrał jej na Mount Everest celebryta ani inny nie jadł jej opływając glob żaglówką itd.

Już "w razie W" pierwszym priorytetem jest biologiczne przetrwanie.
Potem budowanie komfortu ciesząc się z małych rzeczy.
W obydwu pomaga wiedza wypracowana przez innych by nie musieć wynajdować koła na nowo.
Najlepiej wcześniej zweryfikowana praktycznie. Ale nawet sama teoria wyczytana na forum i zapamiętana lub w książce daje jakąś podstawę dzięki której wiadomo od której strony wziąć się za jakieś zagadnienie.

Co do walut i złota ciekawe rzeczy oparte na swoim doświadczeniu z Sarajewa pisał Selco Begovic. W książce tego chyba nie ma, jest na jego anglojęzycznej stronie.
Trochę rozwiewa mity i tłumaczy skąd się wzięły...
Awatar użytkownika
Buła
Posty: 326
Rejestracja: śr 10 lis 2021, 12:49
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 14:59

Dlatego właśnie model promowany w DS jest zły. Kup i przetrwaj nie zadziała. Większość kupuje i z uczuciem zadowolenia uważa że rozwiązali problem. Żeby chociaż przetestowali :( Ale po co ? Na YT reklamowali że "to uratuje Ci życie" i starczy. I potem zdziwienie że mam power banka za 10k ale telefon nie działa bo BTS już dawno padł.
Realnie większe szanse ma się w modelu zrób, sprawdź, przetrwaj, odtwórz. Nabywamy umiejętności przydatne w wielu dziedzinach, nie tylko przy SHTF, weryfikujemy realne szanse przetrwania. Używamy z czasem coraz mniej sprzętu a to co posiadamy jest lepsze i sprawniejsze.

Zdobywana wiedza często ułatwia przyswajanie innych jej obszarów. W razie SHTF odkrywanie wszystkiego od zera marnie rokuje.
Sam szedłem kiedyś złą drogą zaczynając od "kup" :( Potem sprawdź i zrób wyleczyło mnie z tego. Obecnie jestem na etapie negowania czy weryfikacji potrzeb i pełnozakresowych testów. Z nich uczę się najwięcej. Umiejętności zastępują w coraz większym stopniu sprzęt lub powodują jego optymalizację.
Coraz mniej potrzebuję sprzętu czy zasobów, ku memu zdziwieniu odkrywam co i raz jak wiele krąży legend powtarzanych z ust do ust, czego nikt nie sprawdza w praktyce i wszyscy przyjmują za pewnik. Magicznie "nie da się". Więcej o przetrwaniu w mieście nauczyły mnie przez kilka tygodni obserwacje życia patusów niż koledzy tytułujący się instruktorami miejskiego surviwalu :)

Co do zagrożenia ze strony uzbrojonych band to przy odrobinie zastanowienia można to zagrożenie znacząco zredukować do akceptowalnego poziomu. Kluczem jest sprawienie by cel wyglądał na możliwie mało atrakcyjny, niezamieszkały i niebezpieczny a mało kto będzie chciał się tam zapuszczać. Ale to tylko jedno z podejść. Równie dobrze można taką bandą kierować. Zresztą czemu zaraz banda ? Toż to legalni przedstawiciele władzy rekwirujący zgodnie z przepisami dobra od wszelkich kułaków itp.

Postrzeganie SHTF jako jedynego możliwego scenariusza - pełen upadek cywilizacji to też wielki błąd. Tego typu zdarzenie jest skrajnie mało prawdopodobne zaś wszelkie stany pośrednie są zupełnie realne. Dziś tematem o największych szansach zaistnienia jest nie wojna a kryzys. I to w tym obszarze powinno się intensyfikować przygotowania. Coraz więcej upadłości, licytacji komorniczych itp.
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 499
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 16:34

Ramzan Szimanow pisze:
pt 11 lis 2022, 14:55
[...]
Moim zdaniem pierwsza jest psychika.
Nastawienie by przetrwać i się zaadaptować.

Potem kombinacja zdrowego rozsądku i sprytu.
[...]
Dokładnie tak, już miałem wcześniej edytować i dopisać o podstawie jakim jest psychika, ale się spóźniłem :)
Buła pisze:
pt 11 lis 2022, 14:59
Dlatego właśnie model promowany w DS jest zły. Kup i przetrwaj nie zadziała. Większość kupuje i z uczuciem zadowolenia uważa że rozwiązali problem. [...]
Sama prezentacja sprzętu może aż tak do końca nie jest zła choć na stronie zalatuje komercją... :) Jeżeli ktoś ma wiedzę ale brak pieniędzy to jest w stanie stworzyć sobie narzędzie w pełni funkcjonalne na wzór prezentowanych.

Tak naprawdę niektórzy nawet nie wiedzą że są prepersami. Budują zaplecze finansowe, funkcjonalne które można wykorzystać w razie potrzeby. Ktoś inteligentny, zaradny i o mocnej psychice szybko się zaadaptuje.
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
Ramzan Szimanow
Posty: 1834
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 11 lis 2022, 16:56

Buła pisze:
pt 11 lis 2022, 14:59

...

Realnie większe szanse ma się w modelu zrób, sprawdź, przetrwaj, odtwórz. Nabywamy umiejętności przydatne w wielu dziedzinach, nie tylko przy SHTF, weryfikujemy realne szanse przetrwania. Używamy z czasem coraz mniej sprzętu a to co posiadamy jest lepsze i sprawniejsze.

...

Zdobywana wiedza często ułatwia przyswajanie innych jej obszarów. W razie SHTF odkrywanie wszystkiego od zera marnie rokuje.
Sam szedłem kiedyś złą drogą zaczynając od "kup" :( Potem sprawdź i zrób wyleczyło mnie z tego. Obecnie jestem na etapie negowania czy weryfikacji potrzeb i pełnozakresowych testów. Z nich uczę się najwięcej. Umiejętności zastępują w coraz większym stopniu sprzęt lub powodują jego optymalizację.
Coraz mniej potrzebuję sprzętu czy zasobów, ku memu zdziwieniu odkrywam co i raz jak wiele krąży legend powtarzanych z ust do ust, czego nikt nie sprawdza w praktyce i wszyscy przyjmują za pewnik. Magicznie "nie da się". Więcej o przetrwaniu w mieście nauczyły mnie przez kilka tygodni obserwacje życia patusów niż koledzy tytułujący się instruktorami miejskiego surviwalu :)

...

Postrzeganie SHTF jako jedynego możliwego scenariusza - pełen upadek cywilizacji to też wielki błąd. Tego typu zdarzenie jest skrajnie mało prawdopodobne zaś wszelkie stany pośrednie są zupełnie realne. Dziś tematem o największych szansach zaistnienia jest nie wojna a kryzys. I to w tym obszarze powinno się intensyfikować przygotowania. Coraz więcej upadłości, licytacji komorniczych itp.
Jak najbardziej. I w tym bardziej prawdopodobnym scenariuszu negowanie i weryfikacja potrzeb oraz "zrób, sprawdź, przetrwaj, odtwórz" są podstawą.
Pozwalają racjonalnie ograniczać swoje wydatki ułatwiając "utrzymanie się na powierzchni".
W tym poprzez rozwijanie swoich umiejętności które nie wiadomo kiedy i które mogą zaprocentować.
I tu skrajny scenariusz nawet nie nieudanego biznesu tylko pecha lub "odpływu opuszczającego wszystkie łodzie" może nas wysłać pod przysłowiowy most.
Zwłaszcza ten ostatni scenariusz może być równie paskudny co wojenny.
Z powszechną biedą i bezrobociem utrudniającym wyjście na swoim.
I podobnymi poziomami bandytyzmu, gdzie bardzo prawdopodobne że 99% arsenału wyprzedaliśmy rozpaczliwie starając się zatrzymać "lot w dół".
Chyba będę musiał uzupełnić wpis o ten aspekt by nikt nie musiał się domyślać ;)

Dobrą książką w temacie są "Grona gniewu" Johna Steinbecka.
Ciut zapomniana dziś klasyka literatury opowiadająca o rodzinie której Wielki Kryzys odebrał wszystko zmuszając do migracji na drugi koniec USA.
Gdzie nikt na nich z otwartymi rękami nie czekał.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4995039/grona-gniewu
mar_kow pisze:
pt 11 lis 2022, 16:34


Sama prezentacja sprzętu może aż tak do końca nie jest zła choć na stronie zalatuje komercją... :) Jeżeli ktoś ma wiedzę ale brak pieniędzy to jest w stanie stworzyć sobie narzędzie w pełni funkcjonalne na wzór prezentowanych.

Tak naprawdę niektórzy nawet nie wiedzą że są prepersami. Budują zaplecze finansowe, funkcjonalne które można wykorzystać w razie potrzeby. Ktoś inteligentny, zaradny i o mocnej psychice szybko się zaadaptuje.
Czasem człowiek robi skróty myślowe jak właśnie pominięcie oczywistych silnej psychiki, zdrowego rozsądku i sprytu.
Te niestety trzeba hartować i pielęgnować bo współcześnie świat stara się je ludziom odbierać.
U "idealnego konsumenta i biorobota roboczego" są wadami.
Taki ma wykonywać zadania z swojej wyspecjalizowanej działki w wyuczony sposób a zarobione pieniądze wydawać kompulsywnie by PKB rosło a biorobocik nie mógł "akumulować środków produkcji" wspinając się po drabinie społecznej ani nawet stawać się niezależny.
Bardziej niezależny od systemu może też niezależnie myśleć i mniej się boi.
Mniej się bojąc jest trudniej sterowalny.
Kolejne straszne wady!

Co do sprzętu na DS. Więcej funkcjonalnych narzędzi które można nie raz kupić w niewielkich pieniądzach, mniej gadżetów nie było by źle.
Ale każdy ma swoją niszę.
Prowadzący tamtą stronę sam przyznał że majsterkować ani pracować fizycznie nie lubi.
A narzędzia wspomagają dłubanie i tyranie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Scenariusze zagrożeń”