Długo się zastanawiałem, otwierać gębę, czy nie? Nie wytrzymałem, jak widać. Ulewa mi się już tym praniem mózgu, lejącym się z "gadających głów", ekranów i głośników.
Dodam jeszcze, jestem dyletantem w tej dziedzinie i nie posiadam tytułu naukowego do podparcia mojego wpisu. Jedynie własny umysł i wskrzeszenie wiedzy z czasów, gdy sam się interesowałem geologią i skamielinami.
Wróćmy jednak do pytania tytułowego. Czy planeta płonie? I tak i nie.
Nie płonie tak, jak nam to przestawiają, lub raczej, nie płonie z tego powodu, jaki nam przedstawiają.
Prehistorię znamy z badań naukowców. Archeologów, paleontologów, geologów, wulkanologów a także klimatologów. Pewnie jeszcze kilku -logów, ale na potrzeby tego wpisu, jest nam to zbędne. Prehistoria jest w zasadzie dobrze zbadana, na ile pozwalają na to umiejętności, wiedza i sprzęt. Wiemy z niej, że czasach gdy gady, zwane dinozaurami, stąpały po ziemi, klimat był znacznie cieplejszy niż jest obecnie. Mam nadzieję, że wiemy. Jeśli nie, podrzucam grafikę, która świetnie obrazuje zjawisko. Całość artykułu, do którego zachęcam aby przeczytać, znajdziecie w tym linku zewnętrznym.
Można dostrzec, kiedy tworzą się lądolody, które obecnie racza się roztapiać. Roztapiają się między innymi na Grenlandii, która to swą nazwę zyskała jako zielona wyspa, za czasów wypraw wikingów. Bo była zieloną wyspą. Obecnie jedynie 15% jej terenów stanowi zieleń. Czy mam pewność? Stuprocentowej nie, jednak czemu jest także Islandia, która obecnie nie jest lodową wyspą? Też nie wiem z całą pewnością. A może źle przetłumaczono stare języki? Historycznie Grenlandia to Gruntland, czyli po prostu ziemia, grunt, a z Grunt zrobiono Gren? Tak czy owak, jeśli wrócimy do wykresu (i prehistorii), widzimy, że w zamierzchłych czasach klimat był zdecydowanie inny. Co na to wpływało? Wtedy na pewno nie pierdzenie krów metanem i zmiany spowodowane przez człowieka. Może dinozaury, jako wielgachne bestie tak pierdziały że się ocieplało? E, nie, najpierw musiały powstać, aby zacząć gromko strzelać z odbytów swych tym paskudnym gazem. A aby powstać, musiały mieć cieplutko. Cieplej niż obecnie. No więc skąd zmiany klimatyczne?Cytuję za https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/k ... dolodu-388
Rysunek 1. Oszacowania zmian średniej temperatury powierzchni Ziemi w ostatnich 65 mln lat względem okresu bazowego 1961–1990 (średnia temp. Ziemi ok. 14°C). Niebieskie linie oznaczają epizody zlodowaceń, pola jasnoniebieskie pokazują częściowe zlodowacenie, pola ciemnoniebieskie trwałe. Zaznaczone są kluczowe zdarzenia omówione w tekście. Grafika własna, źródła danych.
Przypominam sobie, że jest coś takiego jak minimum i maksimum słoneczne. To cykle życia naszej gwiazdy, które charakteryzują się obniżoną działalnością i niemal zerową ilością plam słonecznych, oraz wzmożoną aktywnością naszej gwiazdy i ogromną ilością plam. Im więcej plam, tym więcej pochodni słonecznych odrywa się od Słońca i przemierza kosmos. Także docierając do powierzchni planet naszego układu. Także na Ziemię.
Historia opisuje dwa okresy, w których minimum słoneczne było naprawdę spektakularne. Minimum Maundera z lat 1645-1717 oraz minimum Daltona z okresu 1790-1830. Były to kresy tak zwanych małych epok lodowcowych. Czy to były czasy gdy ludzkość tworzyła freony lub inne szkodliwe gazy? A może rozbijała się samochodami spalinowymi?
Czasy obecne. Planeta płonie, krzyczą ludki różnej maści. Opłaceni influencerzy publikują jakieś debile treści, starając się udowodnić że mają rację. a tymczasem w tym roku już któryś raz słyszymy o zorzach polarnych, widywanych nad Polską. A skąd te zorze? Aaaaa z maksimum słonecznego, bu pochodnie słoneczne sie odrywają i lecą w kosmos... A to nie dlatego jest tak ciepło? Nie, nie to kłamstwa, to zmiany klimatyczne, wprowadzone przez człowieka i trzeba się kleić do asfaltu. Acha... Czytałem jakiś pseudo artykuł, jakiegoś pana, w jakiejś gazecie (nie pamiętam serio gdzie), że Ostatnie Pokolenie robi błąd, że utrudnia życie Warszawiakom, bo powinni blokować sklepy z e papierosami, bo do ich wyrobu używa się metali ziem rzadkich i pozwala na funkcjonowanie kopalń dzieci w Afryce. Do wyrobu "Ekologicznych" aut elektrycznych i paneli fotowoltaicznych, których jest w cholerę więcej od papierosów elektronicznych, także. Ale tego ni wolno bojkotować, to jest eko. Sreko.
Ekologia promowana w mediach, to ściek, zatruwający umysły młodym i nie tylko młodym. To lansowanie chorego stylu życia. Jak lansowanie chorego korka na butelce, którego nikt nie gubił i jedynie zwykle oddawał na zbiórkę na jakiś wózek dla dzieci z niepełnosprawnością. Teraz uklejony do flaszki a system kaucyjny i tak nie przewiduje zdawania butelki z korkiem. Ale ileś miliardów euro na to poszło, ileś czasu te jełopy w EU zmarnowały. Ileś polskich firm zainwestowało w nowe maszyny, lecz większość, sprowadza gotowe nakrętki nie urywalne od Bauera z Niemiec. Taki interes, a nie ekologia.
A gdzie w tym trajkotaniu o klimacie mowa o aktywności wulkanicznej? Gdzie mowa o wpływach prądów oceanicznych? Gdzie jest mowa rozwaleniu stanu aktywności wiatrów poprzez farmy wiatrowe na morzach? Nie ma. Nie dlatego, że zmyślam. To się nie opłaca. Nie opłaca się ludzi uczyć, żeby światło gasili i zakręcali kran. Albo aby częściej korzystali z rowerów lub spaceru. Albo aby zrobili budki dla ptaków, domki dla jeży, hodowali zróżnicowany drób, obsadzali miedze drzewami. I tak dalej... Aby pomóc tej przyrodzie, aby poznawać ekosystem i jego złożoność. Zapraszać jeże do ogrodów, aby wyżerały ślimaki czy myszy. Zapraszać jaskółki aby wyżerały komary. Nie, lepiej przytwierdzić korek do butelki i pchać na siłę panele PV, które są tworzone z metali wydobywanych przez dzieci w skrajnie nieludzkich warunkach.
Czy planeta płonie? Tak. W Idniach, gdzie pokłady węgla palą się pod ziemią a biedni ludzie parzą sobie dłonie, stopy, twarze i płuca, gdy chodzą zbierać węgiel na dziko, aby zarobić na własne utrzymanie. Tam planeta dosłownie płonie. Ale co nas to... my jesteśmy eko, bo mamy eko polityków i uśmiechniętych.
A czy ludzie nie zatruwają planety? Zatruwamy. Ktoś śmiecie do lasu wywali, ktoś wyleje ropę do rowu. Czemu to robi? Może i cham i ciul ostatni, ale... Czemu tylko 4 opony mogę oddać rocznie do PSZOKa? A jak wymieniam dwa komplety na raz? A jak od motocykla też wymieniam? Muszę je gdzieś zmagazynować i czekać na drugi rok... A czemu na gabarytach nie zabierają starych okien i drzwi? Sam muszę kombinować przyczepkę, auto z hakiem i bujać się, jeszcze dopasowawszy do godzin pracy PSZOKu, czyli muszę brać wolne w pracy zwykle. A to ciul do rowu... System jest tak skonstruowany, że ludzie nie widzą sensu. Za swoje życie są karani durnymi przepisami. Więc nic się nie zmieni w tej kwestii. A zeroemisyjność jest utopią jak perpetumobile. Z działania czegokolwiek, zawsze powstaje odpad. CO2, stolec, dym, para wodna, mocznik, mocznik z hormonami po tabsach antykoncepcyjnych, związki siarki... Co pan zrobisz, jak nic pan nie zrobisz. Nie da się być tak zielonym, jak nam wmawiają. A przede wszystkim, czy ja jako konsument mam wpływ na to ile plastiku jest w sklepach? Nie mam. Planeta płonie! Płonie przez chciwość koncernów, big pharmy, korporacji, które wykorzystują niewolniczą pracę dzieci w Afryce, w Chinach, w Indiach. Które zlewają swoje ścieki do rzek, mórz i oceanów. Tam płonie planeta, nie ma podwórku szarego Kowalskiego.