Re: Głupie wypadki
: pt 06 sty 2023, 17:03
To ja też coś napiszę, siedząc od 3 tygodni w domu po operacji kolana.
U mnie zaczęło się od zakupu prostej nawigacji terenowej Garmin-a.
Szybko po otrzymaniu nowej zabawki nastała potrzeba szybkiego założenia butów i wytyczenia trasy w terenie. Całą wycieczka przebiegała miło, do czasu aż zacząłem szukać skrótów i dotarłem do niewielkiej przeszkody, ok 1,5m. Tj.1,5m w dół;)
Trzeba było uskok efektownie pokonać, więc ustawiłem się do skoku i... ku mojemu zaskoczeniu podeszwa lewego buta nie oswobodziła się od kontaktu z podłożem w oczekiwanym czasie, a lot się już rozpoczął. Piękna wizja zeskoku w dół szybko przerodziła się w realny niezbyt efektowny lot swobodny o kierunku zgodnym z miłościwie nam panującymi zasadami siły grawitacji, zakończonym fanfarami w postaci głośnego chrzęstu zrywanych wiązadeł i wykręcanego stawu skokowego prawej nogi. Z dumną miną ułożyłem się na zasłużony kilkuminutowy odpoczynek na chłodnym betonie, aby obmyślić dalszy plan działania...
Szczęście jakie mnie w całym ogromie głupoty spotkało, to że wycieczka już dobiegała ku końcowi, a do pierwszych zabudowań było ok 800m.
Skończyło się 4 miesięczną rehabilitacją stawu skokowego i brakiem dwóch więzadeł.
Następna na liście była artroskopia stawu kolanowego prawego oraz drobne zabiegi więzadła krzyżowego.
Jeśli leczenie przebiegnie planowo, to po urazie z lipca 2022 w marcu 2023 pozostanie tylko wspomnienie. Poza kilkoma dodatkowymi stopniami swobody w prawym stawie skokowym;)
Za tydzień odstawiam kule i zaczynam naukę samodzielnego chodzenia.
Jedna szybka decyzja i przecenienie możliwości, które z każdym rokiem raczej idą w stronę malejącą niż rosnącą, doprowadziły do 8 miesięcy wyłączenia z życia w terenie.
A to tylko niegroźna kontuzja, co gdyby kość piszczelowa nie wytrzymała, gdyby złamanie okazało się otwartym a określenie lokalizacji nieoczywiste... Gdy każdy metr błędu w określeniu celu dla służb ratunkowych jest obarczony kolejną kroplą krwi spadającej na ziemię...
Ciekawą rzeczą która wyląduje w moim terenowym edc jest taśma kompresyjna, czyli flossband.
Przy skręceniu kostki może służyć jako stabilizator oraz zabezpieczenie przed opuchlizną (gdy nie ma dostępu do zimnych okładów).
Można też z jej pomocą zamontować improwizowane szyny, albo owijając w jednym miejscu zastosować jako stazę.
Oczywistością, którą trzeba tu zaznaczyć, jest fakt iż stosowanie jej na dłuższą metę spowoduje niedokrwienie i utratę kończyny;)
U mnie zaczęło się od zakupu prostej nawigacji terenowej Garmin-a.
Szybko po otrzymaniu nowej zabawki nastała potrzeba szybkiego założenia butów i wytyczenia trasy w terenie. Całą wycieczka przebiegała miło, do czasu aż zacząłem szukać skrótów i dotarłem do niewielkiej przeszkody, ok 1,5m. Tj.1,5m w dół;)
Trzeba było uskok efektownie pokonać, więc ustawiłem się do skoku i... ku mojemu zaskoczeniu podeszwa lewego buta nie oswobodziła się od kontaktu z podłożem w oczekiwanym czasie, a lot się już rozpoczął. Piękna wizja zeskoku w dół szybko przerodziła się w realny niezbyt efektowny lot swobodny o kierunku zgodnym z miłościwie nam panującymi zasadami siły grawitacji, zakończonym fanfarami w postaci głośnego chrzęstu zrywanych wiązadeł i wykręcanego stawu skokowego prawej nogi. Z dumną miną ułożyłem się na zasłużony kilkuminutowy odpoczynek na chłodnym betonie, aby obmyślić dalszy plan działania...
Szczęście jakie mnie w całym ogromie głupoty spotkało, to że wycieczka już dobiegała ku końcowi, a do pierwszych zabudowań było ok 800m.
Skończyło się 4 miesięczną rehabilitacją stawu skokowego i brakiem dwóch więzadeł.
Następna na liście była artroskopia stawu kolanowego prawego oraz drobne zabiegi więzadła krzyżowego.
Jeśli leczenie przebiegnie planowo, to po urazie z lipca 2022 w marcu 2023 pozostanie tylko wspomnienie. Poza kilkoma dodatkowymi stopniami swobody w prawym stawie skokowym;)
Za tydzień odstawiam kule i zaczynam naukę samodzielnego chodzenia.
Jedna szybka decyzja i przecenienie możliwości, które z każdym rokiem raczej idą w stronę malejącą niż rosnącą, doprowadziły do 8 miesięcy wyłączenia z życia w terenie.
A to tylko niegroźna kontuzja, co gdyby kość piszczelowa nie wytrzymała, gdyby złamanie okazało się otwartym a określenie lokalizacji nieoczywiste... Gdy każdy metr błędu w określeniu celu dla służb ratunkowych jest obarczony kolejną kroplą krwi spadającej na ziemię...
Ciekawą rzeczą która wyląduje w moim terenowym edc jest taśma kompresyjna, czyli flossband.
Przy skręceniu kostki może służyć jako stabilizator oraz zabezpieczenie przed opuchlizną (gdy nie ma dostępu do zimnych okładów).
Można też z jej pomocą zamontować improwizowane szyny, albo owijając w jednym miejscu zastosować jako stazę.
Oczywistością, którą trzeba tu zaznaczyć, jest fakt iż stosowanie jej na dłuższą metę spowoduje niedokrwienie i utratę kończyny;)