Re: Utrzymać się z 5ha
: pn 09 sty 2023, 00:02
Cały problem w tym że z jednej strony ''system'' i tu robi pod górkę chcącym jak największej niezależności. Po prostu rzucając kolejne finansowe kłody pod nogi, mały rolnik o zróżnicowanej produkcji to ''wróg'' którego chcą wykończyć certyfikatami, progami wejścia na jakikolwiek rynek i obostrzeniami.
Finansowe utrzymanie się na powierzchni wymaga innej pracy zarobkowej.
A łby dla których ideałem są bezkresne korporacyjne monokultury po których jeżdżą autonomiczne maszyny zbierające ''surowiec'' na proteinowe batony dla biomasy w mrówkowcach tylko myślą jak tu małego rolnika sponiewierać.
Do tego własna rola, zwierzęta to nie praca. Nawet biznes. To po prostu służba.
Wakacje? Urlop w górach?
Jaka jest druga strona?
Każdy nie odtwarzany zapas się kiedyś skończy.
Przyjdzie dzień otwarcia ostatniej konserwy i wybrania ostatniej miarki ziarna.
Do tego taki zapas może paść ofiarą bandytów lub pożaru.
Trzeba będzie uciekać zabierając tylko niewielką część lub sami oddamy im prawie wszystko w ramach wymiany za jednego z członków rodziny którego podstępem schwytali itd.
Co wtedy zostaje bez wiedzy o uprawie roli?
Machanie motyką u Maliniaka któremu skończył się zapas ropy i potrzebuje parobków pracujących za miskę zupy z obierek dziennie?
Iść w bandyterkę ryzykując zastrzelenie z samopału przez innego desperata któremu chcieliśmy ukraść siatkę kartofli?
Dary natury w rodzaju kłączy perzu i brzozowej kory.
Posiadanie cennych umiejętności praktycznych zapewniających minimum biologiczne przetrwanie.
Tak czy siak wiedza ja uprawiać ogródek warzywny, hodować króliki, kury a w razie potrzeby rozwinąć to dalej nie zaszkodzi.
Sytuacja światowa jest dynamiczna.
''Może'' za naszego życia nic strasznego się nie wydarzy.
A może jesteśmy na krawędzi jazdy bez trzymanki przy której plagi XVII wieku zbledną a o II wś mało kto będzie pamiętał.
Finansowe utrzymanie się na powierzchni wymaga innej pracy zarobkowej.
A łby dla których ideałem są bezkresne korporacyjne monokultury po których jeżdżą autonomiczne maszyny zbierające ''surowiec'' na proteinowe batony dla biomasy w mrówkowcach tylko myślą jak tu małego rolnika sponiewierać.
Do tego własna rola, zwierzęta to nie praca. Nawet biznes. To po prostu służba.
Wakacje? Urlop w górach?
Jaka jest druga strona?
Każdy nie odtwarzany zapas się kiedyś skończy.
Przyjdzie dzień otwarcia ostatniej konserwy i wybrania ostatniej miarki ziarna.
Do tego taki zapas może paść ofiarą bandytów lub pożaru.
Trzeba będzie uciekać zabierając tylko niewielką część lub sami oddamy im prawie wszystko w ramach wymiany za jednego z członków rodziny którego podstępem schwytali itd.
Co wtedy zostaje bez wiedzy o uprawie roli?
Machanie motyką u Maliniaka któremu skończył się zapas ropy i potrzebuje parobków pracujących za miskę zupy z obierek dziennie?
Iść w bandyterkę ryzykując zastrzelenie z samopału przez innego desperata któremu chcieliśmy ukraść siatkę kartofli?
Dary natury w rodzaju kłączy perzu i brzozowej kory.
Posiadanie cennych umiejętności praktycznych zapewniających minimum biologiczne przetrwanie.
Tak czy siak wiedza ja uprawiać ogródek warzywny, hodować króliki, kury a w razie potrzeby rozwinąć to dalej nie zaszkodzi.
Sytuacja światowa jest dynamiczna.
''Może'' za naszego życia nic strasznego się nie wydarzy.
A może jesteśmy na krawędzi jazdy bez trzymanki przy której plagi XVII wieku zbledną a o II wś mało kto będzie pamiętał.