BoldFold - to co napisałem poniżej nie jest w jakikolwiek sposób adresowane konkretnie do Ciebie. Chcę się tylko podzielić swoim osobistym doświadczeniem z nauki alfabetu Morse'a
No więc przechodzę do sedna.
Litery alfabetu Morse'a można nadawać albo formie świetlnej albo w formie dźwiękowej. Świetlnej nigdy się nie uczyłem. Za to kilkakrotnie uczyłem się formy dźwiękowej.
W formie dźwiękowej nie ma "kropka" i "kreska", tylko krótki dźwięk i długi. Na przykład litera "a" to (jedna) kropka i (jedna) kreska czyli graficznie: .- Natomiast dźwiękowo brzmi to "Ti Ta" (o czym niżej).
Tylko słuchając liter alfabetu Morse'a zaczniesz liczyć kropki i kreski to, odbieranie komunikatu zakończysz najdalej na trzeciej literze. Stosuje się tutaj tzw. metodę melodyczną. Czyli litera "a" brzmi "ti ta". Gdzie Ti - oznacza dźwięk krótki, a Ta - dźwięk długi.
Weźmy teraz coś bardziej skomplikowanego. Przykładowo litera "F". Graficznie: ..-. Dźwiękowo: "Ti Ti Ta Ti". Metodą na zapamiętanie tego typu znaków jest zwrócenie uwagi, że "Ti Ti Ta Ti" ma swoją melodię. Proponuję proste ćwiczenie. Najpierw zaśpiewaj sobie "Ti Ti Ta Ti" a zaraz potem "Ciocia Fraania". I potem kilka razy na zmianę "Ti Ti Ta Ti" i "Ciocia Fraania".
Fajne. Nie? No, ale do czasu.
Liter w alfabecie angielskim (bo w telegrafii takiego się używa) mamy 26. 10 Cyfr (od 0-9). Do tego kilka znaków specjalnych (rzadko kiedy się je stosuje, a jeżeli już, to tylko wybrane).
Wniosek z tego taki, że trzeba opanować około 40 znaków i to nadawanych w najróżniejszych konfiguracjach.
Przykładowo grupa 30 znaków (piszę losowo) stosowana podczas nauki telegrafii wygląda tak:
j8h3h
vk75p3
e9h3n1
m0plki
6f3t57
Jaki jest tego skutek?
Ano taki, że nauka telegrafii dźwiękowej to wyzwanie. Wyzwanie, któremu są w stanie podołać tylko nieliczni. Ja sam pomimo kilkukrotnego podchodzenia do nauki telegrafii, pomimo tego, że naprawdę się do niej przykładałem, to się tego nie nauczyłem.
Posłużę się pewnym porównaniem.
Zapewne byliście choć raz na koncercie swojego ulubionego wykonawcy muzycznego? Założę się, że bawiliście się świetnie i do dzisiaj wspominacie to radosne wydarzenie.
Zgadza się?
A czy zapytaliście się kiedyś swojego idola ile wysiłku on i jego zespół musiał włożyć w to abyś Ty się świetnie bawił na koncercie? Ile poświęcił lat nauki gry na instrumencie? Ile czasu jemu zajęło opanowanie teorii muzyki? Ile czasu dziennie poświęca na samodzielną pracę z instrumentem? Ile czasu poświęca na ćwiczenie wraz z zespołem w sali prób? No i po tym wszystkim w świetnej formie każdy z członków zespołu musi wyjść na scenę i dać z siebie wszystko. Żadnych pomyłek. Do tego wszystkiego musi maskować np. ból zęba czy głowy.
Chyba zgodzicie się z tym, że zawód muzyka mogą wykonywać tylko nieliczni? Tylko ci, którzy mają takie cechy charakteru jak pracowitość, cierpliwość, odporność na stres a także odporność na ból (musisz zagrać koncert pomimo przykładowego bólu zęba). Identycznie jest telegrafią. Telegrafistami mogą być tylko nieliczni.
Kiedyś rozmawiałem z jednym z najbardziej zasłużonych polskich krótkofalowców na temat stopnia trudności nauki telegrafii. Posłużyłem się analogią, że dobry telegrafista jest jak dobry muzyk. Jemu to porównanie bardzo odpowiadało.
Jak się uprzesz to samemu też się nauczysz gry na wybranym instrumencie. Identycznie jest z telegrafią. Tylko taka domowa nauka w obydwu przypadkach utrwala błędy, które trzeba eliminować już na samym początku, bo potem ciężko się ich wyzbyć. A jak je eliminować skoro nie ma się świadomości ich popełniania? Wniosek z tego taki, że samodzielna nauka gry na instrumencie w domu to za mało aby wyjść na scenę. Tak samo samodzielna nauka telegrafii dźwiękowej w domu to za mało aby sprawnie na ucho odbierać komunikaty nadawane alfabetem Morse'a.
Podsumowanie
Odbiór telegrafii dźwiękowej to ciężki kawałek chleba. Jednak możliwy do nauczenia się przez niektórych i zarazem niemożliwy do opanowania przez wielu. Wymaga to talentu, pracowitości tj. regularnych codziennych i wielogodzinnych ćwiczeń z jego odbiorem oraz wytrwałości
Natomiast, koledzy preppersi!
Jeżeli nie jesteście pasjonatami tej umiejętności, to nigdy jej nie opanujecie. Dla większości z Was dźwiękowy odbiór alfabetu Morse'a jest i na zawsze pozostanie ciekawostką, bez możliwości nauczenia się jej oraz praktycznego zastosowania. Mówię to ja jako krótkofalowiec, który kilkukrotnie bez powodzenia podchodził do nauki alfabetu Morse'a. Nie mówię to aby komuś sprawić przykrość.
No i pamiętać należy, że są też ludzie, którzy błyskawicznie opanowali sztukę nadawania i odbioru telegrafii i dzisiaj nie wyobrażają sobie jakiejkolwiek pracy inną emisją. Tak samo jak są świetni muzycy, którzy w życiu nie byli w jakiejkolwiek szkole muzycznej, a ich talent jest niepodważalny i podziwiany na całym świecie (wymienię tutaj choćby Wolfganga Amadeusza Mozarta czy współcześnie - Jana Borysewicza). Ale w obydwu przypadkach tacy ludzie to rzadkość. Z telegrafistami jest tak samo.
Skoro do tej pory niektórych zniechęciłem do nauki telegrafii, to dla przeciwwagi teraz zachęcę
Jeżeli chcesz, to na pewno warto spróbować nauki telegrafii. Jak pisałem - jest wielu pasjonatów tej sztuki. Może Ty również odkryjesz w sobie pasję? Ale aby ją odkryć najpierw trzeba spróbować. No i nie załamywać się pierwszymi niepowodzeniami. Zachęcam do wzięcia lekcji u innego pasjonata telegrafii. Myślę, że po mniej więcej trzech miesiącach nauki będzie wiadomo czy w ogóle będziesz w stanie opanować sztukę nadawania, ale przede wszystkim odbioru telegrafii na słuch. Wtedy też się okaże czy ta nabyta umiejętność pozostanie nabytą umiejętnością czy też zmieni się w pasję, a w konsekwencji sportową rywalizację z innymi telegrafistami np. poprzez udział w zawodach sportowych z szybkiej telegrafii.