W latach 80-90 wisiały takie "nogi krowie" (od kopytka po sam zad) w każdej wiejskiej chacie jaka znałam.. W sieni..SilesiaSurvival pisze: ↑czw 09 maja 2024, 20:16Cześć
Witaj „nieznajoma”Witamy w naszej fajnej części internetu.
Mongolscy wojownicy w podobny sposób konserwowali mięso.Nieznajoma pisze: ↑wt 07 maja 2024, 15:24
Tak, to prawda... sól to była podstawa! Moja prababcia mówiła, że w soli zawsze było wszystko zakonserowane, głównie mięso... lodówek nie było, więc ludzie wypracowali sobie ciekawe sposoby. Opowiadała nam kiedyś, że jak koń pracował w polu, miał na grzbiecie, pod szmatami, płaty mięsa świeżo zabitej krowy czy świni, "otulonego" w soli. I tak orał z tym mięsem cały dzień...Wieczorem mięsko było "zbite" i gotowe do przechowania na strychu
Nawet pamiętam z dzieciństwa, jak na strychu u babci wisiały kawałki mięsa i kiełbasa...kapał tłuszcz... dziwnie pachniało.... było to słone jak cholera, ale bardzo smakowite!![]()
Prawdą też jest, że jak się składowało siano, to się go sypało solą... znam ludzi co mają konie czy krowy, którzy robią to do dnia dzisiejszego... i nie chodzi tylko o aspekt smakowy czy przeciwogniowy, ale też to, że siano było dłużej świeże i pachnące, nie psuło się...
Ale nigdy nie słyszałemżeby ktoś to jeszcze w Polsce praktykował
![]()
No nic człowiek uczy się całe życie.
~Bart
Dziadek sam ja robił w soli.. Później wieszal . Starczała mu na rok "odkrajania" po plasterku.. Do śniadanka.. Do kolacji.. I do posiadowki z sąsiadami..
Sama planuje taka wołowinę.. "dojrzewająca"
Sypanie solą kiepskiej jakości " żarcia" dla zwierząt.. Jest do dziś.. Ale no ja żyje w innej rzeczywistości

Gdzie jeszcze jeżdżą wozy konne..

Tu się czas zatrzymal..