Łucznictwo myśliwskie - czyli zieloni mnie zaj@#&ą.

Polowanie
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

sob 24 wrz 2022, 19:02

„W Unii Europejskiej polowanie za pomocą łuku dozwolone jest w 15 z 27 państw członkowskich. Międzynarodowe organizacje myśliwskie promują łucznictwo jako ekologiczny i humanitarny styl łowiectwa.

W Polsce zabronione jest wykorzystanie łuku podczas polowań. Już samo pojawienie się w lesie z łukiem może prowadzić do oskarżeń o prowadzenie działań o charakterze kłusowniczym. Powołane zostały nawet organizacje myśliwskie, które promują ten sposób polowań. Jednym z przykładów takiej działalności może być Polskie Stowarzyszenie Myślistwa Łuczniczego.

Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu w 2018 roku złożył do ministra środowiska wniosek o wydanie zezwolenia na odstrzał zwierzyny przy użyciu broni miotanej (łuku) w celu przeprowadzenia badań naukowych na podstawie art. 44 ust. 3 ustawy Prawo łowieckie.”

Niestety - Edward Siarka - sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska odpowiedział, że ministerstwo „nie dysponuje wynikami badań, które planowane były przez Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Decyzja zezwalająca na odstrzał do celów badań naukowych przy użyciu broni miotanej – łuku bloczkowego nie została wydana z uwagi na rozbieżności interpretacyjne Prawa łowieckiego odnośnie możliwości prowadzenia odstrzału do badań naukowych przy pomocy łuku.”
Wyobraźmy sobie, że te wszystkie obawy preppersów z całego świata spełniły się. Wybuchła jakaś globalna apokalipsa. Rząd chcąc utrzymać władzę w ryzach, umieszcza większość mieszkańców w specjalnie wybudowanych do tego celu dystryktach. Dostatnie żyją tylko ci, którzy pełnią jakieś ważne funkcje w państwie. Reszta poupychana w owych obozach cierpi nędzę i niedostatek. Nadzieją na przetrwanie staje się możliwość ucieczki z tego przeklętego miejsca, ale za głowy uciekinierów są wysokie nagrody. Mamy rodziny. Nie chcemy narazić ich na niebezpieczeństwo, ale również nie pozwolimy im umrzeć. Jedyna rzecz jaka przychodzi nam do głowy, to wydostanie się poza ogrodzenie do pobliskiego lasu, upolowanie czegoś i powrót do domu. Ale jak to zrobić skoro wojskowi skonfiskowali całą broń palną? Tutaj z pomocą może przyjść łuk (oczywiście dobrze ukryty). Nie musi być to łuk myśliwski, albowiem sam łuk jest tylko łukiem. To osprzęt jaki mu dopasujemy tworzy z niego precyzyjną, cichą i zawsze gotową broń do polowania.

I o tym właśnie będzie ten wpis. Jak przygotować łuk i jak umiejętnie upolować zwierzynę. Oczywiście po przeczytaniu tego artykułu nie od razu staniemy się doskonałymi łowcami. Trzeba ćwiczyć - zawsze trzeba dużo ćwiczyć. Dlaczego to piszę? Nie każdy z nas polował, a już na pewno z łukiem. Niektórzy nie mają o polowaniu zielonego pojęcia. To właśnie dla nich jest ten tekst. Dla osób chcących się czegoś nauczyć, dowiedzieć czegoś więcej, ale przede wszystkim dla chcących przetrwać. Ja miałem tą sposobność polować w Kanadzie z łukiem na renifera tundrowego, znanego bardziej jako karibu. Było to dość dawno, jednakże najlepiej jak potrafię postaram przekazać to co pamiętam. Jeśli ktoś zauważy jakąś pomyłkę, lub niespójność proszę o poprawienie mnie.

Zaczynajmy więc...

Małe wprowadzenie co to jest łuk myśliwski. A więc... to po prostu łuk, tyle że przystosowany do zabijania zwierząt. Zwykle o zakresach siły 50-70 lub 70-80 funtów, niewielkim rozstawie osi ( ATA poniżej 38” ) i niskiej wysokości cięciwy (5,5 – 7”). Posiadający agresywne bloczki, często w łatwiejszym do regulacji układzie single-cam i koniecznie wysokim odpuszczeniem - ang. let-off - (75-80%) umożliwiającym długie, spokojne celowanie. Łuki do polowań z zasiadki na drzewach są krótsze (ATA poniżej 32”) niż łuki do polowań podchodem (ATA = 33-38”). Ale to tylko odnośnie masowo produkowanych łuków. Tak jak napisałem, każdy łuk się nadaje, potrzebuje tylko odpowiedniego osprzętu.

Osprzęt łuku myśliwskiego jest projektowany tak by nie powiększał znacząco rozmiarów i ciężaru łuku, co ma znaczenie ergonomiczne podczas pokonywania przez myśliwego – trudnego terenu. Dobry osprzęt myśliwski jest łatwy w obsłudze i naprawie.

- Podstawka - Cechą która wyróżnia podstawki myśliwskie od innych podstawek pod strzałę, jest opcja tzw. trzymania założonej na cięciwę / kabel strzały, w trakcie manewrowania łukiem. Zsunięcie się strzały w trakcie naciągania, marszu, biegu,...itp. jest w tym wypadku niemożliwe. Do łuków myśliwskich stosowane są zarówno podstawki stałe jak i samoczynnie opadające – przez co w momencie wypuszczenia eliminują efekt tarcia strzały o podstawkę, wpływając na zwiększenie szybkości strzały. Ja osobiście przez lata używałem podstawki NAP APACHE. Jest to opadająca podstawka pod strzałę typu "full containment".

- Celownik - Myśliwy zwykle strzela z przypadkowej odległości, którą musi szybko ocenić lub zmierzyć i zwykle natychmiast być gotowym do strzału. Dlatego nie ma czasu na jakiekolwiek regulowanie celownika. W związku z tym celowniki stosowane do realnych polowań wyposażone są w od 3 do 7 pinów (odpowiednik muszki w broni palnej) ustawionych na poszczególne odległości. Piny, zwykle w postaci metalowych szpilek, posiadają główki z zakończeniem z przewodu światłowodowego, przez co wyraźnie „świecą”, ułatwiając posługiwanie się celownikiem w silnym zacienieniu lub o zmierzchu. Dla dokładnego ustalenia linii celowania między okiem strzelca a celem, stosuje się tzw. przeziernik (ang. peep-sight - odpowiednik szczerbinki w broni palnej). Jest to mała obrączka z aluminium lub magnezu, mocowana na cięciwie, przez którą łucznik patrzy na celownik. W łukach myśliwskich stosuje się większe przezierniki, ok. 3/16” średnicy otworu, czyli jakieś 10 mm całości. W trakcie celowania zgrywamy pole widzenia przez otwór przeziernika z kolistą obręczą osłony celownika.

- Strzały - Strzały myśliwskie zwykle dłuższe, sztywniejsze i cięższe od strzał sportowych, są projektowane tak by zapewnić największą możliwą energię kinetyczną, która z kolei wpływa na głębszą penetrację ciała zwierzyny. Strzały myśliwskie wyposaża się we wkręcane groty o 2 - 4 stałych lub składanych brzeszczotach, które szeroko rozcinają ranę powodując silne krwawienie. Dla szybkiej stabilizacji lotu, do strzał stosuje się dość długie lotki (4 - 5”), zwykle wykonane z tworzyw (ze względu na dobrą odporność na warunki atmosferyczne). W strzałach myśliwskich lotki nakleja się pod skosem 2 - 3 stopni do podłużnej osi strzały, co wymusza obrót strzały w locie, przyspieszający jej stabilizację.Moimi ulubionymi grotami są NAP SPITFIRE. To trójostrzowe, mechaniczne groty myśliwskie. Ostrza otwierają się w momencie uderzenia w cel przez co grot w locie zachowuje się w zbliżony sposób jak standardowy mały grot.

- Spust - W łowiectwie używa się spustów nadgarstkowych, których uruchomienie następuje przez naciśnięcie języka spustowego, analogicznego jak stosowany w broni palnej.

Jeśli chodzi o osprzęt, to tyle. No ale w typowej preppersowej sytuacji, nie będziemy myśleli o osprzęcie. Wystarczy nam wtedy do polowań zwykły łuk i strzały jakie będziemy mieli dostępne.

Skoro mamy już nasz “łuk myśliwski”, zastanówmy się teraz jak podejść zwierzynę.

Pierwsza podstawowa zasada - zawsze pod wiatr i w zależności od pory roku, sytuacji i rodzaju zwierzyny na którą polujemy z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności. Wiadomo, że dzik wybitnie dobrze słyszy i ma doskonały węch. Kozioł jest bardzo wrażliwy na ruch, też wymaga odpowiednich sposobów by go przechytrzyć. Jednak nawet stary wyga da się wpuścić w przysłowiowe maliny – zaraz opiszę jak można to zrobić. Inaczej reaguje jeleń na rykowisku. Zakręcony zalotami stadny byk jest bardzo nieostrożny, przy sprzyjającym wietrze można go podejść na kilka metrów a odgłos łamanych pod butem patyków, w tym przypadku staje się pomocnym bo pomaga go wywabić z największego gąszczu. W takiej sytuacji jesteśmy jednymi z chłystków, rywalami, których on skusi się pogonić. Ważne by podchodząc go nie spłoszyć łań bo one są jak zwykle bardzo czujne.

Drugą sprawą są warunki pogodowe. Każdy myśliwy musi dobrać sposób polowania także do tych warunków. Możemy siedzieć na ambonie podczas słabego deszczu - podchód w tych warunkach mógłby zagrażać zdrowiu. Jak wiadomo zwierzyna nie zachowuje się identycznie przez cały rok i nie wszystkie osobniki ze względu na np. wiek zachowują się tak samo. W pewnych okresach roku zasiadka może być kompletnie nieskuteczna wobec celu naszej wyprawy do lasu np. duży odyniec, stary kozioł po rui itp. Czyli jaki cel, taką wybieramy metodę. W Kanadzie propagowaliśmy podchód zwracając uwagę na jego niezaprzeczalne uroki.

Zwierzyna łowna, szczególnie płowa, jest cały czas bardzo czujna i ciągle obserwuje otoczenie. Między innymi jej „stan” można rozpoznać po „pracy” uszu, które jak „radary” starają się wyłapać wszystko co mogłoby wskazywać na niebezpieczeństwo. Kiedy szukają one dźwięków w regularnych odstępach czasu mamy do czynienia z „normalną czujnością” i w tej sytuacji reakcja zwierzyny (na ewentualny strzał, dźwięk cięciwy/ kabla) jest najdłuższa, a dla samego strzału najbezpieczniejsza. Kiedy zwierzyna coś podejrzanego zaobserwowała lub usłyszała (lecz nie na tyle, aby natychmiast uciec) jej głowa „wędruje” częściej w górę i czas, w którym nasłuchuje jest dłuższy niż w przypadku „normalnej czujności”. Wtedy mamy do czynienia ze „wzmożoną czujnością”. Nie możesz się w tej sytuacji poruszyć. Ewentualna reakcja zwierzyny jest krótsza i można strzelać tylko kiedy sztuka owa patrzy w innym kierunku. W przeciwnym razie zareaguje na głos wydawany podczas strzału odskokiem w przód. Kiedy sztuka większość czasu trzyma głowę w górze i nasłuchuje jest w „stanie szczególnej czujności”. W tej sytuacji strzał jest niemożliwy, ponieważ zareaguje ona na każdy odgłos szybką ucieczką zanim strzała osiągnie cel.

Przy strzelaniu z ambony należy pamiętać, aby strzelać niżej niż zwykle. Celując w punkt strzała trafi powyżej punktu celowania. Dlatego też jeśli przewidujesz polowanie z ambony należy dużo trenować z podwyższenia. Ta zasada dotyczy także sytuacji, kiedy strzelamy pod kątem z dołu do góry.

Przy polowaniu z podchodu musimy wykorzystać swoje umiejętności, aby przechytrzyć zwierzynę i oczywiście nie ma wątpliwości, że w terenie zwierzyna jest od nas dużo lepsza jeśli chodzi o węch, wzrok i słuch. Dobrym treningiem jest podchód jelenia w otwartym terenie, który stoi on spokojnie i żeruje. Kiedy pochyla głowę, aby coś skubnąć posuwamy się w jego kierunku wykonując przy tym ruchy tak wolno jak to tylko możliwe. Wykorzystujemy tylko czas kiedy głowa jest pochylona i wtedy robimy kilka kroków, potem zamieniamy się w posąg do czasu kiedy głowa ponownie wędruje w dół. Tak postępujemy do czasu, aż zbliżymy się na odległość naszego skutecznego strzału.

Co możemy zrobić, aby zwierzyna nie słyszała naszych kroków? Najlepiej jest chodzić boso. Wtedy czujemy wszystko pod stopami i złamanie gałązki czy spowodowanie innego hałasu staje się mało prawdopodobne. Boso daleko nie zajdziemy, dlatego można wykorzystywać grubsze skarpety lub buty stosowane przez nurków lub surferów. Muszą być tylko nie za grube i dość obcisłe, aby można przez nie czuć po czym się stąpa. Oczywiście także nasz ubiór nie powinien hałasować. Powinien być na tyle cichy, abyśmy go sami nie słyszeli, co łatwo można sprawdzić poruszając na przykład w ciszy ręką. Obecnie wybór odpowiedniej odzieży oferowanej w sklepach jest ogromny. Nasz łuk i strzały także nie mogą hałasować. Strzały powinny być unieruchomione w kołczanie na łuku lub kołczanie tradycyjnym zakładanym na plecy.

Podczas polowania nie należy chodzić ze strzałą założoną na cięciwie. Może ona spaść nam kiedy zahaczymy o gałąź bądź źle ułożyć się na podstawce w najważniejszym momencie polowania. Należy pamiętać o tym, że od zauważenia zwierzyny do samego strzału jest zawsze dużo czasu do założenia strzały na cięciwę. Najważniejsze jest to, że przy takim sposobie polowania nie ma miejsca na nerwowe ruchy czy działanie nieprzemyślane. Masz zawsze wystarczająco dużo czasu na założenie strzały. Przy nagłym spotkaniu ze zwierzyną, które też się zdarza, nie można działać pochopnie. Wszystko musi być przemyślane i wykonywane wolno. Zawsze powoli, cały czas należy obserwować, robić zawsze wszystko powoli.

Z wiatrem w większości przypadków nie ma problemu. Jednak są sytuacje, kiedy jest na tyle słaby, że nie czujemy go na twarzy czy wilgotnym palcu. Niestety w takich przypadkach wystarcza on zwierzynie do perfekcyjnego posługiwania się zmysłem węchu. Podczas podchodu należy mieć cały czas oczy wokół głowy, ponieważ zdarza się, że zauważamy zwierzynę za sobą. Zakładając, że poruszamy się pod wiatr, w takiej sytuacji jesteśmy na straconej pozycji.

Nie ma chyba gorszych chwil kiedy w kluczowym momencie polowania na czubku nosa siada komar i zabiera się do roboty. Nie pozostaje nam nic innego jak dać mu skończyć. To trudne ale konieczne, ponieważ środki do odstraszania owadów zwierzyna wyczuje ze znacznej odległości. Jeleń zareaguje na nie błyskawicznie. W najlepszym przypadku nie ucieknie, ale będzie w stanie szczególnej czujności i o strzale możemy zapomnieć.

Co zrobić, aby nie dawać zapachu drapieżnika? Istnieje skuteczna metoda, ale żony nie wpuszczą Was do domu. Jest raczej dla takich szurniętych ludzi jak ja. Cały ubiór, w którym będziemy polować należy przysypać ściółką w lesie i zostawić tak na 3 dni. Przez 3 doby nie jemy produktów pochodzenia zwierzęcego - żadnego mięsa, mleka, masła, jajek itp. Tylko warzywa, owoce, wodę i soki. Nie używamy mydła do mycia, tylko czystą wodę. Po takich zabiegach trwających trzy doby nie będziemy dawać drapieżnikiem. Wtedy można podejść zwierzynę bardzo blisko. Praktykowaliśmy to i mogę zagwarantować dobre rezultaty.

W wyżej wymieniony sposób można podejść nawet na 5 metrów zwierzynę, która stoi, niczego nie podejrzewa i ciągle żeruje. Wydaje się, że podejście tak blisko do rogacza trwa całe życie, ale tego się nie zapomina. To wtedy zakładasz strzałę na cięciwę, dokładnie celujesz - nie możesz nie trafić, naciągasz i strzelasz. Widzisz jak strzała pokonuje krótki dystans, widzisz jak trafia w cel, wszystko w zwolnionym tempie. Widzisz jak zwierzyna reaguje na strzał, w którym miejscu przyjęła strzałę, w którym kierunku zaczęła uciekać, a chciałaby uciec jak najdalej. Nadal stoisz bez ruchu. Ten mógłby ją dodatkowo wystraszyć i dać jej więcej siły do ucieczki. Po tym jak zwierzyna zniknie z pola widzenia, bardzo powoli i cicho podchodzisz na zestrzał, obserwujesz go, szukasz krwi, idziesz po jej śladach i znajdujesz ją. Przeważnie zdobycz leży w odległości 30-50 metrów od zestrzału, przy strzale sercowym. Strzał na płuca 50-60 metrów, strzał na wątrobę trochę dalej. Sama ucieczka trwa od 8 do 20 sekund.

Na lisa natomiast warto polować z zasiadki. Tutaj potrzebna jest przynęta. Lisy nie potrafią oprzeć się zapachu krwi królika, czy pisków myszy – należą one do ich regularnej diety. Wystarczy zlokalizować gdzieś na polanie lisią norę. Odejść na 200 – 300 metrów. Zastawić ok 20 metrów od naszej zasiadki przynętę i czekać w bezruchu 20 – 30 minut aż się wszystko uspokoi. Po tym czasie możemy oglądać jak nasza ofiara przedziera się slalomem przez trawę, co chwila wystawiając głowę w celu obserwacji potencjalnych zagrożeń. Gdy dojdzie do ofiary wystarczy tylko celny strzał.

To tyle. W podobny sposób polujemy na wszystko. Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliży to wam możliwości skutecznego polowania. Co pamiętałem to opisałem, wszelakie poprawki proszę śmiało dodawać. Poniżej macie PDF z odpowiedzią od Pełnomocnika Rządu do spraw Łowiectwa i Leśnictwa.


Edit.

Ważne, przypomniało mi się po wysłaniu, że nie dodałem...

Siła łuku wymagana wręcz do pozyskania poszczególnych typów zwierzyny:
- Sarna - 30 funtów
- Łania i Daniel - 40 funtów
- Jeleń byk oraz dzik - 50 funtów

Wszystko powyższe przy strzale z odległości maksymalnie 30 metrów.

Europejska organizacja łucznicza, nie dopuszcza do polowań z łuków o naciągu mniejszym niż 55 funtów. Ale to tak dla tych co chcieliby wybrać się z łukiem do Hiszpanii, Portugalii, Słowacji, Francji, W. Brytanii, Irlandii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech. Włochy i Niemcy tylko na prywatnym terenie.

MKiŚ-luk.pdf
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

sob 24 wrz 2022, 19:50

Konkretny artykuł! Wskazówki względem podchodzenia zwierzyny są też kluczowe przy polowaniu ze strzelby załadowanej brenneką, czy w czasie GWWW loftkami.
Co do kontekstu łuku jako broni bojowej to lepiej to potraktować osobno, zaznaczając jedynie że np 40 funtowy, krótki recesywny łuk jak do łucznictwa konnego przy polowaniu nadaje się na drobnicę jak sarna.
I z jeszcze bliższej odległości.
Już nie wspominając o jakiś samoróbkach.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 08:17

Nareszcie się doczekaliśmy rozwinięcia ksywy BowHunter 8-) Dzięki Bow.

W kwestii polowania, w naszych realiach jest jeszcze ptactwo, w tym większy okaz zwany bażantem. Pamiętam z opowieści myśliwego jak się idzie na bażanty. Samce spędzają noce na drzewach, śpiąc bezpieczne. Należy więc zasadzić się po ciemku i czekać szarówki, aby je wypatrzyć. Strzelamy nim się obudzą i odlecą. Takie to proste. O ile umiemy się posługiwać celnie bronią. W przypadku łuku mamy szansę na kilka celnych strzałów. Z palnej podejrzewam jeden bażant i trzeba by iść dalej aby znaleźć jakieś nie spłoszone. Może Sławek coś więcej napisze w tej sprawie.
Obrazek
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 514
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 09:59

W czasie GWWW w razie potrzeby dość prosto można zrobić kuszę. Łęczysko może być z powodzeniem zrobione z pióra resora - daje sporą moc a przy w miarę jednakowych wagowo bełtach łatwiej o skuteczne celowanie. Sam kiedyś zrobiłem dwie - jedna z narożnego pręta "pastucha" z włókna szklanego, druga właśnie z resora od przyczepki. . Bełt tego z resora na 20-30m przelatywał przez 2,5cm sosnową deskę po prostu wyłamując dziurę... Co prawda szybko rozleciał się zaczep orzecha ale miałem wtedy ograniczony dostęp do materiałów i narzędzi bo to było ponad 30 lat temu :)
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 11:43

mar_kow pisze:
ndz 25 wrz 2022, 09:59
W czasie GWWW w razie potrzeby dość prosto można zrobić kuszę.
Nie wiele więcej zachodu jak zrobienie znośnego łuku, większość jego zalet, zwłaszcza w myśliwskim kontekście.
O wiele prostsze "karabinowe" strzelanie.
W sumie parę projektów "w celu akademickim" przewinęło się przez cześć forum dla zalogowanych 😁
Maślak13
Posty: 266
Rejestracja: wt 20 lip 2021, 22:07
Lokalizacja: 21-300
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 15:14

Dobrze by było aby polujący rozwiali trochę wątpliwości w kwestii polowań. Powyższe informacje są bardzo wartościowe i mogą być przydatne dla nas ale... Zanim my złapiemy trochę "drygu" w strzelaniu to myśliwi wyczyszczą pogłowie. Przewaga ich w umiejętności polowania jest miażdżącą: broń palna z optyką , termowizją znajomość terenów łowieckich i lata doświadczeń. Mało tego koła łowieckie mogą nie tolerować intruzów.
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 15:26

Maślak13 pisze:
ndz 25 wrz 2022, 15:14
Dobrze by było aby polujący rozwiali trochę wątpliwości w kwestii polowań. Powyższe informacje są bardzo wartościowe i mogą być przydatne dla nas ale... Zanim my złapiemy trochę "drygu" w strzelaniu to myśliwi wyczyszczą pogłowie.
Jestem tego samego zdania w temacie zwierzyny grubej.
Szybko zostanie wytłuczona przez myśliwych i kłusowników z bronią palną. Jak po II wś zostaną tylko najbardziej paranoiczne niedobitki skryte w najgłębszych matecznikach które mozolnie odbudują populacje gdy się uspokoi.
Ale będzie trochę więcej drobnicy.
Gołębi, srok, wron, zdziczałych psów. Lisy też są jadalne itd.
Na jakiejś nie istniejącej już stronie surwiwalowej autor przytoczył przypadek niemieckiego jeńca który zesłany na Sybir zmontował sobie łuk z wiązki elastycznych witek (wierzbowych? Już dokładnie nie pamiętam). Polował z niego na szczury.
Pozwoliło mu to przetrwać mimo głodowych racji żywności.

Jest też wspomniany przez BowHuntera scenariusz masowego wywłaszczenia i zgonienia ludzi do "miast uli", gigantycznych, wybudowanych na szybko gett gdzie wegetowaliby na papce z soi gmo.
Wtedy "w terenie" zwierzyny by nie brakowało. Problemem byłoby niepostrzeżone wymknięcie się za mury "mrówkowca" , jej ciche pozyskanie i powrót z mięsem.
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 514
Rejestracja: wt 21 gru 2021, 08:04
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 15:46

Ramzan Szimanow pisze:
ndz 25 wrz 2022, 15:26
[...]
Jestem tego samego zdania w temacie zwierzyny grubej.
Szybko zostanie wytłuczona przez myśliwych i kłusowników z bronią palną. [...]
Wszystko zależy jak szybko władza się uwinie z deponowaniem broni po wprowadzeniu GWWW. Wtedy cała legalna broń zostanie odebrana prawowitym właścicielom. Pozostaną mało legalne sztuki których raczej jest mało. Pozostaje jeszcze kwestia broni czarnoprochowej która czy to gwintowana czy gładkolufowa znakomicie nadaje się do polowań od gołębi po żubry... Dlatego warto odżałować teraz trochę kasy i kupić taką dwururkę z zapasem prochu, kapiszonów i ołowiu...
Ramzan Szimanow pisze:
ndz 25 wrz 2022, 15:26
Ale będzie trochę więcej drobnicy.
Gołębi, srok, wron, zdziczałych psów. Lisy też są jadalne itd.
Na jakiejś nie istniejącej już stronie surwiwalowej autor przytoczył przypadek niemieckiego jeńca który zesłany na Sybir zmontował sobie łuk z wiązki elastycznych witek (wierzbowych? Już dokładnie nie pamiętam). Polował z niego na szczury.
[...]
Pozostają jeszcze wszelkiej maści pułapki. Nie gwarantują sukcesów bo zdobycz może łatwo zmienić właściciela który sprawdzi pułapki wcześniej, ale zawsze to jakaś metoda przetrwania.
Broń to narzędzie, to człowiek odpowiada za swoje czyny...
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 16:37

mar_kow pisze:
ndz 25 wrz 2022, 15:46


Wszystko zależy jak szybko władza się uwinie z deponowaniem broni po wprowadzeniu GWWW. Wtedy cała legalna broń zostanie odebrana prawowitym właścicielom. Pozostaną mało legalne sztuki których raczej jest mało. Pozostaje jeszcze kwestia broni czarnoprochowej która czy to gwintowana czy gładkolufowa znakomicie nadaje się do polowań od gołębi po żubry... Dlatego warto odżałować teraz trochę kasy i kupić taką dwururkę z zapasem prochu, kapiszonów i ołowiu...

Pozostają jeszcze wszelkiej maści pułapki. Nie gwarantują sukcesów bo zdobycz może łatwo zmienić właściciela który sprawdzi pułapki wcześniej, ale zawsze to jakaś metoda przetrwania.
Zależy od rodzaju GWWW, wojenny chaos czy nagłe załamanie systemu utrudni rekwirowanie broni.
Najgorszy, nie tylko pod tym względem jest scenariusz "stopniowego zganiania owieczek do zagrody".
Bez własności, bez perspektyw, prywatności, stłoczeni w gettach.
Coś między "Nowym Wspaniałym Światem" Huxleya, "1984" Orwella, a początkami funkcjonowania żydowskich gett w trakcie okupacji.
Na szczęście kłótnie o kolejność dziobania pomiędzy chcącymi to wprowadzić nie wróżą bezproblemowej realizacji.
A jeśli jako cywilizacja przekroczymy punkt krytyczny opłacalności wydobycia obecnych kopalin energetycznych przed przeskokiem na tor i hel 3 to wizje globalnego zamordyzmu rozwieją się jak pisane patykiem na wodzie.
Bo nie wiem na ile możliwe byłoby się wymykanie z łagru na tereny łowieckie "panów i władców".

Co do samej broni, nie nie doceniałbym ilości "lewej" w obiegu ani zdolności technicznych ludzi do produkcji funkcjonalnych egzemplarzy od podstaw.
Klasyk to łamana, jednostrzałowa strzelba.
Broń biedaka, ale w garażach czy prymitywnych warsztatach na całym świecie powstają egzemplarze nie wiele lub nic nie ustępujące fabrycznym.
Ich obrzynki z kilkunasto centymetrowymi lufami są w biednych krajach popularną bronią noszoną do samoobrony.
Dalej są proste pistolety maszynowe.
Wytłumiony sten z składaną kolbą na wzór tych robionych w czasie wojny przez braci Nawrockich lub domowej roboty "ingram" z mogą być narzędziem pozyskania niedużych zwierząt. Byleby lufa miała dobrej jakości gwint a mechanizm selektor ognia.
Podobnie może służyć wiatrówka przerobiona na .22 LR czy nawet taka w limicie 17 J zatrzymując się przy niewielkich ptakach i gryzoniach.
Przy konfiskacie legalnej broni za posiadanie CP groził będzie zapewne podobny paragraf jak z wspomniane wyżej wynalazki.
Różnica w "mieć a mieć w planach".
Łuk czy kusza mogą być traktowane ciut lżej i są po prostu cichsze bez potrzeby kombinowania z samochodowymi filtrami oleju czy innymi bida tłumikami. No, i nie trzeba odczynników chemicznych do produkcji amunicji.

Jeśli chodzi o polowanie aktywne a pasywne przy użyciu pułapek najlepsza odpowiedź to klasyczne "Oba".
Coś może się złapie w choć jedną i nikt wcześniej nam nie podprowadzi zdobyczy a sprawdzając pułapki a nóż widelec trafi się okazja do "podchodu".
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1167
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 25 wrz 2022, 20:09

1411 pisze:
ndz 25 wrz 2022, 08:17
W przypadku łuku mamy szansę na kilka celnych strzałów. Z palnej podejrzewam jeden bażant i trzeba by iść dalej aby znaleźć jakieś nie spłoszone.
To też tak na dwa razy. Strzała zachowuje się cicho (ale nie bezszelestnie) tylko podczas lotu. W sytuacji kiedy trafimy w cel i jej prędkość nagle spada do zera, mamy głuchy dźwięk podobny do uderzenia młotkiem w glebę. W tym czasie także zanim ptak skona, wyda przez chwilę głośny krzyk co zaalarmuje inne. Ptaki bardzo słabo widzą w nocy. Ich oko zawiera barwnik wrażliwy na światło, czyli rodopsynę. Wyjątkiem są oczywiście ptaki nocne jak sowy czy lelki. W ich przypadku nie chodzi jednak o większy zakres rodopsyny, tylko o podłączenie do jednego włókna nerwowego nawet aż 150 pręcików wzrokowych. Jednakże nie sprawia to, że mają noktowizory w oczach. Wciąż potrzebować będą minimum światła.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Myślistwo”