Uwaga na smartfony!
: pn 16 gru 2019, 07:07
Zanim postanowiłem napisać ten wątek, sprawdziłem kilka razy czy sytuacja się powtórzy (żeby wykluczyć bycie paranoikiem) i niestety (albo stety, nie jestem rąbnięty w tym temacie), potwierdziłem swoje spostrzeżenia. O co chodzi?
Nie mówcie wszystkiego mając przy sobie smartfon, smartwatch czy inne sprytne gówno z mikrofonem!
Nie musicie mi wierzyć na słowo, monitorujcie sami sytuacje. Już kilkukrotnie rozmawiałem o czymś z żoną, o możliwościach zakupu tego czy owego - wiecie, normalna rozmowa, planujemy coś, myślimy czy warto i żadne z nas nie przeszukuje zasobów internetu w poszukiwaniu cen czy sprzedawców, bo dyskutujemy czysto teoretycznie, rozważamy przydatność naszego pomysłu - i nagle dup! reklama kontekstowa na apce YT lub innej smartfonowej, dotycząca przedmiotu/usługi o jakiej rozmawialiśmy. Pamięć jest zawodna, więc sprawdzam historię wyszukiwania w google, czy aby na pewno ani ja ani żona nie szukaliśmy czegoś podobnego. Nie znajduję wyników a więc reklama powstaje... z podsłuchu? Jak to inaczej nazwać?
To niby wiadome i oczywiste ale nie raz już się natknąłem na to, że, dajmy na to (fantazjuje teraz), rozmawiam z Boldem o kopaniu ziemianki ewakuacyjnej. Jesteśmy w terenie, geolokalizacja nas spokojnie namierza a my sobie dreptamy wokół miejsca w którym chcemy ją wykonać i rozmawiamy o niej. Smerf wszystko słyszy i już koncepcja utajnienia idzie w diabły.
Rozumiem, że być może nikt tego nie słucha, może to algorytm wyłapuje w celach marketingowych. Może tylko na razie... W każdym bądź razie, sprawdźcie u siebie. Ja już mam pewność że poważne tematy muszą być poruszane dopiero wtedy gdy sprytny fon zostaje zamknięty w samochodzie z dala od rozmawiających.
Nie mówcie wszystkiego mając przy sobie smartfon, smartwatch czy inne sprytne gówno z mikrofonem!
Nie musicie mi wierzyć na słowo, monitorujcie sami sytuacje. Już kilkukrotnie rozmawiałem o czymś z żoną, o możliwościach zakupu tego czy owego - wiecie, normalna rozmowa, planujemy coś, myślimy czy warto i żadne z nas nie przeszukuje zasobów internetu w poszukiwaniu cen czy sprzedawców, bo dyskutujemy czysto teoretycznie, rozważamy przydatność naszego pomysłu - i nagle dup! reklama kontekstowa na apce YT lub innej smartfonowej, dotycząca przedmiotu/usługi o jakiej rozmawialiśmy. Pamięć jest zawodna, więc sprawdzam historię wyszukiwania w google, czy aby na pewno ani ja ani żona nie szukaliśmy czegoś podobnego. Nie znajduję wyników a więc reklama powstaje... z podsłuchu? Jak to inaczej nazwać?
To niby wiadome i oczywiste ale nie raz już się natknąłem na to, że, dajmy na to (fantazjuje teraz), rozmawiam z Boldem o kopaniu ziemianki ewakuacyjnej. Jesteśmy w terenie, geolokalizacja nas spokojnie namierza a my sobie dreptamy wokół miejsca w którym chcemy ją wykonać i rozmawiamy o niej. Smerf wszystko słyszy i już koncepcja utajnienia idzie w diabły.
Rozumiem, że być może nikt tego nie słucha, może to algorytm wyłapuje w celach marketingowych. Może tylko na razie... W każdym bądź razie, sprawdźcie u siebie. Ja już mam pewność że poważne tematy muszą być poruszane dopiero wtedy gdy sprytny fon zostaje zamknięty w samochodzie z dala od rozmawiających.