Alfabet Morse'a

O łączności na falach eteru
ODPOWIEDZ
BoldFold
Posty: 1414
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

pt 03 kwie 2020, 14:05

Nie wiem czy będzie dobrze widoczny, ale jest świetnie pokazany;

Alfabet Morse'a.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
softnet
Posty: 44
Rejestracja: pt 11 sty 2019, 20:36
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

pt 03 kwie 2020, 15:47

BoldFold - to co napisałem poniżej nie jest w jakikolwiek sposób adresowane konkretnie do Ciebie. Chcę się tylko podzielić swoim osobistym doświadczeniem z nauki alfabetu Morse'a :)

No więc przechodzę do sedna.

Litery alfabetu Morse'a można nadawać albo formie świetlnej albo w formie dźwiękowej. Świetlnej nigdy się nie uczyłem. Za to kilkakrotnie uczyłem się formy dźwiękowej.

W formie dźwiękowej nie ma "kropka" i "kreska", tylko krótki dźwięk i długi. Na przykład litera "a" to (jedna) kropka i (jedna) kreska czyli graficznie: .- Natomiast dźwiękowo brzmi to "Ti Ta" (o czym niżej).

Tylko słuchając liter alfabetu Morse'a zaczniesz liczyć kropki i kreski to, odbieranie komunikatu zakończysz najdalej na trzeciej literze. Stosuje się tutaj tzw. metodę melodyczną. Czyli litera "a" brzmi "ti ta". Gdzie Ti - oznacza dźwięk krótki, a Ta - dźwięk długi.

Weźmy teraz coś bardziej skomplikowanego. Przykładowo litera "F". Graficznie: ..-. Dźwiękowo: "Ti Ti Ta Ti". Metodą na zapamiętanie tego typu znaków jest zwrócenie uwagi, że "Ti Ti Ta Ti" ma swoją melodię. Proponuję proste ćwiczenie. Najpierw zaśpiewaj sobie "Ti Ti Ta Ti" a zaraz potem "Ciocia Fraania". I potem kilka razy na zmianę "Ti Ti Ta Ti" i "Ciocia Fraania".

Fajne. Nie? No, ale do czasu.

Liter w alfabecie angielskim (bo w telegrafii takiego się używa) mamy 26. 10 Cyfr (od 0-9). Do tego kilka znaków specjalnych (rzadko kiedy się je stosuje, a jeżeli już, to tylko wybrane).

Wniosek z tego taki, że trzeba opanować około 40 znaków i to nadawanych w najróżniejszych konfiguracjach.

Przykładowo grupa 30 znaków (piszę losowo) stosowana podczas nauki telegrafii wygląda tak:
j8h3h
vk75p3
e9h3n1
m0plki
6f3t57

Jaki jest tego skutek?

Ano taki, że nauka telegrafii dźwiękowej to wyzwanie. Wyzwanie, któremu są w stanie podołać tylko nieliczni. Ja sam pomimo kilkukrotnego podchodzenia do nauki telegrafii, pomimo tego, że naprawdę się do niej przykładałem, to się tego nie nauczyłem.

Posłużę się pewnym porównaniem.

Zapewne byliście choć raz na koncercie swojego ulubionego wykonawcy muzycznego? Założę się, że bawiliście się świetnie i do dzisiaj wspominacie to radosne wydarzenie.

Zgadza się?

A czy zapytaliście się kiedyś swojego idola ile wysiłku on i jego zespół musiał włożyć w to abyś Ty się świetnie bawił na koncercie? Ile poświęcił lat nauki gry na instrumencie? Ile czasu jemu zajęło opanowanie teorii muzyki? Ile czasu dziennie poświęca na samodzielną pracę z instrumentem? Ile czasu poświęca na ćwiczenie wraz z zespołem w sali prób? No i po tym wszystkim w świetnej formie każdy z członków zespołu musi wyjść na scenę i dać z siebie wszystko. Żadnych pomyłek. Do tego wszystkiego musi maskować np. ból zęba czy głowy.

Chyba zgodzicie się z tym, że zawód muzyka mogą wykonywać tylko nieliczni? Tylko ci, którzy mają takie cechy charakteru jak pracowitość, cierpliwość, odporność na stres a także odporność na ból (musisz zagrać koncert pomimo przykładowego bólu zęba). Identycznie jest telegrafią. Telegrafistami mogą być tylko nieliczni.

Kiedyś rozmawiałem z jednym z najbardziej zasłużonych polskich krótkofalowców na temat stopnia trudności nauki telegrafii. Posłużyłem się analogią, że dobry telegrafista jest jak dobry muzyk. Jemu to porównanie bardzo odpowiadało.

Jak się uprzesz to samemu też się nauczysz gry na wybranym instrumencie. Identycznie jest z telegrafią. Tylko taka domowa nauka w obydwu przypadkach utrwala błędy, które trzeba eliminować już na samym początku, bo potem ciężko się ich wyzbyć. A jak je eliminować skoro nie ma się świadomości ich popełniania? Wniosek z tego taki, że samodzielna nauka gry na instrumencie w domu to za mało aby wyjść na scenę. Tak samo samodzielna nauka telegrafii dźwiękowej w domu to za mało aby sprawnie na ucho odbierać komunikaty nadawane alfabetem Morse'a.

Podsumowanie

Odbiór telegrafii dźwiękowej to ciężki kawałek chleba. Jednak możliwy do nauczenia się przez niektórych i zarazem niemożliwy do opanowania przez wielu. Wymaga to talentu, pracowitości tj. regularnych codziennych i wielogodzinnych ćwiczeń z jego odbiorem oraz wytrwałości

Natomiast, koledzy preppersi!

Jeżeli nie jesteście pasjonatami tej umiejętności, to nigdy jej nie opanujecie. Dla większości z Was dźwiękowy odbiór alfabetu Morse'a jest i na zawsze pozostanie ciekawostką, bez możliwości nauczenia się jej oraz praktycznego zastosowania. Mówię to ja jako krótkofalowiec, który kilkukrotnie bez powodzenia podchodził do nauki alfabetu Morse'a. Nie mówię to aby komuś sprawić przykrość.

No i pamiętać należy, że są też ludzie, którzy błyskawicznie opanowali sztukę nadawania i odbioru telegrafii i dzisiaj nie wyobrażają sobie jakiejkolwiek pracy inną emisją. Tak samo jak są świetni muzycy, którzy w życiu nie byli w jakiejkolwiek szkole muzycznej, a ich talent jest niepodważalny i podziwiany na całym świecie (wymienię tutaj choćby Wolfganga Amadeusza Mozarta czy współcześnie - Jana Borysewicza). Ale w obydwu przypadkach tacy ludzie to rzadkość. Z telegrafistami jest tak samo.

Skoro do tej pory niektórych zniechęciłem do nauki telegrafii, to dla przeciwwagi teraz zachęcę :)

Jeżeli chcesz, to na pewno warto spróbować nauki telegrafii. Jak pisałem - jest wielu pasjonatów tej sztuki. Może Ty również odkryjesz w sobie pasję? Ale aby ją odkryć najpierw trzeba spróbować. No i nie załamywać się pierwszymi niepowodzeniami. Zachęcam do wzięcia lekcji u innego pasjonata telegrafii. Myślę, że po mniej więcej trzech miesiącach nauki będzie wiadomo czy w ogóle będziesz w stanie opanować sztukę nadawania, ale przede wszystkim odbioru telegrafii na słuch. Wtedy też się okaże czy ta nabyta umiejętność pozostanie nabytą umiejętnością czy też zmieni się w pasję, a w konsekwencji sportową rywalizację z innymi telegrafistami np. poprzez udział w zawodach sportowych z szybkiej telegrafii.
Mędrzec widzi w lustrze głupca, głupiec przeciwnie
Hugo Dionizy Steinhaus
Romeo

pt 03 kwie 2020, 20:19

A widzisz kurde ,a ja zawsze się zastanawiałem jak oni to robią ,jak oni to odczytują jak ktoś nadaje ,bo to normalnie nie możliwe żeby tak szybko łapac te kropki i kreski a tu chodzi o łapanie melodii , moja wiedza kończy się na sygnale SOS :mrgreen: , ale na perkusji gram całkiem całkiem ;)
softnet
Posty: 44
Rejestracja: pt 11 sty 2019, 20:36
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

pt 03 kwie 2020, 21:24

Ale wierz mi - do tego też trzeba mieć talent. Bez niego tylko frustracja.

Jest pewien program nauczania telegrafii. Jest on skonstruowany tak, aby uczyć się od rzeczy najprostszych do coraz trudniejszych. Podchodząc tzrykrotnie do nauki telegrafii zatrzymywałem się na tej części materiału, gdy znane kursantom już było około 10 liter. Konkretnie na literze "G".

Od tego momentu, gdy ćwiczyliśmy odbiór telegrafii z ta literą zawsze wszystko mi się zaczęło kaszanić. Zapominałem nawet tego co jeszcze dwie lekcje temu nie sprawiało mi trudności.

Całe szczęście telegrafia na egzaminie na używanie urządzeń w służbie radiokomunikacyjnej amatorskiej została zniesiona.

W latach 90-tych doszło do ustawowego absurdu. Ówczesne Ministerstwo Transportu, Żeglugi i Łączności wydało "Rozporządzenie w sprawie wymagań egzaminacyjnych w służbie radiokomunikacyjnej morskiej, lotniczej i amatorskiej".

Wbrew zdrowemu rozsądkowi najtrudniejszy egzamin z telegrafii mieli amatorzy.

Skutek tego był taki, że coraz mniej ludzi decydowało się na poświęcanie swojego czasu radiowej pasji. Skoro wymagania egzaminacyjne dla amatorów były trudniejsze niż dla profesjonalistów, to naturalnym jest, że wiele osób rezygnowało ze zdobycia licencji krótkofalarskiej.

Niespodziewanie tuż obok zaczęły powstawać oraz rozwijać się inne dziedziny pozwalające ciekawie spędzić wieczór. Z dwóch kanałów TVP, jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe stacje telewizyjne, dostarczające jakościowo lepszy program od TV publicznej. Znane od połowy lat 80-tych coraz śmielej w domach zaczęły gościć magnetowidy i komputery osobiste. A te ostatnie z kolei zostały podłączone do internetu. Natomiast, Internet zaczął dostarczać atrakcyjne treści. Także takie z których każdy korzysta ale nikt się do tego nie przyznaje - serwisy dostarczające erotykę. Ja oczywiście z nich nie korzystam ;) :D Do tego CB-RADIO pozwalające na rozmowy bez zdawania jakichkolwiek egzaminów.

Tak więc na początku XXI wieku doszło do takiej sytuacji, że nowych adeptów krótkofalarstwa nie było. Natomiast, starzy - albo umierali, albo ze względu na zły bądź poruszający się stan zdrowia rezygnowali z dotychczasowych pasji, albo porzucali krótkofalarstwo na rzecz choćby siedzenia na Internecie. W efekcie kiedy wchodziło się na pasma pozwalające na łączności na bliskie dystanse tj. od ok 70-100 do ok 700-1000 km (pozwalają na to głownie pasma 3,5 MHz oraz 7 MHz), to stacje polskie były niesłyszalne. Co najwyżej można było posłuchać sobie szumów. A to dlatego, że stacji niepolskojęzycznych z krajów sąsiednich też zaczęło ubywać. Z podobnego powodu jak w Polsce jakim był rozwój elektroniki użytkowej, zwłaszcza rozrywkowej (jak np. komputery osobiste, konsole do gier itp.) przeznaczonej na rynek konsumencki.

W końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i od 2012 roku egzaminy na uzyskanie pozwoleń w służbie radiokomunikacyjnej amatorskiej zostało maksymalnie uproszczone. Przede wszystkim zniesiono wymóg znajomości telegrafii. A wszystkie pytania egzaminacyjne dostępne są na stronie Urzędu Komunikacji Elektronicznej (w skrócie UKE). Wystarczy się nauczyć, zgłosić się na egzamin do UKE, zdać go i po złożeniu egzaminu z wynikiem pozytywnym uzyskać Świadectwo Uzdolnienia, które upoważnia do wystąpienie do UKE o wydanie pozwolenia radiowego na używanie urządzeń nadawczych i nadawczo-odbiorczych w służbie radiokomunikacyjnej amatorskiej.

Natomiast, poziom trudności egzaminu obecnie jest taki, że ja odpowiedzi na obecne pytania egzaminacyjne znałem już jako 14-15 latek. Albo inaczej - jakby ktoś bardzo chciał, to w ciągu 2-3 wieczorów może opanować cały materiał egzaminacyjny i zdać go bez żadnych kłopotów, nie widząc radia amatorskiego w życiu na oczy.
Mędrzec widzi w lustrze głupca, głupiec przeciwnie
Hugo Dionizy Steinhaus
BoldFold
Posty: 1414
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

sob 04 kwie 2020, 11:27

No... i to jest dyskusja, więc dzięki Softnet :D
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
ze256
Posty: 9
Rejestracja: sob 22 kwie 2023, 10:23

wt 25 kwie 2023, 08:11

Warto uczyć się alfabetu bo jest znany przez wielu ludzi. Ale nie warto sie go uczyć by przekazywac dłuższe wiadomości.
Po za tym nie da sie go przekazywac np. siedząc w schronie (do tego jest stary alfabet tablicowy) i stukając przez ściane albo waląc w rure od kanalizacji.

P.S. Polecam alfabet migowy. Parę razy pozwolił mi sie porozumiewać na imprezach (nie bedziesz krzyczeć by coś załatwić) i przez szybe, okno pociągu, autobusu a raz na terminalu lotniczym udało mi się pomigać własnie za pomoca alfabetu migowego. Ma to jeszcze jedną zaletę. Trudno jest pokazywac alfabet morsa jedną ręką, a migowy polski się da (inne języki mają dziwne zapisy)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Komunikacja”