Apteczka strzelecka

Obowiązkowa umiejętność każdego człowieka
Awatar użytkownika
danesz
Posty: 32
Rejestracja: pn 14 sie 2023, 22:30
Lokalizacja: Mazowsze
Kontakt:

pt 01 wrz 2023, 00:46

Jako że mam za sobą jakiś tam epizod ratowniczy, a cały czas jestem aktywnym instruktorem i regularnie prowadzę strzelania, temat apteczek jest mi szczególnie bliski.
Poniżej wklejka tekstu który niegdyś popełniłem na któryś fanpage.
Prowadząc aktywny styl życia, jesteśmy narażeni na urazy, kontuzje czy wypadki różnych rodzajów. Musimy zatem posiadać narzędzia, które przygotują nas na wszelkie niemiłe niespodzianki z jakimi możemy mieć do czynienia w czasie naszej aktywności. Celowo pominę tutaj wiedzę czy warsztat techniczny (znajomość hobby i doskonałe umiejętności bardzo pomagają w ustrzeżeniu się „fuckupu”) a skupię się na tym co może nam sprzętowo pomóc w momencie gdy cała nasza intuicja, wiedza i umiejętności techniczne wzięły w łeb.


Rozpoczynając jakąkolwiek przygodę z aktywnością fizyczną, musimy sobie zdać sprawę ze specyfiki naszego hobby. Jest taka konieczność, ponieważ to specyfika zajęcia (hobby,praca) będzie determinowała odpowiedni dobór apteczki wraz z zawartością. Jest to o tyle ważne, że dobrze skomponowana apteczka wraz z odpowiednimi umiejętnościami stanowią niezmiernie cenne narzędzie do pierwszoliniowego ratowania zdrowia lub życia.
Przykładowo - wspinacz skałkowy zapewne skupi się na dużej ilości plastrów (usztywnianie stawów dłoni) i lekkich środków opatrunkowych z łatwym w użytkowaniu antyseptykiem (mnóstwo otarć i drobnych, ale bardzo dokuczliwych skaleczeń dłoni , kolan oraz kostek) a także, z racji narażenia na upadki czy też "obicia" o ścianę, środków do usztywniania kończyn (bandaże elastyczne w kilku rozmiarach, szyny pneumatyczne lub np szyny SAM Splint). Bushcrafter zapewne pokusi się o dużą ilość środków opatrunkowych i antyseptycznych, wzbogaconych o np adrenalinę + jakieś środki antyhistaminowe, a bywalec strzelnicy wpakuje do apteczki dedykowane opatrunki przeznaczone do zaopatrywania ran, coś do upakowania ewentualnego postrzału i stazę z markerem.

I to właśnie na APTECZCE OSOBISTEJ używanej przeze mnie na strzelnicy się skupię.




Podstawowa zasada jaką się kierujemy kompletując apteczkę pod swoje dyktando, jest taka, że wyposażamy ją TYLKO W TO, CZEGO POTRAFIMY SPRAWNIE UŻYĆ!








Kieszeń - używałem różnych. Od pakowanych w woreczki, przez gotowe pudełka noszone w plecaku aż po kontraktowe IFAK-i, kieszeni Helikona, a następnie zrywki ze stajni Tigerwood. Żadna apteczka nie służyła mi dłużej iż 2 lata. Obecnie używam apteczek własnego projektu i wielkości. Tu każdy niech używa tego, co mu odpowiada.
Trzeba pamiętać że kieszeń dobieramy pod zawartość a nie na odwrót. Zatem trzeba poznać gabaryty najważniejszych składników, a dopiero później planować zakup "nośnika sprzętu". Ergo: upychanie na siłę 12cm olaesów w 10 cm kieszeni mija się z celem. Warto też się zastanowić jak mają być upakowane przedmioty. Chodzi o to, żeby "w akcji" nie okazało się iż w momencie użycia i otwarcia apteczki, będziemy mieć pod ręką przedmioty których używa się na końcu, a nie te pierwszej potrzeby. Ergo: wpakowanie rękawiczek jako PIERWSZYCH w apteczce, spowoduje że będą one dostępne na końcu a nie na początku kiedy tak naprawdę będą potrzebne (nie trzeba chyba tłumaczyć, że w 85% przypadków kiedy zajdzie konieczność użycia apteczki, pierwszym krokiem będzie założenie rękawiczek).
Kolejną sprawą jest konieczność pamiętania o takim drobiazgu jak możliwość odkażenia po użyciu. Z doświadczenia wiem, że każda apteczka po zaopatrzeniu jakiegokolwiek zranienia wymaga utylizacji (zwracamy się z tym do szpitala, przychodni lub apteki, gdzie często są przeznaczone do tego pojemniki) lub prania i odkażania (ale to ostatnie to temat na inny elaborat), ponieważ na 100 % będzie umazana płynami ustrojowymi i/ lub ludzką tkanką.

Zawartość:

rękawiczki nitrylowe-1-3 pary.
opatrunek osobisty olaes lub fcp - 2 sztuki
gaza do upakowania rany - 1 opakowanie
staza taktyczna- 1 sztuka
marker do skóry - 1 szt

rurka nosowo gardłowa + lubrykant

folia nrc

nożyczki medyczne (duże)



Opcjonalnie (nie ma konieczności, ale warto mieć w drugiej apteczce i umieć się tym posłużyć).



przylepiec - mała rolka

gaziki do odkażania - kilka saszetek

fiolki z solą fizjologiczną

bandaż elastyczny średni x1
gaziki 7x7 - 4 sztuki

stripy

SAM SPLINT

codofix

chusta trójkątna













Omówienie składu:
Rękawiczki nitrylowe, wysokiego ryzyka, certyfikowane do pracy z krwią - normą na całym świecie jest zapewnienie bezpieczeństwa ratownika. Rękawiczki mają chronić powłoki skórne ratownika przed płynami ustrojowymi ofiary.
Dlatego też,absolutnie pierwszym krokiem przy interwencji ratowniczej powinno być założenie rękawiczek.
Opatrunek indywidualny- ja preferuję Olaesy lub izraelskie FCP. Oba są opatrunkami zaprojektowanymi głównie do zaopatrywania ran na polu walki, zatem doskonale radzą sobie z wszelkimi "dziurami": w tkankach. Olaes posiada plastikową kopułkę ulokowaną pod warstwą gazy,co pomaga miejscowo ucisnąć ewentualny postrzał. Ciut inaczej sprawę miejscowego uciśnięcia rany rozwiązano w FCP. W tym opatrunku jest specjalna klamra, przez którą w razie potrzeby przewlekamy bandaż, co powoduje jej dociskanie do rany, a w domyśle zatamowanie krwawienia. Oba opatrunki mają system zapięcia i patenty zapobiegające niekontrolowanemu rozwijaniu się rolki (każdy kto się męczył z naszymi opatrunkami „W” w czasie jakiegoś fuckupu wie jakie rozwinięcie się bandaża potrafi być uciążliwe) Opatrunki obu typów używane są od wielu lat nawet przez naszych żołnierzy, ze względu na ich skuteczność.
Gaza do upakowania rany- (Combat gauze). W wielkim uproszczeniu: przy ranie postrzałowej wpychamy jak najwięcej tego ustrojstwa do rany i następnie bandażujemy, co w domyśle ma zablokować krwotok wewnętrzny. Używamy do ran jamy brzusznej i klatki piersiowej.
Staza taktyczna- absolutne must have (podobnie jak dobry opatrunek) strzelca. Ważne: Stazy nie używamy jeśli nie jesteśmy przeszkoleni w jej używaniu, bo tylko stracimy czas na jej założenie, a prawdopodobnie nie zrobimy tego poprawnie, a czas zabawy ze stazą możemy spożytkować w inny sposób. Dobrze gdyby to było któreś z nowoczesnych „urządzeń” a nie stary sparciały „żgut”czy „SWAT”.
Staza jest ostatnim ogniwem przy tamowaniu krwotoków i używamy jej dopiero kiedy upakowanie rany (patrz gaza do upakowania rany) czy opatrunek uciskowy (patrz opatrunek osobisty). Po prostu warto ją mieć mimo tego, iż zdecydowana większość z nas jej nigdy nie użyje. A jeśli dodamy do tego że co jakiś czas trzeba ją wymieniać na nową (odbarwienia taśmy, tworzywa na drabinkach lub pokrętłach czy krępulcach, pogięte zaczepy lub uszkodzone szwy ) nawet jeśli nie ma mechanicznych uszkodzeń, może być dla niektórych przesłanką do poważnego rozważenie jej zakupu. Tu oczywiście głównym czynnikiem decydującym o kupnie lub nie, powinna być częstotliwość przebywania na strzelnicy.
Ponieważ bywają takie okresy że praktycznie mieszkam na strzelnicy, to staza razem z rękawiczkami i Olaesami jest dla mnie literą B w ratowniczym abecadle. Razem ze stazą, jako cywilom przyda się również:
Marker do skóry. Po co? Żeby zapisać datę założenia stazy. O czymś takim załoga karetki powinna wiedzieć.
Rurka nosowo gardłowa (lub komplet rurek ustno gardłowych) z lubrykantem- opcjonalna, ale w stanach zagrożenia życia spowodowanych niedrożnością górnych dróg oddechowych dobra sprawa. Pozwala złapać oddech. Można podpiąć np. Ambu lub inne ustrojstwo pomagające nieprzytomnemu oddychać. I ułatwia życie załodze karetki. Według uznania. Tu akurat czynnikiem decydującym będzie wyszkolenie użytkownika apteczki. Chyba najbardziej kontrowersyjny składnik mojej apteczki.
Nożyce ratownicze. Ważne: nie anorektyczne nożyczki z zestawów typu "din" dostępnych w różnych biedrach czy na stacjach benzynowych, a siermiężne i duże nożyce, którymi przetniemy zarówno jeansy, jak i pas je podtrzymujący, czy kamizelkę oporządzeniową poszkodowanego.
Folia NRC- poszkodowanemu musimy zapewnić optymalne warunki termiczne. Zaburzenie gospodarki termicznej organizmu może dość szybko przyczynić się do pogorszenia stanu poszkodowanego.


Wszystko powyższe, moim zdaniem powinno się BEZWARUNKOWO ZNALEŹĆ W APTECZCE KAŻDEGO, KTO REGULARNIE KORZYSTA ZE STRZELNICY.
Ale trzeba pamiętać, że do poprawnego korzystania z niektórych wyżej wymienionych elementów niezbędna jest odpowiednia doza wiedzy poparta praktyką.


Wyposażenie z listy poniższej nie jest koniecznością, ale pomaga w „codziennym” życiu strzelca na strzelnicy.
Biorąc pod uwagę, że większość "kontuzji" na strzelnicy to otarcia, lekkie rozcięcia skóry, obicia czy obce ciała w oku, poniższe rzeczy są właśnie do takich „drobiazgów”.
Przylepiec - mała rolka. Przydatny w różnych sytuacjach. Nie wyobrażam sobie apteczki bez niego.
Gaziki do odkażania. Na otarcia czy np przemycie "dziurek"po wrąbaniu się w jeżyny dobra rzecz.
Sól fizjologiczna- W przeciwieństwie do wody utlenionej którą większość ludzi leje na ranę śmiało można nią przemywać rany, a także zakraplać do oczu gdy dostanie nam się do niego ciało obce.
Bandaż elastyczny 7 cm. Nie dość że przydatny na skręcenia , to jeszcze wespół z gazą, doskonale nadaje się do zaopatrywania rany. Szerokość 7 cm pozwoli go wygodnie użyć go zarówno przy bandażowaniu dłoni jak i np skręcenia kostki.
Kompresy sterylne 7x7 cm kilka sztuk. Dobre do opatrywania czy do przecierania otarć lub innych powierzchownych ran.
Stripy.- magiczne"plastry którymi można "załatać" rany zbyt małe na interwencję chirurga, ale na tyle duże, że już są odczuwalne.
SAM SPLINT - następca poczciwego "Kramera". Ładnie zwinięta i niemal dowolnie konfigurowalna szyna usztywniająca, mająca postać paska blachy, obustronnie wyłożonego gąbką.

Codofix – bardzo pomocny przy ranach głowy.
Chusta trójkątna – spektrum użycia chusty jest szerokie. Od dodatkowego bandaża, przez temblak, aż po element usztywniający miednicę.
Część z powyższego noszę w głównej kieszeni medyczne a część w plecaku (nie widzę sensu pakować syny usztywniającej czy chusty do głównej apteczki która ma być do natychmiastowego użytku w razie wypadku z bronią)który zawsze wożę ze sobą.


Znajomek w rozmowie zapytał czemu nie mam nic okluzyjnego czy na poparzenia.
Mógłbym zapakować jakiegoś blasta plus np "beacona" na perforację klatki piersiowej, ale po pierwsze: na strzelnicach poparzenia wymagające użycia specjalistycznych opatrunków na duże powierzchniowo rany są naprawdę bardzo rzadkie, a jeśli występują (vide pożar na strzelnicy we Wrocławiu) , to pojedynczy opatrunek typu "blast" będzie naszym ostatnim zmartwieniem,. Po drugie opatrunek okluzyjny daje się szybko zrobić z zawartości apteczki. I to bez większego kombinowania.
Nie pakuję również zestawu do odbarczania, ponieważ uważam że w sytuacjach "cywilnych" noszenie i użytkowanie tego mija się z celem. Zwykle akcja dzieje się na tyle blisko cywilizacji że specjalistyczna pomoc jest stosunkowo blisko.
Obsługi karetek to naprawdę ogarnięci goście i dość szybko potrafią się pojawić na strzelnicy, zatem odbarczanie będzie bezzasadne.
Wiem że trzy powyższe punkty są kontrowersyjne w takim samym stopniu jak dylematy czy i jak używać stazy taktycznej, ale taką decyzję podjąłem X czasu temu i do dyskusji na ten temat zapraszam gdzie indziej.
Jak widać, hemostatyka także nie noszę, ponieważ zestaw który mamy na liście, osobie umiejącej korzystać z zawartości własnej spokojnie wystarczy (ergo - wlot/wylot na kończynie doskonale ogarniemy FCP lub Olaesem oraz gazą do upakowania, a w przypadku krwotoku w obrębie korpusu użycie hemostatyka spowoduje tylko zatrzymanie upływu krwi poza powłoki a nie rozwiąże głównego problemu jakim będzie krwotok wewnnętrzny - klatki piersiowej lub jamy brzusznej).
Nie napisałem również o bezwarunkowym zabieraniu ze sobą półtora kilogramowej szarej masy noszonej przez nas między uszami a nazywanej mózgiem.
Wiedza, doświadczenie i opanowanie będą najlepszą formą pomocy jakiej możemy udzielić. Co nam po najlepiej wyposażonej torbie medycznej, jeśli nie będziemy umieli wezwać pomocy, czy zachować na tyle spokoju, żeby zająć się poszkodowanym i jego najbliższym otoczeniem, które częstokroć jest poważnym problemem.
Zatem panowie i panie : szkolmy się, trenujmy, odświeżajmy wiedzę.

Zachęcam do kulturalnej dyskusji i pokazywania swoich setów.
Pozdrawiam.

Tagi:
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

sob 02 wrz 2023, 18:26

A nie zdarzyło Ci się poparzyć lub ktoś obok poparzył się? np gorąca lufą? Ja mam jeszcze wrzucony żel...
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1103
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

sob 02 wrz 2023, 19:17

Cześć!
West_End pisze:
sob 02 wrz 2023, 18:26
A nie zdarzyło Ci się poparzyć lub ktoś obok poparzył się? np gorąca lufą? Ja mam jeszcze wrzucony żel...
Warto mieć żel :) Oj warto. Kiedyś był super opatrunek żelowy APAP GEL ….. ale jakoś nie mogę go znaleść. Chyba był zbyt dobry.

~Bart
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Awatar użytkownika
danesz
Posty: 32
Rejestracja: pn 14 sie 2023, 22:30
Lokalizacja: Mazowsze
Kontakt:

ndz 03 wrz 2023, 17:17

West_End pisze:
sob 02 wrz 2023, 18:26
A nie zdarzyło Ci się poparzyć lub ktoś obok poparzył się? np gorąca lufą? Ja mam jeszcze wrzucony żel...
Pewnie że zdarzyło. Mało tego, na ostatnich zawodach nie chciało mi się combata dopiąć i co?
I centralnie, na lewego "kaptura" wpadła mi w czasie strzelania łuska. W dodatku tak niefartownie, że mi się na szwie zablokowała. Między bluzą a skórą. A tu nabity pistolet wycelowany w tarczę w garści.
Nad bronią zapanowałem, a ponieważ oparzenie trafiło na szew, przez cały dzień zrobiłą sie po prostu rana.
Ergo: nie przesadzałbym z tymi oparzeniami na strzelnicy i ich nie demonizował. Nie spotkałem się z raną na tyle rozległą żeby była potrzebna interwencja "lifesavera".

Pozdrawiam.
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

ndz 03 wrz 2023, 19:02

A pewnie ale takie oparzenie tak wkur, że jednak żel wolę mieć 😛
Awatar użytkownika
Buła
Posty: 326
Rejestracja: śr 10 lis 2021, 12:49
Kontakt:

wt 05 wrz 2023, 02:29

West_End pisze:
ndz 03 wrz 2023, 19:02
A pewnie ale takie oparzenie tak wkur, że jednak żel wolę mieć 😛
Ile razy łuska mi wleciała za kołnierz to już nie zliczę, te oparzenia są naprawdę powierzchowne tak że nie warto poświęcać im uwagi. W 99% przypadków zapomina się o nich po kilku minutach. W pozostałych wypadkach starcza gaza + bandaż solidnie zmoczone wodą. Większa szansa że delikwent po strzelaniu za lufę złapie niż że łuska mu coś zrobi istotnego.
Niektóre starsze egzemplarze tak wyrzucały łuski że stojąc z prawej lekko za delikwentem często mnie trafiały.
No jest jeden wyjątek - samoczynna katowana na maksa. Ale to pewnie większości nie dotyczy :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pierwsza pomoc”