Pojazd elektryczny i jego wartość dla Przygotowanego

Środki transportu
Maślak13
Posty: 264
Rejestracja: wt 20 lip 2021, 22:07
Lokalizacja: 21-300
Kontakt:

ndz 02 paź 2022, 16:59

@Krzysztof Lis może dla Ciebie zbudowanie infrastruktury do ładowania elektryka off grid jest "tylko" kwestią budżetu. Dla mnie, a nie zarabiam najniższej krajowej zbudowanie takiego systemu wymagało by zaciągnięcia tylko kilkadziesiąt tysięcy. Jak dla mnie to opcja nie do przyjęcia, zresztą pewnie i nie tylko dla mnie. Nie znam zbyt wielu preppersów którzy wyjęli by taką kasę czy też wzięli kredyt na taką inwestycję. W obecnych czasach to raczej pętla na szyję niż inwestycja.
Ramzan Szimanow
Posty: 1861
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 02 paź 2022, 18:30

Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Od dawna uważałem napęd elektryczny za jedno z najlepszych rozwiązań na sytuacje awaryjne, zarówno mniejszego, jak i długotrwałego kryzysu.
"Zwłaszcza" przy kosztach samego auta jak i jego serwisu.
Którego nie zrobi byle kto.
A grzebanie w jakimkolwiek pojeździe z bateriami li ion przez warsztat typu "cytryn & gumiak" to uzbrojenie zapalnika samobieżnej bomby zapalającej.
Już teraz widać jak koszta kredytów/leasingów rosną w oczach.
Kiedy jak pisałem wcześniej, samochód na baterie li ion ma z reguły na nią gwarancje 5-8 lat lub 160 000 km. Plus liczne wyłączenia.
Kredyt cię doi, a zanim modna zabawka się zamortyzuje nadaje się pod zgniatarkę.
Nawet jeśli wcześniej nie będzie stłuczki, po której auto spalinowe udałoby się przywrócić na drogę.
Niedawno głośny był przypadek gościa z Wrocławia który kupił 11 letniego, używanego Nissana Leaf.
I zdziwił się że w warunkach polskiej zimy może zrobić na pełnej baterii całe 2 km.
Jeszcze większym echem odbiły się screeny z forum aut elektrycznych gdzie w tym temacie najbardziej sfanatyzowane oszołomy nawoływały do podpisania deklaracji że temat nie wyjdzie poza nie bo zaszkodziłoby to sprawie propagowania autek na baterie.
Na obronę Leafa można jedynie przytoczyć że takie ciut po gwarancji na baterie mają z reguły te 75-100 km zasięgu w optymalnej temperaturze i na dobrej drodze.
Ale porównując z autem dieslowskim lub benzyna/lpg w podobnym roczniku i cenie już to wesoło nie wygląda.

Instalacja PV czy wiatrak muszą być naprawdę przewymiarowane do ładowania BEV, czyli elektryka.
W normalnych czasach problem w tym że w najoptymalniejszych porach dniach nici z tego ładowania i bufora bo auto stoi pod naszym miejscem pracy. Chyba że pracując na same nocki.
W gorszych dochodzi problem wyciągnięcia prądu z auta.
Chyba tylko jeden francuski model jest reklamowany jako fabrycznie wyposażony w możliwość oddawania energii większej ilości energii na zewnątrz i przetwornice na 230V.
O ryzyku grzebania w aucie elektrycznym na własną rękę już wspomniałem.
Tak jak automatycznej utracie gwarancji na baterię i auto przy "patentach".
Trochę lepiej z amerykańskimi hybrydami, część pickapów może działać nie tylko jako ups ale także jako domowy generator.
Producenci pomyśleli o takiej opcji.
Ratowało to skórę niektórym Teksańczykom w czasie niedawnego blackoutu w tym stanie.
Tylko czy nie taniej kupić w tym celu osobny generator dobrej firmy i przetoczyć paliwo z baku auta jak specjalnie kupować hybrydowego Forda F-150 lub Dodga Ram 1500?

Skoro to tylko kwestia finansowa jakim problemem znaleźć mechanika który podejmie się przeróbki starszego auta na gaz drzewny?
Szybko demontowalnej instalacji z stali kwasoodpornej, montowanej na drugim/trzecim aucie należącym do przykładowej dobrze sytuowanej rodziny gdzie takie pełni funkcje zapasu i "wózka na zakupy"?
Zdecydowanie taniej jak wmawianie sobie wartości typowego BEV w gorszych czasach.
Już ceny prądu skoczyły powodując że "Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych" zaczęło kwilić o niższe stawki za prąd do ładowania aut lub przynajmniej wyższy limit "ulgowych" kilowatogodzin na gospodarstwo domowe.
Tyle że przytaczanych przez nich badań słynnego IDzD że rzekomo ok 85% posiadaczy aut elektrycznych ładuje je z własnych PV.
Chyba że np 1% potrzebnego prądu z domowych paneli a 99% z sieci...
Gości ładujących w 100% swoją energią, nie korzystających z fikcji "wirtualnych magazynów energii" on grid pewnie można policzyć w Polsce na palcach jednej ręki.

A nie poruszyłem nawet tematu jak "dobrze" BEV nadają się do np ciągania przyczep.
Bo auto w gorszych czasach z konieczności staje się uniwersalnym narzędziem, tu do transportu tona ziemniaków, tu pół tony drewna konstrukcyjnego, tam jakiś cement...

Tak jak wspomniałem wyżej, jedyne większe od hulajnogi BEV jakie mogą mieć jakieś zastosowanie i sens z punktu widzenia surwiwalisty to nowe, homologowane melexy większego udźwigu lub odnowiony wózek akumulatorowy Stal 258.
Obydwa mają opinie prostych, na dobrych oponach radzących sobie na terenach przemysłowych i kolejowych dzięki przełożeniom dobranym do takiej pracy.
Dostęp do akumulatorów jest w takich wózkach łatwy więc można po prostu przy stojącym w garażu odłączyć klemy wózka i podpiąć wyprowadzone z instalacji PV lub wiatraka do pracy jako domowy UPS.
A do samych akumulatorów kwasowo ołowiowych zdobyć zapasowe płyty metalicznego PB i tlenku by w gorszych czasach samemu je regenerować.
Miłościwie nam panująca Komisja Europejska utrudniła dostęp do kwasu siarkowego ale dla chcącego nic trudnego a na wodę demineralizowaną można na upartego filtrować deszczówkę.
Kiedy ogniwa li ion jedynie wywozi się do biedniejszych krajów gdzie są palone razem z innymi elektrośmieciami by odzyskać stal, miedź i kobalt.

Trzeci projekt o jakiejś tam użyteczności to przeróbki starszych małych aut jak fiat 126p, Cinquecento czy citroen CV2 na akumulatory niklowe jak w większości Toyot Prius.
Te ogniwa są długowieczne, mamy samemu wpływ na dodatkowe wyposażenie jak np przetwornice 230V a cena projektu może się zamknąć w ok 60 000 pln.
Do tego zachowanie skrzyni biegów zwiększa użyteczność i straty energii musząc np przewieźć coś na przyczepce.
Takie konwersje rozpędzają się do ok 110 km na godzinę a ich maksymalne zasięgi to ok 100-150 km.

Auta hybrydowe na początku też miały liczne przywileje. Potem zabrane.
Z elektrykami nie będzie inaczej, już np brytyjski Guardian przytoczył badania naukowe z których wynika że lwia część miejskiego smogu pochodzi z pyłu powstającego w trakcie ścierania opon.
Sojusz producentów aut elektrycznych i komunizujących "aktywistów miejskich" jest tylko czasowy.
Ci drudzy nawołują do wygonienia wszystkich aut z miast i maksymalnego ograniczenia prywatnego transportu.

Więc z punktu widzenia survivalisty hulajnoga elektryczna czy maksymalnie skuter jakiś sens może mieć.
Może nawet UPS na podwoziu Stal 258 mając dużą nadwyżkę energii z instalacji mogącej działać w trybie off grid i miejsce na takiego klamota w garażu.
Typowe, obecnie reklamowane auto elektryczne to słaby dowcip i kompletna strata pieniędzy/kredytowa pętla na coś będące jedynie modnym w wielkomiejskich kręgach gadżetem.
Poważny preppers nie powinien łapać się na tak mizerne lepy.
Ostatnio zmieniony ndz 02 paź 2022, 21:13 przez Ramzan Szimanow, łącznie zmieniany 1 raz.
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

ndz 02 paź 2022, 20:42

Ramzan - "Szach mat" dla s-f 🤣
Ramzan Szimanow
Posty: 1861
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 02 paź 2022, 21:34

West_End pisze:
ndz 02 paź 2022, 20:42
Ramzan - "Szach mat" dla s-f 🤣
Jakby to jeszcze było s-f a nie odgrzewany kotlet sprzed ponad 100 lat wciskany nam przez pazerne korpo do gardła bo daje im dobrą marże, potencjał greenwashingu i planowego postarzenia produktu.

"Elektryki" pojawiły się na dziesięciolecia przed silnikiem spalinowym z zapłonem iskrowym przez pierwsze dekady bezskutecznie konkurując z pojazdami drogowymi o napędzie parowym i ... zwierzęcymi zaprzęgami.
Wady jak czas ładowania, małe zasięgi, mizerna masa użyteczna i wysoka cena jednostkowa towarzyszą im od powstania w latach 30" XIX wieku po dziś dzień. Przed I wś po drogach USA jeździło tego wiecej jak aut spalinowych.
Tylko właśnie wojna.
Ciężarówki miały 24h dostarczać zaopatrzenie na linie frontu z ramp kolejowych. Być względnie tanie, o znośnych właściwościach terenowych.
A kiedy spalinowe wymagały jedynie uzupełniania benzyny i wody w chłodnicach to "elektryki" musiały obrastać mchem pod ładowarkami lub mieć zapasowe bloki ciężkich baterii jeszcze mnożąc koszty.
Front nie mógł czekać aż logistyka je naładuje.
Na zdjęciu stacja ładowania elektrycznych ciężarówek z 1915 roku.

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1087
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

pn 03 paź 2022, 06:11

Cześć

Drogi Krzysztofie L …… i ty takie „postępowe elektryczne” kity ludziom wciskasz ?


Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Od dawna uważałem napęd elektryczny za jedno z najlepszych rozwiązań na sytuacje awaryjne, zarówno mniejszego, jak i długotrwałego kryzysu.
A ja mam pytanie? Nie mając instalacji off grid lub dobrego agregatu, widząc widmo kryzysu energetycznego ? Jak zamierzasz owy wóz „z gniazdka” naładować ? Jeszcze przed lutym 2022 widziałem zalety owego „akumulatora na kołach”‚dziś już ich prawie nie widzę ……


Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Parę lat temu kupiłem do dojazdów do pracy rower elektryczny.
W domu mamy także elektryczną hulajnogę.
Parę lat temu intensywnie jeździłem elektrycznymi BMW, które można było wypożyczyć na ulicach Warszawy.
Tylko rower czy hulajnoga, to nie pojazd osobowy :) Taki rowery czy hulajnogę jak jesteś cebula , to w pracy spokojnie sobie doładujesz :) Szczególnie jak masz demontowalny akumulator :) Ale jeszcze nie widziałem zakładu pracy gdzie są słupki :) do ładowania e-samochodów :) A jakby były , to na pewno pracodawca chciałby wiedzieć kto ile ładuje, żeby później z przysłowiowego „paska” obciąć.

Jezdzilem BMW i8 , Dacia Spring czy Nissanem Prius. Tak oczywiście , elektryk nie ma turbo dziury oraz ciągnie praktycznie od początku jazdy do maksymalnej prędkości. Brak turbo dziury sprawia że posiada liniowe przyspieszenie . Ale elektryki są sporo cięższe niż ich spalinowe odpowiedniki :) co przekłada się na szybsze zużycie układu hamulcowego , opon czy zawieszenia :) O ile w Dacii finansowo cię to nie zabije, to w BWM już TANIO NIE JEST …..

Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Gdybym teraz kupował nowy samochód, kupiłbym najprawdopodobniej ładowalną hybrydę, która wydaje mi się rozwiązaniem optymalnym na co dzień i na trudne czasy.
Jedyne z czym się mogę zgodzić.
Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Moim zdaniem podstawową korzyścią z posiadania pojazdu elektrycznego jest możliwość zasilania go własnym prądem, czyli niezależność od cen paliw (mniejszy kryzys) oraz w ogóle ich dostępności (większy kryzys, nawet niekoniecznie długotrwały).
Aha , czyli oprócz kupna samochodu elektrycznego dajmy przykład takiej Dacii Spring ( cena 91 tys zł według Dacia.PL) dochodzi jeszcze koszt instalacji fotowoltanicznej :) Wolałbym kupić ekonomiczny spalinowy samochód :) za jakieś 30-40 tys , plus zrobić instalacje :) Taniej lepiej , spalinowy dłużej pojeździ niż elektryk.
Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
To tylko kwestia dobrania odpowiedniej domowej instalacji fotowoltaicznej / turbiny wiatrowej, żeby mieć odpowiednią ilość prądu na przewidywane odległości.
Aha :) Uśmiałem się :) Weź pod uwagę że odległość e-samochodu zależy od warunków atmosferycznych :) temperatury itp. To że latem przejedziesz 400 km , nie znaczy że przy -10 stopni też przejedziesz. A w Motorze czy Auto Świecie były relacje wyjazdów na wakacje elektryk kontra spalinowy, i niestety w żadnym magazynie elektryk nie wygrał, mimo faktu że owe gazety nie należą do kapitału polskiego :)
Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Inne korzyści:
* samochód może stanowić bufor dla instalacji elektrycznej,
* elektrykiem (ale nie hybrydą) można jeździć po oznaczonych buspasach.


Może , pod warunkiem że mamy instalacje dostosowana pod takie rozwiązanie a to generuje koszty (aktualnie elektryki są modne , to i ceny są dostosowane co mody)

Spalinowym też możesz :) Ale obwarowane jest to sankcjami karnymi (mandatami). W Warszawie stosują się do tego zakazu, ale nie zawsze i nie wszędzie :)

Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
A dlaczego hybryda ładowalna? Bo zasięg kilkudziesięciu kilometrów na jednym ładowaniu wydaje mi się wystarczająca na sytuacje awaryjne (przynajmniej z uwzględnieniem moich potrzeb). Na wakacyjne wyjazdy wtedy jeździ się na benzynie, nie tracąc czasu na ładowanie elektryka na stacji.
To jak to jest ? Na początku wpisu jest napisane zupełnie co innego ? Przytoczę Twoje słowa o tutaj :
————
Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Od dawna uważałem napęd elektryczny za jedno z najlepszych rozwiązań na sytuacje awaryjne, zarówno mniejszego, jak i długotrwałego kryzysu.
—————

Koniec cytatu.

Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Są też takie dostawczaki, np. Ford: https://biznes.autokult.pl/41348,test-f ... techniczne
Co ciekawe, ten samochód nie ma silnika spalinowego spiętego z kołami, tylko funkcjonuje on jako agregat prądotwórczy. Ale jak patrzę na ten artykuł powyżej, to chyba nie jest zbyt udany.
Idea spalinowozu nie jest nowa :) Tak naprawdę została zrealizowana pod koniec drugiej wojny światowej , przez Niemców (tak tych Niemców co teraz kolanem przepychają „eko ład” ) i zmaterializowana została w czołgu super ciężkim Panzerkampfwagen VIII Maus tak w niemieckim stylu :) Wóz dostawczy musi zarabiać zobacz że większość busów , praktycznie jeździ 24 godziny na dobę, lub 3/4 doby ;) Elektryk z zabudowaną bateria nie ma możliwości generować zysku w takim wymiarze.
Krzysztof Lis pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:04
Oczywiście, paliwo do silnika spalinowego też można wytworzyć. Można produkować biodiesel z własnoręcznie wytłoczonego i uprawianego rzepaku. Można zasilać gazem drzewnym albo biogazem. Tylko że nie ma się co okłamywać, dla ogromnej większości z nas jest to nierealne, a instalacja fotowoltaiczna + turbina wiatrowa to tylko kwestia budżetu.
Można je magazynować bez dużych strat energii. Szybko się tankuje, zrobienie większych zapasów nie obciąża tak budżetu jak fotowltanika + turbina :) Słońce nie zawsze świecie :) Wiatr nie zawsze wieje. A utrzymanie instalacji fotowoltaicznej też tanie nie jest. Obaj moi bracia, maja instalacje, i niestety to nie jest TANIE :) A wcale tak szybko im się to nie zwróci. Jest to pieśni przyszłości (dalszej przyszłości) a nie biednej teraźniejszości.


Na zakończenie
Moi dwaj bracia pracują dla koncernów samochodowych, najstarszy dla Volvo , starszy dla BWM. Obaj maja bardzo dogodne warunki na kupno samochodów, z koncernów dla których pracują. Stać ich na to żeby owe samochody kupić. Najstarszy jeździ SAAB-em , starszy Alfa Romeo. Są pracownikami wyższego szczebla technicznego, i mają dojścia do ludzi decyzyjnych w swoich Kopro. I nawet zarząd wykorzystuje fakt mody na elektryki :) podkreślając fakt że owa moda nie ma nic wspólnego z ekologią :) Oczywiście takie informacje są przekazywane w rozmowach nieformalnych i kuluarowych, a nie w oficjalnej korespondencji czy oświadczeniach :) A na pytanie czemu baterie są zabudowane, zadane przez jednego z nich, usłyszał brat żartem że „żeby serwisy miały co robić , lub kupili nowe” ;)

EKO SREKO :) Tak jak mówili przedmówcy , w 100% elektryczne auto to badziew. W Fiacie w Bielsku-Białej na początku lat 90 zrobili kilka elektrycznych Fiatów na bazie Cinquecento :) Świata nie zawojowały mimo całkiem dobrej kampanii informacyjnej :) Było to przed Elonem „Aspergerem” Muskiem i jego Teslą :)

Tyle ode mnie , TAK WIEM JESTEŚ NA MNJE OBRAŻONY , nie liczę na odpowiedź.

Nie pozdrawiam
~Bart
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„Bardziej lękam się naszych błędów niż osiągnięć wroga” Perykles

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Krzysztof Lis
Posty: 108
Rejestracja: sob 19 lut 2022, 16:36
Kontakt:

pn 03 paź 2022, 22:16

Maślak13 pisze:
ndz 02 paź 2022, 16:59
@Krzysztof Lis może dla Ciebie zbudowanie infrastruktury do ładowania elektryka off grid jest "tylko" kwestią budżetu. Dla mnie, a nie zarabiam najniższej krajowej zbudowanie takiego systemu wymagało by zaciągnięcia tylko kilkadziesiąt tysięcy. Jak dla mnie to opcja nie do przyjęcia, zresztą pewnie i nie tylko dla mnie. Nie znam zbyt wielu preppersów którzy wyjęli by taką kasę czy też wzięli kredyt na taką inwestycję. W obecnych czasach to raczej pętla na szyję niż inwestycja.
Obiektywnie rzecz ujmując, to zawsze jest kwestia budżetu, tylko jeden ten budżet ma, inny nie. Ja też nie mam zamiaru takiej instalacji budować, bo najpierw musiałbym zbudować dom, żeby było gdzie taką instalację zamontować. :lol:

Tym niemniej uważam, że jest to łatwiejsze i bardziej osiągalne, niż na przykład założenie własnej plantacji rzepaku, zorganizowanie sprzętu do jego zbioru a następnie tłoczenia i przechowywania. O produkcji biodiesla już nawet nie wspomnę (tu o samowystarczalność trudno, bo potrzeba metanolu i wodorotlenku sodu).

Biogaz łatwiej, opisywałem kiedyś u siebie na drugim blogu instalację do jego wytworzenia z domowych odpadków oraz fekaliów. No ale to z kolei potrzebuje temperatury 20+ stopni, czyli nagle się okazuje, że na tę instalację to ogrzewany budynek trzeba mieć.
Ramzan Szimanow pisze:
ndz 02 paź 2022, 18:30
Skoro to tylko kwestia finansowa jakim problemem znaleźć mechanika który podejmie się przeróbki starszego auta na gaz drzewny?
Szybko demontowalnej instalacji z stali kwasoodpornej, montowanej na drugim/trzecim aucie należącym do przykładowej dobrze sytuowanej rodziny gdzie takie pełni funkcje zapasu i "wózka na zakupy"?
Zdecydowanie taniej jak wmawianie sobie wartości typowego BEV w gorszych czasach.
Na szybo to widzę tylko dwie naprawdę problematyczne kwestie:
1. zgodność takiej samochodowej instalacji z przepisami,
2. samowystarczalność pod kątem paliwa -- wymaga obsadzenia kawałka działki wierzbą energetyczną, sprzętu do jej zbioru i przerabiania na zrębki, wreszcie przestrzeni do jej magazynowania w bezpieczny sposób (i ewentualnie suszenia).

Bo jeśli porównujemy taką instalację do samochodu na prąd z własnego dachu, to przydałoby się to paliwo móc samodzielnie pozyskać.
Ramzan Szimanow pisze:
ndz 02 paź 2022, 18:30
Typowe, obecnie reklamowane auto elektryczne to słaby dowcip i kompletna strata pieniędzy/kredytowa pętla na coś będące jedynie modnym w wielkomiejskich kręgach gadżetem.
Poważny preppers nie powinien łapać się na tak mizerne lepy.
W Polsce jeszcze można się z tym zgodzić, bo u nas żeby nie drażnić posiadaczy samochodów spalinowych się nie ogranicza im wjazdu do centrów miast i przywilejów dla posiadaczy elektryków za bardzo nie ma.

Ale jak pisałem w poprzedniej mojej wypowiedzi, pod kątem "samochodu dla preppera" uważam PHEV za znacznie lepsze rozwiązanie.
SilesiaSurvival pisze:
pn 03 paź 2022, 06:11
Cześć
Przypomnę to, co napisałem Ci już wcześniej. Nie będę z Tobą rozmawiać, dopóki nie przeprosisz za manipulowanie moimi słowami. Dopóki to nie nastąpi, jeśli chcesz uzyskać odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, musisz znaleźć kogoś innego, kto zada je w Twoim imieniu.
1/2 redakcji Domowego Survivalu.
Ramzan Szimanow
Posty: 1861
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 04 paź 2022, 02:15

Krzysztof Lis pisze:
pn 03 paź 2022, 22:16


Na szybo to widzę tylko dwie naprawdę problematyczne kwestie:
1. zgodność takiej samochodowej instalacji z przepisami,
2. samowystarczalność pod kątem paliwa -- wymaga obsadzenia kawałka działki wierzbą energetyczną, sprzętu do jej zbioru i przerabiania na zrębki, wreszcie przestrzeni do jej magazynowania w bezpieczny sposób (i ewentualnie suszenia).

Bo jeśli porównujemy taką instalację do samochodu na prąd z własnego dachu, to przydałoby się to paliwo móc samodzielnie pozyskać.


W Polsce jeszcze można się z tym zgodzić, bo u nas żeby nie drażnić posiadaczy samochodów spalinowych się nie ogranicza im wjazdu do centrów miast i przywilejów dla posiadaczy elektryków za bardzo nie ma.

Ale jak pisałem w poprzedniej mojej wypowiedzi, pod kątem "samochodu dla preppera" uważam PHEV za znacznie lepsze rozwiązanie.

Jak pisałem wyżej, przywileje autom hybrydowym już odebrano.
W innych krajach "aktyw miejski" już myśli jak się wziąć za samochody elektryczne.
Ich cel, przegnanie aut w ogóle z miast.
Może być tak że w Polsce przywileje dla "elektryków" skończą się zanim dobrze zaczną.
Jest też problem pożarów samochodów elektrycznych.
O prawdopodobieństwie mówią różnie ale faktem niepodważalnym jest trudność ugaszenia i potencjalny zakaz ich postoju na parkingach podziemnych o którym mówi się coraz głośniej.
Nie mając miejsca na przechowanie drewna tym bardziej nie masz na instalacje PV mocy wymaganej do doładowania pełnego elektryka czy nawet mniejszej baterii PHEV.
Co zostaje? Przedłużacz i ładowanie 230V z gniazdka lub publiczna ładowarka.
Koszt jazdy już równy z oszczędną benzyną, a gdzie tam do ekonomii LPG.
Sama eksploatacja a gdzie zakup?
Kiedy to ma się zwrócić?
Mniejsze spalanie hybryd jest mierzone w krótkich trasach z w pełni naładowaną baterią.
Praw fizyki nie oszukasz, w dłuższych bateria i jej osprzęt stają się jedynie balastem.

Wykorzystanie auta jako generatora wydajniejszego niż zwykły spaliniak plus przetwornica z 12V na 230V przemiennego jest dyskusyjne.
W wspomnianych "amerykańcach" producent o tym pomyślał. Gdzie indziej albo mało optymalnie przez gniazdko zapalniczki albo kombinacja jak się by tu bezpośrednio wpiąć na wyjściu z alternatora grubszymi kablami.
Jak będzie to trudne i co na to komputer auta?
Osobny generator wydaje się tańszy i rozsądniejszy jak hybryda w tym zastosowaniu.

Co do legalności gazu drzewnego słyszałem o zarejestrowanym Lublinie 51 z taką instalacją normalnie jeżdżącym po polskich drogach.
Tylko nie wiem czy to wykorzystanie jakieś luki prawnej z czasów Bieruta czy przywileje rejestracji na zabytek lub unikat.
A jeśli taka możliwość wygasła.
Zawsze czadnica zostaje jako opcja na naprawdę gorsze czasy w lepszych korzystając z ekonomicznego lpg.
Z opowieści starszych mających styczność z pojazdami na gaz drzewny pamiętam te o pozyskiwaniu paliwa z przydrożnych wiatrołomów.
Nie było tak kaloryczne jak dobrze wysuszony brykiet, szybciej trzeba było opróżniać filtry i popielnik.
Ale do pozyskania w zasadzie potrzeba było jedynie solidnej siekiery.
I jedziesz jak inni stoją. Próbując zdobyć benzynę/diesla lub co gorsza myśląc "skąd przynieść prąd w wiaderku".
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1087
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

wt 04 paź 2022, 04:14

Cześć
Krzysztof Lis pisze:
pn 03 paź 2022, 22:16

Przypomnę to, co napisałem Ci już wcześniej. Nie będę z Tobą rozmawiać, dopóki nie przeprosisz za manipulowanie moimi słowami. Dopóki to nie nastąpi, jeśli chcesz uzyskać odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, musisz znaleźć kogoś innego, kto zada je w Twoim imieniu.
To zostaną pytania, BEZ ODPOWIEDZI ;)

Ale to były Krzysiu twoje słowa.

~Bart
„Bardziej lękam się naszych błędów niż osiągnięć wroga” Perykles

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Krzysztof Lis
Posty: 108
Rejestracja: sob 19 lut 2022, 16:36
Kontakt:

wt 04 paź 2022, 23:17

Ramzan Szimanow pisze:
wt 04 paź 2022, 02:15
Nie mając miejsca na przechowanie drewna tym bardziej nie masz na instalacje PV mocy wymaganej do doładowania pełnego elektryka czy nawet mniejszej baterii PHEV.
Ale ja nie pisałem tylko o jego przechowywaniu, lecz także o jego produkcji we własnym zakresie, ale rozumiem, że wybierasz wariant z pozyskiwaniem tego drewna gdzie akurat się uda.

Rav4 Plug-in ma akumulator o pojemności ok. 18 kWh. Volvo chyba podobnie. Żeby to naładować w przeciętny, grudniowy dzień, potrzebujesz paneli PV o mocy 20 kWp. To 50 modułów o mocy 0,4 kWp, z których każdy zajmuje 2 m^2, czyli wymaga to połaci dachowej o powierzchni 100 metrów kwadratowych.

Przy założeniu oczywiście, że Twoja strategia przetrwania zakłada codzienne ładowanie go od zera do pełna, nawet w najgorszym okresie roku. No ale wtedy jesteś samowystarczalny pod tym kątem, do momentu, w którym coś się nie popsuje.
Ramzan Szimanow pisze:
wt 04 paź 2022, 02:15
Koszt jazdy już równy z oszczędną benzyną, a gdzie tam do ekonomii LPG.
Ktoś inny może przyjąć sobie inną strategię i na przykład założyć, że bardziej mu się opłaci golf za kilka tysięcy z instalacją LPG oraz zbiornik z propanem przy domu. Oficjalnie do ogrzewania i gotowania, ale z opcją zatankowania sobie samochodu (czyli de facto przydomowa stacja tankowania LPG). Myślę, że kosztowo wyjdzie taniej, niż PHEV + instalacja PV, a kilka tysięcy litrów LPG pozwoli na przejechanie kilkudziesięciu tysięcy kilometrów.
Ramzan Szimanow pisze:
wt 04 paź 2022, 02:15
Sama eksploatacja a gdzie zakup?
Kiedy to ma się zwrócić?
Mniejsze spalanie hybryd jest mierzone w krótkich trasach z w pełni naładowaną baterią.
Praw fizyki nie oszukasz, w dłuższych bateria i jej osprzęt stają się jedynie balastem.
Do czego porównujesz?

Do sprawnego technicznie samochodu, który już masz? To prawdopodobnie nigdy się nie zwróci.
Do nowego samochodu benzynowego? To już może wyglądać zupełnie inaczej.
1/2 redakcji Domowego Survivalu.
Ramzan Szimanow
Posty: 1861
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 04 paź 2022, 23:39

Krzysztof Lis pisze:
wt 04 paź 2022, 23:17
Do auta bez układu hybrydowego, tańszej wersji.
Jego zasięgu dalej jak wkoło komina. Jak pisałem, prądu w wiaderku nie przyniesiesz więc i tak jedziesz w zasadzie tyle co na benzynie/dieslu.
Bateria staje się martwym ciężarem.
A szacunki mocy uzyskanej z paneli w "grudniowy dzień" wyglądają mi "ciut" optymistycznie.
Ale tutaj niech się wypowiedzą mający z PV większe doświadczenie ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Transport”