O dokarmianiu psa w gorszych czasach. Z opowieści Ojca.

Polowanie
ODPOWIEDZ
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

sob 16 gru 2023, 16:11

Lata 60" XX wieku na północnych krańcach Dolnego Śląska nie płynęły mlekiem i miodem.
Może nikt nie umierał z głodu ale na pewno nie było na zbytki. Niektórzy tak traktowali żywienie psów, uznając że jeśli będzie im brakować to "pójdą do lasu coś sobie upolować".
Dobrze jak takim zwierzęciem zainteresował się np syn sąsiadów.
Tutaj jednak wracamy do kwestii niedostatków.
Był jednak ciekawy kompromis wymyślony przez mojego tatę.
Chodząc odpasać krowy z kundelkiem sąsiadów przy nodze wypracowali ciekawą technikę.
Polowania na łąkach i wale rzeki na myszy.
Typowe gniazdo ma dwa, trzy wejścia.
Po zatkaniu ewentualnego trzeciego przyczajali się przy dwóch pozostałych.
Myszy ojciec wykurzał z nory nalewając tam wody nabranej z rzeki lub jakiejś kałuży butelką.
Uciekające trafiały mu prosto w rękę, lub bezpośrednio do psiego pyska.
Według wikipedii, mysz tak domowa jak i myszarka polna ważą do ok 40 gram.
Ale kto miał z nimi do czynienia wie że mając dostatek pokarmu często są nawet cięższe.
Pięć dorodnych gryzoni, to prawie 200 gram mięsa dla psa.
Przez kilka miesięcy wyliniały kundel o zapadłych bokach nabrał ciała, a jego sierść zrobiła się gęsta i błyszcząca.
Dziś niepojęte, straszy się możliwością przenoszenia przez myszy salmonelli czy nawet wścieklizną. Nadal żyje miejska legenda jakoby ogony myszy i szczurów miały zawierać strychninę.
Najpewniej powstała gdy jakiś biedak zjadł podtrutego trutką na bazie tej substancji gryzonia.

W ciężkich czasach mało kogo będzie stać na wyszukane karmy z cielęciną dla pupila.
Polowanie na myszy nie wydaje się tu głupie. W przeciwieństwie do puszczania psa żeby "sam sobie coś znalazł." Tracąc na całe dni jego pomoc, narażając tak swoje zwierze jak i ludzi których na wpół dziki, może zaatakować.

Zdjęcie z sieci.

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
TheHorde
Posty: 31
Rejestracja: pn 06 mar 2023, 20:25
Kontakt:

wt 19 gru 2023, 02:57

Wypowiem się, bo to trochę mój temat, trochę moje hobby.

Na pokładzie, żebyśmy wiedzieli do czego się odnoszę: dwa berneńskie psy pasterskie, pracujące, siłowo. Nie kanapowce. Do tego malinois, pracujący, tropienie, obrona, mantrailing.

W mojej opinii, psy nie odejdą same w poszukiwaniu jedzenia. Dlaczego? Bo są nauczone. Dużo sensowniejszą opcją, faktycznie jest polowanie na myszy razem z nimi. Tutaj wchodzimy w temat popędu łupu i tak dalej.

Druga sprawa, to wychowanie psa i szkolenie - psy, będąc przy właścicielu nie zdziczeją. Dodatkowo, psy mocno przejmują emocje, na 99% jestem w stanie się założyć, że Belg będzie non stop w trybie czuwania, Berneńczyki będą natomiast przejmowały jego zachowania, bo tak mają ustawioną hierarchię.

Rozpatrując taką sytuację, i znając swoje psy myślę, że 150g/jeden pies jakiegokolwiek jedzenia dziennie spowoduje, że psy zachowają jakąkolwiek kondycję umożliwiającą funkcjonowanie.

Kolejna sprawa, psy trochę inaczej funkcjonują, jeśli chodzi o odżywianie. Czasami na weekendy, jak wychodzę w teren, mocno obcinam jedzenie sobie i psu, w ramach nazwijmy to "diety" i ćwiczenia. Garść suchej karmy dziennie, i to taka biedna garść, i w ciągu trzech dni pies nie traci jeszcze wagi.

Na moim przykładzie, w sytuacji naprawdę krytycznej - wydzielałbym rację jakiegokolwiek żarcia raz na dwa dni. Wiadomo, że samemu w takiej sytuacji też pewnie bym nie miał możliwości pełnego żywienia.

Tak na szybko, moja opinia :)
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 19 gru 2023, 14:19

TheHorde pisze:
wt 19 gru 2023, 02:57

Druga sprawa, to wychowanie psa i szkolenie - psy, będąc przy właścicielu nie zdziczeją. Dodatkowo, psy mocno przejmują emocje, na 99% jestem w stanie się założyć, że Belg będzie non stop w trybie czuwania, Berneńczyki będą natomiast przejmowały jego zachowania, bo tak mają ustawioną hierarchię.

Rozpatrując taką sytuację, i znając swoje psy myślę, że 150g/jeden pies jakiegokolwiek jedzenia dziennie spowoduje, że psy zachowają jakąkolwiek kondycję umożliwiającą funkcjonowanie.

Kolejna sprawa, psy trochę inaczej funkcjonują, jeśli chodzi o odżywianie. Czasami na weekendy, jak wychodzę w teren, mocno obcinam jedzenie sobie i psu, w ramach nazwijmy to "diety" i ćwiczenia. Garść suchej karmy dziennie, i to taka biedna garść, i w ciągu trzech dni pies nie traci jeszcze wagi.

Na moim przykładzie, w sytuacji naprawdę krytycznej - wydzielałbym rację jakiegokolwiek żarcia raz na dwa dni. Wiadomo, że samemu w takiej sytuacji też pewnie bym nie miał możliwości pełnego żywienia.
Gorzej w sytuacji przewlekłej. Wtedy takie 150g jakiegokolwiek jedzenia będzie dla psa niczym racja żywieniowa więźnia w obozie zagłady.
Jeśli właściciel też niedojada, jest zirytowany, to właśnie. Pies będzie przejmował emocje.
Pomysł z gryzoniami jest o tyle dobry że raz, dość mała konkurencja.
Ludzie w naszym kręgu kulturowym traktują je jako pożywienie dopiero w czasach najgorszego głodu.
Dwa, polowanie dość nisko nakładowe ale jednak razem z właścicielem.
Który przy okazji może poszukać innego mięsa, jadalnych bulw itd.
Więź ze zwierzęciem się wzmacnia zamiast zrywać.

Moje dzieciństwo przypadło z kolei na lata 90".
Niesławne "chłodzenie gospodarki".
Psy karmiono często tylko minimalnie lepiej jak w latach 60".
Resztki od obiadów, nie zawsze kości. Czasem w psiej misce potrafił lądować nawet rozwodniony kisiel.
Częste były ugotowane kartofle, oblane tłuszczem z patelni po smażeniu.
I człowiek na tym może znośnie żyć, i pies.
Może trochę w tym "błędu przeżywalności" ale tak karmione kundle w okolicy żyły często po kilkanaście a nawet więcej lat. Najgorsze żniwo wśród nich zbierały potrącenia przez samochody.
Gorzej jak wchodzimy w tematy żywności czasów głodu które badał Łukasz Łuczaj.
Co z takich zamienników mogących utrzymać przy życiu człowieka utrzyma też psa?
SŁAWEK
Posty: 346
Rejestracja: czw 06 gru 2018, 20:53
Lokalizacja: łódzkie
Kontakt:

wt 19 gru 2023, 18:15

Psy nie trawią ziemniaków.
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 19 gru 2023, 20:34

SŁAWEK pisze:
wt 19 gru 2023, 18:15
Psy nie trawią ziemniaków.
Nie żebym był orędownikiem. Ale sporo burków które pamiętam z dzieciństwa jechało na diecie złożonej w dużej mierze z kartofli. Gotowanych. Albo z parownika, albo resztki z talerzy domowników. Często jedno i drugie.
Szybkie sprawdzenie w sieci potwierdza że gotowane kartofle coś tam psu dają.
Nawet coraz częściej idzie je znaleźć w gotowych karmach.
https://psibufet.pl/blog/czy-pies-moze- ... iej-formie
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 22 gru 2023, 11:18

Sporo może zależeć od rasy psa - w kwestii takich nornic czy myszy - jamniki jako psy myśliwskie mają w naturze wbić się w norę za (sic!) lisem czy inną drobną zwierzyną, kryjącą się pod ziemią. Sporo także będzie zależeć od indywidualnej bystrości zwierzęcia.
Obrazek
bushmot
Posty: 140
Rejestracja: pn 05 wrz 2022, 06:25
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

śr 27 gru 2023, 15:02

Jeśli chodzi o ziemniaki - na wsi, wymieszane ze śrutą, a czasami na przemian że śrutą - stanowiły (stety bądź niestety) podstawę wyżywienia u cioci gdzie wakacje spędzałem. Psiaki chude nie były, a kwestię przeżywalności determinowały raczej nocne wycieczki (psy były na noc spuszczane z łańcucha żeby bronić dobytku) niż problemy gastryczne.
Sam psiaka posiadam, staram się, żeby karmę dostawał przyzwoitą. Jeśli chodzi o zapas - mój pies waży ok 15 kg, a worek 15kg karmy starcza mu na ok 3 miesiące (karmiony 99%) ta karmą, inne dodatki czy smaczki to od święta i w ramach łakocia a nie podstawowej karmy. Zawsze w zapasie mam jeden taki worek, po prostu jak go otwieram -od razu zamawiam kolejny. Miejsca nie zajmuje dużo, szczególnie w porównaniu z zapasami dla dwóch osób na 3miesiace... A co będzie jak trzeba będzie dłużej przeczekać? Sposób z racjonowaniem, polowaniem (choćby na wiewiórki i żaby, w wielu częściach świata jedzone "oficjalnie" ) czy po prostu kombinowanie... Ale pies wg mnie to jedna z podstaw. Nawet taki łagodny jak mój, bojacy sie czasem swojego cienia - w nocy jak coś usłyszy -da znać. Nie musi być duży (a więc nie musi dużo jeść) - ważne, żeby obudził jak coś usłyszy.
zapraszam na bushmot.blogspot.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Myślistwo”