Kleszcze i kwas mrówkowy
: czw 26 maja 2022, 08:08
Czołgiem!
Zaczął się już sezon na różnego typu pełzające i latające "umilacze" dnia i nocy a zatem wraca jak bumerang temat odstraszania owych bestii. Dzisiaj rzecz o kleszczach, gdyż mogą one przenosić choroby, które dla nas nie są zbyt miłe, to jest boreliozę i odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. Nic przyjemnego i raczej każdy chciałby tego uniknąć. Mamy dostępne różnego typu preparaty i z tych bardziej popularnych świetnie sprawdza się Mugga czy coś z zawartością DEETu. Trafiłem jednak na coś mniej toksycznego, stąd ten wpis.
Naturalnym wrogiem kleszczy są min. mrówki, zatem zapas kwasu mrówkowego odstrasza je i raczej żaden kleszcz nie zapuści się w pobliżu mrowiska. Tym samym, obozowanie w odległości kilkunastu metrów od mrowiska może nas jakoś zabezpieczyć. Przed kleszczami, bo mrówki mogą nas nachodzić Wyczytałem, iż mrówki zjadają kleszcze w promieniu 20m od mrowiska, zatem zasięg całkiem niezły. Przed przygotowaniem noclegu w okolicy mrowiska, wypada przyjrzeć się mrówczym szlakom i spokojnie zasnąć. Ale to już temat dla zapalonych krzakołazów. Istotne jest aby wiedzieć, że możemy narzucić swoje ciuchy na mrowisko na paręnaście minut i po otrzepaniu z owadów, mamy je nasączone kwasem mrówkowym. Ponoć działa także trzymanie dłoni nad mrowiskiem przez podobny czas a następnie nasmarowanie nimi odsłoniętych części ciała. Wreszcie, zamiast szukać mrowisk, możemy kupić w aptece kwas mrówkowy w postaci spirytusu mrówczanego, od którego cały ten wpis się zaczął. Jak opisano, apteczny produkt należy rozcieńczyć z wodą w proporcji pół na pół i opryskiwać odsłonięte części ciała. Jak długo się utrzymuje? Dopiero w tym sezonie sprawdzę.
Jeśli komuś na wyprawie po grzyby czy na spacer w terenie, nie przeszkadza zapach (własny), można zastosować na skórze także ocet jabłkowy, którego zapachu kleszcze również mają unikać. Tyle z teorii, sam muszę wypróbować jak to się ma do rzeczywistości.
Zaczął się już sezon na różnego typu pełzające i latające "umilacze" dnia i nocy a zatem wraca jak bumerang temat odstraszania owych bestii. Dzisiaj rzecz o kleszczach, gdyż mogą one przenosić choroby, które dla nas nie są zbyt miłe, to jest boreliozę i odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. Nic przyjemnego i raczej każdy chciałby tego uniknąć. Mamy dostępne różnego typu preparaty i z tych bardziej popularnych świetnie sprawdza się Mugga czy coś z zawartością DEETu. Trafiłem jednak na coś mniej toksycznego, stąd ten wpis.
Naturalnym wrogiem kleszczy są min. mrówki, zatem zapas kwasu mrówkowego odstrasza je i raczej żaden kleszcz nie zapuści się w pobliżu mrowiska. Tym samym, obozowanie w odległości kilkunastu metrów od mrowiska może nas jakoś zabezpieczyć. Przed kleszczami, bo mrówki mogą nas nachodzić Wyczytałem, iż mrówki zjadają kleszcze w promieniu 20m od mrowiska, zatem zasięg całkiem niezły. Przed przygotowaniem noclegu w okolicy mrowiska, wypada przyjrzeć się mrówczym szlakom i spokojnie zasnąć. Ale to już temat dla zapalonych krzakołazów. Istotne jest aby wiedzieć, że możemy narzucić swoje ciuchy na mrowisko na paręnaście minut i po otrzepaniu z owadów, mamy je nasączone kwasem mrówkowym. Ponoć działa także trzymanie dłoni nad mrowiskiem przez podobny czas a następnie nasmarowanie nimi odsłoniętych części ciała. Wreszcie, zamiast szukać mrowisk, możemy kupić w aptece kwas mrówkowy w postaci spirytusu mrówczanego, od którego cały ten wpis się zaczął. Jak opisano, apteczny produkt należy rozcieńczyć z wodą w proporcji pół na pół i opryskiwać odsłonięte części ciała. Jak długo się utrzymuje? Dopiero w tym sezonie sprawdzę.
Jeśli komuś na wyprawie po grzyby czy na spacer w terenie, nie przeszkadza zapach (własny), można zastosować na skórze także ocet jabłkowy, którego zapachu kleszcze również mają unikać. Tyle z teorii, sam muszę wypróbować jak to się ma do rzeczywistości.