Jak to dawniej bywało, z pałą na zające.

Polowanie
ODPOWIEDZ
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 18:05

ARTYKUŁ MA CHARAKTER ROZWAŻAŃ TEORETYCZNYCH I ETNOGRAFICZNYCH.
POZYSKIWANIE ZWIERZYNY OPISANĄ METODĄ W POLSCE PODLEGA POD ART. 165 K.W.

Kolejny ciekawy materiał odzyskany z strony internetowej "polowaczka.com" Edwarda Bielaszki.
Stanowi świadectwo wykorzystania w Polsce końca XX wieku techniki i sprzętu myśliwskiego kojarzącego się wręcz z bumerangami myśliwskimi australijskich aborygenów które musiały wyewoluować z podobnych pałek.
Oczywiście efektywne wykorzystanie wymagałoby intensywnego treningu, ale uważam że warto o tym wspomnieć.
Choćby w charakterze ciekawostki historycznej i etnograficznej której nie znajdziemy w podręcznikach.

"Pałą nazywano nic innego jak kawałek kija z ciężkiego drewna.
Stosowane były dwa podstawowe rodzaje pał, i związane z nimi dwie techniki ubijania zajęcy.
Osobiście nigdy tym rodzajem polowania się nie zajmowałem, aczkolwiek będąc w wieku szkolnopodstawówkowym miałem okazję dwa razy widzieć jak to wygląda w praktyce w wykonaniu bodajże mistrzów tej dyscypliny, oba przypadki były okazjonalne czyli przypadkiem przyuważyli zająca i postanowili sobie go upolować.
Miałem również niezliczone okazje wysłuchiwania opowiadań ojca i jego znajomych, jak za ich czasów młodzieńczych to jest zaraz gdzieś po drugiej wojnie światowej chodzili z pałami na zające.
Ostatnią informację o parających się tym rodzajem polowań słyszałem pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Możliwe że jeszcze gdzieś jest paru ludzi, którym nieobcy jest ten rodzaj działalności łowieckiej.
Oni się nie chwalą, a namierzyć ich jest bardzo trudno.
Bo kto będzie podejrzewał emeryta z laską o kłusowanie zajęcy jeszcze przy użyciu laski.
Młodzi zaś przedkładają inne wyposażenie łowieckie, bardziej adekwatne do czasów współczesnych.
pała długa, ta ma zaledwie 3,5 m najlepiej by miała jakieś 5, 6 m pała krótka o długości 0,9 m.

Wracając do techniki stosowania pały jak wcześniej wspominałem były jej dwa rodzaje.
Pierwszy, pała o długości do metra, w zależności od potrzeb służyła jako broń pociskowa do rzucania na podobieństwo bumerangu lub obuchowa jak maczuga.
Wbrew pozorom posługiwanie się kawałkiem prostego patyka wymagało dużej praktyki i ciągłego doskonalenia w tej dziedzinie sportu.
O doborze odpowiedniego sprzętu nie wspomnę.
Kwestia wyważenia, długości czy ciężaru pały sprawiały, iż należało ją dobrać do własnych warunków fizycznych.
Jeden z tych przypadków które widziałem naocznie był właśnie związany doborem odpowiedniego sprzętu i natychmiastowym jego wykorzystaniem.
Jak to jest w zwyczaju u młodych chłopaków z gronem kolegów wysłuchiwałem opowieści pewnego łowcy na temat polowań, zwierzyny, broni i tym podobnych.
Myśmy siedzieli i słuchali a on opowiadał i murował jakiś budynek bodajże stajnię bo akurat w tym dniu robił za murarza.
W pewnym momencie jego wzrok z wysokości rusztowania utkwił w jednym punkcie.
Zlazł z rusztowania, podszedł do stosu faszyn przeznaczonych na opał i po długim tam gmeraniu, zrąbaniu co najmniej jednej wiązki wybrał to co mu odpowiadało.
Nam srogo nakazał siedzieć na miejscu, mogliśmy jedynie z daleka obserwować jego działania.
Samej akcji nie było wiele, ot idzie sobie starszy pan z kijkiem, nagle wylatuje zając spod krzaczka.
Szybki zamach kijka i zając już leży bezruchu, dla niewprawnego oka lub nie zainteresowanego osobą jegomościa z kijkiem całe zajście pozostawało by niezauważone.
Na grad naszych pytań a jak i w jaki sposób prześlijmy krótki teoretyczny kurs posługiwania się krótką pałą.
Po pierwsze mieliśmy się nauczyć rzucać pałą, ale nie byle jak.
Należało ją tak rzucać by strącić czubek kopczyka kretowiska bez niszczenia całego kopczyka.
Od tego czasu minęło z 25 lat a ja ciągle nie mogę opanować tej techniki może za mało trenowałem a może sprzęt miałem nie odpowiedni.

Drugi przypadek związany był z użyciem długiej pały.
Czyli moim zwyczajem poszedłem na pogaduchy do innego łowcy, a że on w tym czasie bronował pole konikiem zapowiadała się dłuższa konwersacja.
Podczas tej rozmowy poprosił mnie o przyniesienie jak najdłuższego kija jakiego znajdę w domu.
Nie pytając o jego przeznaczenie ruszyłem na poszukiwanie najdłuższego kija, ponieważ cała akcja odbywała się w pobliżu domu w którym mieszkałem po niecałych piętnastu minutach wróciłem z gotowym kijem.
Jegomość po krytyczny oglądnięciu kija stwierdził, że trochę za krótki i za cienki, ale od biedy będzie.
A muszę zaznaczyć, że kija przyniosłem co najmniej czterometrowego.
Oddał mi lejce i powolutku ruszyliśmy w rytm konika.
Ja z lejcami w dłoni on z tyczką ustawioną pionowo w górę.
Od początku nie było mi znane przeznaczenie tyczki, myślałem że potrzebował ją do dyscyplinowania konia.
W połowie długości pola nagle opuścił ją na sąsiedni zagon uderzając w ziemię.
Okazało się, że w odległości pięciu metrów od między w kotlince siedział sobie zając, siedział i udawał, że go tam nie ma.
Cała technika stosowania długiej pały opiera się na wykorzystaniu dosiadywaniu zajęcy w kotlinach.
Wyskakują one z nich w sytuacji kiedy według ich mniemania zagrożenie lub szanse ucieczki są największe.
Często zdarza się że idąc polem przechodzi się koło leżących zajęcy w odległości metra, a ten ufny w swoje maskowanie obserwuje przechodnia.
Stąd wzięło się twierdzenie, że zając śpi z otwartymi oczami.
W rzeczywistości nie śpi a obserwuje.
Cała trudność polegała na wypatrzeniu zająca na polu, podejściu do niego i umiejętnym uderzeniu pałą w zająca a nie w ziemię.
Często dla zabawy podchodziłem do wypatrzonych na polu zajęcy.
Techniki mogą być różne od zataczania coraz mniejszych pętli wokół kotliny (tak jak objeżdża się lisa czy inną zwierzynę), poprzez zbliżanie się zakosami do podchodzenia na wprost.
W większości przypadków udało mi się podejść na odległość 4 – 5 m, a czasem i bliżej.
Podchodzenie nie ma sensu po mrozie gdy ziemia dudni od kroków lub skrzypi śnieg, wtedy zające zrywają się bardzo daleko.

„Luka Była”
Tak według opowiadań tłumaczono niepowodzenia przy łowach na zające śpiące w trzcinach lub szuwarach.
Podczas silnych mrozów na dzienny odpoczynek zające z pól ściągają na zamarznięte zbiorniki wodne by odpoczywać w zaciszu trzcinowisk lub innych szuwar.
Według podań grupa łowców okrążała takie miejsce i jeden lub dwóch wchodziło w zarośla celem wypłoszenia zajęcy.
Oczywiście podczas tego rodzaju polowań większość zajęcy uchodziła bez szwanku, czasami udawało się utłuc zajączka lub dwa co przy porównaniu do stanu zajęcy w owych czasach nie stanowiło rewelacji, można by powiedzieć, że akurat te były chore.

Chcąc zgłębić temat postanowiłem sprawdzić jak bym sobie poradził używając takiego sprzętu łowieckiego.
Oczywiście nie ganiałem za zającami po polu, raz z przyczyn formalno-prawnych, drugi raz przy obecnym stanie zajęcy nie jest proste znalezienie zająca w polu.
Za zająca posłuży mi atrapa odpowiadająca rozmiarom zająca.
Dla testów przygotowałem sprzęt łowiecki w postaci pały długiej o długości 3,5 m co prawda mogła być dłuższa nawet do 6 m i krótkiej o długości 0,9 m.
Po kilku próbach całkiem dobrze radziłem sobie z długą pałą.
Natomiast krótka przysporzyła mi pewnych trudności.
Maksymalny zasięg jaki z niej wyciągałem przy rzucie równoległym do poziomu ziemi na wysokości 30 cm to dziesięć metrów.
Natomiast z celnością było krucho, średnio co drugi raz trafiałem na odległość 5 m, praktycznie za każdym razem z odległości 3 m.
Pewnie po intensywnym treningu w tej dziedzinie sportu można by uzyskać dużo lepsze wyniki w posługiwaniu się tego typu sprzętem łowieckim."

https://web.archive.org/web/20090515031 ... trona.html

https://twojememy.pl/wp-content/uploads ... ny-kij.jpg

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony pt 02 wrz 2022, 18:55 przez Ramzan Szimanow, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2594
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 18:40

Moja odpowiedź jest mało merytoryczna. Pełni funkcję testu załączników :lol: Ale co do samej pały, w anglojęzycznych internetach występuje coś, co nazywa się rabbit stick i jest znacznie krótsze. Co przypomniało mi o podręcznej broni w rekonstrukcji okresu średniowiecza, o tak zwanym regimentum. W wielkim uproszczeniu to krótka, drewniana pałka, którą dowódcy wskazywali kierunek natarcia. Przydawała się także jako "paralizator" na nocnych złodziejaszków, ciury obozowe itp. Można tym także rzucać, choć trzeba trochę potrenować. Osobiscie nie osiągnąłem spektakularnych efektów w tej dziedzinie.
No i ten sam komunikat mam, zaraz naprawię (załączniki) Problem rozwiązany ;)

20220902_183225-01.jpeg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 18:52

1411 pisze:
pt 02 wrz 2022, 18:40
Ale co do samej pały, w anglojęzycznych internetach występuje coś, co nazywa się rabbit stick i jest znacznie krótsze. Co przypomniało mi o podręcznej broni w rekonstrukcji okresu średniowiecza, o tak zwanym regimentum. W wielkim uproszczeniu to krótka, drewniana pałka, którą dowódcy wskazywali kierunek natarcia. Przydawała się także jako "paralizator" na nocnych złodziejaszków, ciury obozowe itp. Można tym także rzucać, choć trzeba trochę potrenować.
Czyli jest więcej wzmianek o używaniu "pre bumerangu" w europie.
Co do praktycznych zastosowań, jak to opisał Bielaszka, długa wydaje się efektywniejsza i szybsza do opanowania "W razie W".
Choć odbudowa populacji zajęcy przetrzebionej przez chemie rolniczą i monokultury, zajęłaby dekady po GWWW.
Prędzej w początkowym okresie, nie mając lepszego sprzętu mogłaby się udać sztuczka z tą żerdzią.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2594
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 19:04

Z tym że rabbit stick powinien być wygięty lekko. Wstawiłem regimentum jedynie jako test załącznika.
Obrazek
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 19:14

1411 pisze:
pt 02 wrz 2022, 19:04
Z tym że rabbit stick powinien być wygięty lekko. Wstawiłem regimentum jedynie jako test załącznika.
Etap pośredni. Ciekawe czy na ziemiach Polskich kiedyś to poszło w tym kierunku, ale potem uległo uproszczeniu bo był po prostu lepszy ekwipunek łowiecki a "kijek do rzucania" spadł w wąską niszę gdzie dotrwał może i do dzisiaj.
Czy w tej formie nie zmieniał się tutaj od nie wiadomo jakich pradziejów.
Choć bardzo możliwe że uproszczoną formę przyjął już w historycznych czasach z powodu wspomnianego w artykule.
Kijek jest mniej podejrzany niż wygięty bumerang myśliwski w którym właściciel pola i lasu domyśliłby się narzędzia kłusownika.

Drewno nie jest trwałe. A nawet jeśli jakiś egzemplarz "bumerangu" z czasów np Piastów zachował się w mule i został znaleziony nie znaczy że archeolodzy rozpoznali jego przeznaczenie.


Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1102
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 19:26

Cześć 🫡

Kiedyś słyszałem takie historie z ust pradziadka mojego kolegi (rocznik 1920) , ale słuchając to jako 10 latek. Uznałem to za fikcje.

W SAS Szkoła Przetrwania (chyba) wzmianka o takim rodzaju polowania. Jutro przejrzę i wrzucę fotkę z tego rozdziału.

Cejrowski kręcąc w Afryce swoje programy „Boso przez świat” wspominał o tej technice. Ale który to odcinek to wam tego nie powiem.

Pozdrawiam
~Bart
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2594
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 02 wrz 2022, 19:39

Znaleziska archeologiczne jak i wszelka ikonografia, u nas uboga. A to z powodu najazdu Szwedów, a to Teutonów, a to Rusinów, niszczenia i grabienia mienia. Sałdaty spod czerwonej gwiazdy lubiały na sam koniec pladrowania, mordowania i gwałcenia, nasrać na srodku domu i tyłek podetrzeć stronicami cennych manuskryptów. Bombardowania, wysadzania, potem idiotyczna polityka komunistyczna (za niej powstaly zalewane potem w powodzi blokowiska we Wrocławiu - za Niemca były tam pola i poldery) budowania gdzie popadnie. I tak mamy w efekcie braki. Ale bez obaw. Pierwsze strzępy damskiego stanika płóciennego z okresu XV wieku to znalezisko przypadkowe, znalezione w zaprawie murarskiej, wraz z innymi starymi szmatami, jako wypełniacz, w pewnym niemieckim zamku. Po prostu im dalej w epoce historycznej, tym trudniej coś znaleźć.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Myślistwo”