Patencik był podyktowany potrzebą. Zdarzyło się kiedyś podczas wakacji w Chorwacji że na tarasie nie było żadnego światła. Wiadomo że w klimatyzowanym pokoju fajnie się siedzi ale lampka rudej na tarasie zwłaszcza wieczorem nadaje chwili inny wymiar. Oczywiście w pakiecie EDC u mnie zawsze znajdują się dwie a w zasadzie trzy latarki: czołówka i prosta (Zebra na aku 18650) i mały Olight przy kluczach.
Wiadomo że światło punktowe kiepsko się sprawdza przy stole nawet jeżeli uda się je powiesić centralnie u góry.
Wystarczyło ze śmietnika wyszperać butelkę po jakimś jogurcie, umyć, kawałek taśmy - i lampa jak się patrzy...


W zależności od wielkości latarki zawsze uda się znaleźć w sklepie jakąś plastikową butelkę o mlecznym zabarwieniu. Doskonale zdaje egzamin, dalej już tylko lumeny i kontrola temperatury latarki. Zebra nawet na średnim zakresie potrafi się nieźle nagrzać, zwłaszcza przy wysokiej temperaturze otoczenia. Nie ma na tej fotce jeszcze jednego patentu - wstawiona była do plastikowego kubka z wodą żeby się nie nagrzewała. Trzeba było tylko od czasu do czasu wymienić wodę i akumulator

A jak już akumulator to korzystam z takiego rozwiązania: chińska ładowarka na 18650 która może też pracować jako power bank o pojemności włożonych akusów. Nie jest super z jakąś regulacją ale ogranicza rozmiar i ciężar zabieranych gadgetów...

