Był kiedyś na domowym survivalu taki post że przygotowania na apokalipsie zombie są dobre bo człowiek szykuje się żeby zabezpieczyć swoje podstawowe potrzeby bez jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz, bez wody, prądu, sklepów itp.
Na pierwszy rzut oka - tak. Napiszę czemu jednak nie.
Na początek dosyć długie wyjaśnienie:
Po pierwsze nie krytykuje tutaj konkretnych osób mimo że raz czy dwa odniose się do tego co zostało napisane tutaj na tym konkretnym forum. Chodzi mi raczej o krytykę pewnych idei które pojawiają się wszędzie. Na każdym forum polskim czy zagranicznym.
Tak zdaje sobie sprawę że może się wydarzyć sytuacja w której łagodniejsze przygotowania na bardziej lokalne kryzysy są bardzo niedaekwatne, żałosne wręcz.
Tak zdaje sobie sprawę że takie wydarzenia mają miejsce, niektóre miały nawet za mojego życia i to w Europie. Oblężenie Sarajewa i Wołyń jako dwa przykłady. Znajdzie się więcej.
Tak. Zdaje sobie sprawę że mój sposób rozwiązania problemu może być dla kogoś niedaekwatny, albo wręcz głupi. Bo warunki każdego z nas są różne.
Nie. Nikogo nie zniechęcam do przygotowań na gruby kryzys, koniec świata.
Chce tym tematem zwrócić uwagę na pewne aspekty które znajdują się jakby w "polu martwym" widzenia przygotowanych.
Humorystyczny wydźwięk niektórych przykładów nie ma nas celu ośmieszenia ich tylko uniknięcia zbędnych dyskusji na tematy światopoglądowe polityczne.
Koniec wyjaśnień.
Scenariusz typu apokalipsa zombie, pandemia która wybiła 90% populacji, atomowy Armageddon itp z jednej strony zakładają brak jakiegokolwiek wsparcia ale z drugiej strony brak jakichkolwiek dzisiejszych ograniczeń:
- nie ma prawa do przestrzegania,
- nie potrzeba pieniędzy
- nie musimy stawić się na 7ma do pracy ani odebrać dzieci ze szkoły o 13
Itp. itd.
Kilka przykładów "kątów martwych"
1. Straciłem pracę
Zapas jedzenia, opału itp jest spoko bo zaoszczędzę chociaż na tym. Ale dotknęło to mnie, może kilkanaście innych osób. Reszta żyje normalnie. Nikt nie przyjmie ryżu czy baterii jako zapłaty za czynsz. Ścianie drzew w parku na opał jest karalne. Itp itd.
Tutaj potrzebujemy kasy, znajomości i dostępu do informacji żeby jak najszybciej albo znaleźć pracę, albo założyć własną działalność.
Przydaje się ubezpieczenie od utraty pracy i wielu innych rzeczy.
Żeby nie było: rower czy motor 125 kupiony z myślą o ewakuacji przez zakorkowane ulice Wąchocka jest tutaj przydatnym zasobem bo pozwala taniej dojeżdżać do pracy/szukać pracy.
2. Wiatrołomy, wichury, podtopienia, inne lokalne katastrofy naturalne.
Tutaj może przydać się więcej sprzętu i zapasów bo trzeba będzie chwilę przetrwać zanim przyjedzie pomoc. Ale cywilizacja wróci i z nią wszędzie jej aspekty. Zarówno pozytywne - pomoc humanitarna, kasa z ubezpieczeń czy zbiórek.
Jak i odpowiedzialność za to co zrobiliśmy. Niekoniecznie prawna.
W tej sytuacji jeżeli sąsiad puka do drzwi i pyta o konserwe to się nią dzielimy. Nie barter. Nie handel. Zwykła sąsiedzka solidarność.
Im bardziej mieszkasz na odludziu tym bardziej przydadzą się przygotowywania na apokalipsę.
2b. Podobne ale trochę inne. Przerwy w dostawach mediów. Mówię tutaj o trwającej minimum dobę sytuacji gdzie nie ma któregoś z mediów lub pojawia się chaotycznie i na chwilę.
Tutaj wieś i stara zabudowa jednorodzinna robi sobie grilla i ma się dobrze. Blokersi i mieszkańcy bloków udających zabudowę jednorodzinną mają tutaj pewien problem. Zwłaszcza zimą.
Ale nadal nie jest to etap kiedy wyrywam kostkę brukową żeby ułożyć z niej piec przed blokiem w którym będę nagrzewał inną kostkę i wnosił do mieszkania żeby się ogrzać. Raczej odpalę turystyczną kuchenkę gazową.
I tutaj znowu jeżeli sąsiadka prosi o naładowanie telefonu bo zobaczyła z piętra wyżej że mam solar to nie pierdziele o barterze za konserwę tylko pomagam. Proszę ewentualnie żeby nie rozpowiadała za dużo.
3. Ogólnopolskie zamieszki spowodowane opóźnieniami w kanonizacji zespołu Bayer Full jako patronów Polski.
Tutaj już zbliżamy się do chwilowej "apokalipsy ". Ale czy na pewno? Nadal płacimy czynsz. Szkoła, praca to trochę szara strefa bo każdego dnia będziemy musieli podjąć decyzję co jest większym ryzykiem - problemy w pracy czy problemy na mieście. Nie jestem na bieżąco jak teraz jest ze szkołami. Za moich czasów wystarczał telefon lub kartka od rodziców i nikt o nic nie pytał.
Znowu jest to problem którego waga rośnie wraz z wielkością miasta w którym mieszkamy. Chociaż może dotyczyć też mieszkańców mniejszych miejscowości na różne sposoby.
Czy to jest pretekst żeby polować na gołębie bo z Biedronki tłum zrabował wszystkie piersi z kurczaka po 10.99 za opakowanie? Chyba jeszcze nie.
Ale pojawia się inne zagadnienia do przemyślenia. Jeżeli mieszkam poza miastem, pracuje w centrum. Po pracy muszę przebić się w nocy (bo jesień/zima) przez miasto to czy nie lepiej... Przenocować w pracy? Znowu bilans zysków i strat. Jak sobie poradzą będę mnie w domu? Jak groźny jest przejazd, może na około będzie bezpiecznie? Jak duże są nadzieje że rano będzie lepiej?
Chciałem unikać tematów broń/obrona ale przy tym chyba warto je poruszyć. Zadam tylko jedno pytanie: jak prokurator waszym zdaniem zareaguje na tłumaczenia typu:
- tak zabrałem ze sobą tamtego dnia karabin do pracy bo balem się zamieszek.
- tak zorganizowałem uzbrojoną straż żeby powstrzymać każdego bandziora który wejdzie na nasze osiedle.
- tak zostawiłem żonie pistolet mimo, że nie ma kwitów.
Nawet jeżeli działamy w granicach prawa i tak czeka nas ładna wycieczka po sądach.
4. Pogorszone długotrwale warunki życia.
Czyli to co się działo pod koniec PRL, ktoś powie że to żaden kryzys.
No śmierć z głodu nikomu nie zagrażała, przestępczość nie szalała ale normalne to nie było.
W krajach Ameryki łacińskiej wygląda to trochę inaczej ze względu właśnie na przestępczość.
Niektóre elementy przygotowań na apokalipsę mają sens jak przestawienie ogródka z kwiatów na ziemniaki i pomidory. Ale wciąż nie jest to ten dzień kiedy zakładam skórzaną kurtkę z jednym rękawem. Raczej kombinuje co mogę zrobić żeby na czarnym rynku kupić papier toaletowy.
Trochę się rozpisałem żeby napisać to co można ująć w jednym zdaniu:
Nie zawsze będzie to wyglądać jak scenariusz mad maxa. Zastanów się jak jesteś gotowy na mniej spektakularne problemy
Drugie zjawisko do którego się odniose to "Amiszyzm" czyli ..
... Jak jesteś preppersem to broń Cię panie Boże żebyś miał cokolwiek nowszego niż Ursus C360 bo to wszystko powstanie działać od razu jak coś łupnie, w ogóle to najlepiej konia weź bo siano rośnie za płotem a ropa nie"
Przyjmijmy hipotetyczny scenariusz że ten tłum czekający na kanonizację Bayer Full się nie doczekał i stwierdził"nie to nie, nie będzie niczego" w ciągu 24h w całej Eurazji wybuchły elektrownie, trafostacje i szwalnie szyjące majteczki w kropeczki. Rządzący powyżej szczebla powiatu uciekli na wyspę Epsteina i zostawili nas samym sobie.
Znowu swego rodzaju disclaimer na początek:
Tak, warto mieć, umieć i znać starszy sprzęt, starsze sposoby i umieć radzić sobie bez technologii.
Tak ten sprzęt może zadziałać wtedy kiedy zepsuje się nowszy.
Tak starszy często jest sprawdzony, nowszy mimo że wykonany solidnie i na lata nie ma za sobą x lat praktyki w użyciu
Ale...
Zacznę od komentarzy pod pewnym artykułem który wyskoczył mi na FB mianowicie o jakiejś ciężarówce z PRL którą to rzekomo można było naprawić młotkiem i dwoma kluczami na poboczu.
(Nie cierpię tego stwierdzenia, miałem prostego Forda z durateciem 1.4. dużo zrobiłem przy nim sam prostymi narzędziami ale w pewnego dnia padł czujnik kąta zapłonu i kupa. Nie pojedzie)
W komentarzach wszyscy podniecali się "ooo tak, kiedyś to było, nie to co teraz komputery i wgl"
Ale wypowiedział się też facet który ma firmę transportową i powiedział że za cholerę nie zmieniłby floty na te Stary bo nie bez powodu kiedyś był zawód kierowca-mechanik. Może i były łatwe w naprawie ale on woli swoją flotę chyba DAFów czy Scanii która może nie da się naprawić młotkiem na poboczu ale się nie psuje. Po paru jest bardziej niezawodna.
Rozumiecie przesłanie?
Dlaczego w Afryce jeżdżą Toyoty hillux a nie polonezy trucki?
Ponadto:
- z wyjątkiem EMP - dlaczego mój sprzęt miałby przestać nagle działać?, mój samochód w garażu nie wie że właśnie złotówka straciła praktycznie wartość lub że powiat obok wylała Odra i czas jechać daleko stąd.
- mówiąc o Afryce - zobaczcie, jeżdżą pickupami, strzelają z kałachów, skoro dociera paliwo i amunicja to czemu miały by nie dotrzeć baterie? W starożytności bursztyn docierał znad Bałtyku do Rzymu bo ładnie wyglądał (czy coś, nie wiem może coś mu przypisywali ale generalnie dało się bez niego żyć)...
- nowe jest delikatne i się psuje. Ok Twój Ursus kiedyś był nowy i też tak mówili. Może nie tyle nowe, co kupujesz tanie badziewie i porównujesz że sprzętem na który ludzie odkładali latami.
- a nawet jak jest, to póki co, póki mogę, póki się nie zepsuje - korzystam. Bo mogę iść nad rzekę że prać, a póki co włączam automat i mam czas który mogę poświęcić na inne prace a będzie ich mnóstwo.
- elektryczność. To nie jest pytanie czy możemy sobie poradzić bez prądu tylko ci zrobić żeby go mieć. To jest zbyt potężne narzędzie żeby je olać. I nie tylko chodzi o komfort. Lodówka. Jedzenie można wekować, insuliny nie. Maszyny i narzędzia - możesz wiele rzeczy zrobić ręczną piłką pilnikami jakimś Świdrem, ale w pewnym momencie będziesz potrzebować włączyć tokarkę żeby dorobić pęknięty wałek do przyczepki bo inaczej czeka cię kilkadziesiąt lub set kursów taczką
- pozwolę sobie na małą dygresję w stronę tematów broni obrona i podanie świetnego przykładu komentarza z domowego survivalu sprzed kilku lat. Pewien komentujący stwierdził jednoznacznie: to tylko i wyłącznie jednostrzałowy karabin z zamkiem czterotaktowym bo tam się nie ma co zepsuć. W odpowiedzi inny użytkownik napisał mu że trochę pozbawia się pewnych możliwości bo karabin samopowtarzalny póki przeładowuje to jest lepszy od tej jedno strzałówki. Jak przestanie przeładowywać to jest z niego przecież jeszcze repetier można przygotowywać ręcznie ma przewagę magazynka. Jak uszkodzimy albo zgubimy wszystkie magazynki to nadal można ładować naboje ręcznie do komory co prawda mniej wygodnie niż w roni która została tak zaprojektowana ale I z jednej i z drugiej i tak nie osiągniemy super szybkiego ognia.
- ja dodałbym jeszcze jedno: wybierając taką broń postawiliśmy się właśnie na gorszej pozycji w rywalizacji z ludźmi którzy mają te półautomaty mają te celowniki kolimatorowe optykę lasery itp. być może szlag im trafi ten sprzęt za rok za miesiąc za dwa. Do tego czasu mają nad nami znaczną przewagę na nasze własne życzenie.
- mój ostatni argument: człowiek który proponuje ci samochód przed 30 lat człowiek który proponuje ci karabin sprzed 100 lat nawet kuszę człowiek który mówi ci że baterie się skończą i nic nie będzie działać. Ten sam człowiek ma kurtkę i buty na Gore-Texie, używa plastikowych butelek bidonów itp.
Wiem co za chwilę przeczytam więc uprzedzam.
Nie zamierzam bronić ludzi którzy zastępują wiedzę wyszkolenie i ogarnięcie się sprzętem.
Nie to jest moim celem. Mam na swoim pistolecie, na karabinku kolimator i powiększalnik. Bez nich strzelam gorzej. Jakbym strzelał tak samo dobrze to by tylko znaczyło że nie umiem ich wykorzystać. Gorzej ale nadal prawidłowo.
Po co w takim razie ich używam? Bo jeżeli dojdzie do sytuacji w której muszę ich użyć to chce mieć przewagę.
Innych rzeczy używam dla wygody. Np kamery cofania. Umiem jeździć bez niej.
Zresztą co jest stare i sprawdzone a co jest nowe i fanaberią to się zmienia. Kiedyś jak wchodziły skrzynie z synchronizatorem to też byli wąsacze którzy twierdzili że teraz to nikt nie będzie umiał jeździć. Potem ich synowie mówili to samo o automatycznych skrzyniach biegów...
przygotowanie na koniec świata to niekoniecznie przygotowanie na wszystko
-
- Posty: 2539
- Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
- Kontakt:
Przykładowych polonezów sporo jeszcze jeździ w Egipcie. Dobry wynik jak na wóz nie produkowany od ponad 20 lat. Przez nie istniejącą niewiele krócej firmę.
Ale do rzeczy.
Trzeba odróżnić środki codziennego zarobku od okazjonalnych "przyda się" w gospodarstwie.
Mając kilka hektarów uprawianych głównie hobbistycznie bo co innego jest głównym źródłem zarobku po co New Holland za pół miliona?
Żeby sąsiadowi oko zbielało? Aż nie usłyszy że mamy problem z spłatą raty kredytu za coś czego nie potrzebowaliśmy.
Wtedy będzie się śmiał.
Prosty C 360 czy nawet mniejszy C 330 to obrobi. Podobnie prosty ciągnik innej marki też.
A i w wielu większych gospodarstwach C 360 nadal trzyma się jako zapas i do lżejszych prac gdzie nie warto odpalać cięższej maszyny.
Podobnie używany w takim gospodarstwie Star 266 czy nawet 660.
Bo te starsze ciężarówki często się wspomina.
Bo nadal produkuje się do nich części zamienne a ceny zakupu są umiarkowane.
Niektórzy dodają niemieckiego Unimoga ale ceny ich części czyli utrzymania na chodzie nie jednego już przerosły. Kiedy stary nadal pracują w gospodarstwach i przy zrywce drewna.
Do takiego okazjonalnego użycia będzie lepszą inwestycją niż ciut droższa ale zajeżdżona na śmierć ciężarówka po firmie transportowej.
Oczywiście można też w ramach "zastaw się a postaw się" kupić np kilkuletniego Forda F 350 na bliźniakach z tyłu.
Za powiedzmy skromne pół miliona pln.
Ale za to mamy prawdziwie "pepperskie" auto którym gdy zajedziemy na zlot achom i ochom nie będzie końca.
Narzędzia trzeba kupować pod swoje realne potrzeby. A nie wmówione przez marketingowców i infuencerów. Bo mrozimy czy wręcz tracimy środki na coś czego potencjału i tak nie wykorzystamy, a do tego jest słabo dostosowane do naszych potrzeb wręcz swoją specyfikacją utrudniając nam życie.
Inny przykład to nie mając ręki do poważniejszego spawania zakup ciężkiego, profesjonalnego półautomatu MIG na 400V kiedy nasze potrzeby to okazjonalne robienie krótkich spoinek w różnych miejscach w obejściu, u znajomych w ramach przysługi itd.
Zamiast lekkiej przenośnej spawareczki na 230V o wiele lepszej w takiej niszy.
Przywoływany Lis tu jest zabawnym przykładem. Najpierw mieszkając w mieście kupił spore auto terenowe. Które po pewnym czasie potępił jako niepraktyczne... i kupił kampera. Który do ganionych przez niego wad terenówki dodaje sporo kolejnych.
Ale pozwala mu zabierać więcej gadżetów na pola biwakowe.
Gość sam tu kiedyś przyznał że zajmuje się ich promowaniem a nie poważnym prepperingiem który gorzej się sprzedaje.
Z bronią nieraz podobnie.
Od jednej strony karabin jednostrzałowy, czy jakiś antyk czy naprawdę ciężki wynalazek do "long range". Gdzie w polskich warunkach dość ciężko w polskich warunkach znaleźć zastosowanie surwiwalowe dla tego drugiego.
A pierwsze to już dawno nie kupowana po cenie złomu nadwyżka która może leżeć jako "zapas zapasu, ważne że strzela".
Nawet karabiny powtarzalne z II wś w uzasadniających taki zakup cenach już się skończyły.
Z drugiej kupowanie reklamowanego sprzętu który ma zrobić z klienta "operatora jednostki specjalnej" zamiast dostosowanego pod swoje realne potrzeby.
I potem często że trzeba się specjalnie ubierać pod posiadaną broń krótką, jak w cywilne ciuchy militarnych firm to potem się z bram w gorszych dzielnicach drą per "Eee, tajniak! A czego tu szukasz!". Strzelba jest za długa i nieporęczna by dało jej się sensownie użyć w obronie domu itd.
Ale że przemysł tackticool sprzedaje cywilom "styl życia" i oferowanie ludziom którzy wiedzą czego chcą akcesoriów jest na drugim miejscu?
Nic nowego.
Trzeba w tym łowić pod swoje potrzeby zamiast dać sobie wmówić że przebieranie się za gromowca na pokazie dla oficjeli sprawi że spłynie na nas część zajebistości takiego operatora.
Zwłaszcza jak przez koszty takich pozorów zaniedbamy trening, co gorsza myśląc że gadżety bez ich weryfikacji dają nam taką przewagę że możemy spocząć na laurach.
Nawet nie myśląc w których miejscach sprzedany obrazek odstaje od naszych realiów.
I tutaj wchodzimy w bardziej ogólny temat gadżetów kontra narzędzi.
Te drugie z reguły przydają się tak w dłuższych jak i krótszych kryzysach.
Gadżety ewentualnie w tych krótszych. Ale lubią kosztować, nawet więcej niż narzędzia.
Promiennik do butli to narzędzie, biokominek na egzotyczne paliwo żelowe gadżet.

Ale do rzeczy.
Trzeba odróżnić środki codziennego zarobku od okazjonalnych "przyda się" w gospodarstwie.
Mając kilka hektarów uprawianych głównie hobbistycznie bo co innego jest głównym źródłem zarobku po co New Holland za pół miliona?
Żeby sąsiadowi oko zbielało? Aż nie usłyszy że mamy problem z spłatą raty kredytu za coś czego nie potrzebowaliśmy.
Wtedy będzie się śmiał.
Prosty C 360 czy nawet mniejszy C 330 to obrobi. Podobnie prosty ciągnik innej marki też.
A i w wielu większych gospodarstwach C 360 nadal trzyma się jako zapas i do lżejszych prac gdzie nie warto odpalać cięższej maszyny.
Podobnie używany w takim gospodarstwie Star 266 czy nawet 660.
Bo te starsze ciężarówki często się wspomina.
Bo nadal produkuje się do nich części zamienne a ceny zakupu są umiarkowane.
Niektórzy dodają niemieckiego Unimoga ale ceny ich części czyli utrzymania na chodzie nie jednego już przerosły. Kiedy stary nadal pracują w gospodarstwach i przy zrywce drewna.
Do takiego okazjonalnego użycia będzie lepszą inwestycją niż ciut droższa ale zajeżdżona na śmierć ciężarówka po firmie transportowej.
Oczywiście można też w ramach "zastaw się a postaw się" kupić np kilkuletniego Forda F 350 na bliźniakach z tyłu.
Za powiedzmy skromne pół miliona pln.
Ale za to mamy prawdziwie "pepperskie" auto którym gdy zajedziemy na zlot achom i ochom nie będzie końca.

Narzędzia trzeba kupować pod swoje realne potrzeby. A nie wmówione przez marketingowców i infuencerów. Bo mrozimy czy wręcz tracimy środki na coś czego potencjału i tak nie wykorzystamy, a do tego jest słabo dostosowane do naszych potrzeb wręcz swoją specyfikacją utrudniając nam życie.
Inny przykład to nie mając ręki do poważniejszego spawania zakup ciężkiego, profesjonalnego półautomatu MIG na 400V kiedy nasze potrzeby to okazjonalne robienie krótkich spoinek w różnych miejscach w obejściu, u znajomych w ramach przysługi itd.
Zamiast lekkiej przenośnej spawareczki na 230V o wiele lepszej w takiej niszy.
Przywoływany Lis tu jest zabawnym przykładem. Najpierw mieszkając w mieście kupił spore auto terenowe. Które po pewnym czasie potępił jako niepraktyczne... i kupił kampera. Który do ganionych przez niego wad terenówki dodaje sporo kolejnych.
Ale pozwala mu zabierać więcej gadżetów na pola biwakowe.
Gość sam tu kiedyś przyznał że zajmuje się ich promowaniem a nie poważnym prepperingiem który gorzej się sprzedaje.
Z bronią nieraz podobnie.
Od jednej strony karabin jednostrzałowy, czy jakiś antyk czy naprawdę ciężki wynalazek do "long range". Gdzie w polskich warunkach dość ciężko w polskich warunkach znaleźć zastosowanie surwiwalowe dla tego drugiego.
A pierwsze to już dawno nie kupowana po cenie złomu nadwyżka która może leżeć jako "zapas zapasu, ważne że strzela".
Nawet karabiny powtarzalne z II wś w uzasadniających taki zakup cenach już się skończyły.
Z drugiej kupowanie reklamowanego sprzętu który ma zrobić z klienta "operatora jednostki specjalnej" zamiast dostosowanego pod swoje realne potrzeby.
I potem często że trzeba się specjalnie ubierać pod posiadaną broń krótką, jak w cywilne ciuchy militarnych firm to potem się z bram w gorszych dzielnicach drą per "Eee, tajniak! A czego tu szukasz!". Strzelba jest za długa i nieporęczna by dało jej się sensownie użyć w obronie domu itd.
Ale że przemysł tackticool sprzedaje cywilom "styl życia" i oferowanie ludziom którzy wiedzą czego chcą akcesoriów jest na drugim miejscu?
Nic nowego.
Trzeba w tym łowić pod swoje potrzeby zamiast dać sobie wmówić że przebieranie się za gromowca na pokazie dla oficjeli sprawi że spłynie na nas część zajebistości takiego operatora.
Zwłaszcza jak przez koszty takich pozorów zaniedbamy trening, co gorsza myśląc że gadżety bez ich weryfikacji dają nam taką przewagę że możemy spocząć na laurach.
Nawet nie myśląc w których miejscach sprzedany obrazek odstaje od naszych realiów.
I tutaj wchodzimy w bardziej ogólny temat gadżetów kontra narzędzi.
Te drugie z reguły przydają się tak w dłuższych jak i krótszych kryzysach.
Gadżety ewentualnie w tych krótszych. Ale lubią kosztować, nawet więcej niż narzędzia.
Promiennik do butli to narzędzie, biokominek na egzotyczne paliwo żelowe gadżet.
- SilesiaSurvival
- Posty: 1561
- Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
- Kontakt:
Cześć
Pozwolisz że będę korzystał z cytatów, oraz moich odpowiedzi.
Co do przytoczonego tutaj Krzysztofa Lisa, oraz jego kanału….. Cóż to jest teoretyk a nie praktyk. A cenie teorie połączoną z praktyką… Co mi z wiedzy kolesia który wymiękł na pierwszym biwaku, oraz męczy go marsz z plecakiem?
Jak sławetny kawał, gdzie Jasiu dostał na zadanie domowe do opisania co to jest „teoria a praktyka”. Poszedł z zapytaniem do Ojca. Ojciec powiedział że ma się spytać Mamy , Siostry i Dziadka. Czy zgodzili by się na zbliżenie płciowe z innym mężczyzną za sumę 1 miliona $? Gdy Jasiu usłyszał że wszyscy poszliby na taki układ. Ojciec skwitował to stwierdzeniem „w teorii mamy 3 miliony $ , w praktyce trzy prostytutki w rodzinie”.
A nie jako czystą wolność.
Co do kwestii rowerka lub motorku 125 cm3 , motor i rower nie pozwalają taniej dojechać do pracy
Tylko przez zakorkowane ulice pozwalają do niej dojechać sprawniej lub szybciej. Jako przykład , dam głupi łańcuch do mojego rowera który oryginał kosztuje 200 zł a lepszy zamiennik 160 zł. W moim samochodzie za 200 zł zrobię wymianę hamulce przód i tyl na oryginalnych podzespołach. Kolejna sprawa , jeżeli będziesz chciał np rowerem dojeżdżać do pracy cały rok, i nie masz do tej pracy 2-3 km tylko np 20 km. Będziesz musiał poczynić jakieś zakupy w akcesoria rowerowe lub odzież na trudne warunki.
nigdy nie budowały od zera.
Gorsze dzielnice polskich miast oferują takie przygody. Nawet na Warszawskiej Pradze Północ w pewnych godzinach , unika się pewnych miejsc. Bo w najlepszym przypadku wrócisz bez portfela. Jak zareaguje prokurator , to zależy od prokuratora
A nasz wymiar NIEsprawiedliwosci słynie z debilnych wyroków. Ja zawsze mówię , lepiej żeby 4 mnie niosło niż 3 sądziło. Co do uzbrojonych straży , w roku 2020 przez Pragę przechodziła fala włamań do samochodów ! Nawet na osiedlu gdzie ja mieszkam , gdzie mieszkała znana aktorka , dziennikarz z TVN , prokurator z sądu rejonowego i były komendant dzielnicowego posterunku policji
włamy były na potęgę! Dopiero zorganizowana akcja doglądania parkingu i posiadania środków obrony ( inicjatywa prokuratura) spowodowała że nasz parking od pewnego czasu omijają włamania. Mimo ciągłego występowania zjawiska na innych parkingach….
-mniejsze obroty handlowe
-biedę
-przestępczość
Ale również
-innowacje
-oszczędność
-możliwości zarobku dotychczas nieznane
Kiedyś próbowałem Anglikowi wytłumaczyć słowo „wykombinować” , niestety społeczeństwo które nigdy nie doznało gospodarki centralnie sterowanej pod względem kombinowania, jest upośledzone. W jego mniemaniu było tylko „ukraść” oraz „wyprodukować”
Nie mógł pojąć że można np z odpadków produkcyjnych coś zrobić
Z smutkiem przyznaje że pokolenie tzw „milenialsów” również z kombinowaniem ma już problem….. taka moja obserwacja.
Co ci z tego że umiesz obsłużyć wszystkie bajery i gadżety ale polegniesz na rozpalaniu ognia , marszu z plecakiem (wybaczcie nie mogłem) czy na prostym biwaku w terenie przygodnym (nie mogłem się powstrzymać?). Maszyny proste maja tą zaletę , nad swymi nowszymi i wydajnymi odpowiednikami że możesz je łatwiej naprawić , mimo tego tego ze często się psują. Jak poznasz dobrze jakomś maszynę to po kilku minutach obserwacji „będziesz wiedzieć co ja boli” i wyprzedzić swoimi działaniami ewentualną awarię
Sławetny Ursus C360 do dziś dzielnie służy na niejednym gospodarstwie jako alternatywa w razie awarii lepszych ciągników
Dlaczego ?
A nie patrzeć tylko na nowości. Sam mam kupę sprzętu z przełomu XX/XXI wieku. Łatwy , trwały oraz żywotny ekwipunek cechuje produkcja z tych lat.
Co do Afryki tam jeździ wszystko , między innymi trochę naszych Starów 200, 244 czy 266 a nawet 660. Dlaczego ? Bo są stosunkowo łatwe do naprawy. Ogólnie temat samochodu to mega i indywidualna sprawa
Bo nawet auto uznawane za niezawodne , w złych rękach będzie nastręczać problemów. A np zawodne auto w wprawnych rękach będzie niezawodne. Jak dbasz tak masz. Prywatnie jestem użytkownikiem Dustera II z początku produkcji (opisane na forum), i jedynym zabiegiem poza czynnościami eksploatacyjnymi to było wgranie nowej mapy silnika. Roczne koszty (oczywiście poza paliwem) to 400-500 zł.
Prostsze samochody sa bardziej żywotne , dwa że tańsze w obsłudze , więcej części zamiennych oraz nawet ja samochód jest niewiele wart na rynku wtórnym. Ale utrzymanie go dobrym stanie technicznym nie zabija finansowo
Wielu ludzi godzi się na to żeby takim autem jeździć, bo wiedza co maja przez naście lat użytkowania
Sam bym jeździł swoim starym Audi A6 , ale gdy strzeliła pół os. A koszt naprawy oscylował w cenie 1400 zł + robocizna. Uznałem że wybrać coś nowego z salonu
Z popularnej marki i modelu.
Takim W123 na oleju z McDonalda można jeździć
Sprawdzone w praktyce. Wlej taki olej do nowego diesla na common rail
Końcówki wtrysków masz do wymiany.
Zdziwienie mojego kolegi co pracował w Geofizyce Kraków było gdy, w miasteczku położonym w dżungli. Widział nowego Mercedesa
Zdziwienie nie wzbudził ow Mercedes, tylko fakt kto ow samochód tutaj obsługuje i naprawia
?
Przykładów motoryzacyjnych można mnożyć , gdzie marki uznane za premium miały jakościowe wtopy….. Mazda 6 , MB Sprinter , Jaguar , czy VW ……
Przykład z życia , w domu rodzinnym mam lodówkę z zamrażarka marki Mińsk , stary łup , obdrapana , pracuje jak czołg ale działa ! Jest w piwnicy, w niej rodzice przechowują rzeczy w zapasie. Jest w domu od kiedy pamietam (mam 36 lat teraz) W tym czasie w kuchni rodziców jest już 3 lub 4 lodówka od chwili wylądowania Mińska w piwnicy
Prąd. Daje luksus i poczucie bezpieczeństwa. Dlatego warto dywersyfikować awaryjne źródła zasilania prądu. Zapas baterii , power banki , jakaś instalacja off grid czy agregat jak najbardziej są warte rozważenia.
Co będzie lżejsze ? Karabin 4 taktowy w 308 win z zapasem 100 sztuk łódkach , czy jakiś samopowtarzalny karabin w 308 z zapasem 100 sztuk w magazynkach
Mówię raz jeszcze rodzaj wybranego przez nas uzbrojenia , będzie dyktował taktykę działania.
to czemu nie. Sam używam kilku rzeczy jeszcze z XIX wieku
I pod katem prawnym jest to aktualnie jedyna legalna bezpozwoleniowa broń.
Co do bajerów na broni
Stara szkoła mówi jasno , wpierw naucz się dobrze strzelać z muszki i szczerbinki. Potem idź w technologie. Bo znam wielu komandosów , którzy super strzelają z kolimatorem lub lunetką , ale jak mu zdejmiesz bajer i powiesz a teraz muszka i szczerbinka……….. nagle oszczędność na tarczach jest spora
Co do broni , każdemu mówię. Zanim zaczniesz modyfikować spluwę. Postrzelaj z niej trochę w konfiguracji fabrycznej, żebyś znał punkt odniesienia
Co do skrzyń automatycznych
Moje zdanie jest takie, w ciężarówce jeszcze ok. W samochodzie osobowym dla mnie rzecz zbędna! Mój brat jest wielkim fanem automatów , dla mnie samochód z automatem jest ospały i nudny.
Jak są gdzieś literówki , przepraszam pisane na tel ukradkiem w pracy
~Bart
Pozwolisz że będę korzystał z cytatów, oraz moich odpowiedzi.
Co do przytoczonego tutaj Krzysztofa Lisa, oraz jego kanału….. Cóż to jest teoretyk a nie praktyk. A cenie teorie połączoną z praktyką… Co mi z wiedzy kolesia który wymiękł na pierwszym biwaku, oraz męczy go marsz z plecakiem?
Jak sławetny kawał, gdzie Jasiu dostał na zadanie domowe do opisania co to jest „teoria a praktyka”. Poszedł z zapytaniem do Ojca. Ojciec powiedział że ma się spytać Mamy , Siostry i Dziadka. Czy zgodzili by się na zbliżenie płciowe z innym mężczyzną za sumę 1 miliona $? Gdy Jasiu usłyszał że wszyscy poszliby na taki układ. Ojciec skwitował to stwierdzeniem „w teorii mamy 3 miliony $ , w praktyce trzy prostytutki w rodzinie”.
Każdy ma własną drogę przygotowań, oczywiście należy być przygotowany na kryzysu dnia codziennego. Ale nie zapominać na grubych GWWW, gdzie naprawdę takie Sarajewo czy Wołyń mogą się powtórzyć. Szczególnie przy tej mieszance obuch kulturowo nachodzców którzy zostało zaaplikowani Polsce i Europie.Bura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37(…)
Na początek dosyć długie wyjaśnienie:
Po pierwsze nie krytykuje tutaj konkretnych osób mimo że raz czy dwa odniose się do tego co zostało napisane tutaj na tym konkretnym forum. Chodzi mi raczej o krytykę pewnych idei które pojawiają się wszędzie. Na każdym forum polskim czy zagranicznym.
Tak zdaje sobie sprawę że może się wydarzyć sytuacja w której łagodniejsze przygotowania na bardziej lokalne kryzysy są bardzo niedaekwatne, żałosne wręcz.
Tak zdaje sobie sprawę że takie wydarzenia mają miejsce, niektóre miały nawet za mojego życia i to w Europie. Oblężenie Sarajewa i Wołyń jako dwa przykłady. Znajdzie się więcej.
Tak. Zdaje sobie sprawę że mój sposób rozwiązania problemu może być dla kogoś niedaekwatny, albo wręcz głupi. Bo warunki każdego z nas są różne.
Nie. Nikogo nie zniechęcam do przygotowań na gruby kryzys, koniec świata.
Chce tym tematem zwrócić uwagę na pewne aspekty które znajdują się jakby w "polu martwym" widzenia przygotowanych.
Humorystyczny wydźwięk niektórych przykładów nie ma nas celu ośmieszenia ich tylko uniknięcia zbędnych dyskusji na tematy światopoglądowe polityczne.
Wracamy do ustawień pierwotnych człowieka. Gdzie człowiek jest wolny , ale nie jest bezpieczny w aktualny pojmowany sposób. Biały europejski człowiek, taki stan rzeczy pojmuje jako śmiercionośne zagrożenieBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37Scenariusz typu apokalipsa zombie, pandemia która wybiła 90% populacji, atomowy Armageddon itp z jednej strony zakładają brak jakiegokolwiek wsparcia ale z drugiej strony brak jakichkolwiek dzisiejszych ograniczeń:
- nie ma prawa do przestrzegania,
- nie potrzeba pieniędzy
- nie musimy stawić się na 7ma do pracy ani odebrać dzieci ze szkoły o 13

Tutaj potrzebujemy chęci żeby prace znaleśćBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37Kilka przykładów "kątów martwych"
1. Straciłem pracę
Zapas jedzenia, opału itp jest spoko bo zaoszczędzę chociaż na tym. Ale dotknęło to mnie, może kilkanaście innych osób. Reszta żyje normalnie. Nikt nie przyjmie ryżu czy baterii jako zapłaty za czynsz. Ścianie drzew w parku na opał jest karalne. Itp itd.
Tutaj potrzebujemy kasy, znajomości i dostępu do informacji żeby jak najszybciej albo znaleźć pracę, albo założyć własną działalność.
Przydaje się ubezpieczenie od utraty pracy i wielu innych rzeczy.
Żeby nie było: rower czy motor 125 kupiony z myślą o ewakuacji przez zakorkowane ulice Wąchocka jest tutaj przydatnym zasobem bo pozwala taniej dojeżdżać do pracy/szukać pracy.


Nigdy nie ma upadku cywilizacji , zawsze następuje jakaś nowa cywilizacja , z nowymi normami czy zachowaniami. Nawet jak walnąłby stary świat, to nowy buduje się na jego zasobach i spuściźnie. Jak Rzymianie oraz inne totalitarne ustrojeBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:372. Wiatrołomy, wichury, podtopienia, inne lokalne katastrofy naturalne.
Tutaj może przydać się więcej sprzętu i zapasów bo trzeba będzie chwilę przetrwać zanim przyjedzie pomoc. Ale cywilizacja wróci i z nią wszędzie jej aspekty. Zarówno pozytywne - pomoc humanitarna, kasa z ubezpieczeń czy zbiórek.
Jak i odpowiedzialność za to co zrobiliśmy. Niekoniecznie prawna.
W tej sytuacji jeżeli sąsiad puka do drzwi i pyta o konserwe to się nią dzielimy. Nie barter. Nie handel. Zwykła sąsiedzka solidarność.
Im bardziej mieszkasz na odludziu tym bardziej przydadzą się przygotowywania na apokalipsę.

Ogólnie w sytuacjach większego kryzysu , ludzie którzy mieszkają w zabudowie jednorodzinnej na obrzeżach miast moim zdaniem są wygrani. Jeżeli maja jakieś małe zaplecze warsztatowe oraz jakieś ślusarskie umiejętności. Praktycznie będą rozchwytywanym osobami , oczywiście związku z posiadaniem zaplecza mogą paść ofiara rozboju lub innej nieprzyjemności.Co nie zmienia faktu że na „starcie kryzysu” są na zdecydowanej lepszej pozycji niż mieszczuch z bloku…..Bura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:372b. Podobne ale trochę inne. Przerwy w dostawach mediów. Mówię tutaj o trwającej minimum dobę sytuacji gdzie nie ma któregoś z mediów lub pojawia się chaotycznie i na chwilę.
Tutaj wieś i stara zabudowa jednorodzinna robi sobie grilla i ma się dobrze. Blokersi i mieszkańcy bloków udających zabudowę jednorodzinną mają tutaj pewien problem. Zwłaszcza zimą.
Ale nadal nie jest to etap kiedy wyrywam kostkę brukową żeby ułożyć z niej piec przed blokiem w którym będę nagrzewał inną kostkę i wnosił do mieszkania żeby się ogrzać. Raczej odpalę turystyczną kuchenkę gazową.
I tutaj znowu jeżeli sąsiadka prosi o naładowanie telefonu bo zobaczyła z piętra wyżej że mam solar to nie pierdziele o barterze za konserwę tylko pomagam. Proszę ewentualnie żeby nie rozpowiadała za dużo.
Ale nie potrzeba kryzysu żeby żyć w takim środowiskuBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:373. Ogólnopolskie zamieszki spowodowane opóźnieniami w kanonizacji zespołu Bayer Full jako patronów Polski.
Tutaj już zbliżamy się do chwilowej "apokalipsy ". Ale czy na pewno? Nadal płacimy czynsz. Szkoła, praca to trochę szara strefa bo każdego dnia będziemy musieli podjąć decyzję co jest większym ryzykiem - problemy w pracy czy problemy na mieście. Nie jestem na bieżąco jak teraz jest ze szkołami. Za moich czasów wystarczał telefon lub kartka od rodziców i nikt o nic nie pytał.
Znowu jest to problem którego waga rośnie wraz z wielkością miasta w którym mieszkamy. Chociaż może dotyczyć też mieszkańców mniejszych miejscowości na różne sposoby.
Czy to jest pretekst żeby polować na gołębie bo z Biedronki tłum zrabował wszystkie piersi z kurczaka po 10.99 za opakowanie? Chyba jeszcze nie.
Ale pojawia się inne zagadnienia do przemyślenia. Jeżeli mieszkam poza miastem, pracuje w centrum. Po pracy muszę przebić się w nocy (bo jesień/zima) przez miasto to czy nie lepiej... Przenocować w pracy? Znowu bilans zysków i strat. Jak sobie poradzą będę mnie w domu? Jak groźny jest przejazd, może na około będzie bezpiecznie? Jak duże są nadzieje że rano będzie lepiej?
Chciałem unikać tematów broń/obrona ale przy tym chyba warto je poruszyć. Zadam tylko jedno pytanie: jak prokurator waszym zdaniem zareaguje na tłumaczenia typu:
- tak zabrałem ze sobą tamtego dnia karabin do pracy bo balem się zamieszek.
- tak zorganizowałem uzbrojoną straż żeby powstrzymać każdego bandziora który wejdzie na nasze osiedle.
- tak zostawiłem żonie pistolet mimo, że nie ma kwitów.
Nawet jeżeli działamy w granicach prawa i tak czeka nas ładna wycieczka po sądach.



Pogorszenie warunków życia , będzie powodowaćBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:374. Pogorszone długotrwale warunki życia.
Czyli to co się działo pod koniec PRL, ktoś powie że to żaden kryzys.
No śmierć z głodu nikomu nie zagrażała, przestępczość nie szalała ale normalne to nie było.
W krajach Ameryki łacińskiej wygląda to trochę inaczej ze względu właśnie na przestępczość.
Niektóre elementy przygotowań na apokalipsę mają sens jak przestawienie ogródka z kwiatów na ziemniaki i pomidory. Ale wciąż nie jest to ten dzień kiedy zakładam skórzaną kurtkę z jednym rękawem. Raczej kombinuje co mogę zrobić żeby na czarnym rynku kupić papier toaletowy.
Trochę się rozpisałem żeby napisać to co można ująć w jednym zdaniu:
Nie zawsze będzie to wyglądać jak scenariusz mad maxa. Zastanów się jak jesteś gotowy na mniej spektakularne problemy.
-mniejsze obroty handlowe
-biedę
-przestępczość
Ale również
-innowacje
-oszczędność
-możliwości zarobku dotychczas nieznane
Kiedyś próbowałem Anglikowi wytłumaczyć słowo „wykombinować” , niestety społeczeństwo które nigdy nie doznało gospodarki centralnie sterowanej pod względem kombinowania, jest upośledzone. W jego mniemaniu było tylko „ukraść” oraz „wyprodukować”


I tak i nie. W survivalu , (jak ja nienawidzę słowo nowoczesny survival….) trzeba łączyć stare z nowym. To znaczy , warto znać techniki pierwotne i np zasady działania maszyn prostych, oraz ich nowoczesnych odpowiednikówBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37Drugie zjawisko do którego się odniose to "Amiszyzm" czyli ..
... Jak jesteś preppersem to broń Cię panie Boże żebyś miał cokolwiek nowszego niż Ursus C360 bo to wszystko powstanie działać od razu jak coś łupnie, w ogóle to najlepiej konia weź bo siano rośnie za płotem a ropa nie"
Przyjmijmy hipotetyczny scenariusz że ten tłum czekający na kanonizację Bayer Full się nie doczekał i stwierdził"nie to nie, nie będzie niczego" w ciągu 24h w całej Eurazji wybuchły elektrownie, trafostacje i szwalnie szyjące majteczki w kropeczki. Rządzący powyżej szczebla powiatu uciekli na wyspę Epsteina i zostawili nas samym sobie.



OT dokładnie. Łączyć stare z nowymBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37Znowu swego rodzaju disclaimer na początek:
Tak, warto mieć, umieć i znać starszy sprzęt, starsze sposoby i umieć radzić sobie bez technologii.
Tak ten sprzęt może zadziałać wtedy kiedy zepsuje się nowszy.
Tak starszy często jest sprawdzony, nowszy mimo że wykonany solidnie i na lata nie ma za sobą x lat praktyki w użyciu

Oprócz łatwości napraw liczy się ergonomiaBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37Ale...
Zacznę od komentarzy pod pewnym artykułem który wyskoczył mi na FB mianowicie o jakiejś ciężarówce z PRL którą to rzekomo można było naprawić młotkiem i dwoma kluczami na poboczu.
(Nie cierpię tego stwierdzenia, miałem prostego Forda z durateciem 1.4. dużo zrobiłem przy nim sam prostymi narzędziami ale w pewnego dnia padł czujnik kąta zapłonu i kupa. Nie pojedzie)
W komentarzach wszyscy podniecali się "ooo tak, kiedyś to było, nie to co teraz komputery i wgl"
Ale wypowiedział się też facet który ma firmę transportową i powiedział że za cholerę nie zmieniłby floty na te Stary bo nie bez powodu kiedyś był zawód kierowca-mechanik. Może i były łatwe w naprawie ale on woli swoją flotę chyba DAFów czy Scanii która może nie da się naprawić młotkiem na poboczu ale się nie psuje. Po paru jest bardziej niezawodna.
Rozumiecie przesłanie?
Dlaczego w Afryce jeżdżą Toyoty hillux a nie polonezy trucki?


Prostsze samochody sa bardziej żywotne , dwa że tańsze w obsłudze , więcej części zamiennych oraz nawet ja samochód jest niewiele wart na rynku wtórnym. Ale utrzymanie go dobrym stanie technicznym nie zabija finansowo



On nie musi wiedzieć , ale na czymś musi jeździć



Baterie dojada , ale coś bardziej zaawansowanego już wątpięBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37- mówiąc o Afryce - zobaczcie, jeżdżą pickupami, strzelają z kałachów, skoro dociera paliwo i amunicja to czemu miały by nie dotrzeć baterie? W starożytności bursztyn docierał znad Bałtyku do Rzymu bo ładnie wyglądał (czy coś, nie wiem może coś mu przypisywali ale generalnie dało się bez niego żyć)...



Tani nie znaczy badziewny , nowy i markowy nie znaczy trwały

Temat AGD domowego


To jest kaganiec cywilizowanego człowiekaBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37- elektryczność. To nie jest pytanie czy możemy sobie poradzić bez prądu tylko ci zrobić żeby go mieć. To jest zbyt potężne narzędzie żeby je olać. I nie tylko chodzi o komfort. Lodówka. Jedzenie można wekować, insuliny nie. Maszyny i narzędzia - możesz wiele rzeczy zrobić ręczną piłką pilnikami jakimś Świdrem, ale w pewnym momencie będziesz potrzebować włączyć tokarkę żeby dorobić pęknięty wałek do przyczepki bo inaczej czeka cię kilkadziesiąt lub set kursów taczką

Jako fan broni powtarzalnej. Jednostrzałowej czy czterotaktowej rozwieje pewne rzeczy. Broń powtarzalna ma ta zaletę nad samopowtarzalną że jest lżejsza , celniejsza i mniej podatna na złą jakość amunicji. Ale ma wadę : nie jest tak szybkostrzelna. Dlatego trzeba wiedzieć o tych rzeczach kierując się zakupami. Bo głupotą jest kupowanie takiego czterotakta żyjąc w wielkim mieście , ale jak żyjemy na głębokiej prowincji z dała od większych skupisk ludzkich. Ow wybór nie jest taki zły. A wybór broni będzie dyktował twoją taktykę walki. Z bronią powtarzalną trzeba dążyć do zachowania dystansu , przy samopowtarzalnej będziesz dążył do skrócenia dystansu i zasypania przeciwnika ogniem.Bura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37- pozwolę sobie na małą dygresję w stronę tematów broni obrona i podanie świetnego przykładu komentarza z domowego survivalu sprzed kilku lat. Pewien komentujący stwierdził jednoznacznie: to tylko i wyłącznie jednostrzałowy karabin z zamkiem czterotaktowym bo tam się nie ma co zepsuć. W odpowiedzi inny użytkownik napisał mu że trochę pozbawia się pewnych możliwości bo karabin samopowtarzalny póki przeładowuje to jest lepszy od tej jedno strzałówki. Jak przestanie przeładowywać to jest z niego przecież jeszcze repetier można przygotowywać ręcznie ma przewagę magazynka. Jak uszkodzimy albo zgubimy wszystkie magazynki to nadal można ładować naboje ręcznie do komory co prawda mniej wygodnie niż w roni która została tak zaprojektowana ale I z jednej i z drugiej i tak nie osiągniemy super szybkiego ognia.
Dobry czterotakt z optyką może spokojnie robić robotę , rażąc przeciwnika celnym ogniemBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37- ja dodałbym jeszcze jedno: wybierając taką broń postawiliśmy się właśnie na gorszej pozycji w rywalizacji z ludźmi którzy mają te półautomaty mają te celowniki kolimatorowe optykę lasery itp. być może szlag im trafi ten sprzęt za rok za miesiąc za dwa. Do tego czasu mają nad nami znaczną przewagę na nasze własne życzenie.


Jeżeli są to konstrukcje sprawdzone , proste i trwałeBura3 pisze: ↑wt 02 lip 2024, 10:37- mój ostatni argument: człowiek który proponuje ci samochód przed 30 lat człowiek który proponuje ci karabin sprzed 100 lat nawet kuszę człowiek który mówi ci że baterie się skończą i nic nie będzie działać. Ten sam człowiek ma kurtkę i buty na Gore-Texie, używa plastikowych butelek bidonów itp.
Wiem co za chwilę przeczytam więc uprzedzam.
Nie zamierzam bronić ludzi którzy zastępują wiedzę wyszkolenie i ogarnięcie się sprzętem.
Nie to jest moim celem. Mam na swoim pistolecie, na karabinku kolimator i powiększalnik. Bez nich strzelam gorzej. Jakbym strzelał tak samo dobrze to by tylko znaczyło że nie umiem ich wykorzystać. Gorzej ale nadal prawidłowo.
Po co w takim razie ich używam? Bo jeżeli dojdzie do sytuacji w której muszę ich użyć to chce mieć przewagę.
Innych rzeczy używam dla wygody. Np kamery cofania. Umiem jeździć bez niej.
Zresztą co jest stare i sprawdzone a co jest nowe i fanaberią to się zmienia. Kiedyś jak wchodziły skrzynie z synchronizatorem to też byli wąsacze którzy twierdzili że teraz to nikt nie będzie umiał jeździć. Potem ich synowie mówili to samo o automatycznych skrzyniach biegów...


Co do bajerów na broni


Co do broni , każdemu mówię. Zanim zaczniesz modyfikować spluwę. Postrzelaj z niej trochę w konfiguracji fabrycznej, żebyś znał punkt odniesienia

Co do skrzyń automatycznych

Jak są gdzieś literówki , przepraszam pisane na tel ukradkiem w pracy

~Bart
„psy szczekają, forum działa dalej”
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
-
- Posty: 74
- Rejestracja: sob 09 gru 2023, 09:58
@silesiasurvival
Ale w pierwszej części nie chodzi mi oto żeby nie szykować się na większy syf. Tylko że nie wszystko co szykujemy na większy syf jest możliwe do zaaplikowania w mniejszych kłopotach. Jak piszesz awarie ciepłowni nie ma ogrzewania w mieszkaniu to jeszcze nie jest powód żebym rąbał na opał meble z niesprzadenego mieszkania obok. W przypadku oblężenia Sarajewa było trochę inaczej.
Ten powrót do ustawień fabrycznych, ta wolność może nie nadejść. Prosty przykład - golenie w czasach kryzysu. Poza tym forum(i temat o goleniu jest to chlubnym wyjątkiem) nie trzeba czekać dłużej niż pięć postów żeby odezwał się ktoś i zaczął:
" Co wy tu pitu pitu o jakimś goleniu jak będzie kryzys to nie będę się w ogóle golił i jeszcze będę się sądzą smarował żeby ktoś nie myślał że sobie radzę i warto mnie okraść"
Może i tak kiedyś być, ale może być tak, że starcisz pracę i może będzie trzeba z właściwą prezencją pochodzić po rozmowach o pracę?
Co do tego karabinu:
O to właśnie chodzi że facet walnął - dla preppersa to tylko jednostrzałowy czterotakt.
I już. Nieważne gdzie mieszkasz bo przecież i tak jako preppers będziesz samotnie przemierzać ruiny Szczecina w poszukiwaniu puszek paprykarzu...
Jakby te wszystkie AK, Glocki, AR i beretty wiedziały że w nocy padł system walutowy i przestały działać. A naboje które kupiłeś tydzień temu w sklepie postarzały się o 100 lat i mają problem ze zbiciem spłonki.
Twój Mosin również!! Przecież ma magazynek!
Co do docierania rzeczy w różne zakątki świata widziałem gdzieś startup który chciał zrobić pakiety do leczenia dzieci z biegunki mieszczące się w wolne miejsce w skrzynce coca coli tam kolo szyjek.
Cola dociera, to się opłaca ale za dostarczenie leków trzeba płacić jak za zboże...
Ale w pierwszej części nie chodzi mi oto żeby nie szykować się na większy syf. Tylko że nie wszystko co szykujemy na większy syf jest możliwe do zaaplikowania w mniejszych kłopotach. Jak piszesz awarie ciepłowni nie ma ogrzewania w mieszkaniu to jeszcze nie jest powód żebym rąbał na opał meble z niesprzadenego mieszkania obok. W przypadku oblężenia Sarajewa było trochę inaczej.
Ten powrót do ustawień fabrycznych, ta wolność może nie nadejść. Prosty przykład - golenie w czasach kryzysu. Poza tym forum(i temat o goleniu jest to chlubnym wyjątkiem) nie trzeba czekać dłużej niż pięć postów żeby odezwał się ktoś i zaczął:
" Co wy tu pitu pitu o jakimś goleniu jak będzie kryzys to nie będę się w ogóle golił i jeszcze będę się sądzą smarował żeby ktoś nie myślał że sobie radzę i warto mnie okraść"
Może i tak kiedyś być, ale może być tak, że starcisz pracę i może będzie trzeba z właściwą prezencją pochodzić po rozmowach o pracę?
Co do tego karabinu:
O to właśnie chodzi że facet walnął - dla preppersa to tylko jednostrzałowy czterotakt.
I już. Nieważne gdzie mieszkasz bo przecież i tak jako preppers będziesz samotnie przemierzać ruiny Szczecina w poszukiwaniu puszek paprykarzu...
Jakby te wszystkie AK, Glocki, AR i beretty wiedziały że w nocy padł system walutowy i przestały działać. A naboje które kupiłeś tydzień temu w sklepie postarzały się o 100 lat i mają problem ze zbiciem spłonki.
Twój Mosin również!! Przecież ma magazynek!
Co do docierania rzeczy w różne zakątki świata widziałem gdzieś startup który chciał zrobić pakiety do leczenia dzieci z biegunki mieszczące się w wolne miejsce w skrzynce coca coli tam kolo szyjek.
Cola dociera, to się opłaca ale za dostarczenie leków trzeba płacić jak za zboże...
- SilesiaSurvival
- Posty: 1561
- Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
- Kontakt:
Cześć!
Czy chyba nie? Dla ciebie to może nie być powodem do rąbania mebli z mieszkania które się nie sprzedało. Dla innych już tak. Co do takich sytuacji o ile mazowieckie lasy były zasobne w spady 5-6 lat temu , tak teraz tych spadów jest coraz mniej. Dlaczego niby No karabin , który kupiłem na totalny armagedon , przy mniejszych rozruchach okaże się bezużyteczny? Oczywiście jeżeli chodzi o drabinę przygotowań powinnismy ja pokonywać z dołu na górę, a nie z góry na dół. W każdym razie moje zdanie jest następujące „może ale nie musi”
Trzeba się dostosować do potrzeby. Tyle i aż tyle. Mogę chodzić jak bej, jak będę musiał będę chodził. Będę musiał być schludnym białym kołnierzykiem , będę
Biały człowiek już boi się takiego „przywrócenia do ustawień fabrycznych”. Bo niestety mentalnie jest już zniewolony.
Pozdrawiam
~Bart
PS : masz PW ode mnie na skrzynce odbiorczej.
Ale chyba większe kryzysy wychodzą z mniejszych ?Bura3 pisze: ↑śr 03 lip 2024, 10:31
@silesiasurvival
Ale w pierwszej części nie chodzi mi oto żeby nie szykować się na większy syf. Tylko że nie wszystko co szykujemy na większy syf jest możliwe do zaaplikowania w mniejszych kłopotach. Jak piszesz awarie ciepłowni nie ma ogrzewania w mieszkaniu to jeszcze nie jest powód żebym rąbał na opał meble z niesprzadenego mieszkania obok. W przypadku oblężenia Sarajewa było trochę inaczej.

Życie to sztuka kamuflażuBura3 pisze: ↑śr 03 lip 2024, 10:31Ten powrót do ustawień fabrycznych, ta wolność może nie nadejść. Prosty przykład - golenie w czasach kryzysu. Poza tym forum(i temat o goleniu jest to chlubnym wyjątkiem) nie trzeba czekać dłużej niż pięć postów żeby odezwał się ktoś i zaczął:
" Co wy tu pitu pitu o jakimś goleniu jak będzie kryzys to nie będę się w ogóle golił i jeszcze będę się sądzą smarował żeby ktoś nie myślał że sobie radzę i warto mnie okraść"
Może i tak kiedyś być, ale może być tak, że starcisz pracę i może będzie trzeba z właściwą prezencją pochodzić po rozmowach o pracę?


Mój Mosin kupiony w cenie złomu (nie dziwie się tej cenie) strzela wystarczająco jak na karabin w cenie złomu. Co do magazynka Mosina , podajnik to idealne kleszcze do wyciągania menażki WP / BW za pałąk z ogniska!Bura3 pisze: ↑śr 03 lip 2024, 10:31Co do tego karabinu:
O to właśnie chodzi że facet walnął - dla preppersa to tylko jednostrzałowy czterotakt.
I już. Nieważne gdzie mieszkasz bo przecież i tak jako preppers będziesz samotnie przemierzać ruiny Szczecina w poszukiwaniu puszek paprykarzu...
Jakby te wszystkie AK, Glocki, AR i beretty wiedziały że w nocy padł system walutowy i przestały działać. A naboje które kupiłeś tydzień temu w sklepie postarzały się o 100 lat i mają problem ze zbiciem spłonki.
Twój Mosin również!! Przecież ma magazynek!
Dochodzi to na co jest zbyt i zapotrzebowanie , lub jest luksusem.Bura3 pisze: ↑śr 03 lip 2024, 10:31Co do docierania rzeczy w różne zakątki świata widziałem gdzieś startup który chciał zrobić pakiety do leczenia dzieci z biegunki mieszczące się w wolne miejsce w skrzynce coca coli tam kolo szyjek.
Cola dociera, to się opłaca ale za dostarczenie leków trzeba płacić jak za zboże...
Pozdrawiam
~Bart
PS : masz PW ode mnie na skrzynce odbiorczej.
„psy szczekają, forum działa dalej”
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
-
- Posty: 74
- Rejestracja: sob 09 gru 2023, 09:58
Widzisz o to mi właśnie chodzi że przygotowania na koniec świata shit Apokalipse itp. to są przygotowania na ten właśnie powrót do ustawień fabrycznych.
A dużo większe szanse są być może znacznie mniej groźny ale bardziej prawdopodobny mały kryzys bez resetu.
Jak tam zauważyłeś: Od dołu do góry.
Wracając jeszcze do tego nieszczęsnego jednostrzałowego czterotaktu.
Podajesz jakieś zalety. Spoko zgadzam się z nimi szanuję to.
Na co chcę zwrócić uwagę to to że facet nie podawał tych zalet. Dla niego istniało tylko i wyłącznie bóstwo pod tytułem niezawodność.
A w sumie i to niekoniecznie bo podam bardzo niezawodną opcję AKM.
Myślę że tutaj liczyła się może jakaś taka nie wiem stylówa? estetyka? Schemat myślowy? Krótki obieg elektronów pod tytułem jak na shit to musi być staroć bo wszystko inne się sypie.
Nie komentuję tutaj wyboru tych konkretnych narzędzi do survivalu. Być może są najlepsze. Krytykuje tutaj fakt że ludzie po prostu popadają w pewnien schemat myślowy nie rozpatrując innych opcji. Dogmaty to są w kościele w kwestiach teologicznych.
A dużo większe szanse są być może znacznie mniej groźny ale bardziej prawdopodobny mały kryzys bez resetu.
Jak tam zauważyłeś: Od dołu do góry.
Wracając jeszcze do tego nieszczęsnego jednostrzałowego czterotaktu.
Podajesz jakieś zalety. Spoko zgadzam się z nimi szanuję to.
Na co chcę zwrócić uwagę to to że facet nie podawał tych zalet. Dla niego istniało tylko i wyłącznie bóstwo pod tytułem niezawodność.
A w sumie i to niekoniecznie bo podam bardzo niezawodną opcję AKM.
Myślę że tutaj liczyła się może jakaś taka nie wiem stylówa? estetyka? Schemat myślowy? Krótki obieg elektronów pod tytułem jak na shit to musi być staroć bo wszystko inne się sypie.
Nie komentuję tutaj wyboru tych konkretnych narzędzi do survivalu. Być może są najlepsze. Krytykuje tutaj fakt że ludzie po prostu popadają w pewnien schemat myślowy nie rozpatrując innych opcji. Dogmaty to są w kościele w kwestiach teologicznych.
- SilesiaSurvival
- Posty: 1561
- Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
- Kontakt:
Cześć
Jak nie podawał żądnych zalet …. Widać na broni nie znal się. Łamany karabin jednostrzałowy jest bardzo niezawodny, oraz bardzo łatwo przenosi się go pod długim ubraniem. Rozkładasz baskile z kolba i lufę, na osobne zespoły. Pętelki z sznurka, i możesz taki zestaw przenosić nie rzucając się w oczy. Ale broń taka nie jest szybkostrzelna…..
Lubię i szanuje AKM
jeszcze naleciałości z służby. Być może zrobię kiedyś sobie takie trio od 5.45 , 5.56 po 7.62 w tej platformie
Być może chodziło o styl i manifestacje indywidualności, z użytkowaniem łamańca lub jednostrzałowego czterotakta. Miejsce zamieszkania , przewidywane zagrożenia będą definiowały co mamy mieć
a nie upodobania. Bo kocham 4 takty , 2 takty czy łamańce. Ale w prawie dwumilionowym mieście lepiej sprawdzi się AK / AR
Jak już wspomnianymi taktycznymi cywilnymi ubraniami dla f-uszy. Gdzie widać f-usza często już z kilometra
Mimo braku naszywek identyfikujących służbę.
~Bart
Bura3 pisze: ↑śr 03 lip 2024, 14:10(…)
Wracając jeszcze do tego nieszczęsnego jednostrzałowego czterotaktu.
Podajesz jakieś zalety. Spoko zgadzam się z nimi szanuję to.
Na co chcę zwrócić uwagę to to że facet nie podawał tych zalet. Dla niego istniało tylko i wyłącznie bóstwo pod tytułem niezawodność.
A w sumie i to niekoniecznie bo podam bardzo niezawodną opcję AKM.
Myślę że tutaj liczyła się może jakaś taka nie wiem stylówa? estetyka? Schemat myślowy? Krótki obieg elektronów pod tytułem jak na shit to musi być staroć bo wszystko inne się sypie.
Jak nie podawał żądnych zalet …. Widać na broni nie znal się. Łamany karabin jednostrzałowy jest bardzo niezawodny, oraz bardzo łatwo przenosi się go pod długim ubraniem. Rozkładasz baskile z kolba i lufę, na osobne zespoły. Pętelki z sznurka, i możesz taki zestaw przenosić nie rzucając się w oczy. Ale broń taka nie jest szybkostrzelna…..
Lubię i szanuje AKM




Modę , ideologie styl


~Bart
„psy szczekają, forum działa dalej”
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
-
- Posty: 2539
- Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
- Kontakt:
Z tym wyborem, będzie dyktował chęć danej taktyki walki.SilesiaSurvival pisze: ↑śr 03 lip 2024, 09:50
...
Jako fan broni powtarzalnej. Jednostrzałowej czy czterotaktowej rozwieje pewne rzeczy. Broń powtarzalna ma ta zaletę nad samopowtarzalną że jest lżejsza , celniejsza i mniej podatna na złą jakość amunicji. Ale ma wadę : nie jest tak szybkostrzelna. Dlatego trzeba wiedzieć o tych rzeczach kierując się zakupami. Bo głupotą jest kupowanie takiego czterotakta żyjąc w wielkim mieście , ale jak żyjemy na głębokiej prowincji z dała od większych skupisk ludzkich. Ow wybór nie jest taki zły.
A wybór broni będzie dyktował twoją taktykę walki.
Z bronią powtarzalną trzeba dążyć do zachowania dystansu , przy samopowtarzalnej będziesz dążył do skrócenia dystansu i zasypania przeciwnika ogniem.
...
Co do bajerów na broniStara szkoła mówi jasno , wpierw naucz się dobrze strzelać z muszki i szczerbinki. Potem idź w technologie. Bo znam wielu komandosów , którzy super strzelają z kolimatorem lub lunetką , ale jak mu zdejmiesz bajer i powiesz a teraz muszka i szczerbinka……….. nagle oszczędność na tarczach jest spora
![]()
Co do broni , każdemu mówię. Zanim zaczniesz modyfikować spluwę. Postrzelaj z niej trochę w konfiguracji fabrycznej, żebyś znał punkt odniesienia![]()
A warunki mogą być różne, dyktowane czynnikami losowymi o różnym prawdopodobieństwie wystąpienia. Innego sprzętu też to dotyczy choć broń jest dobrą ilustracją.
Odcinając styl, chęć manifestacji indywidualności czy przynależności do subkultury, osobiste preferencje wyniesione np z służby?
Na zimno?
Wydaje się że najprzydatniejszy dla "pampersa" jest mały pistolet lub rewolwer.
Ani służbowa kobyła z wielkopojemnym magazynkiem ani wielki rewolwer magnum z długą lufą.
Tylko coś w rodzaju S&W Model 36 z pięcionabojowym bębnem .38 SPC, Glocka 43 z jednorzędowym magazynkiem na 9x19, P-83, nawet stare P-64 czy Walther/Manurhin PPK.
Coś co noszone w dobrej kaburze w ogóle nie zwraca uwagi również u kogoś nie będącego postury XXL, nawet fachowe oko nie wypatrzy broni pod ubraniem i można ją znaleźć dopiero przy ewentualnym przeszukaniu.
Za to przy regularnym treningu może się znaleźć w ręku użytkownika błyskawicznie niczym as w ręku wytrawnego szulera.
Klata, łeb, i agresor który myślał że prawie "dwudziestoosobowy" magazynek czy koło 1500 Julków na wylocie lufy dają mu monstrualną przewagę zawsze i wszędzie nawet nie wie co go wyprawiło na tamten świat.
Niepozorny, przestraszony ludek nie chce sprawiać kłopotów.
Mgnienie oka, bez litości strzela do niespodziewających się już oporu napastników.
Sprzęt paradoksalnie typowo dla cywila na naprawdę gorsze czasy.
Jeszcze takie nie są, i chciałem trochę więcej "łuup" na wypadek dużych, zajadłych problemów.
A sam przy swoim wzroście i wymiarach sporo żelaza mogę ukryć, o ile tylko rękojeść zbyt nie sterczy.
Z drugiej strony jak przyciśnie, zawsze mogę w Alfie uciąć pół lufy i wywalić okładki rękojeści owijając metal taśmą do rakiet tenisowych.

Tylko się zapoznać z nową charakterystyką broni.

Dalej? Niespodziewane zagrożenia dla cywila są głównie z bliska.
Jak nie raz pisałem, strzelba.
Pompka kaliber 12 z lufą 46 cm kolbą i wymienną rękojeścią pistoletową. (Albo naprawdę dobrą składaną kolbą).
Broń często wybierana przez szperaczy zwiadowców wojsk alianckich w Wietnamie.
Choć przeciwnik często mógł mieć PPSz, PPS, SKS, AK czy zdobyczne M2 Carbine lub M16.
Bo po prostu przy nagłym napotkaniu przeciwnika w niewielkiej odległości dawała przewagę.
Dobre naboje z loftkami mogą lokować większość ładunku w sylwetce nawet z 45 metrów, i z 100 czy więcej nikt wkoło kogo świszczą loftki śmiać się nie będzie.
Tylko panicznie szukać osłony zanim oberwie.
Dalsze zagrożenie?
Nasz błąd bo może dało się je ominąć zamiast ryzykować życie pod ostrzałem.
Prędzej pomoże szczęście, świeca dymna i umiejętne czołganie przez pełzanie jak próba odpowiedzi celowanym ogniem.
Z bajerów muszka trytowa, latarka pod lufą.
I przede wszystkim tak jak przy broni krótkiej trening, trening, trening, trening, jeszcze trochę treningu i znów trening.
Skeet, krąg myśliwski, proste tory praktyczne, strzelanie brenekami do sylwetek nawet z 100 i 150 metrów.
Aż to uniwersalne narzędzie obronno-myśliwskie stanie się przedłużeniem rąk.
Którym można razić ruchomy cel w ułamku sekundy, zalać kilka gradem ołowiu itd.
Do tego karabinek 22 LR z skróconą lufą tłumikiem i składaną kolbą.
Ewentualną budżetową noktowizją. Jako sprzęt do "zadań specjalnych".
Remington M58 Bulldog z paroma wymiennymi bębnami jako zapas i broń do zostawiania domownikom.
I mamy zestaw "archetypicznego" pampersa w polskich warunkach.
Którego się ściśle nie trzymamy bo właśnie preferencje.
Nawyk do AK czy łamanych strzelb itd.
Gdzie też w pewnych bardziej ścisłych okolicznościach mogą jednak być przewagi nad "zestawem archetypicznym". Trzeba być świadomym potencjalnych wad i zalet, jak minimalizować pierwsze i uwypuklać drugie.
Tak jak nie wszyscy mamy popularne, niepozorne ale przy tym wszechstronne auta.
Tanie w utrzymaniu i proste w naprawach. Nie wszyscy mieszkamy (Jeszcze

A jako pewne podsumowanie, że to wszystko i tak jest wtórne wobec nastawienia psychicznego, posiadanych umiejętności i zdrowia. Zdrowego rozsądku pozwalającego unikać przesadnej wiary tak w sprzęt jak i swoje umiejętności czy szczęście.