Prognozowanie i planowanie

Informacje dotyczące zdarzeń na świecie, zagrożenia, sytuacje kryzysowe
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

ndz 27 sie 2023, 02:43

Czołem!

Sporo dyskutujemy na forum, jednak często nasze bardzo celne spostrzeżenia (przelane poprzez klawiaturę), rozbijają się o sposób myślenia czytających. Nie ma w tym nic nagannego ani dziwnego, każdy inaczej rozumuje lub, inaczej w danej chwili myśli, przez co inaczej odczytuje dany wpis. Wiecie o co chodzi, myślimy wielowątkowo i chyba każdy z nas dzieli scenariusze zagrożeń jak i ich rozwiązania na warstwy, nie zawsze informując czytelnika, jaki rodzaj scenariusza miał na myśli. I znów, nie ma w tym nic nagannego, choć czasami osoba kompletnie zielona, może się pogubić. Tutaj i tak nie ma dobrego rozwiązania, bo nie można czegoś robić na pół gwizdka. Myślenie kryzysowe, gdy już się rozwinie w człowieku, pozostaje z nim do końca życia. No, chyba że ktoś uzna, że wychodzenie poza jego strefę komfortu nie jest mu na rękę, bo psycha nie dźwiga ;) Może być i tak. Ale do brzegu, gdyż godzina 01:48, burza przeszła i szkło już puste :lol:
My tutaj wszyscy rozumiemy że są kryzysy i są KRYZYSY, jednak w naszej dyskusji brakuje czasem rozdzielenia powagi sytuacji. Nie wiem w sumie jak to ugryźć, gdyż jesteśmy w formule forum dyskusyjnego i po to tu jesteśmy, aby konstruktywnie kruszyć kopie w danym temacie. Gdybyśmy mieli zrobić jeden bogaty PDF z instrukcjami dla każdego obywatela tego kraju, trzeba by trochę przysiąść aby rozdzielić pewne warstwy. Znów, ludzie z bagażem doświadczeń z turystyki pieszej, z gospodarstw rolnych, z biedy miejskiej itd. wiedzą pewne rzeczy lepiej. To nie jest wartościowanie, tak po prostu jest, że ci, którzy poczuli dyskomfort, niedostatek i musieli martwić się na zapas i planować z wyprzedzeniem (z różnych powodów), mają łatwiej aby ogarnąć temat prognozowania i planowania. Nie wartościując tutaj nikogo powiem, że pomimo doświadczenia możemy opisując coś, nie zrozumieć się wzajemnie. I teraz, czy będziemy od siebie nawzajem wymagać aby przy każdym wpisie zaznaczać że: "opisuję sytuację drobnego kryzysu a jego definicja jest w tym temacie - link"? Raczej nie będziemy tak robić, gdyż po pierwsze skala powagi kryzysu nie będzie dla wszystkich taka sama, choć zgodzimy się że wojna nuklearna dla wszystkich oznaczać będzie najwyższy stopień zagrożenia, to jednak idąc od samego dołu, może być różnie. Skrobię więc ten post nie po to, abyście uważali na każde napisane słowo, gdyż jesteśmy tylko ludźmi - bez uniwersalnego języka i z masą nastrojów oraz stresów i myśli w głowie - ale po to, abyśmy pamiętali, że zawsze możemy się źle zrozumieć, jednocześnie kompletnie bez złej woli z obu stron.
Czy uważacie że warto napisać jakąś skalę kryzysów, według której potem będziemy tworzyć posty? To chyba nie ma większego sensu, bo bycie skrupulatnym do bólu a i owszem, pomaga w prowadzeniu ewidencji zapasów, dokładnym planowaniu, tworzeniu procedur ale i ogranicza. Żaden plan nie jest na tyle doskonały, aby przewidzieć wszelkie komplikacje. Tego nigdy nie opiszemy i nie zaszufladkujemy. Oczywiście, możecie mieć inne zdanie i bardzo dobrze, gdyż każdy z nas, może mieć racje. Może swoją i swojszą, ale tak to jest. Swojsza będzie racja człowieka z minimalnymi dochodami dla niego, niż nasza. Swojsza będzie racja człowieka z domownikami przewlekle chorymi, nad naszą. I tak dalej. Uogólniam, jednak w końcu trzeba będzie wykonać syntezę materiałów z forum, do tego przysłowiowego dokumentu PDF i nijak w nim napisać o plecaku ucieczkowym, bez rozgraniczenia: ewakuacja bo saperzy lub strażacy nakazują się ewakuować na dzień lub dwa i wojsko nakazuje uprzejmie wypierd@lać gdyż zajmuje budynek na swoją kwaterę podczas wojny. Czyli, kiedy trzeba czmychnąć do rodziców, teściów lub przyjaciół a kiedy dać nogę przed siebie i spać po rowach, defekować w krzakach i chłeptać wodę z kałuży.

Przerywnik: Gdy zaczynałem tekst, obudzony burzą, myślałem że przeleję na klawiaturę więcej, jednak w miarę pisania widzę że się sromotnie pomyliłem. Zresztą nie ma co kozaczyć, że jest się megamózgiem i ogarnie wszystko - wtedy zresztą nie było by formuły forum a blog gwiazdki i influ(tfu)encera. Temat więc zostawiam pod dyskusję wcześniej niż zamierzałem. Koniec przerywnika.

Jakoś musimy podzielić zagrożenia i kryzysy, a zatem i rozwiązania. Ile to było dyskusji, także na innych forach, czy pendrive ze skanami dokumentów to dobry pomysł do plecaka ewakuacyjnego. A jest to dobry pomysł - w przypadku gdy grozi nam pożar, gdy saperzy wyganiają z domu etc. Może nam się spalić dobytek, może nas ktoś okraść podczas naszej nieobecności a świat dookoła się nie zawali i takie skany będą nam potrzebne. W razie wojny też się nam mogą przydać dane na pendrive. Ale niekoniecznie dobrze jest je mieć ze sobą. Równie niekoniecznie dobrze jest je zakopać - a to pocisk feralnie trafi tuż obok naszej skrytki, a to ktoś rozkopie w poszukiwaniu wody/korzeni na rozpałkę lub będzie chciał zrobić dołek na stolca i o, a co to? Stu procentowej gwarancji nie ma nigdzie i nigdy nie było. Możemy jedynie minimalizować straty własne. Możemy jedynie prognozować zagrożenia i próbować się na nie przygotować. Co nomen omen nie oznacza, że mamy większe szanse - i trzeba to wyraźnie powiedzieć - zawsze możemy mieć po prostu pecha i wszystko w diabły. Ale świadomość tego trzeba mieć w tyle głowy i nie załamywać się. Robić swoje i myśleć pozytywnie, wiedząc, że może być bardzo źle.

W ramach startu po przydługim wstępie: Plecak ewakuacyjny. Warto mieć dwa, jak jest taka opcja (w małym mieszkanku w bloku to pewnie i tak będzie jeden plecak). W plecaku na krótkoterminową ewakuację, warto mieć dokumenty i ich skany na cholernym dysku przenośnym. Warto mieć butelki z wodą zamiast filtrów, bo "lecimy" i tak jedynie do rodziny, gdzie wszystko jest (choć lepiej nosić niż się prosić - zawsze coś może pójść nie tak - ale możemy też mieć zapas w samochodzie). Warto mieć ochronę przed deszczem i wiatrem oraz jakiś ciuch na zmianę. Warto mieć coś za ząb. A w drugim plecaku warto mieć więcej, bo z tym drugim będziemy być może $pierdalać ile sił, aby nie paść ofiarą ostrzału, grabieży itd. I jak to opisać? Na forum, myślę że będzie kiepsko, aby każdy zaznaczał że swój zestaw przygotował na to i na to, choć jest to do zrobienia. Na przyszłość, trzeba ustalić we wspólnym gronie jakieś rozwiązania które z czasem spiszemy dla ogółu. Bo tak trzeba z obywatelskiego poczucia obowiązku (tja, patosem zajechałem). Dajcie znać co myślicie.

Tematy związane z zestawami.
Obrazek
BoldFold
Posty: 1435
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

ndz 27 sie 2023, 12:58

No, burza była niezła, też nie spałem... Nawet prądu nie było. To są widzialne zmiany klimatu, takie burze "tropikalne"

Wracając zaś do tematu, bo i mnie podobne myśli chodzą od jakiegoś czasu po łbie;

1/ Zrobimy rejestr zagrożeń; kataklizmu/katastrofy/wojny/epidemii/rozpad więzi społecznych-tak sporo się o tym mówi ostatnio, itd i ich przewidywana/potencjalna długość występowania.

2/ Reakcja łańcuchowa na w/w np powódź=brak schronienia, brak wody, jedzenia, brak prądu, zagrożenie epidemiologiczne.

3/czy na każdy scenariusz (kataklizmu/katastrofy/wojny/epidemii) musimy być przygotowani w 100% czy można się przygotować "po łebkach, byle jak?)

4/ czy da się w 100% przygotować na w/w zagrożenia?

5/ rozdzielenie zagrożeń ze względu na to gdzie/jak/z kim;
a/mieszkamy-dom, blok,
b/wieś, miasto
c/miejsce w kraju, wiadomo są miejsca bardziej mniej zagrożone, jak również lepsze gorsze do ucieczki
d/ sytuacja rodzinna i też przekonania tejże rodziny uciekamy, czy zostajemy obojętne co się dzieje
e/wykształcenie, wychowanie, czyli np chęć i możliwość założenia upraw i hodowli, tu trochę wchodzę w oszczędzanie pasywne. Lub też inne sposoby na życie w kryzysie-szycie, naprawa, leczenie, ogólnie fach w ręku, taki który będzie wtedy przydatny.

Piszę tak niejako na żywca co mi chodzi po głowie i pewnie coś pominąłem, można uzupełnić, ale myślę że po opisaniu zagrożeń z pozycji większości mieszkańców kraju pozwolimy sobie na spisanie środków zaradczych w postaci;
/szkoleń, zdobycia wiedzy
/zgromadzenia sprzętu
/zapasów
/dróg ucieczki
/budowy schronienia, jeśli ktoś zostaje
/treningu; fizycznego i psychicznego
/wprowadzenia rodziny w zakres koniecznych działań

Wynika z tego jasno i o tym już pisaliśmy, że inne zagrożenia dotyczą mieszkańca "przesmyku suwalskiego a inne mieszkańca Wrocławia i nie chodzi tylko o miejsce, ale też o infrastrukturę i mentalność ludzi. Również o kierunki ucieczki, raczej na wschód nikt uciekał nie będzie. Przynajmniej nie w tej dekadzie, lub dwóch dekadach.

Tu jeszcze dopisek, te zagrożenia ewoluują, nikt dziś się nie spodziewa zagrożenia z zachodu, a to może się zmienić w perspektywie dekady.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1103
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

ndz 27 sie 2023, 15:01

Cześć.
BoldFold pisze:
ndz 27 sie 2023, 12:58
(….)

Tu jeszcze dopisek, te zagrożenia ewoluują, nikt dziś się nie spodziewa zagrożenia z zachodu, a to może się zmienić w perspektywie dekady.
Tutaj mnie Boldzie zaskoczyłeś , bardzo pozytywnie :) Kiedy byliśmy już w NATO, nasz sojusznik z zachodu :) Zza Odry. Miał plan wojny z Nami :) Jakoś przy roku 2004 lub 2005 dokument ten został zniszczony.

Tak na zlocie myślę że podejmiemy temat, oraz wypracujemy jakieś „modus operandi” do utworzenia takiej syntezy.

Było kilka wpisów forumowiczów poruszających kwestie kryzysów małych i dużych. I jak najbardziej fajnie by było jako forum i grupa ludzi, wypuścić taki PDF instrukcję w świat.

Pozdrawiam
~Bart
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Awatar użytkownika
Buła
Posty: 326
Rejestracja: śr 10 lis 2021, 12:49
Kontakt:

ndz 27 sie 2023, 21:57

BoldFold pisze:
ndz 27 sie 2023, 12:58
No, burza była niezła, też nie spałem... Nawet prądu nie było. To są widzialne zmiany klimatu, takie burze "tropikalne"

Wracając zaś do tematu, bo i mnie podobne myśli chodzą od jakiegoś czasu po łbie;

1/ Zrobimy rejestr zagrożeń; kataklizmu/katastrofy/wojny/epidemii/rozpad więzi społecznych-tak sporo się o tym mówi ostatnio, itd i ich przewidywana/potencjalna długość występowania.

2/ Reakcja łańcuchowa na w/w np powódź=brak schronienia, brak wody, jedzenia, brak prądu, zagrożenie epidemiologiczne.

3/czy na każdy scenariusz (kataklizmu/katastrofy/wojny/epidemii) musimy być przygotowani w 100% czy można się przygotować "po łebkach, byle jak?)

4/ czy da się w 100% przygotować na w/w zagrożenia?

5/ rozdzielenie zagrożeń ze względu na to gdzie/jak/z kim;
a/mieszkamy-dom, blok,
b/wieś, miasto
c/miejsce w kraju, wiadomo są miejsca bardziej mniej zagrożone, jak również lepsze gorsze do ucieczki
d/ sytuacja rodzinna i też przekonania tejże rodziny uciekamy, czy zostajemy obojętne co się dzieje
e/wykształcenie, wychowanie, czyli np chęć i możliwość założenia upraw i hodowli, tu trochę wchodzę w oszczędzanie pasywne. Lub też inne sposoby na życie w kryzysie-szycie, naprawa, leczenie, ogólnie fach w ręku, taki który będzie wtedy przydatny.

Piszę tak niejako na żywca co mi chodzi po głowie i pewnie coś pominąłem, można uzupełnić, ale myślę że po opisaniu zagrożeń z pozycji większości mieszkańców kraju pozwolimy sobie na spisanie środków zaradczych w postaci;
/szkoleń, zdobycia wiedzy
/zgromadzenia sprzętu
/zapasów
/dróg ucieczki
/budowy schronienia, jeśli ktoś zostaje
/treningu; fizycznego i psychicznego
/wprowadzenia rodziny w zakres koniecznych działań

Wynika z tego jasno i o tym już pisaliśmy, że inne zagrożenia dotyczą mieszkańca "przesmyku suwalskiego a inne mieszkańca Wrocławia i nie chodzi tylko o miejsce, ale też o infrastrukturę i mentalność ludzi. Również o kierunki ucieczki, raczej na wschód nikt uciekał nie będzie. Przynajmniej nie w tej dekadzie, lub dwóch dekadach.

Tu jeszcze dopisek, te zagrożenia ewoluują, nikt dziś się nie spodziewa zagrożenia z zachodu, a to może się zmienić w perspektywie dekady.
Prawe dobrze ale za szybko.
Zróbcie najpierw rejestr ryzyk posortowany dla konkretnych procesów. Taka drzewiasta strukturka :)
Bez tego to miotanie się we mgle bo zawsze coś umknie.

Określcie atrybuty minimalne: szanse (prawdopodobieństwo zaistnienia) i siłę oddziaływania na dany proces. Dopiero potem katalog skutków. Mając powyższe można pobawić się ustawieniami matryc służących podejmowaniu decyzji. Tu jest najlepsza zabawa bo każdy inaczej ocenia szanse np. na SHTF w pełnej skali. Sam kalibrowałem matryce róznymi zdarzeniami tak by miały sens na każdą okoliczność.

Kolejna tablica to sposoby radzenia sobie z zagrożeniem i jego skutkami (albo porzez minimalizację szansy wystąpienia samego zdarzenia albo poprzez minimalizację jego skutków i następnie redukcje siły oddziaływania jeśli już zdarzenie wystąpi).
Do tego atrybut kosztów realizacji unikania czy przeciwdziałania lub usuwania skutków. Sumowany po wszystkich wystąpieniach skutku. Po tym parametrze można określić kolejność przygotowań tak by osiągnąć jak najwięcej jak najniższym "kosztem".

Dobre na początek są rządowe materiały począwszy od ustawy o zarządzaniu kryzysowym z załącznikami. Do tego trzeba dużoooo dołożyć od siebie,

Cały mechanizm może wydawać się skomplikowany ale ma podstawy naukowe i działa od wielu lat m.in. w mechanizmach kontroli zarządczej.
BoldFold
Posty: 1435
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

pn 28 sie 2023, 10:17

Statystka tabel występowania zagrożeń w/g rządu jest może dobra dla rządzących, ale czy jest dobra dla świadomego przygotowanego? Może stanowić jakiś punkt odniesienia, tak, z tym się zgodzę. Tu jeszcze jest jeden czynnik ujemny a mianowicie inercja (która to opiera na scenariuszach opracowanych w latach UW) w sporządzaniu w/w tabel, o ile w przypadku powodzi/pożaru to działa to w innych przypadkach wątpię. Jeśli ktoś ma jakieś nowe opracowania to proszę o prezentację. Podobnie ze statystyką, zupełnie niedawno celowniki rakiet NATO były wymierzone w nas, teraz są to celowniki FR, pytanie czy to coś zmienia w planach przygotowania? Podstawowe zagrożenia są znane dokładnie i na większość z nich przygotowania też są podobne, różnice występują (o czym już wspominałem) ze względu na miejsce zamieszkania i specyfikę rodziny.

No i zupełny hit; legionella, no kto by pomyślał miesiąc temu :shock: Normalnie strach się z chałupy ruszyć :!:

Nie chodzi o to, żeby lekceważyć temat, należy wykorzystać wszystkie możliwe źródła, z tym, że należy pamiętać, że źródła rządowe/samorządowe nawołują; zabezpiecz to i tamto i czekaj na pomoc...

Jeszcze taka dygresja w temacie (dosadnie to się powinno nazywać "działanie na szkodę kraju") inercji; powiadomienia są wysyłane na sms, co będzie się pytam jak wyłączą komórki i sieć, a MY sprzedaliśmy telekomunikację, opartą na kablu? No co będzie? Poczta pantoflowa, lub sygnały dymne? Oczywiście bez telefonów też sobie poradzimy, ale po co się cofać dalej niż to konieczne?
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pn 28 sie 2023, 23:35

Na i jak być tu mądrym. Wojny w europie "miało już nie być". Jest w sąsiednim kraju.
Jaskrawe przypadki deptania praw obywatelskich w miejscach jeszcze niedawno uchodzących z przykłady krajów wolnościowych...
Plus specyfika danego miejsca nawet w Polsce.
Przez to temat jest bardzo obszerny.

Jako najbardziej prawdopodobne zagrożenie wymieniłbym nagłe załamanie się zdrowia.
Często w połączeniu z utratą dotychczasowej pracy.
Scenariusz aż banalny. Wymagający finansowej poduszki, kontaktów, oraz wszechstronnych umiejętności pozwalających się przekwalifikować jeśli nie możemy już wykonywać dotychczasowego zawodu.

Kolejny,rozpad rodziny powodujący duże straty finansowe i problemy. Wygryzienie przez rodzeństwo z majątku który "miał się należeć" za opiekę nad starymi rodzicami i inwestycje, rozwód itd.

Dalej włamanie do domu, pożar, zalanie. Następstwa mogą być dość podobne więc można potraktować zbiorczo mimo odrębnych zabezpieczeń.
Można jeszcze dodać zerwanie dachu w wyniku wichury.

W tym momencie możemy przejść do bardziej lubianych w popkulturze scenariuszy.

Załamanie gospodarki, masowe zwolnienia, brak towarów na półkach, hiperinflacja, lawinowy wzrost przestępczości. Przyczyny geopolityczne lub surowcowe, klimatyczne. Co kto "lubi".

Powyższy plus skrajny zamordyzm władz. Donosy, policja polityczna, represje. "Ambitne" projekty podyktowane obłąkanymi ideologiami niszczące gospodarkę i poziom życia ludzi. Od Balcerowiczowskiego "chłodzenia gospodarki" po różne "wielkie skoki naprzód" rodem z Chin doby Mao czy innych "Fit for 55".

Potem wojna w Polsce. Może długa i asymetryczna, z rządami lokalnych watażków, może krótka i skutkująca długą, brutalną okupacją. A może skłócanie ludzi, dzielenie ich na sfanatyzowane obozy skutkujące wojną domową niczym na Bałkanach w latach 90"?

Wojna globalna przy szerokim użyciu BMR. Duże miasta obrywają w całych megatonach, opad radioaktywny, zima nuklearna itd.

Słoneczko wyłącza nam elektroniczne zabaweczki. Łańcuchy dostaw pękają jak zetlałe szmaty. Nie ma sprawnych wodociągów, kanalizacji, większość transportu to złom. Stoją wszystkie zakłady przemysłowe, rafinerie itd.

Pandemia patogenu o długim okresie utajenia, wysokiej zaraźliwości i śmiertelności. Zabijająca kilkadziesiąt procent światowej populacji. Wirusy "celebryci" jak C19 to łapią się bardziej pod przyczynę załamania gospodarczego.

Kilku kilometrowej średnicy kawał kosmicznego gruzu uderza w ziemie/wybuch jednego z superwulkanów jak np ten w Yellowstone. Skutki podobne do globalnej wojny termojądrowej. Tylko wielkie miasta zamiast zniknąć w ogniu umierają z pragnienia, głodu i chorób.

Moje, osobiste typy od najbardziej prawdopodobnych do najmniej.
BoldFold
Posty: 1435
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

śr 30 sie 2023, 11:09

Zacząłem drążyc temat i jego ogrom trochę mnie zaskoczył :( Nie spodziewałem się że jest tego aż tyle;
1/zacząć od norm prawnych i ogólnych wytycznych do działań w tych zakresach OAP-organów administracji publicznej z danymi przynajmniej dla województw, w tym sygnały alarmowe i kontakt do nich.
2/podział na rodzaje, typy, zasięg, kryzysy normatywne i rozwojowe, wreszcie podział na takie które dotykają 1człeka jak słusznie zauważył kol RS można podupaść na zdrowiu, stracić pracę i wreszcie zasięg lokalny i krajowy/światowy.
3/ Kryzys i sytuacje kryzysowe takie które w szczególnych przypadkach będą się nakładać na siebie i multiplikować.
4/ wreszcie podział od możliwych do najmniej prawdopodobnych zdarzeń losowych
5/ przeciwdziałanie w/w czyli cały zakres przygotowań
6/ jako że lektura będzie obszerna zrobiłbym skrót/kompendium wiedzy
7/do tego to co absolutnie niezbędne dla życia i przeżycia (dla przykładu maska całotwarzowa nie jest niezbędna, ale woda/koce/lekarstwa już decydują o życiu)
7/ rozwiązania przyjęte wsród preppersów w innych krajach np USA
8/wreszcie przygotowania ze względu na specyfikę rodziny i miejsce zamieszkania, do tego zamożność i wreszcie miejsca ucieczkowe czy to w kraju czy to za granicą.
9/co za tym idzie przynajmniej próba określenia; jeśli uciekać to kiedy???
10/nie tylko fizyczne, ale też psychiczne podstawy do radzenia sobie ze skutkami kryzysu.
11/ czy po ustąpieniu kryzysu/kryzysów będziemy mogli, będąc bogatsi o wiedzę o nim/nich zacząć przygotowania na etapie planowania ew odbudowy domu, czy też miejsca zamieszkania? Emigranci/imigranci są wśród nas...

Tyle na razie w planach :lol: proszę jak macie pomysły co jeszcze to dopiszemy, kolejność tez do przemyślenia :idea:
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
bushmot
Posty: 140
Rejestracja: pn 05 wrz 2022, 06:25
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

pt 01 wrz 2023, 15:45

Tak na luźno dorzuciłem do tego dostępność "cywilizacji" podczas trwania kryzysu (złamany ząb czy złamana ręką jest kryzysem ale przy dostępności cywilizacji nie potrzeba innych przygotowań niż zapas gotówki) i dostępność pomocy ze strony służb państwowych.
Te czynniki również będą determinowały sposób działania w momencie wystąpienia kryzysu
zapraszam na bushmot.blogspot.com
BoldFold
Posty: 1435
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

pt 01 wrz 2023, 17:37

Czyli BHP na czas kryzysu? Nagle się okazuje, że naprawdę jesteś za siebie odpowiedzialny i że brak uwagi i ostrożności i brak przewidywania skutkuje śmiercią, lub kalectwem. Mógłby to być dłuższy blackout, wtedy dostęp do służby zdrowia nie byłby możliwy o ile złamanie (tu wtrącenie za początek cywilizacji uważa się właśnie zrośnięte złamanie kości udowej-bo ktoś musiał się delikwentem opiekować) to prosta sprawa, bo nastawimy, ale ząb to już tylko rwanie. Natomiast otwarte złamanie tutaj albo amputacja, albo śmierć. Podobnie to się i teraz odbywa jeśli jesteś w dżungli i maczetą ciachnąłeś tętnicę? No nie żyjesz... Kobiety teraz w zasadzie rodzą tylko w szpitalu, ja np się jeszcze rodziłem w domu, na każdej wsi była położna, to nie było tak dawno :lol: Wyobraźcie sobie, że nagle wszystkie Polki rodzą gdzie chcą, ale nie w szpitalu i wszyscy Polacy leczą się gdzie chcą, ale nie w przychodni, czy szpitalu... Do tego brak lekarstw i medykamentów, a także lekarzy, bo teraz dzwonisz i masz wizytę. Naprawdę nie doceniamy tego co nam oferuje nasz kraj i nasza cywilizacja. Proste usunięcie dziś wyrostka, po W skutkuje śmiercią, itd. Jak się nad tym zastanowić i przemyśleć to perspektywa jest przerażająca w jej skali.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 01 wrz 2023, 17:50

BoldFold pisze:
pt 01 wrz 2023, 17:37
Natomiast otwarte złamanie tutaj albo amputacja, albo śmierć. Podobnie to się i teraz odbywa jeśli jesteś w dżungli i maczetą ciachnąłeś tętnicę? No nie żyjesz... Kobiety teraz w zasadzie rodzą tylko w szpitalu, ja np się jeszcze rodziłem w domu, na każdej wsi była położna, to nie było tak dawno :lol: Wyobraźcie sobie, że nagle wszystkie Polki rodzą gdzie chcą, ale nie w szpitalu i wszyscy Polacy leczą się gdzie chcą, ale nie w przychodni, czy szpitalu... Do tego brak lekarstw i medykamentów, a także lekarzy, bo teraz dzwonisz i masz wizytę. Naprawdę nie doceniamy tego co nam oferuje nasz kraj i nasza cywilizacja. Proste usunięcie dziś wyrostka, po W skutkuje śmiercią, itd. Jak się nad tym zastanowić i przemyśleć to perspektywa jest przerażająca w jej skali.
Z lekarzami, felczerami (choćby doświadczonymi ratownikami medycznymi wchodzącymi w ich buty) i weterynarzami nie jest tak źle. Wiedza praktyczna nie znika z brakiem prądu i zapasów. Wielu z nich wręcz by miało żniwa. Choć fakt, wiele sytuacji które dzisiaj da się jeszcze wyprowadzić kończyłoby się minimum kalectwem. Zakażenia będą zabijać itd.
Sytuacja taka że za odebranie porodu trzeba by zapłacić znajomemu który kiedyś jeździł w karetce, z wyrostkiem zdać się na ręce okolicznego weterynarza itd.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Scenariusze zagrożeń”