Pojazd elektryczny i jego wartość dla Przygotowanego

Środki transportu
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1162
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

śr 28 wrz 2022, 20:40

Nie odnosicie wrażenia, że podczas ostatnich kilkunastu miesięcy w sumie świat oszalał na punkcie wciskania wszystkim pojazdów elektrycznych wycierając sobie gębę ekologią? Jak dużą wartość może mieć taki pojazd? Większość samochodów elektrycznych pozwala na zasięg 200 - 300, może 400 km (średni zasięg nowego auta z silnikiem spalinowym jest przynajmniej dwukrotnie wyższy). Oczywiście dominuje tutaj Tesla z zasięgiem przekraczającym nawet 600 km. Jednakże to na pełnych akumulatorach przy odpowiednim stylu jazdy i warunkach pogodowych / drogowych. Co potem natomiast? Co gdy trzeba będzie auto doładować? Zbiorniki pojazdów spalinowych zapełniamy z reguły w ciągu kilku minut. Elektryka dzięki stacji szybkiego ładowania napełnimy w godzinę lub dwie. Gorzej kiedy nie będziemy mogli z takiej korzystać. Ładowanie z gniazdka domowego może potrwać nawet 30 godzin. Pytanie czy podczas ucieczki / konfliktu będziemy mieli na to czas? Ponadto czas ten jest niejednostajny w zależności od rodzaju prądu (od jego napięcia oraz natężania w dużej mierze zależeć będzie czas ładowania), pojemności akumulatora (im większy, tym czas ładowania dłuższy, tym samym na jednym ładowaniu przejdziemy większy dystans), warunków pogodowych (ładowanie przebiega najszybciej w temperaturze od 20 do 25°C. Niższa temperatura to także mniejszy zasięg auta.) Do tego warto też dodać, że jeśli auto obsługuje wyłącznie ładowarki o mocy 7 kWh, to nie będziemy mogli użyć do niego ładowarki o większej mocy (np. 22 kWh), żeby przyspieszyć ładowanie. Pytanie zatem czy takie auto rzeczywiście Nam jako osobom przygotowanym jest potrzebne? Złośliwi mogą stwierdzić, że korzystając z aut elektrycznych dbamy o ekologię co kompletnie nie jest prawdą. Auta elektryczne są nieemisyjne, nie ekologiczne.

A przykładem tutaj może być analiza znajdująca się pod tym odnośnikiem => https://www.youtube.com/watch?v=DCvJqZMpl4I

Chyba że są rzeczywiście jakieś zalety takich aut o których jeszcze nikt nie wspomniał? Chętnie rozwinę z kimś temat.
Obrazek
Maślak13
Posty: 265
Rejestracja: wt 20 lip 2021, 22:07
Lokalizacja: 21-300
Kontakt:

śr 28 wrz 2022, 21:07

Czym w obecnych czasach jest ekologia? Na moje oko to niezły biznes przepraszam potężny biznes. W miarę spokojnych czasach chciałbym mieć jako drugie auto elektryka do jazdy w koło komina i ładujac że swojej instalacji fotowoltaicznej. Obecnie jednak na moją kieszeń numerem jeden jest auto z lpg. Robię 100km za ok zł. Jednak do ewakuacji nie wiem czy nie lepszy byłby ze względu na zasięg i popularność paliwa diesel.
Awatar użytkownika
SilesiaSurvival
Posty: 1094
Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
Kontakt:

śr 28 wrz 2022, 22:10

Cześć

Moje zdanie jest takie, bateria na kołach nie ma racji bytu…..Nie w formie jaka teraz jest lansowana , z zabudowaną baterią. Gdyby bateria nie była zabudowane na stałe. I podlegała wymianie na stacji , tak jak butla gazowa do zasilania kuchenki gazowej. Podjeżdżasz z rozładowana bateria, płacisz X zł i zmieniasz baterie na naładowaną. Miałoby to większy sens.

Nadzieją może być wodór , ale jak na razie jest problem z jego magazynowaniem.

Toyota odgrzewa projekt spalinowozu. Jaki znamy z przykładu Panzerkampfwagen VIII Maus, czyli najcięższego czołgu niemieckiego z okresu dws. Czyli auto będzie posiadać silnik spalinowy który będzie działać jak agregat prądotwórczy, ładować baterie (tego w Mausie nie było , tylko generatory prądu) . A w każdym kole samochodu , ma się znajdować silnik elektryczny. Dzięki czemu odpada skrzynia biegów i półosie. Temu projektowi najbardziej kibicuje , niż „baterią na kołach”.

Aktualnie „elektryk” to symbol statusu, a nie troska o środowisko.

Pozdrawiam
~Bart
„Bardziej lękam się naszych błędów niż osiągnięć wroga” Perykles

Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
[email protected]
Ramzan Szimanow
Posty: 1862
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

śr 28 wrz 2022, 23:43

Niepraktyczny gadżet którego rzekoma "ekologia" jest tylko ordynarnym kłamstwem.
Koszt finansowy i energetyczny wytworzenia baterii Li ion, czasy ładowania, mizerne zasięgi gdzie w większości zestawień od deklarowanych przez producenta trzeba odjąć nawet 40%.
W optymalnej temperaturze i na nowej baterii. Szacunki producentów pochodzą z jazdy z niewielką prędkością po specjalnym torze na wysokociśnieniowych oponach o niskich oporach toczenia ( i mizernej przyczepności).
Niektórzy jeszcze podobno wywalają fotele poza tym kierowcy i zaklejają wszystkie szpary testowanego auta.
Gwarancja na baterie to średnio 5-8 lat lub 160 000 kilometrów. Z zastrzeżeniem że nie dotyczy to uszkodzeń poszczególnych ogniw, np mechanicznych, zużycia w wyniku zbyt częstego "szybkiego ładowania" lub używania trybu "sportowego" w tych bateryjkowozach które go mają. Czy nawet stania auta w temperaturze poniżej -20 stopni przez 24 godziny, utrata gwarancji.
W propagandzie wspomina się o teslach mających mieć przebiegi i 1.6 mln kilometrów czasem tylko dodając że silnik trzeba było wymieniać co średnio 200 000 km oraz "wymianach innych elementów". W domyśle, baterii.
Do tego mimo statystyk pożarów rzekomo niższych dla aut elektrycznych Chevrolet "zaleca" nie parkować swoich bateryjkowozów bliżej jak ciut ponad 15 metrów od innych aut czy łatwopalnych zabudowań. Znając amerykański system prawny bardzo wygodny i znaczący dupochron.



Jakiś sens jako powiedzmy trzecie auto w gospodarstwie z nadwyżką energii z PV i wiatraka mógłby mieć homologowany melex.
One nadal są na zwykłych ołowiowych akumulatorach trakcyjnych, wymiana po kilku latach tak nie zaboli.
Mały, prosty i tani pikap.
Ewentualnie używany wózek akumulatorowy STAL.
W sumie pod dachem i wpięty jako UPS lub jeden z UPS,ów?
Mając taką potrzebę wypinamy wózek z systemu, otwieramy bramę garażu i jazda. Jako akumulatory i tak się amortyzują.
A ołowiaki mając płyty tlenku i metalicznego ołowiu regenerują nawet prymitywne warsztaty w Pakistanie.
Jak byłem dzieckiem zajmował się tym też mój śp dziadek.
Pietrow
Posty: 594
Rejestracja: pt 15 paź 2021, 06:34
Kontakt:

śr 28 wrz 2022, 23:44

Calkowicie zgadzam sie z "przedpiszcami". Zwlaszcza, ze w poznej epoce preCOVIDianskiej mialem okazje zobaczyc w wielkim kraju za jeszcze wieksza woda stacje ladowania Tesli. Tyle, ze od tej stacji za plot lecial sobie grubasny kabelek. A za plotem radosnie pomrukiwal dupnie wielki agregacik pradotworczy pedzony silnikiem Diesla.
I cala ekologie trafil szlag.

Moj firmowy kumpel ma sluzbowego Mercedesa w wersji Plug-in. W lecie na jednym ladowaniu robi to-to okolo 50km. W zimie jest gorzej. Kumpel ma na dachu 9.8kWh paneli PV i z tego dokarmia to autko. I to ma moim zdaniem sens w aspektach ekologii oraz roznych innych trosk o planete.

Co do elektrykow - wymienna bateria bylaby zaprawde sensowna koncepcja.

Pamietam jak kiedys moj ojciec zanabyl sobie Tico. Pucowal te "wrotke" pelen uwielbienia. Akurat byl u mnie serdeczny kumpel z lat szczeniecych. Podpuscil ojca mowiac "Swietne jest to autko!". Ojciec napuszyl sie z dumy. A kumpel ciagnal dalej "A jak sie w nim wymienia bateryjki?". Ojciec probowal trzymac fason, ale nie zdzierzyl i ryknal smiechem. Ja bylem zaraz za nim :) A w dzisiejszych czasach pytanie o bateryjki w aucie przestalo byc smieszne...

Dobrej nocy Wam
Zeby byc soba, trzeba wiedziec kim sie jest.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2583
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

czw 29 wrz 2022, 07:57

Elektryk to żadna troska o planetę, żadna ekologia. Jak napisał Ramzan, to ordynarne kłamstwo. Naciąganie ludzi, dojenie z forsy w imię szczytnych celów, wykorzystanie trendów jakie się wcześniej samemu rozsiało, zaplanowany zysk - to jest tak proste. Na planecie zależy tylko idealistom, natomiast trendy budują kapitaliści. Aby napychać sobie kieszeń. Kto wątpi, niech poszuka złomowisk elektryków w Szwecji to sobie zobaczy tę ekologię. Lub niech pozna proces produkcji i utylizacji ogniw. Podobnie jak PV i innych wymysłów.
Obrazek
West_End
Posty: 261
Rejestracja: pt 18 lut 2022, 21:11
Kontakt:

czw 29 wrz 2022, 12:24

A tak wygląda proces wydobycia i rafinacji litu, całkowita degradacja środowiska 🤬
IMG_20220929_121945.jpg
20220808_011101.jpg
Proces jest tak neurotoksyczne że ptaki które tam spróbują wylądować żyją kilka godzin.

A ilość wydobywanego litu do potrzebnej ilości to kropla w morzu wykreownych potrzeb.

Dla mnie zamiar użycia na ciezkie czasy to nieporozumienie a właściwie awaria rozumu. Już dziś jazda wychodzi drożej niż dieslem a o ułomnościach użytkowania sami napisaliście.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1862
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

czw 29 wrz 2022, 22:01

Żeby być obiektywnym.

Obrazek

Elektryczne hulajnogi mają pewne zalety. Zdobywają popularność dzięki realnym zaletą a nie topornemu "kreowaniu potrzeb" przez korpo. Wydaje się że zajęły część niszy tanich dalekowschodnich skuterków 50 cm3.
Za ok 3500 pln można kupić model wyciągający maks 50 km/h lub zasięg podawany jako 60 km.
Mierzone pewnie z wiatrem i chudą kilkunastolatką 30 kg żywej wagi jako kierowcą ale załóżmy że nowa hulajka z kimś wagi ok 80-90 kg te 20-25 km przejedzie po równym asfalcie.
Bateria 52V 18Ah ma się ładować z gniazdka 4-6 godzin. Cała waży 25 kg. Dane z aukcji Kugoo G3 1200W.

Jakieś zastosowanie czy jako "sprzęt zwiadowczy" mając coś tam nadwyżki prądu można wymyślić.
Czy w miejscu ewakuacji czy nawet wrzucona do bagażnika auta. Na co dzień?
Mając kilka, kilkanaście kilometrów dojazdu do pracy dobrą drogą.

Oczywiście narzuca się oczywista, nie wymagająca ładowania alternatywa.
Rower składak.
Nowe kosztują ok 1000 pln.
Klasyczna jednobiegówka bez żadnych bajerów.
Niestety podejrzewam że też trwałości dawnych modeli.
Zrywu dobrej (drogiej) hulajki mieć nie będzie. I napędzamy go energią własnego ciała.

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2583
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

sob 01 paź 2022, 09:32

Elektryczna hulajka w mieście, jak najbardziej. Sam obserwuje jak znakomicie się sprawdza, ile osób korzysta z tego środka lokomocji. Ale to większe miasta, w których zadbano o infrastrukturę pod rowerzystów. Zadbano z głową a nie na siłę, jak chociażby w Wodzisławiu Śląskim, gdzie na siłę obcięto jezdnie z dwóch stron, aby stworzyć pasy dla rowerów i hulajnóg, po których i tak mało kto jeździ bo aut od groma, przyjemność żadna, a miasto jest na tyle małe, że można przejść szybciej pieszo, na skróty.
Obrazek
Krzysztof Lis
Posty: 108
Rejestracja: sob 19 lut 2022, 16:36
Kontakt:

ndz 02 paź 2022, 16:04

Od dawna uważałem napęd elektryczny za jedno z najlepszych rozwiązań na sytuacje awaryjne, zarówno mniejszego, jak i długotrwałego kryzysu.

Parę lat temu kupiłem do dojazdów do pracy rower elektryczny.
W domu mamy także elektryczną hulajnogę.
Parę lat temu intensywnie jeździłem elektrycznymi BMW, które można było wypożyczyć na ulicach Warszawy.

Gdybym teraz kupował nowy samochód, kupiłbym najprawdopodobniej ładowalną hybrydę, która wydaje mi się rozwiązaniem optymalnym na co dzień i na trudne czasy.

Moim zdaniem podstawową korzyścią z posiadania pojazdu elektrycznego jest możliwość zasilania go własnym prądem, czyli niezależność od cen paliw (mniejszy kryzys) oraz w ogóle ich dostępności (większy kryzys, nawet niekoniecznie długotrwały).

To tylko kwestia dobrania odpowiedniej domowej instalacji fotowoltaicznej / turbiny wiatrowej, żeby mieć odpowiednią ilość prądu na przewidywane odległości.

Inne korzyści:
* samochód może stanowić bufor dla instalacji elektrycznej,
* elektrykiem (ale nie hybrydą) można jeździć po oznaczonych buspasach.

A dlaczego hybryda ładowalna? Bo zasięg kilkudziesięciu kilometrów na jednym ładowaniu wydaje mi się wystarczająca na sytuacje awaryjne (przynajmniej z uwzględnieniem moich potrzeb). Na wakacyjne wyjazdy wtedy jeździ się na benzynie, nie tracąc czasu na ładowanie elektryka na stacji.

Są też takie dostawczaki, np. Ford: https://biznes.autokult.pl/41348,test-f ... techniczne
Co ciekawe, ten samochód nie ma silnika spalinowego spiętego z kołami, tylko funkcjonuje on jako agregat prądotwórczy. Ale jak patrzę na ten artykuł powyżej, to chyba nie jest zbyt udany.

Oczywiście, paliwo do silnika spalinowego też można wytworzyć. Można produkować biodiesel z własnoręcznie wytłoczonego i uprawianego rzepaku. Można zasilać gazem drzewnym albo biogazem. Tylko że nie ma się co okłamywać, dla ogromnej większości z nas jest to nierealne, a instalacja fotowoltaiczna + turbina wiatrowa to tylko kwestia budżetu.
1/2 redakcji Domowego Survivalu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Transport”