Naczynia stalowe , czyli o garkuchni terenowej. Menażka i manierka.

Kuchenki, naczynia, menażki
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1102
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

pn 23 sty 2023, 19:25

Cześć

Już prawie miesiąc użytkuje stalowe Nalgene i metalową manierkę.

Nalgeniacz to typowy EDC-owy sprzęt, zawsze noszę w niej herbatę do pracy. Zalewam wrzątkiem , nie wytwarzają się żadne osady na ściankach naczynia. Polecam!

Stalowa manierka z kubkiem , już 3 razy zaliczyła krótkie wypady w teren. Kubek idealnie zastępuje kontraktowy kubek. Będąc przy tym lżejszym i większym kubkiem. Zakupiłem również większy pokrowiec, który pomieści manierkę z kubkiem :) Niestety trafiła się okazja , w kolorze czarnym. Kubek dobrze czyści się sadzy, przez jego wykonanie „na połysk”. Kontrakt jest bardziej upierdliwy, w czyszczeniu.

Na razie jeszcze, nie gotowałem wody w bidonach na ogniu. Ale przy kolejnym wypadzie skorzystam z tej możliwości.

~Bart
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
tadeck
Posty: 16
Rejestracja: ndz 23 paź 2022, 17:36
Kontakt:

wt 24 sty 2023, 05:15

Też dorzucę swoje trzy grosze.

Opcja początkowa: zestaw metalowy

Ja założyłem, że dobrym pomysłem będzie poleganie na metalowych naczyniach do gotowania wody (i nie tylko) i stanęło na komplecie od Primus (podobnym do https://8a.pl/garnki-turystyczne-primus ... ek-pot-set).

Jednak kiedy przyszło do stosowania, to okazało się, że był to dla mnie zazwyczaj niewygodny pakunek dający tak naprawdę niezbyt dużo korzyści. Musiałem to spakować do plecaka i może raz lub dwa użyłbym tego. A nauczyłem się pić wodę i jeść jedzenie w temperaturze otoczenia, ew. w temperaturze zawartości plecaka. Czasem zdarza mi się zjadać "eskę", ale nawet nie zawsze korzystam z podgrzewaczy (tych torebek, do których wlewamy wodę aktywując reakcję chemiczną, a do tego wkładamy opakowanie z jedzeniem do podgrzania na parę minut).

Obrazek

Tak więc od paru miesięcy mój komplet przeszedł do "rezerwy" - zazwyczaj nie zabieram go ze sobą na wyprawy, ale pewnie "na wojnę" bym go zabrał...

Opcja docelowa (do rozważenia): wersja ultralight

Z problemów z metalowym zestawem zrodził się pomysł, żeby skorzystać ze "składanych", wykonanych z tworzywa, naczyń. Coś takiego wyglądałoby podobnie do:

Obrazek

Bardzo pakowne, i chociaż nie służy do przenoszenia jedzenia, to jest idealne do przygotowania posiłku w terenie, a do tego nie jest żadnym problemem w transporcie. Dodali do tego kilka "patentów", takich jak właśnie składana formuła, pasujące do siebie elementy zestawu, czy przezroczysta pokrywa do oszczędzania paliwa (nie trzeba odkrywać, bo widać, co się dzieje w środku). Widziałem komplety z "czajnikiem" i z "garnkiem".

W tej chwili używam przenośnego kubka ze ściankami dopasowanymi do lepszej izolacji termicznej od naszych dłoni (żebyśmy się nie poparzyli) i mam składany w ten sposób "pól talerz, pół miskę, pół deskę do krojenia" ;) Komplet jest podobny do tego:

Obrazek

Rozważam więc pójście dalej i zainwestowanie w uzupełnienie kompaktowego zestawu.

Argumenty przeciwko takim zestawom?

Z tego, co widzę, polegacie głównie na metalowych zestawach, ale nie widzę nikogo z zestawami z tworzyw jak wyżej. Zastanawia mnie, dlaczego. Z jednej strony znane są stare historie (nawet nie tyle stare, co np. dotyczące kiepskiej jakości chińszczyzny) o plastikowych wyrobach, które wydzielały toksyczne substancje. Z drugiej strony, dobre wyroby są pod tym kątem testowane (i pod kątem wytrzymałości), więc to nie powinien być problem. Z trzeciej strony, wyroby metalowe, jak już sami zauważyliście, również mogą mieć z tym problem i równie dobrze można trafić na kiepskiej jakości trujące metalowe naczynia, jak i da się trafić na kiepskiej jakości trujące plastikowe naczynia.

Rozumiem też, że ktoś może woleć zjeść coś z wojskowej menażki, poczuć klimat wojska lub swojej dawnej służby, albo zjeść jak to robili wojacy podczas pierwszej wojny światowej.

Ale nasuwa się pytanie: jakie argumenty, poza kosztowymi, kazałyby Wam wybrać coś innego niż jeden z takich "ultrakompaktowych" zestawów?
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 514
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

wt 24 sty 2023, 13:42

tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 05:15
[...] A nauczyłem się pić wodę i jeść jedzenie w temperaturze otoczenia, ew. w temperaturze zawartości plecaka. Czasem zdarza mi się zjadać "eskę", ale nawet nie zawsze korzystam z podgrzewaczy (tych torebek, do których wlewamy wodę aktywując reakcję chemiczną, a do tego wkładamy opakowanie z jedzeniem do podgrzania na parę minut).
[...]
Argumenty przeciwko takim zestawom?
[...]
Ale nasuwa się pytanie: jakie argumenty, poza kosztowymi, kazałyby Wam wybrać coś innego niż jeden z takich "ultrakompaktowych" zestawów?
Powiem tak, na krótką metę można jeść na zimno ale w warunkach terenowych jeżeli człowiek zmoknie, zziębnie to nie ma jak gorący posiłek. Będąc w Afganistanie w lato gdzie było gorąco realizując zadanie w terenie też staraliśmy się przyrządzać ciepłe posiłki gdzie MRE generalnie rożni się od naszych racji S na niekorzyść.
No i ja jestem kawoszem - bez łyka gorącej mocnej kawy buntuję się :).
Zainwestowałem w "perwersyjny" tytanowy kubek o podwójnych ściankach żeby nie parzyć rączek a poza tym kubek, pojemniki służą też do transportu delikatnych rzeczy np. owinięte w papier jaja. Jajecznica w terenie - pychota :)...
To nie są argumenty przeciwko, tylko moja wariacja na temat gratów - każdy w końcu dźwiga je na własnym grzbiecie. Jak chcę się zmęczyć to zabieram nawet ze sobą żeliwną patelnię - nie ma lepszej do smażenia na ognisku. Jakoś też zraża mnie plastik i amelinium...
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
Pietrow
Posty: 594
Rejestracja: pt 15 paź 2021, 06:34
Kontakt:

wt 24 sty 2023, 18:35

tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 05:15
Też dorzucę swoje trzy grosze.
A ja sie tak cichutko zastanawiam, czy kolega nam tu przypadkiem nie robi szeptanej reklamy.
Moze sie czepiam. Moze akurat ma kolega taki styl pisania. Przepraszam.

Tak czy siak - garom z plastiku czy innego gumofilcu mowie twarde nie. Chocby byly lekkie i nie do zdarcia - wole metal. Najchetniej stal. Niekoniecznie markowa. Mam kilka rzeczy typowo no-name, ktore albo sa wygodne do reki, albo wygodne do plecaka (chociaz u mnie plecak jezdzi w aucie), albo po prostu dobrze sie w nich przyrzadza zarcie.

I zgadzam sie z przedpiszca. Mozna ratunkowo wcinac zimne papu. Ale jak czlowiek przemoknie albo jest w trakcie niezbyt przyjemnej nocki pod namiotem czy tarpem, to swiadomosc nadciagajacego sniadanka na cieplo potrafi dac sile by dotrwac do rana.
Zeby byc soba, trzeba wiedziec kim sie jest.
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 24 sty 2023, 19:14

Przyłączam się do głosów wyżej ;)

W terenie, bytując dłużej czy po prostu w warunkach okolicy zera stopni nic nie zastąpi ciepłej herbaty lub kawy.
Raz, organizm nie traci energii na rozgrzanie lodowatej lury w ustach czy co gorsza w żołądku. Ryzykując po prostu zaziębienie i rozwój infekcji.
Dwa, psychika.
Może w ciepłym barze lód w drinku jest fajny.
W połowie marszu na 25+ kilometrów wyciągnięcie z plecaka na wpół zamarźniętej butelki z wodą jest o wiele mniej przyjemne.
A drobienie łyczków i grzanie ich w ustach przy śnieżnej zamieci to w ogóle...
tadeck
Posty: 16
Rejestracja: ndz 23 paź 2022, 17:36
Kontakt:

wt 24 sty 2023, 23:19

Dużo wątków się nazbierało, podzieliłem odpowiedź na wszelki wypadek ;)

Kwestia promowania produktów :P
Pietrow pisze:
wt 24 sty 2023, 18:35
tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 05:15
Też dorzucę swoje trzy grosze.
A ja sie tak cichutko zastanawiam, czy kolega nam tu przypadkiem nie robi szeptanej reklamy.
Moze sie czepiam. Moze akurat ma kolega taki styl pisania. Przepraszam.
Nie ma za co przepraszać, chociaż nie taki miałem cel. Ja naprawdę mam ten sprzęt (chociaż to nie moje zdjęcia, podlinkowałem z internetu) i dużo czasu poświęciłem na przeglądanie różnych opcji. A że jestem gadżeciarzem, to eksperymentuję czasem z nowinkami, chociaż staram się wybierać sprawdzone rozwiązania. Nie znaczy to, że nie mam jakichś umiejętności przydatnych do przeżycia, jak nawigacja w terenie czy umiejętność przeżycia w lesie, ale bardzo sobie chwalę nowinki techniczne jak komunikator satelitarny, mapy w zegarku, czy właśnie takie małe gadżety ułatwiające życie/podróż.

Dlatego, że temat dotyczy sprzętu, skupiam się na szczegółach sprzętowych. A z racji tego że mój "docelowy" sprzęt wygląda trochę inaczej, byłem ciekaw porównania ze strony innych osób. Starałem się nie wklejać zbyt wielu linków do sklepów, ale to jest też całkiem wygodna opcja do przejrzenia innych cech produktu, które np. dla mnie mogą nie mieć znaczenia.

Tak czy inaczej za żaden z Waszych (czy tym bardziej swoich) zakupów, czy za swoje posty, ani za wybór konkretnego sprzętu nie dostaję żadnej kasy, prowizji, nawet nikt mnie nie chwali, ani nie głaszcze po głowie :P Chociaż fajnie by było :lol:

Osobiste preferencje w wyborze sprzętu kontra praktyczność
Pietrow pisze:
wt 24 sty 2023, 18:35
Tak czy siak - garom z plastiku czy innego gumofilcu mowie twarde nie. Chocby byly lekkie i nie do zdarcia - wole metal. Najchetniej stal. Niekoniecznie markowa. Mam kilka rzeczy typowo no-name, ktore albo sa wygodne do reki, albo wygodne do plecaka (chociaz u mnie plecak jezdzi w aucie), albo po prostu dobrze sie w nich przyrzadza zarcie.
Czyli raczej chodzi o osobiste preferencje - tak jak ktoś może preferować sztućce z drewna (albo z tytanu), koszulki z bawełny (albo z wełny merino), czy jazdę motocyklem zamiast samochodem. Nie względy praktyczne, a preferencje osobiste. Rozumiem, i to jest okej.

Efekt psychologiczny jedzenia na ciepło
Pietrow pisze:
wt 24 sty 2023, 18:35
I zgadzam sie z przedpiszca. Mozna ratunkowo wcinac zimne papu. Ale jak czlowiek przemoknie albo jest w trakcie niezbyt przyjemnej nocki pod namiotem czy tarpem, to swiadomosc nadciagajacego sniadanka na cieplo potrafi dac sile by dotrwac do rana.
Ramzan Szimanow pisze:
wt 24 sty 2023, 19:14
W terenie, bytując dłużej czy po prostu w warunkach okolicy zera stopni nic nie zastąpi ciepłej herbaty lub kawy.
Raz, organizm nie traci energii na rozgrzanie lodowatej lury w ustach czy co gorsza w żołądku. Ryzykując po prostu zaziębienie i rozwój infekcji.
Dwa, psychika.
Może w ciepłym barze lód w drinku jest fajny.
W połowie marszu na 25+ kilometrów wyciągnięcie z plecaka na wpół zamarźniętej butelki z wodą jest o wiele mniej przyjemne.
A drobienie łyczków i grzanie ich w ustach przy śnieżnej zamieci to w ogóle...
Też mi się tak wydaje, że to głównie wartość psychologiczna. Gdzieś kiedyś czytałem, że gorąca herbata nie ma szans podwyższyć temperatury naszego organizmu, tylko nasz komfort psychiczny.

Jak jesz w terenie, to i zimne jedzenie czy picie jest na wagę złota. A z podgrzewaczami w rodzaju "eski" podgrzanie posiłku do wysokich temperatur jest całkiem wygodne i nie trzeba tyle targać. Niestety to są jednorazowe produkty (podgrzewacz jest do wyrzucenia po pierwszym użyciu). Ale wciąż chyba opcja warta rozważenia na 2-3 dniowe podróże w opcji "ultralekkiej".

Niezależnie od w/w. psychika wciąż jest ważna - u mnie jest to głównie ciepłe ubranie i suche stopy, plus dobre, nie koniecznie ciepłe, jedzenie i woda, no i kwestie zapewnienia bezpieczeństwa. Każdy ma coś swojego, i nie ma nic złego w tym, że lubi zjeść coś ciepłego :D
Pietrow
Posty: 594
Rejestracja: pt 15 paź 2021, 06:34
Kontakt:

śr 25 sty 2023, 05:54

tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 23:19
Kwestia promowania produktów :P
Ciekawa stylowka formatowania tekstu. Japonczykom bardzo by podpasowala. Kultury wschodu preferuja obrazki, graficzne wyrozniki i inne tego typu wzmacniacze wizualne.
tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 23:19
Też mi się tak wydaje, że to głównie wartość psychologiczna. Gdzieś kiedyś czytałem, że gorąca herbata nie ma szans podwyższyć temperatury naszego organizmu, tylko nasz komfort psychiczny.
Z takim uproszczeniem pozwole sobie sie nie zgodzic. Jasne, ze wlanie kubka 0.4 litra herbatki o temperaturze 60C (wrzatku raczej w siebie nie wlejemy) do worka krwi i miecha o wadze powiedzmy 80kg i temperaturze 35C (jestesmy sobie wychlodzeni, a co?) nie podniesie znaczaco temperatury tego worka (matematyka podpowiada wzrost temperatury o 0.12C), ale jednak podniesie. Oddali odrobinke hipotermie. A do tego sprawi przyjemnosc.
Z drugiej strony skonsumowanie 600g tacki z Arpolu o temperaturze 5C zabierze nam z ogolnego ciepelka az 0.3C. Oczywiscie to jest mocne uproszczenie. Jestesmy stworami stalocieplnymi, sami generujemy ciepelko, podczas gdy powyzsze kalkulacje machnalem dla ukladu zamknietego - bez doplywy ciepla. Do szybkich obliczen zalozylem takze, ze cieplo wlasciwe przyjmowanego pokarmu jest takie samo, jak cieplo wlasciwe organizmu - co jest bardzo grubym uproszczeniem. Pozwala to jednak uswiadomic sobie, ze pozarcie cieplego posilku jest dla czlowieka energetycznie tansze niz konsumpcja na zimno.
W sytuacji skrajnej mozna podstawic opcje: wypicie wody o temperaturze 60C, albo zjedzenie ekwiwalentu wody w postaci sniegu czy lodu o temperaturze -10C (tu przt takich samych uproszczeniach stracilibysmy 1.4C). W obu przypadkach sie nawadniamy, tylko ze od tej wody ze sniegu mozemy zlapac hipotermie, skurcze zoladka, zapalenie gardla. A od wody goracej nie.
Tak wiec ciepla micha to nie tylko przyjemnosc, ale tez energetycznie i zdrowotnie korzystniejsza opcja zasilania organizmu.
Czlowieki odkryly ogien bardzo dawno temu i od tamtego czasu wcinamy cieple zarelko. Zaryzykowalbym twierdzenie, ze ewolucja oduczyla nas dzialania na zimnym paliwie.
Zeby byc soba, trzeba wiedziec kim sie jest.
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 514
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

śr 25 sty 2023, 07:16

Pietrow pisze:
śr 25 sty 2023, 05:54
[...]
Czlowieki odkryly ogien bardzo dawno temu i od tamtego czasu wcinamy cieple zarelko. Zaryzykowalbym twierdzenie, ze ewolucja oduczyla nas dzialania na zimnym paliwie.
Coś w tym jest, posłużę się dalej swoim przykładem - przez prawie miesiąc w Afganie zdani byliśmy na suche racje i to co napisałem wyżej - staraliśmy się pichcić coś z tych produktów. Po tygodniu na zimnym żołądki się buntowały, trawienie "nie szło" najlepiej.
Więc to nie tylko psychika ale też przystosowanie. Nawet w gorącym klimacie człowiek potrzebuje czegoś ciepłego.
Będąc na misji w Syrii często wyjeżdżaliśmy na wycieczki - tam doświadczyłem walorów gorącej miętowej herbatki na pustyni u miejscowych.
tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 23:19
[...] ale bardzo sobie chwalę nowinki techniczne jak komunikator satelitarny, mapy w zegarku, czy właśnie takie małe gadżety ułatwiające życie/podróż.
[...]
Na ten - teraz fajna rzecz. Gorzej w GWWW - wyłączą GPS, sieć komórkowa przestanie działać, będzie problem z zasilaniem urządzeń - i co wtedy ??
Ludzie przyzwyczajeni do wygód obudzą się w ręką w naczyniu...
Zakładam że nawigacja z mapą i kompasem nie jest Ci obca ale skupiałbym się na podstawowych elementach nawigacji.
Dalej powiem o Afganie - tam też często zanikał sygnał GPS a amerykańscy żołnierze nawykli do techniki potrafili się zgubić w terenie. Zresztą był nawet film oparty na faktach gdzie skończyło się to tragicznie...
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
tadeck
Posty: 16
Rejestracja: ndz 23 paź 2022, 17:36
Kontakt:

śr 25 sty 2023, 09:16

Pietrow pisze:
śr 25 sty 2023, 05:54
tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 23:19
Kwestia promowania produktów :P
Ciekawa stylowka formatowania tekstu. Japonczykom bardzo by podpasowala. Kultury wschodu preferuja obrazki, graficzne wyrozniki i inne tego typu wzmacniacze wizualne.
Jestem tutaj relatywnie nowy, nie znam zwyczajów i nie wiedziałem, że taka stylistyka nagłówków jest źle widziana. Postaram się na przyszłość przestrzegać.

Poza tym jestem "prawie" millenialsem, emotikonki pozwalają mi dołączyć do tekstu przekaz emocjonalny, żeby możliwie dało się określić, czy to sarkazm, żart, czy piszący ma do tego jeszcze inny stosunek. To tyle w kwestii usprawiedliwienia.
Pietrow pisze:
śr 25 sty 2023, 05:54
Z takim uproszczeniem pozwole sobie sie nie zgodzic. Jasne, ze wlanie kubka 0.4 litra herbatki o temperaturze 60C (wrzatku raczej w siebie nie wlejemy) do worka krwi i miecha o wadze powiedzmy 80kg i temperaturze 35C (jestesmy sobie wychlodzeni, a co?) nie podniesie znaczaco temperatury tego worka (matematyka podpowiada wzrost temperatury o 0.12C), ale jednak podniesie. Oddali odrobinke hipotermie. A do tego sprawi przyjemnosc.

(...)
Generalnie zgadzam się z Twoimi wyliczeniami i wnioskami w stu procentach. Mnie nauczono, że jakieś małe efekty można traktować jako "zaniedbywalne", głównie ze względu na możliwość wystąpienia wielu innych, często losowych, czynników - często o większej skali. W tym wypadku np. mogłoby dojść do tego, że się przy okazji przygotowywania ciepłego posiłku albo dodatkowo wyziębimy, albo dogrzejemy, albo jeszcze coś innego. Wydaje mi się, że trafnie założyłem, że głównie chodzi o komfort, aka. efekt psychologiczny, aka. "przyjemność". I to jest też bardzo ważny powód, dla którego np. w zapasach żywności powinny się też znajdować smaczne rzeczy, nie koniecznie zdrowe lub dające wartości odżywcze - np. cukierki dla dzieci, albo jakieś świeże warzywa, jakieś napoje słodzone, co kto woli.

Też prawda, że ludzie się zmieniali, i też często mocno się różnią. Ja znam takich, co nic innego poza schabowym nie zjedzą, a sam jadam i jadałem zarówno świństwa (batoniki, zupki chińskie, fast food, czasem nawet z bardzo wątpliwych źródeł), jak i super jedzenie z dobrych (i bardzo dobrych) restauracji, nawet wegańskich (hehe). Osobiście zdarzało mi się przez wiele dni nie jeść ciepłego posiłku i nie jest mi to potrzebne do komfortu, ale na pewno raz na jakiś czas fajnie by było zjeść coś ciepłego, nawet gdyby to była zupka chińska lub posiłek podgrzany podgrzewaczem.

I bez urazy - moje stwierdzenie, że coś ma głównie efekt psychologiczny, nie miało sugerować bezużyteczności. Chodziło mi raczej o to, że są pewnie osoby, dla których to nie ma aż takiego znaczenia.
tadeck
Posty: 16
Rejestracja: ndz 23 paź 2022, 17:36
Kontakt:

śr 25 sty 2023, 09:33

mar_kow pisze:
śr 25 sty 2023, 07:16
tadeck pisze:
wt 24 sty 2023, 23:19
[...] ale bardzo sobie chwalę nowinki techniczne jak komunikator satelitarny, mapy w zegarku, czy właśnie takie małe gadżety ułatwiające życie/podróż.
[...]
Na ten - teraz fajna rzecz. Gorzej w GWWW - wyłączą GPS, sieć komórkowa przestanie działać, będzie problem z zasilaniem urządzeń - i co wtedy ??
Ludzie przyzwyczajeni do wygód obudzą się w ręką w naczyniu...
Zakładam że nawigacja z mapą i kompasem nie jest Ci obca ale skupiałbym się na podstawowych elementach nawigacji.
Dalej powiem o Afganie - tam też często zanikał sygnał GPS a amerykańscy żołnierze nawykli do techniki potrafili się zgubić w terenie. Zresztą był nawet film oparty na faktach gdzie skończyło się to tragicznie...
W zupełności się zgadzam, tyle że po pierwsze do takiego GWWW jest daleko i być może nigdy za naszego życia do takiego nie dojdzie, a po drugie rzeczywiście ogarniam podstawy bez nowinek :)

Tzn. potrafię nawigować w terenie nawet bez użycia kompasu i z nie koniecznie aktualną mapą. Ba, nawet uczono mnie takie mapy rysować. Uważam jednak, że głupotą (nikogo naprawdę nie chcę tutaj obrażać, patrzę raczej na swój przypadek) byłoby nie skorzystanie z nowinek. Tak jak idziemy z postępem technologicznym i korzystamy z samochodów, a nie koni, z internetu, a nie listów, ze smartfonów, a nie telegrafów.

Skoro mam możliwość ściągnięcia map offline na komórkę i na zegarek, mam możliwość używania nadajnika satelitarnego, czy jakichś innych gadżetów, to staram się to robić. W ćwiczeniach taktycznych też zdarzało mi się pracować na noktowizji czy używać termowizji - bardzo fajna rzecz. A dzięki zegarkowi, jak padnie mi telefon, będę w stanie wciąż zobaczyć, jak wygląda okolica, nawet jak padnie GPS. I zegarek mam zawsze przy sobie, nawet jeśli telefon jest podłączony do ładowarki. Ten model akurat ma też wbudowaną diodę do podświetlania, dzięki czemu dużo rzadziej rozbijam sobie mały palec w nocy o kant mebla idąc do/z toalety (hehe). Było już też tak, że nadajnik GPS uratował mi skórę (długa historia, wylądowałem w innym kraju i telefon był nie do użycia) lub uspokoił sytuację (pozwalał na kontakt poza zasięgiem komórki).

Wiele z tych nowych "nowinek", nawet w garnkach, sprawia wrażenie całkiem błyskotliwych i użytecznych. Niektóre nie przetrwają próby czasu, ale z paru jestem na poważnie mocno zadowolonych i dziwię się, że więcej ludzi ich nie stosuje.

Technologia jest dla nas, jeśli używana rozsądnie. Jestem przekonany, że jej udział w naszym życiu się tylko zwiększy. A wydarzenia ze wschodniej Ukrainy pokazują, że nawet przy współczesnej pełnoskalowej wojnie wiele z nowinek jest dalej dostępnych.

Oczywiście mam też świadomość, że jest dużo ludzi "antytechnologicznych". Sam też lubię od czasu do czasu zostawić wszystkie nowinki (w tym telefon i zegarek), całe swoje EDC i apteczkę, i odpocząć sobie w ogródku, basenie, saunie, albo w innym miejscu. Ale zazwyczaj trzymam rękę na pulsie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kuchnia polowa”