Mroźna doba

Informacje dotyczące zdarzeń na świecie, zagrożenia, sytuacje kryzysowe
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 21 lut 2021, 01:42

Całym rokiem jestem zajęty. Z racji wykonywania kilku zawodów jednocześnie tylko sezon zimowy mogę zaliczyć jako spokojniejszy. Staram się wtedy korzystać z niego tak mocno jak tylko się da. Chociaż pandemia doskwiera nam znacznie, a rząd wcale nie pomaga, postanowiłem i tego zimowego sezonu nie spisywać na straty. Odbyłem tej zimy kilka nocnych włóczęg na orientację i tak tylko by połazęgować, jednakże nie miałem sposobności nocować.

Nie mogąc wysiedzieć w środę 17 lutego w pracy przed komputerem, postanowiłem zebrać się i odpocząć. Jak pomyślałem tak zrobiłem i zerwawszy się z fotela spakowałem plecak na 24 godziny i wyruszyłem. Miejsce które wybrałem na nocleg znajdowało się godzinę drogi od mojego domu. Jednakże w związku z zalegającym po łydki białym puchem trasa trwała dwie godziny. Oczywiście raki obowiązkowo na nogach, w przeciwnym wypadku wszelakie podejścia zakończyły by się niepowodzeniem i musiałbym szukać okrężnej trasy.

Wszystko co zabrałem znajdziecie na zdjęciach. Był także ze mną namiot zamiast tarpa ze względu na sypiący śnieg wspomagany lekkim wiatrem. Nocleg z założenia miał być bezogniskowy, więc każda ochrona przed warunkami atmosferycznymi była na wagę złota. Dla samego namiotu była to druga szansa, gdyż pierwszą zawalił na całej linii. Niemiecka firma udostępniła mi go do testów, jednakże ze względu na jego słabą jakość nie mogłem dać mu interesującej ich oceny. Stąd też brak recenzji na forum, a i same oznaczenia zostały zamazane by uniknąć jakichkolwiek komplikacji. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że jest bardzo rozczarowujący, a konstrukcja nieprzemyślana. jedynymi jego plusami są wymiary po spakowaniu i waga.

Na miejscu noclegu złapała mnie niewielka śnieżyca, przez co po rozbiciu schronienia część śniegu z zewnątrz wniosłem do środka. Miałem także problem z przygotowaniem posiłku. Rozbiłem się na zboczu wzniesienia z dala od lasu, by jakaś gałąź pod naporem zalegającego śniegu nie spadła na mnie. Nic nie chroniło mnie od wiatru. Namiot wykonany jest w całości z poliestru 190T z wprasowaną membraną TPU, zatem nie za bardzo lubi się z ogniem, czyli gotowanie w nim także odpada. Ponadto jedyną kuchenką jaką zabrałem był mały Esbit na paliwo w kostkach. Czekało mnie zatem kombinowanie. Na szczęście jako zapasową ochronę przez opadami zabrałem ze sobą ponczo od Helikona, a dzięki temu że rozbiłem się obok leśnego grodzenia - najnormalniej w świecie wykorzystałem siatkę jako stelaż i od strony napierającego wiatru rozwiesiłem ponczo tworząc ścianę skutecznie powstrzymującą wiatr. Tak właśnie udało mi się uzyskać fragment bezwietrznej przestrzeni gdzie bez problemów już przygotowałem sobie herbatę i posiłek.

Obawiając się że może być mi chłodno nocą (prognozy zapowiadały -8 w okolicy godziny 4, a mój śpiwór ma temp limitu komfortu do -5, a ekstremalną do -22) zabrałem ze sobą docieplenie do śpiwora, jak później okazało się zupełnie niepotrzebnie. Temperatura spadła do -7, a ja musiałem wyciągać wkład gdyż było mi zbyt gorąco. Thorms w połączeniu z bielizną termoaktywną zapewnił doskonałe warunki do spania w temperaturze poniżej limitu komfortu. Noc upłynęła mi jednak na zwiedzaniu terenu ze względu na przyzwyczajenie organizmu do pracy nocą. Na dobre zasnąłem po godzinie 3 a wstałem przed 9-tą :). Następnie śniadanie z niedokończonej kolacji, ciepła herbatka, powłóczenie się po okolicy - zimą krajobraz znacznie się zmienia - po czym spakowanie dobytku i o 16 wyruszyłem w drogę powrotną do domu.

Przez te 24 godziny przybyło mi kilka nowych doświadczeń i spostrzeżeń - między innymi Opinele nie ndadają się w teren do zastosowań takich z jakich z reguły korzystamy z noża w obozie, czy norki / namioty tylko z bocznym wejściem. Na grupie telegramowej odbyła się praktycznie relacja na żywo z całego wypadu także wiedzą jakimi emocjami pałałem.

Tak oto udało mi się wyrwać chociaż na dobę w tygodniu od tej całej roboty biurowej. A jakie macie Wy doświadczenia czy też spostrzeżenia, podzielcie się proszę nimi.

namiot.jpg
20210218_152155_HDR.jpg
20210218_152201.jpg
20210218_152209.jpg
20210218_152215_HDR.jpg
20210218_153010.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2608
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pn 22 lut 2021, 06:45

Najważniejszy punkt programu to Twój śpiwór. Ma dobrą tolerancję na zimę i jak opowiadasz że nie miałeś problemów, to godny polecenia. Ciepłe spanie to priorytet.
Co do norek, na pewno kiepsko się wpełza do nich i o każdej porze, czy to śnieg, czy deszcz, jest to problem bo człowiek łatwo może nanieść brudu i wody do środka. Trzeba jakiś system wymyślić. Coś w tylu worek na śmieci jako podłoga-przedpokój przed norką i tam buty zdejmować a potem ekwilibrystyka i balans ciałem aby się wślizgnąć :lol: niestety.
Obrazek
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

pn 22 lut 2021, 08:05

Platforma na szynie. Wyciągasz, kładziesz się, wciskasz przycisk i wjeżdżasz do środka. :D :D :D Problem polega na tym, że norki mają 60 - 70 cm w najwyższym punkcie.
Obrazek
Predator25th
Posty: 164
Rejestracja: pn 24 wrz 2018, 10:33
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

pn 22 lut 2021, 21:32

Ja tam lubię ciepło więc w zimę siedzę koło kaloryfera :)
Zaprawdę powiadam wam, oto nadchodzi wiek miecza i topora, wiek wilczej zamieci. Nadchodzi Czas Białego Zimna i Białego światła, Czas Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireadh, Czas Końca.
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

pn 22 lut 2021, 22:56

Każdy jest inny. Heh. Ja latem najzwyczajniej w świecie przegrzewam się. Gdy temperatura wzrasta powyżej 25 stopni czuję się jak na Saharze. Wczesna wiosna / późna jesień, a w szczególności pory deszczowe to okresy w których spełniam się. Rześkie powietrze, optymalna temperatura.

Zima jest bardzo wymagającą porą roku i to mnie w niej zarówno urzeka jak i napawa lękiem. Czytając moje wpisy na forum na pewno zauważyliście, że odnoszę się w nich głównie pod kątem zimy. Znajomość ziół praktycznie na nic Ci się nie przyda (poza kilkoma wyjątkami). Bez sprzętu nie zajdziesz daleko. W przeciwieństwie to lata, nie wystarczy kij by wykopać dołek w ziemi, czy wbić pal. Jeśli nie będziesz miał ze sobą odpowiedniego szpeju (czy to kupionego, czy zrobionego przez samego siebie) to możesz nie przejść próby. Podczas pozyskiwania opału ze zmarzniętego drewna może okazać się, że ta piła która zawsze pomagała Ci w tego typu zadaniach nie radzi sobie. Tracisz wtedy więcej energii i czasu na zadanie które w okresie letnim zajmowało chwilę. Okres zimowy to okres który zmusza każdego włóczykija, kniejołaza, trapera do planowania co może wykonać przez ten krótki okres dnia, a czego nie. Podobnie ma się sprawa z ekwipunkiem. W zaspach śnieżnych podróżuje się często dwa / trzy razy wolniej niż normalnie. Tracimy przez to dużo wspomnianej już wyżej energii. W plecaku mamy więcej sprzętu (ciężki gruby śpiwór, siekiera, tarp, bivi), niż normalnie. Aby nie zajechać się podczas wędrówki musimy racjonalnie manipulować obciążeniem. Pokonując dokładnie te same odległości w zaspach śnieżnych idąc z plecakiem o masie 12 kg, będziemy odczuwali takie samo zmęczenie jak latem niosąc plecak o masie 25, czy nawet 30 kg. Mam tutaj oczywiście na myśli Nasze Polskie realia, gdyż pustynne piaski mogą sprawić większy wysiłek przy ich pokonywaniu niż śnieg na biegunie i wtedy pora roku nie ma najmniejszego znaczenia.

Mam taką cichą nadzieję, że zima 21/22 będzie obficie śnieżna. Męczy mnie ogromna chęć zakupić i przetestować raki o których wspomniałem, jak i być może rakiety śnieżne. Dodatkowo ma przybyć do mnie piecyk rakietowy przystosowany do transportu dzięki modułowej konstrukcji. Dlaczego wszystko w ten sposób? A dlatego gdyż bardzo bym chciał zebrać dotychczasowo skompletowany przeze mnie sprzęt wyprawowy i przy pomocy prowizorycznie zaadoptowanych sani transportowych zrobić tak z 50 km pieszo przez śnieg. Ile mi to zajmie tyle zajmie, ale strasznie mnie to ciekawi.
Obrazek
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2608
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

wt 23 lut 2021, 06:50

Podzielam Twoje opinie i odczucia Bow. Zarówno w kwestii tolerancji temperatury jak i wymogów zimy. Własny komfort to 18 C na plusie na zewnątrz i w to mi graj. Może być mniej, nawet lepiej. Nie wiem, jakieś geny północne? :P . Wracając jednak do zimy, gdy zrobiłem krótki marsz o brzasku z minimum sprzętowym, który nawet nie miał imitować potrzebnego szpeju, w warunkach -20C odczuwalnym (wiatr) i zaspach śnieżnych, odczułem boleśnie że ucieczka z miejsca zamieszkania przy takiej pogodzie równa się śmierć. Może jeszcze solo, lub we dwoje dało by się coś wywalczyć, ale absolutnie nie z małymi dziećmi. Wypadałoby zimniejszą noc być cały czas w ruchu a dopiero ranem, gdy być może wstanie słońce lub wiatr zelżeje, myśleć o spaniu. Z tym że to zależne od sytuacji, ciężko być w ruchu całą noc. Zaspy, ślisko, głód, pragnienie i ciągłe wyziębienie. Zimowa ucieczka to wyczyn co nie lada.
Obrazek
Wilk
Posty: 31
Rejestracja: pn 30 lis 2020, 08:13
Kontakt:

śr 03 mar 2021, 11:06

Czytam o tym całym pomyśle uciekania zimą i jakie to może być niebezpieczne. Ale co jeśli faktycznie przyjdzie nam zdeżyć się z taką sytuacją? Ucieczka przy -20. Są na to gotowe scenariusze jak się do niej przygotować? Kiedy spać? Czego szukać? Na co zwracać uwagę? Jak zbudować prowizoryczny obóz na jedną noc?
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2608
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

śr 03 mar 2021, 12:18

Trudno odpowiedzieć na Twoje pytanie. Wszystko zależy od wielu czynników. Przykładowo wyobraź sobie siebie jako członka pięcioosobowej rodziny. Prócz Ciebie jest młodsza siostra (12 lat) i młodszy brat (4 lata). Oboje rodziców, matka prowadząca siedzący tryb pracy za biurkiem i ojciec pracujący fizycznie. Jako że pomagasz ojcu, razem z nim jesteście najsilniejszymi ogniwami, które mogą wiele udźwignąć, przejść długie dystanse i jesteście obaj w dobrym zdrowiu. Mama być może jest przy kości, może ma chore serce, jest znacznie słabsza i potrzebuje pewnych lekarstw. Dwunastoletnia siostra jest niska, krótkie nóżki ma i na pewno daleko nie zajdzie. Czterolatka ktoś musi nieść niemalże od początku. Prędzej czy później siostrę również ktoś będzie musiał hmm co? wziąć na barana? nieść na rękach? Plecak masz Ty i o ojciec, matka małą torbę, siostra plecaczek. Prawie nic sensownego dla całej rodziny tam nie zmieścicie, żeby czuć się bezpiecznie. Śpiwór, może jeden, w którym noc spędzi mama z najmłodszym bratem lub najmłodszy brat z siostrą. Gdzieś po drodze w stresie gubicie zapalniczkę, inhalator od dzieciaka i spróbuj to ogarnąć przy minus 20... Opisuję to tak na podstawie wymyślonego przykładu, żeby jasne było, że nie ma dobrej odpowiedzi. Moim zdaniem, noce chłodniejsze i widne (jeśli jest śnieg), zdecydowałbym się maszerować a za dnia, gdy się trochę ociepli (może słońce wyjdzie zza chmur), decydował na spoczynek. Ale znów, działania wojenne, kataklizm, działania innych ludzi i wszystko może trzeba będzie inaczej ustawić. Jeśli będzie śnieg, wykonać okop śnieżny lub jamę śnieżną i w nich spać, zawsze jest to cieplejsza opcja niż spać na śniegu bezpośrednio (obejrzyj filmiki). Czym się nakryć jak ma się na sobie tylko ubranie? Liści nie znajdziesz, zmrożone pod śniegiem, może gałęzie drzew iglastych? Musisz mieć czym je przeciąć lub odłamywać, tracić cenne kalorie w walce ze sprężystymi żywymi gałęziami. I tak dalej i tak dalej... Im dalej w las, tym więcej wilków. Może koczowanie w takim indiańskim stylu? Strażnicy indiańscy w chłodne noce rozpalali małe ognisko pomiędzy swoimi udami, dzięki czemu siedząc na tyłku całą noc, okryci kocem, mieli ogrzewane tętnice udowe, co zagrzewało ich krew. Wariacją tej metody jest taki zimowy zestaw. Sam go zastosujesz, ale czy inni z rodziny dadzą radę? Jak długo? Musisz znać możliwości wszystkich w grupie i mieć świadomość że wspólnie zrobicie tylko tyle, ile wasze najsłabsze ogniwo. Nie chciał bym nigdy się znaleźć w takiej sytuacji.
A co mieć? Nóż, coś go gotowania wody, butelkę jakąś (może kilka jak się uda, patent himalaistów mówi żeby w nocy nie wychodzić z namiotu za potrzebą tylko sikać do zakręcanych butelek i wrzucać je do śpiwora - zyskujesz termofor na jakiś czas, nim mocz nie ostygnie), ciepłe ubrania, cokolwiek energetycznego do jedzenia, każdy po dwa koce NRC w kieszeniach kurtek, apteczkę obowiązkowo, kilka źródeł ognia jak i rozpałek. A to wszystko mało na -20C. Ale posiadając chociaż część, już są większe szanse na przeżycie.
Obrazek
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

śr 03 mar 2021, 23:22

Widzisz Wilk, nie można się tutaj nie zgodzić z 1411. Zimą jest naprawdę ciężko. Możesz założyć, że będziesz szedł sam, ale czy zostawisz rodzinę? Każdy wysiłek wliczając w to sam marsz jest już obarczony utratą cennych kalorii. Jeśli chciałbyś w ogóle podróżować zimą to na pewno nie z plecakiem na plecach - szczególnie jeśli mówimy o śniegu. Im cięższy jesteś tym głębiej zapadasz się, łatwiej jest się poślizgnąć a każda kontuzja może postawić krzyżyk nad powodzeniem obranej przez Ciebie misji. I tutaj po raz kolejny do tablicy wywoływany jest sprzęt. Sprzęt którego tak naprawdę nie jesteśmy w stanie skompletować. Sanie wleczone odciążą Twoje plecy, stawy i zmniejszą ciężar jakim oddziałujesz na podłoże, jednakże spowolnią Cię tak bardzo jak bardzo obładowane będą. Poza tym wybór sani wymagać będzie od Ciebie zaplanowania trasy i dobrej znajomości terenu po którym będziesz poruszał się. Innym sposobem jest posiadanie sani z zaprzęgiem. Niestety psy głośne są, tak jak skuter śnieżny. Jeśli już wspomnieliśmy wyposażenie, to przy temperaturze o której mówimy, czyli -20 potrzebował będziesz naprawdę dobrego śpiwora. Ciężko będzie znaleźć coś poniżej 3 tys złotych za sztukę która zapewniała by komfortowe warunki przy tej temperaturze. A do tego jeszcze cała masa innych "nie tanich" zabawek.

Nie zrozum Nas źle. To nie jest tak, że piszemy to wszystko by zniechęcić Cie do spędzania zimowego wolnego czasu w taki sposób. Wręcz przeciwnie, uważamy że jest to genialna rozrywka jeśli ma się oczywiście czas. Jednakże pamiętaj by mieć głowę na karku, My mamy po prostu już pewne doświadczenie w tych sprawach a i zapas sprzętu także nagromadził się przez lata. Ja sam mam zamiar sprawdzić i oczywiście zrelacjonować taki 50 km wypad z zaimprowizowanymi saniami wleczonymi w przyszłym roku. Jednakże ja będę szedł sam. Gdyby miała iść jeszcze ze mną Wojowniczka musiałbym zaopatrzyć się w reaktor atomowy o dużej mocy, aby jej zimno nie było podczas marszu. I tutaj doskonale widać podział. Ja osoba kochająca wręcz chłodne klimaty i Wojowniczka dla której 20 stopni w domu to prawie epoka lodowcowa.

Każda osoba w domu ma zupełnie inny próg wyziębienia, jak i zupełnie inny zasięg, czy prędkość przemieszczania się. Są to czynniki które musisz wziąć pod uwagę i sumując wszystko razem zauważysz, że lepiej nagromadzić opał na zimę, żywności i zabezpieczyć dom, aniżeli uciekać z minimalnym wyposażeniem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dziewczyna
Posty: 33
Rejestracja: pt 06 lis 2020, 07:57
Lokalizacja: Cudowny świat bezkresnej fantazji

pn 22 mar 2021, 07:51

Eskimos, normalnie eskimos.
I czar prysł.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Scenariusze zagrożeń”