Doświadczenia z wojny na Ukrainie

Zasady taktyki i strategii
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1102
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 12:11

Cześć

Od razu na wstępie , wpis nie jest mój. Jest to tekst przekopiowany z portalu społecznościowego FB, autora Borys Romanko. Odniosę się do pewnych tez, ale przeczytajcie bo warto.

~Bart

Oddajmy głos Autorowi:
Borys Romanko pisze :

„Kolejny wyjazd na Ukrainę za mną. Tym razem pojechałem na nieco dłuższy czas, by pomóc przy szkoleniu ochotników jacy zasilają Ukraińską armię.

Zanim wyjechałem miałem kontakt z Panią która zawiaduje ochotnikami – wolontariuszami. Napisałem jej z czego mogę szkolić (strzelectwo, ogóle szkolenie żołnierza piechoty, obsługa uzbrojenia, taktyka etc.) i na moje pytanie „jaki jest główny kierunek szkolenia, bo mogę zabrać sporo rzeczy przydatnych w szkoleniu”, dostałem odpowiedź „zabieraj wszystko!”. Czyli jak się domyśliłem brakuje wszystkiego :). I tak też było na miejscu.
Pożyczyłem więc od ojca busa VW T4, zapakowałem do niego cele stalowe w dużej ilości, tarcze papierowe (sylwetki), takery, timery, gwizdki, 400 worków na piach, szpadle, lunety obserwacyjne, spraye w różnych kolorach, sprzęt do alpinistyki, dużo powertape, lunety celownicze, lasery celownicze, nokto i termowizję etc. Do tego własny osobisty sprzęt ochronno taktyczny i rzeczy codziennego użytku na ponad 3 tygodnie.
Ruszyłem w czwartek po południu bo czekałem jeszcze na kuriera który miał dostarczyć rzeczy dla chłopaków z 3 Brygady SSO. Na granicę dojechałem więc późna nocą. Przekroczenie granicy było tylko formalnością, ale zaraz za granica po minięciu pierwszych blokpostów musiałem się zatrzymać bo było już po godzinie policyjnej, a mi samemu zbyt mocno chciało się spać. Rano pobudka i dalej do jednostki w której miałem się stawić by pomóc w szkoleniu. Gdzieś tam po drodze za pomocą Nowej Poczty nadaję przesyłki, które idą na inne kierunki.
Na miejscu spotkałem Panią, z którą wcześniej rozmawiałem przez telefon, do tego dwóch Amerykanów, jednego Kanadyjczyka, tłumaczy oraz dowódcę batalionu. Od razu się przywitaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o potrzebach szkoleniowych. Bardzo szybko wyszło, że batalion niedawno zjechał z frontu, byli tam około 3 tygodni, z czego tydzień na 1 linii gdzie w ciągu tego jednego tygodnia mieli straty rzędu kilkudziesięciu osób. Dostali uzupełnienia, są już dwa tygodnie w bazie, teraz czas na intensywne szkolenie.
Z tej racji, że dopiero przyjechałem, a szkolenie już trwało, zdecydowaliśmy że w pierwszym tygodniu dołączę do programu który organizował jeden z Amerykanów czyli szkolenie strzelców wyborowych. Z tej racji, że chłopaki z jednostki dysponowali AK74 oraz RPK74 to na tym będziemy początkowo przeprowadzać szkolenie. Główny sierżant batalionu oraz zastępca do spraw szkolenia dają nam błogosławieństwo na wykorzystanie części poligonu na naszą wyłączność, sporo amunicji i wydzielają nam wszystkich strzelców wyborowych z batalionu. Od poniedziałku szkolenie ma wystartować, a jest piątek. Chodzę z jednym z Amerykanów po jednostce, poznaję ludzi, pytam o ich doświadczenia, potrzeby etc. Ten konkretny Amerykanin był z naszym batalionem na froncie i opowiada mi o tym jak wyglądała tam walka. Ogólnie rzadko używali broni osobistej, natomiast codzienność to był ostrzał artyleryjski oraz bombardowanie z samolotów. Nasz batalion to nowa jednostka więc nie mieli przydzielonej artylerii przez co nie mogli w żaden sposób odpowiedzieć na ostrzał, a przez brak jakiegokolwiek środka PLOT nie byli w stanie zestrzelić samolotu. Ogólnie siedzieli w okopach, czatach, na wysuniętych pozycjach, do tego gdzieś w trakcie tego tygodnia na pierwszej linii zrobili nocny rajd na pobliską wioskę by zniszczyć stanowisko przeciwnika, które ich nękało i tam wywiązała się walka pomiędzy i w budynkach. I to była jedna z niewielu okazji by w ogóle użyć karabinków.
W sobotę decydujemy się na wspólną organizację szkolenia z użycia noktowizji i termowizji (bo i tak nie mamy lepszego pomysłu jak zagospodarować ten dzień). Zaczynamy po południu krótko przed zachodem słońca. Omawiamy zalety i wady tego sprzętu, dajemy żołnierzom pochodzić na naszej noktowizji w różnym terenie, próbujemy na różnych dystansach znaleźć osoby przez termowizję i wiele innych rzeczy. Szkolenie jest dla ochotników, którzy nigdy nie mieli z takim sprzętem do czynienia, ale jest też kilku doświadczonych żołnierzy, którzy dzielą się swoimi wnioskami z frontu. Np. takim, że warto mieć nawet mały monokular termowizyjny przy sobie by móc znaleźć gorącą lufę która gdzieś z ukrycia strzela do Ciebie. W późniejszym czasie sprawdzamy to i nawet na niezbyt drogich monokularach widać wyraźnie świecącą w termowizji lufę, która rozgrzewa się do ponad 100 stopni podczas strzelania. Co prawda jest to często jeden „gorący” piksel, ale zwraca on uwagę.
W niedzielę żołnierze mają wolny dzień, więc zwiedzamy miasto, jeździmy po poligonie i omawiamy szczegóły dotyczące szkolenia.
W poniedziałek od rana zaczynamy wykładem o roli strzelca wyborowego w drużynie/plutonie, zadaniach, sprzęcie, amunicji itd. Po tym wszystkim bierzemy całą broń która mamy i którą przynieśli żołnierze (wielu z nich miało swoje prywatne repetiery, AR15, AR10 lub inne konstrukcie) i każdy z nich uczy się jak obsługiwać, składać i rozkładać różną broń strzelecką. Dla części z nich jest to tylko powtórka, dla innych coś zupełnie nowego.
Nie będę się skupiał na wszystkich szczegółach szkolenia, ale w kolejnych dniach sporo strzelamy na poligonie. Od 25m do 500m z użyciem zarówno przyrządów jak i optyki. Moim najważniejszym wkładem w szkolenie jest planowanie i realizacja szkolenia bez strzałowego. Czyli na czym się skupić w szkoleniu bez strzałowym, jak przeprowadzać takie szkolenie by było ono najbardziej efektywne, jak trenować składowe czynniki celnego strzelania w reżimie czasowym, jakie są standardy czasowe wykonania ćwiczeń strzeleckich etc. Wielokrotnie dyskutujemy o tym czy dana metoda miała gdzieś zastosowanie na froncie i jak będzie to wpływać na indywidualne umiejętności każdego żołnierza
Przy okazji rozmawiamy o doświadczeniach chłopaków które zebrali od początku konfliktu. Część z nich służyła w różnych miejscach, więc mam możliwość zbierania doświadczeń z różnych odcinków frontu ukraińskiego od początku wojny. Głownie poznaję relację ludzi służących w obronie terytorialnej Kijowa, dookoła Kijowa, z północnych (Charków) i wschodnich (Irpień) rejonów walk. Wnioski są następujące:
- friendly fire – z braku koordynacji oraz rozdawnictwa broni na początku konfliktu, bardzo często dochodziło do ostrzału własnych oddziałów, oficerowie potrafili opuścić swoje pododdziały, szerzyć wśród swoich pododdziałów niepotrzebna panikę (Jedzie na nas 14 kilometrowa kolumna czołgów, zginiemy!), bardzo często przez jakieś osobiste animozje (albo podejrzenia że ktoś tam może być zdrajcą) ktoś kogoś nie poinformował, że ma dojść do styczności pododdziałów i np. podczas wymiany w okopach dochodziło do ostrzelania własnych sił które przyjechały na stanowiska bojowe. Innym ciekawym tematem jest brak stosowania się przez ludność cywilną do godziny policyjnej i związane z tym strzelanie do ludności cywilnej (stoi żołnierz na punkcie kontrolnym, w Kijowie działały w tym czasie już grupy dywersyjne i specjalne, w mroku nocy po 22:00 wpada na niego zapatrzony w telefon i mający słuchawki na uszach inny chłopak, przestraszony zaczyna uciekać, nie słyszy komend Stop! Będziemy Strzelać! I dochodzi do tragedii)
- brak świadomości żołnierza i informowania go szczegółach zadania – często zdarzają się sytuacje że zwykli żołnierze słyszą rozkaz „Pakujcie się, wyjeżdżamy na zadanie bojowe” ale gdzie jadą, po co jadą, co będą robić, jaki przeciwnik ich czeka to już jest tajne! To odcinanie prostego żołnierza od niezbędnej mu informacji sprawia, że żołnierz walczy gorzej. Powód takiego działania? Bo mogą być zdrajcy :) (jak jest podejrzenie zdrady lub zwykła paranoja to po co w ogólne konstruować takie pododdziały i wysyłać je do walki?)
- brak podstawowego szkolenia piechoty dla każdego żołnierza – większość ochotników, którzy dołączyli do wojny w dniu inwazji 24 lutego miała nikłe lub żadne przeszkolenie wojskowe przez co dochodzi do wielu strat związanych z brakiem umiejętności prawidłowego okopywania się, brakiem bezpiecznego posługiwania się bronią, których można by uniknąć
- brak lokalnych haseł rozpoznawczych oraz komunikacji radiowej – brakowało haseł rozpoznawczych oraz komunikacji radiowej przez co często dochodziło do przenikania przeciwnika przez linie oraz friendly fire
- brak systemu szkolenia i standardów – to na co boleje każdy zorganizowany system. Jeżeli nie ma jasnych i prostych procedur które są na bieżąco aktualizowane o zbierane doświadczenia, to tak prawdę nie wiemy w którą stronę wiosłujemy. Więc nie dopłyniemy nigdzie.

W kolejnych dniach udaje się zrealizować szkolenie inżynieryjne z planowania i wykonywania obrony przygotowanej drużyny/plutonu. Kopanie w terenie nigdy nie było proste i przyjemne, ale to jest mega ważne szkolenie! Omawiamy ich uwagi na ten temat, każdy kolejny okop staramy się oceniać czy jest dobrze wykopany, zamaskowany itd. Ja latam dronem nad ich okopami i pokazuję im jak ich pozycje obronne wyglądają z góry, dyskutujemy nad tym jak artyleria oddziaływuje na pozycje obronne, co chroni, a co nie. Wartościowe, a dla niektórych jest to pierwszy okop jaki kopią w życiu! Pojawia się wiele szczegółowych wniosków od żołnierzy którzy byli już na froncie na temat konstrukcji linii obronnych. W nocy śpią w okopach. Takich szkoleń udaje się zrealizować kilka sztuk, niestety nie wszyscy są zapaleni do kopania, a gdy spada deszcz to ta motywacja maleje do zera. Niestety każdy ma wydany tylko jeden mundur, a dowódca batalionu nie może pozwolić sobie na masowe przeziębienie wśród żołnierzy.

W kolejnych dniach zgrywamy drużyny i plutony w ataku, podczas natarcia z użyciem bojowej amunicji. Wykorzystywaliśmy w szkoleniu także element wsparcia sekcji karabinów maszynowych oraz granatników RPG7. I to wszystko razem z elementem manewrowym w postaci plutonu składającego się z trzech drużyn w natarciu. Gdzieś tam po drodze robię jeszcze mały kurs walki w mieście jak za starych dobrych strzeleckich czasów. Ogólnie potrzeb jest wiele, wniosków jeszcze więcej. Czas na szkoleniu mija szybko, niektórzy instruktorzy nas opuszczają, w tym czasie przyjeżdżają inni, którzy zostają w batalionie na dłuższy czas na kontrakcie. Ja po 3 tygodniach pracy, żegnam się i z wieloma uściskami dłoni oraz kontaktami wracam do siebie. To był mega dobry i budujący czas. Dobrze jest widzieć, że jakość żołnierza Ukraińskiego rośnie z dnia na dzień. Z licznych opowieści wynika że orki nie są tak dobrze wyszkolone i wyposażone. Tylko jakością wygramy ten konflikt!

Wnioski dla nas, Polaków którzy chcą być gotowi do wojny z orkami. Nie są poukładane, starałem się punktować to co często u nas leży w szkoleniu:
1. Często mówi się o przygotowaniu rezerw przed wojną, że będziemy mieć na to czas, że zgranie pododdziałów nastąpi przed wojną itd. itp. BZDURY! Ukraina powołała w ciągu 5 miesięcy do różnych sił i służb bezpieczeństwa państwa, około 500-600 tysięcy ludzi. Nie ma takiej siły szkoleniowej która zdąży przygotować i zgrać taką ilość ludzi na tak skomplikowaną rzecz jaką jest konflikt zbrojny, w tak krótkim czasie. I to na serio nie chodzi o szkolenie specjalistów typu obsługa stacji radiolokacyjnej czy pilota myśliwca (choć oczywiście tacy ludzie są niezbędni w konflikcie!). Tutaj chodzi o kwestię podstawowego szkolenia żołnierza piechoty. Czym jest takie podstawowe szkolenie? To są takie tematy jak: dyscyplina wykonawcza, SERE, nawigacja, inżynieria pola walki, szkolenie z materiałów wybuchowych, maskowanie, taktyka piechoty od poziomu pary do poziomu plutonu podczas ataku i obrony, dyscyplina informacyjna, łączność, szkolenie OPBMR, szkolenie z dronów, strzelanie z różnych rodzajów broni którą wykorzystuje pluton piechoty (karabinki, karabiny maszynowe, karabiny wyborowe, granatniki ppanc, wyrzutnie plot). Na takie szkolenie jak już niejedna armia świata zdążyła się przekonać trzeba poświęcić minimum 3 miesiące realnego skoszarowanego szkolenia. Ale to musi być zaplanowane i zrealizowane z głową szkolenie, a nie to co serwuje nasza armia w większości. Niestety ale nasza armia nie daje nam takich możliwości, musimy się szkolić i zgrywać sami. I tak, ta sama armia w razie wojny wciągnie nas na etat, wypełni kwity, uzbroi, umunduruje, coś tam pokaże jak się samemu nie zabić i wyśle na front. Taka będzie ta smutna rzeczywistość. Jeżeli armia nie potrafi, a często nie daje możliwości szkoleniowcom by zrealizowali prawidłowo szkolenie podstawowe, to jak ta sama armia ma to zrobić w trakcie przygotowań lub już w czasie wojny? W czasie kiedy najbardziej doświadczona kadra będzie już na froncie lub będzie brała udział w walkach. Zresztą to nie jest kwestia doświadczonej kadry, bo Ukraińskie doświadczenia mówią to samo. Doświadczony żołnierz to niekoniecznie nauczyciel. Metodyka nauczania to nie jest czytanie z kartki konspektu lub stanie przed pododdziałem i opowiadanie o swoich doświadczeniach. To zaplanowane wykonywanie pewnych ćwiczeń od tych najbardziej prostych do złożonych. Także trzeba się szkolić samemu bo inaczej dupa zbita. To umiejętność zbudowania programu szkolenia z tak różnych elementów by dotrzeć do zróżnicowanego kursanta. Różni ludzie, różnie przyjmują informacje, więc do niektórych trafia wzorcowy przykład, do innych tysiące powtórzeń, a do ostatniego przeczytanie podręcznika lub oglądnięcie filmu na YT. Każda metoda jest dobra byleby trafiła do głowy. Ale by to się wydarzyło potrzeba szkoleniowców, nauczycieli którzy wsparci doświadczonymi żołnierzami przeprowadzą szkolenie.
Nie wiem czy zwróciliście uwagę ale w wypisanych tematach szkoleniowych nie ma śpiewania pieśni, musztry i kształcenia obywatelskiego. Tak, są one zwyczajnym marnotrawieniem czasu :).

2. Brak absolutnie wszystkiego jeżeli chodzi o wyposażenie taktyczne. Na Ukrainie nie ma wielu rzeczy takich jak zatyczki, okulary ochronne, balistyka, amunicja specjalistyczna czy noktowizja. Wszystko trzeba przywozić z europy, a to co jest na półkach znika w chwile moment. A jak już coś jest to często jest w cenach 4 razy wyższych niż u nas. Także jak nie macie jakiegoś gadżetu do Waszej broni to zwyczajnie będzie on mega trudno dostępny w trakcie wojny. Miej też najlepszy sprzęt jaki jesteś w stanie kupić, bo u nas wojny nie ma i mamy czas na odkładanie kasy. W trakcie wojny gwarancja nie działa.

3. Zdobywanie doświadczeń na krwi. Często by przećwiczyć pewne elementy rozwiązań taktycznych trzeba zwyczajnie czasu. To jest kwestia sprawdzenia tego najpierw na sucho, następnie z amunicją bojową, a w dalszej kolejności z użyciem amunicji typu ASG, UTM, FX czy innej dzięki której można powalczyć z realnym przeciwnikiem w rzeczywistym starciu by sprawdzić czy dane elementy naszego planu taktyki działają. Nawet granie w jakieś gry komputerowe, które mają symulować rzeczywistość jak Arma czy VBS jest lepsze niż całkowity brak takich doświadczeń przed przystąpieniem do realnej walki i starcia z przeciwnikiem. Ktoś pewnie zaraz powie, że na prawdziwej wojnie będzie zupełnie inaczej. :) To po co w ogóle ćwiczyć cokolwiek skoro na wojnie będzie inaczej. Zresztą nie raz już udowodniono że wprowadzanie elementów symulacji do jakiegokolwiek szkolenia jest lepsze niż powtarzanie schematów setki razy. Często na swoich szkoleniach najpierw wprowadzałem jakiś mały element starcia z przeciwnikiem by od razu można było razem z ludźmi wyciągać wnioski oraz po to by pokazać gdzie jest punkt końcowy naszego treningu. To musi być jeżeli więcej ludzi ma wrócić do domu żywych i zdrowych. Niestety u nas tego nie ma! A nawet jeżeli jest, to jest w tak małej skali że ciężko to przełożyć na całość armii. W Ukrainie nowy pododdział jest bardzo często od razu kierowany na front właśnie po to by od razu złapał poprawne doświadczenia i znał kierunek w którym musi iść szkolenie. Brutalne, ale w rzeczywistości kiedy nie wiadomo kto najbardziej potrzebuje dobrego szkolenia oraz wyposażenia jest to najlepszy środek weryfikacji wartościowych ludzi.

4. Drony. Ta wojna oraz wcześniejsza w Karabachu pokazały dobitnie że nie tylko wojskowe ale i cywilne drony to coś co zmienia całkowicie pole bitwy. Te drony po naszej stronie muszą być obecne w masowej ilości, pokuszę się o stwierdzenie że każda czteroosobowa sekcja ma mieć swojego drona! To jest bardzo dobry środek rozpoznawczy, każdy żołnierz powinien chociaż trochę poznać obsługę drona i umieć wykorzystywać go bezpiecznie. Niestety u nas latanie zwykłym cywilnymi dronami nad poligonem jest zakazane bo to teren wojskowy…. A żołnierz musi wiedzieć jak wygląda jego pododdział z góry, jak wygląda jego pozycja obserwowana z drona. To są mega ważne wnioski. I tu na serio nie chodzi często o mega skomplikowane drony z oprogramowaniem które wykrywa ruch, czy drony z termowizją (choć i te doświadczenia są bardzo ważne). Tu często chodzi o Mavica Mini który przylatuje od pozycji przeciwnika by ocenić sytuację z góry, zaplanować atak czy uderzenie artyleryjskie. Oczywiście na czas konfliktu taki cywilny dron musi być przygotowany do użycia w środowisku oddziaływania stacji zakłócania, ale to temat na osobny wywód.

5. Telefony. Bezpieczeństwo informacyjne w postaci dbania o rozpowszechnianie informacji poprzez smartfony to jest mega ważna kwestia. To są często proste rzeczy typu włączanie trybu samolotowego lub wyłączanie telefonu. Albo z takich dobrych praktyk to korzystanie z aplikacji typu Signal, z telefonu który w trybie samolotowym i jest połączony do sieci WiFi ustawionej w bazie, a antena wyrzucona jest 300m za bazę. Korzystanie z messengera w okopach to na serio nie jest najlepszy pomysł. Robienie sobie fotek w każdej możliwej sekundzie szkolenia pokazując całe otoczenie po którym można dojść gdzie znajdują się żołnierze też nie jest najlepszym pomysłem. Jak robisz zdjęcie to zrób tak by było widać trawę albo niebo, z samego zdjęcia zrób printscreena i dopiero wysyłaj do kolegów. Tak, rakieta wystrzelona z okrętu podwodnego na morzu potrafi dolecieć na koordynaty lub otoczenie znalezione z zdjęcia z Instagrama.

6. Wszystko co robisz podczas szkoleń musisz umieć robić przy braku lub przy ograniczonym świetle lub/i przy użyciu noktowizji. Bo noc to sprzymierzeniec. I musi być naturalnym środowiskiem walki.

7. Masowość rannych i zabitych. Każdy kurs medycyny pola walki musi obejmować elementy selekcji rannych oraz opieki na wieloma rannymi. Współczesna artyleria i inna ciężka broń sprawia, że podczas działań lekko ranni to będzie chleb powszedni, więc nie tylko samopomoc ale także umiejętność udzielania pomocy wielu z swoich kolegów. I to często są sytuacje gdzie trzeba tylko powiedzieć do kogoś „załóż sobie stazę!” lub wyciągnąć mu z apteczki opatrunek bo ranni ludzie są często w dużym szoku.

8. Duże dystanse w walce. Najbliższa linia umocnień przeciwnika to często 800-1200m. Pomyśl o tym kiedy następnym razem będziesz trenował strzelanie do 100m z super taktycznego karabinka :) . Nie mówię tutaj o tym, że taki karabinek jest niepotrzebny bo zdarzają się walki na bliższych dystansach np. w mieście, ale chodzi o statystykę użycia tego typu broni. Najbliższy punkt na wypadek rozbicia pododdziału albo wyjścia z okrążenia to minimum 15km. Z plecakiem, z dużym obciążeniem bo zabierasz moździerze i amunicję i musisz iść szybko bo jak nie zdążysz to zamkną Cię w okrążeniu.

9. Brak stałości w pododdziałach oraz umiejętność obsługi różnego uzbrojenia. Ze względu na straty i rotacje na sprzęcie nie ma co mocno przywiązywać się do swoich drużyn, plutonów i kompanii. Należy umieć działać wspólnie według przyjętych procedur bo ludzie będą się bardzo często rotować. To samo jeżeli chodzi o obsługę uzbrojenia. Zanim się obejrzysz to będziesz pomocnikiem celowniczego moździerza bo poprzedni zginie w pierwszym tygodniu na linii. I jak, umiesz obsłużyć moździerz, wiesz po co są te białe opaski na granatach moździerzowych? :)

10. Baterie, akumulatory, powerbanki. Prąd jest potrzebny do wszystkiego, więc miej go zawsze duży zapas. Kindle z zapasem ebooków potrafi być świetnym wypełniaczem czasu z swoim monochromatycznym ekranem. I nagle stajesz się najczęściej czytającym Polakiem! :)

11. Pojazdy. Cywilne pojazdy bez opancerzenia są bardzo szybko tracone na polu walki. Pomagają one w prostej logistyce czy transporcie wojsk, ale jakiekolwiek użycie ich do walki jest skazane na porażkę. Żadne szkolenie VCQB tu nie pomoże, bo nawet blok silnika nie zatrzyma pocisku moździerzowego czy pocisku z armaty. Standardową wręcz procedurą powinno być ukrycie pojazdu pod jakimś rodzajem maskowania i nakrycie go siatką maskującą w celu rozbicia jego kształtu oraz ukrycia ciepła tarcz hamulcowych i silnika. Jeżeli jeździsz po trawie lub po polu to pilnuj by ślady wyjeżdżone do każdego ukrycia były rozjeżdżane równomiernie, a samych ukryć powinno być kilka.”
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 13:15

Ups...ciekawy i bardzo cenny materiał!
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 13:45

W pierwszej kolejności powinien trafić do nadętych politykierów bo to są ludzie, którzy nie znają się na niczym, poza siedzeniem za korytem. I aby sobie uzmysłowili, że bez państwa i tkanki ludzkiej, nie będzie korytka. Nie dla większości z nich.
Obrazek
Maślak13
Posty: 266
Rejestracja: wt 20 lip 2021, 22:07
Lokalizacja: 21-300
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 17:04

Na wojnie nie byłem i pewnie mało kto z nas . Wydaje mi się jednak że drony termowizja i noktowizja zmieniają pole walki i jeśli państwu zależy na obywatelach to muszą być również przygotowani do walki. Niby zwiększyliśmy wydatki na obronność ale na załatanie dziur trzeba czasu i mądrych decyzji oprócz kasy. Ci którzy są w wojsku widzą jakie są braki dużo lepiej zaczynając od ekwipunku szeregowego. Pobór został zawieszony bo też generował wydatki , był jednak dla młodych ludzi jedyną okazją do jakiegoś przeszkolenia wojskowego. Potrzebujemy nowoczesnej armi i metod szkolenia dostosowanych do współczesnego pola walki. Dopełnieniem wszystkiego powinna być wskrzeszona i rozwinięta obrona cywilna
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 17:59

Dla mnie ciekawostką jest "standardowy" dystans wymiany ognia o jakim on pisze oraz konieczność wprowadzenia maskowania termicznego ze względu na nasycenie pola walki termowizją będąca w powszechnym użytkowaniu.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 18:42

Albo z takich dobrych praktyk to korzystanie z aplikacji typu Signal


Ta porada jest już nieaktualna, odkąd na grupach można edytować wysłane wiadomości. Oznacza to w praktyce, że znajdują się one w chmurze i liczyć na ich bezpieczeństwo nie można.
Jak robisz zdjęcie to zrób tak by było widać trawę albo niebo, z samego zdjęcia zrób printscreena i dopiero wysyłaj do kolegów.
Zrzut ekranu ze zdjęcia wydaje się być niezłym pomysłem. Fotka zrobiona apką aparatu smerfona zawiera metadane. Można je usunąć na komputerze stacjonarnym ale gdy chcemy wysłać smerfonem, już chyba nie ma jak tego usunąć? Tu by się Bow musiał wypowiedzieć.
Obrazek
Ramzan Szimanow
Posty: 1873
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 16 sty 2024, 19:13

West_End pisze:
wt 16 sty 2024, 17:59
Dla mnie ciekawostką jest "standardowy" dystans wymiany ognia o jakim on pisze oraz konieczność wprowadzenia maskowania termicznego ze względu na nasycenie pola walki termowizją będąca w powszechnym użytkowaniu.
Wojna znów tam zeszła w okopy.
Tłukąca z daleka artyleria plus moździerze, ostrzeliwywanie wrogich pozycji z km,ów itd z dużej odległości. Chyba że przychodzi do sieczki wypierając wroga z okopów, ruin itd. Ale to rzadkość.
Pisze też że w taniej, komercyjnej termowizją najłatwiej wypatrzyć rozgrzane lufy lub elementy pojazdów.
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1102
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

śr 17 sty 2024, 22:41

Cześć

Wpis nie jest mój.

Jako że temat telefonu , wzbudził zainteresowanie. Taka ciekawostka dla WAS!

Pamiętałem tekst o użytkowaniu telefonu komórkowego w strefie ATO w początkowej fazie konfliktu na Ukrainie. Czyli rok 2014.
Wpis został opublikowany na facebookowym profilu Związek Strzelecki Oddział Częstochowa w dniu 13.10.2014.

Oddajmy głos wpisowi

~Bart
Wojna na Ukrainie z perspektywy korzystania z telefonii komórkowej.
Jak zadzwonić do domu i nie zdradzić Rosjanom swojej pozycji?
Krótki ukraiński poradnik w tłumaczeniu strzelców z Gdańska - dobra robota!

Telefony komórkowe w strefie objętej Operacją Antyterrorystyczną.
Jak utrzymywać kontakt z rodziną i nie dać szansy rosyjskiemu wywiadowi elektronicznemu.
Już nie jest dla nikogo sekretem, że nieomal połowa ostrzałów artyleryjskich przeciwko naszym wojskom odbywała się dzięki naprowadzaniu na telefony komórkowe ukraińskich żołnierzy. Jak obejść wywiad techniczny, gdzie i jak można korzystać z telefonu komórkowego w strefie АТО? Jak wybrać operatora i zasilać rachunek? Proponujemy Wam instrukcję wyjaśniającą i dla pojedynczych żołnierzy, i dla pododdziałów.
Żołnierzu, jeśli chcesz przeżyć, to:
- Zostaw swój numer (kartę SIM) w domu,
- Wykorzystuj tylko karty SIM Life albo PeopleNet,
- Koniecznie kupuj karty SIM jak najbliżej strefy АТО, najlepiej w Donbasie. Dobrze będzie wziąć nowy telefon, jeśli jest taka możliwość.
Zabieraj bardzo prosty telefon. W okopie nie będziesz miał czasu korzystać z internetu. Czarno-biały ekran, minimum funkcji, natomiast bateria będzie trzymać bardzo długo. W okopach i ziemiankach gniazdek nie ma.
Jeśli jest możliwość - kup ładowarkę z baterią słoneczną. Nie tylko pomoże ci utrzymywać kontakt, ale i sprawi, że będziesz potrzebny w pododdziale. Zwróć uwagę na inne rodzaje polowych ładowarek.
Dzwoń do domu rzadko, jeśli można. Ogranicz krąg kontaktów - można mówić z żoną / dziewczyną / matką, a koledzy niech dowiadują się informacji od nich.
W rozmowach nie używaj żadnych nazw geograficznych ani innych komunikatów, dzięki którym można rozpoznać twoje położenie albo plany dowództwa. Imiona, nazwiska, jakiekolwiek inne dane osobowe również nie mogą być używane w rozmowach. „Syn”, „matka”, „ukochana”, „przyjaciel” - oto, jak należy nazywać rozmówcę.
Pomyśl, czy w ogóle warto telefonować.
Jeśli już dzwonisz to pomyśl, czy warto o najdrobniejszych szczegółach - o tym, że jadłeś, jak sypiałeś, jaka jest pogoda. Jeśli zamierzasz dzwonić, odejdź od oddziału, chociażby na 400-500 metrów.
Nie idź sam! Weź z sobą przyjaciela z karabinkiem, który będzie ciebie osłaniać.
Kiedy rozmawiasz przez telefon, możesz nie zauważyć wroga albo pola minowego. Pamiętaj - w Afganistanie i w Czeczenii większość żołnierzy zginęła właśnie przez nieuwagę.
Dowódca musi wiedzieć, gdzie i z kim poszedłeś!
Zawsze wyłączaj telefon, bo od tego zależy nie tylko twoje życie - rakiety „Grad” pokrywają cały twój pododdział! Owijanie telefonu folią i inne podobne zabiegi w niczym nie pomogą. Telefon albo łapie sygnał z wieży, albo nie. Gdyby folia pomagała, nie mógłbyś w ogóle korzystać z telefonu.
Wyłączony telefon to wyjęta bateria i nie jest to sprawa żadnych mitów. Telefon z baterią może się przypadkowo włączyć, sam nie dowiesz się o tym, a wróg otrzyma cenną informację.
NIGDY nie włączaj telefon w marszu. NIGDY!
Najlepsze miejsce do dzwonienia - zaludniony punkt, czym większe miasto - tym lepiej. Priorytet - zwolnione miasta, które znajdują się daleko od linii frontu.
Twój kolega jedzie do takiego miasta? Daj jemu swój telefon, niech zadzwoni do twojej rodziny.
W żadnym wypadku nie bierz doładowań (w jakiejkolwiek formie) od miejscowej ludności. Dziewczyna, która przyniosła ci „doładowania"” z sąsiedniej wsi może pracować dla wroga - FSB i GRU wydobędą dane, dzięki którym namierzą telefony naszych żołnierzy. Nie ułatwiaj im pracy!
Patrz na swoich kolegów - twój kolega dzwoni z blokpostu do dziewczyny, a godzinę-dwie później dostaje „Gradem” albo zostaje zaatakowany.
"U nas wszystko dobrze" - oto pełny tekst rozmowy z matką, bratem, ojcem, żoną, dziewczyną, kolegą.
Pomyśl, czy warto dzwonić do domu ze złymi wiadomościami. Na przykład powiesz matce, że jesteś bez jedzenia i na parę dni urywa się kontakt. Nieważnie, czy zdobędziesz jedzenie, czy nie, mama może w międzyczasie umrzeć na zawał. Bądź mężczyzną i nie skarż się na życie bez szczególnej potrzeby. Pamiętaj - wszystkie twoje rozmowy może przechwycić wróg, bez względu na to, z którego operatora usług i z jakiej karty korzystasz.
Jak rodziny mogą zorganizować kontakt z żołnierzami wysłanymi na front? Nikogo nie wysyła się na front z dnia na dzień. Żołnierze maja najpierw kurs, podczas którego bliscy mogą się z nimi kontaktować. Jedzenie i ubrania, które przywieziecie swoim bliskim do wojska to naturalnie potrzebna sprawa , lecz pomyślcie lepiej o kontakcie. O tym, jak można go zorganizować, żeby kontaktować się ze swoją rodziną i nie pomagać wrogu.
W plutonie zazwyczaj służy 20-30 osób. Rodziny wszystkich żołnierzy poznają się wzajemnie i wymieniają się telefonami. Dla żołnierzy kupuje się trzy telefony i trzy karty SIM. Będą one wspólne dla wszystkich. Podobnie postępują i krewni - kupują trzy nowe telefony i karty. Jedna karta SIM u żołnierza i jedna u jego bliskich to karta główna, wszystkie pozostałe to karty zapasowe, które będą użyte tylko wtedy, gdy coś stanie się z głównymi.
Każdy żołnierz musi znać na pamięć trzy numery krewnych jak przysięgę!
Wszyscy krewni żołnierzy wymieniają się danymi kontaktowymi. Każda z matek ma numery telefonów [matek] wszystkich innych żołnierzy. Każdego dnia, tak jak w wojsku, wśród krewnych wyznacza się jednego dyżurnego i dwóch pomocników. Dyżurny otrzymuje główny numer telefonu, na który mogą zadzwonić żołnierze.
Wśród żołnierz też ustala się kolejność - pierwszy dzwoni Antypenko (dyżuruje wtedy jego matka), drugi dzwoni Bojczuk (dyżuruje jego matka), trzeci - Wasylczenko (dyżuruje jego matka). Nazwiska są wymyślone dla przykładu.
Grafiku nie narusza się, żeby nie było zamieszania. Przypuśćmy, że 1 i 2 w kolejce nie mieli możliwości zadzwonienie, wtedy jako 3-ci dzwonić będą Wasylenko, a Antypenko i Bojczuk będą czekać do początku następnego miesiąca.
Lecz nie oznacza to, że matki reszty żołnierzy nie będą wiedzieć, co się dzieje. Żołnierze wiedzą, że dziś dzwoni Bojczuk i przekazują mu informacje dla swoich matek, ale tylko najważniejszą, żeby nie przeciągać rozmowy. Nie wykorzystuje się nazwisk ani innych danych osobowych, tylko numery! To pozwoli uniknąć zamieszania. Wasza matka może zapomnieć albo pomylić się, że zachorował Bojczuk, a nagrodzony Аntypenko.
Przybliżona treść rozmowy będzie wyglądać tak: „Mamo, dzień dobry, u nas wszystko w porządku. 17 zachorował trochę, a 11 przeciwnie, wyzdrowiał. 15 obiecali przepustkę”.
Po rozmowie kolejna matka dzwoni reszty matek/wszystkich zainteresowanych, ale już z innego numeru i przekazuje dalej otrzymaną informację. Dyżurujący zawsze musi być pod ręką notes i kilka rączek, żeby wszystko zapisać i nic nie poplątać.
Spis nazwisk jest u wszystkich. Żona Wasylenki wie, że podczas pierwszego dyżuru (pierwszego dnia miesiąca) może zadzwonić do żony Antypenki, która ma dyżur i dowiedzieć się o wszystkich najnowszy wiadomościach z frontu.
Reguły te wydają się skomplikowane i dziwne? Nie widzicie powodu, żeby tak komplikować sobie życie i minimalizować kontakt z rodzonymi? Lepiej jednak się zabezpieczyć.
BM- 21 Grad pokrywa powierzchnię 145 000metrów kwadratowych jedynie w ciągu 20 sekund. Nie ma czasu dobiec do okopu. Wszystko, co pozostanie po ostrzale, można zmieścić w jednym pudełku.
Pomyślcie, co jest dla was ważniejsze - otrzymywać świeże "meldunki z frontu" czy żeby wasz syn wrócił do domu żywy?
Operatorzy telefonii komórkowej
Połowa rynku usług telekomunikacyjnych na Ukrainie należy kompanii Kyivstar. Połowa kompanii Kyivstar (blisko 47%) należy do Grupy Alfa, rosyjskiej kompanii. Nie będziemy wdawać się w korporacyjne szczegóły, lecz Kyivstar jest kontrolowana z Moskwy.
Kompania МTS, drugi pod względem ilości abonentów operator na Ukrainie - kompania МTS w całości należy do rosyjskich właścicieli. „Mobilni TeleSystemy” - tak poprawnie należy rozszyfrować skrót "МTS".
Niektórzy ludzie mówią wprost, że Кyivstar i МTS nie są konkurentami i faktycznie kontrolują je ci sami właściciele. Nie będziemy upierać się w tym przypuszczeniu, może i nie jest to prawda. W działaniu spółek offshore bywa stosowany taki schemat. Czasami ciężko jest się rozeznać.
Zauważymy, że ani jeden, ani drugi operator (właściwie - ich rosyjscy właściciele) w żaden sposób nie odczuwa nacisków ze strony FR. Uciekają z Krymu? Uciekają przed sankcjami. Na Krym nie weszła jeszcze żadna duża kompania - ani Gazprom, ani czołowe banki ani detaliści.
I jeszcze jeden fakt. 25 czerwca 2014 w kompanii Кyivstar zmienił się prezes. My nic nie chcemy mówić, niech prawnicy kompanii dadzą na luz, lecz pamiętajcie, kiedy zaczęły się artyleryjskie ostrzały naszych wojsk ze strony Federacji Rosyjskiej.
Jakie informacje o abonentach zbierają i przechowują operatorzy telefonii komórkowej?
Jeśli odwiedzicie stronę internetową swojego operatora i przejdziecie proces rejestracji, to możecie otrzymywać mnóstwo statystycznych danych. Operator nada wam wszystkie szczegóły na temat rozmów, SMS-ów, wejść do internetu - praktycznie wszystko.
Jedyne, że tam nie zobaczycie, tak to powiązania do miejscowości. Tyle, że operator zawsze wie, gdzie się znajdujecie! Nikt nie robi z tego wielkiej tajemnicy - sami możecie zobaczyć nazwę miasta w telefonie.
Wszystkie informacje za rok waszej aktywności w telefonie komórkowym, jeśli ją zarchiwizować dorównywałaby objętości zaledwie jednej piosenki, której słuchacie z telefonu.
Jest jeszcze takie podejrzenie (prawnicy operatorów znów mogą dać na luz), że wszystkie hasła uzupełnień, w marketingowych celach, również mają powiązania geograficzne. Jeśli wiadomo gdzie, jak i na jaką kwotę klient zasila swój rachunek, to można stworzyć prawidłową reklamową kampanię albo wprowadzić zmiany w taryfach.
Jak FSB otrzymuje informację od operatorów telefonii komórkowej?
Oficerowie służb specjalnych Rosji i Białorusi chwalą się tym, że ma prosty dostęp do informacji od wszystkich operatorów. Może kłamią? Przecież na Ukrainie nawet współpracownicy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy muszą otrzymać pozwolenie sądu, aby operator dał im szczegóły rozmów telefonicznych. W taki sam sposób FSB może wejść do internetu za pomocą notebooka, wprowadzić hasło i zobaczyć wszystko : otrzymać dane nawet nie wychodząc ze swojego gabinetu lub namiotu.
Może on na przykład wybrać jakąś wieżę telefoniczną, powiedzmy, gdzieś w obwodzie Donieckim czy Ługańskim i otrzymać spis wszystkich abonentów, którzy znajdowali się w pobliżu niej w dowolnym czasie.
Potem, otrzymawszy ten spis, może on wybrać spośród numerów te, które przedtem znajdowały się w obwodzie Dniepropetrowskim, w Kijowie albo we Lwowie. Zaledwie kilka kliknięć myszką bez wychodzenia z gabinetu i lokalizacja naszych wojsk zostało ujawnione.
Jest nie potrzebna żadna triangulacja, nie trzeba stosować żadnych skomplikowanych obliczeń albo specjalnych urządzeń do pelengacji telefonów. Wszystkie informacje udostępni operator. Nie, nie obwiniamy żadnego operatora w zalewie informacji wrogiego wywiadu o udostępnianie informacji wrogowi. Sami wyciągajcie wnioski i bądźcie na bieżąco z aktualnościami.
Nawet, jeśli operator nie pomaga wywiadowi wroga to za pomocą nieskomplikowanego sprzętu, którego jest dużo w Federacji Rosyjskiej, można namierzyć i podsłuchiwać jakikolwiek telefon komórkowy, przy czym urządzenie to może „słyszeć i widzieć” telefon znacznie lepiej, aniżeli wieża (stacja bazowa) operatora. Twój telefon nie widzi sieci, a wróg świetnie widzi wasz telefon.
Jeżeli operator nie pomaga wywiadowi wroga, musi on przeznaczyć znacznie więcej sił i kosztów. Armia rosyjska nie jest wszechmocna - nie zawsze ma pod dostatkiem fachowców i nowoczesnego oprogramowania szpiegowskiego.


Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2595
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

czw 18 sty 2024, 18:03

To co tutaj zostało opisane, każdy powinien zapamiętać.
Obrazek
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1102
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

wt 23 sty 2024, 06:38

Cześć!

Od razu przejdę do sedna sprawy.
(…) Z licznych opowieści wynika że orki nie są tak dobrze wyszkolone i wyposażone. Tylko jakością wygramy ten konflikt! (…)
Pomijając fakt że Ukraina od roku 2014 nie poczyniła żadnych znacznych postępów w odbiciu terenu, spuszczę zasłonę milczenia, możliwość wygrania tego konfliktu. Mimo faktu że lansowano w głównym nurcie liczne zwycięstwa wojska UA. Cóż jakość jest ważna, jeżeli nie zagraża również ilości sprzętu. Co z tego że będziesz miał jakościowo lepszych żołnierzy czy sprzęt. Jak będziesz miał go relatywnie mało. Oraz taktycznego sukcesu nie będziesz mógł przełożyć na skalę operacyjną :) A jak mówi stare ruskie (radzieckie) przysłowie „ilość to też jakość”. I niestety trzeba zachować idealny balans między ilością i jakością sprzętu. Bo patrząc na ostatni konflikt światowy :) Niemcy mieli dużo innowacyjnego sprzętu , który często był „produkcyjnym prototypem” patrz Pzkpfw V „Panter” ;) super czołg który oprócz tego że był niebezpieczny , był równie upierdliwy w obsłudze dla załogi co niebezpieczny dla wroga :) A sprawność bojowa podziałów „Panter” często wynosiła tylko 10-20 % sprzętu, a przy pododdziałach wyposażonych w Pzkpfw IV , wynosiła średnio 45-55% wozów.

„(….) 1. Często mówi się o przygotowaniu rezerw przed wojną, że będziemy mieć na to czas, że zgranie pododdziałów nastąpi przed wojną itd. itp. BZDURY!” (…)
Rezerwy buduje się w sposób ciągły i nieprzerwany :) I nie jest to proces który można zrobić w rok , dwa lub pięć :) Jeżeli chcesz się przygotować od zera :) nawet jak będziesz miał gigantyczne ilości pieniędzy nie podołasz, bo mobilizacja od zera rozbije się o brak wystarczającej ilości ludzi i sprzętu oraz czasu dla nich. Dlaczego armia szwajcarska jest tak silna w razie mobilizacji? Bo ich teraźniejszy system mobilizacji działa nieprzerwanie prawie 200 lat :)
„2. Brak absolutnie wszystkiego jeżeli chodzi o wyposażenie taktyczne. Na Ukrainie nie ma wielu rzeczy takich jak zatyczki, okulary ochronne, balistyka, amunicja specjalistyczna czy noktowizja. (…)”
Budowanie rezerw materiałowych i technicznych. Również potrzebuje czasu i pieniędzy :) Oraz najważniejsza rzecz , SYSTEMATYCZNOŚĆ!
„3. Zdobywanie doświadczeń na krwi. Często by przećwiczyć pewne elementy rozwiązań taktycznych trzeba zwyczajnie czasu. (….) W Ukrainie nowy pododdział jest bardzo często od razu kierowany na front właśnie po to by od razu złapał poprawne doświadczenia i znał kierunek w którym musi iść szkolenie. Brutalne, ale w rzeczywistości kiedy nie wiadomo kto najbardziej potrzebuje dobrego szkolenia oraz wyposażenia jest to najlepszy środek weryfikacji wartościowych ludzi.”
Doświadczenie :) Jest rzeczą niepoliczalną trudną do oszacowania. A takie rzucanie na głęboką wodę może i brutalne, ale kształtuje szybko dobrego żołnierza pozbawionego złych nawyków wyuczonych podczas szkolenia.
„4. Drony. Ta wojna oraz wcześniejsza w Karabachu pokazały dobitnie że nie tylko wojskowe ale i cywilne drony to coś co zmienia całkowicie pole bitwy. (….)”
Może nie zmienia, ale daje dowódcy rozpoznanie dostępne od ręki oraz wsparcie precyzyjne ognia precyzyjnego też praktycznie od ręki. Dronizacja pola walki :) nie jest nowością swoją drogą. Ona trwa w nowej odsłonię od początku XXI wieku. Ale z broni rzadkiej i specjalnym przeznaczeniu , staje się coraz bardziej masowa i ogólnowojskowa. Na razie nie ma dobrej „tarczy” antydroniwej na poziomie drużyna-pluton-kompania. Ale doraźne wyposażenie żołnierzy w strzelbę, do strącania dronów. Nie jest wystarczające, ale daje chociaż namiastkę obrony przed nowym zagrożeniem.
„5. Telefony. Bezpieczeństwo informacyjne w postaci dbania o rozpowszechnianie informacji poprzez smartfony to jest mega ważna kwestia. (…)”
Nie jestem aż tak techniczny :) Ale gdybym jechał na wojnę , nie brałbym swojego Iphona tylko jakiś prosty tani telefon ;) Z wyjmowaną baterią. Ogólnie temat bezpiecznego korzystano z telefonu , to temat rzeka. I w tym temacie wklejałem materiał z strony ZS Oddział Częstochowa.
„6. Wszystko co robisz podczas szkoleń musisz umieć robić przy braku lub przy ograniczonym świetle lub/i przy użyciu noktowizji. Bo noc to sprzymierzeniec. I musi być naturalnym środowiskiem walki.”
Nic odkrywczego :) Będąc liczebnie i jakościowo słabszą stroną konfliktu. Naturalną rzeczą będzie szukanie takiej pory walki lub terenu. Gdzie owe niedostatki będziesz sobie chciał zrekompensować, noc jest naturalnym sprzymierzeńcem, szczególnie w obronie własnego terytorium. Warto już na etapie planowani akcji posiadać pododdziały , które będą przeznaczone do nocnych akcji.
„7. Masowość rannych i zabitych. Każdy kurs medycyny pola walki musi obejmować elementy selekcji rannych oraz opieki na wieloma rannymi. Współczesna artyleria i inna ciężka broń sprawia, że podczas działań lekko ranni to będzie chleb powszedni,(…)”
Nie na darmo w wojsku funkcjonuje stwierdzenie „artyleria Bóg wojny”. Stosunkowo niewielkim kosztem , dobrze skoordynowany ogień artylerii może przyczynić się do likwidacji całych batalionów lub środków dowodzenia :) A „gwiazdoheby” (tak nie raz humorystycznie przezywa się artylerzystów) są jedną z rozstrzygających bitwę, rodzajów wojsk.
„8. Duże dystanse w walce. Najbliższa linia umocnień przeciwnika to często 800-1200m. Pomyśl o tym kiedy następnym razem będziesz trenował strzelanie do 100m z super taktycznego karabinka :) (…)
Dlatego skazywanie broni samopowtarzalnej na nabój pełnej mocy :) do roli broni wyborowej , precyzyjnej lub snajperskiej. Uważam za błąd, sami Amerykanie cierpieli na niedostatki celnego ognia w górach Afganistanu. US Army i USMC widziała niedostatki naboju 5.56 na 400 i więcej metrów. Do łask wróciły M-14 czy granatniki M-79. Szczególnie te ostatnie wywołały spore zdziwienie, ale znakomicie się sprawdziły. Ponieważ były o wiele bardziej celne niż M203, oraz posiadały większy zasięg. Szczególnie przydatne przy rozstrzeliwaniu IED.

„9. Brak stałości w pododdziałach oraz umiejętność obsługi różnego uzbrojenia. Ze względu na straty i rotacje na sprzęcie nie ma co mocno przywiązywać się do swoich drużyn, plutonów i kompanii. Należy umieć działać wspólnie według przyjętych procedur bo ludzie będą się bardzo często rotować. To samo jeżeli chodzi o obsługę uzbrojenia.(…..)
Ogólnie , jeszcze w wojsku na kompanii szkolnej. Miałem tydzień szkolenia ogniowego gdzie każdy odbywał szkolenie oraz strzelanie szkolne. Z broni która znajdowała się na stanie kompanii-batalionu-pułku. Czyli od pistoletu po granatniki podwieszane , granaty nasadkowe. Z RPG nie miałem okazji strzelić. Co do rotacji ludzi, dlatego tak bardzo ważne jest wypracowanie wspólnych procedur dla całych Sił Zbrojnych. Niezależnie od rodzaju sił zbrojnych czy rodzaju wojsk.

„10. Baterie, akumulatory, powerbanki. (…)”
Niestety armia potrzebuje energii w postaci baterii tak samo jak amunicji. Im bardziej jest nasycona elektroniką, tym zużycie jest większe. Nic odkrywczego :)
Nośniki energii są tak samo rozstrzygającym rozdziałem zaopatrzenia jak amunicja , jedzenie , woda czy materiały opatrunkowe.

Na sam koniec polecam materiał z YT autorstwa Porucznika Piotra Powałka :) Pod tytułem „Ukraiński żołnierz wyjaśnia. Dlaczego Ukraińcy nie chcą walczyć za swój kraj” - https://youtu.be/RQg9fBpzR9w?si=1BuFTq67OVbXPLi0

Pozdrawiam
~Bart
„Bycie nieuzbrojonym pociąga za sobą wiele złych rzeczy, w tym powszechną pogardę” - Nicollo Machiavelli

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Taktycznie”