Dziś kolejny przykład nieśmiertelnego "klasyka" wśród min przeciwpiechotnych.
Sowiecka seria min PMD.
Może być po prostu układana w trawie, ale mając czas zaleca się je rozstawiać w płytkich dołkach w ziemi i maskować.
Liśćmi, cienką warstwą darni, garścią piachu itd.
PMD to prosta konstrukcja o działaniu naciskowym, w najbardziej podstawowej formie składająca się z ładunku wybuchowego, zapalnika serii MUW lub nawet uproszczonych jak UW, UWG, i pudełka z pokrywką nasuwającą się na jego dolną część.
Ikoniczny obraz tej miny obejmuje pudełko drewniane, w produkowanych na szybko wersjach z czasów II wś gołego drewna.
Po wojnie, produkując je na zapas malowano korpusy na ciemno zielono.
Były jednak i inne warianty, w okolicach Sewastopola po dziś dzień trafiają się destrukty tych min z blaszaną obudową, słyszałem nawet o wykonywaniu ich z cienkiej kamionki (!).
Dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie przed wykonywaniem korpusów miny z PVC czy innego tworzywa sztucznego.
Ale w tym momencie wrócę do klasycznej PMD6, potem przechodząc do poszczególnych wariantów.
Pudełko miny ma wymiary ok 20 na 10 cm i 4 cm wysokości. Górna część nasuwa się na dolną na zawiasie, w całości stanowi element naciskowy w którego wycięcie wchodzi zapalnik. W ten sposób że krawędź pokrywki opiera się o T kształtną zawleczkę zapalnika.
MUW aktywują się ok po kilku minutach od wyjęcia mniejszej zawleczki uzbrajającej.
(Mnie uczono że po ok 6 minutach, instrukcyjnie ten czas potrafi się wahać od 3 minut przy +40 stopniach do 58 godzin gdy zapalniki są przemrożone do -40 stopni. Tak waha się zależnie od temperatury twardość opóźniacza zgniatanego siłą sprężyny zapalnika.)
Uproszczone zapalniki produkowane na bazie łusek naboi karabinowych i spłonek nr 8 takiego mechanizmu nie posiadają.
Dlatego korzystając z nich miny PMD wyposażano w przetyczkę blokującą pokrywę ciut nad zapalnikiem.
Którą saper wyciągał zaczepionym sznurkiem z odległości ok 6 metrów.
PMD6 z drewnianym korpusem waży ok 600 gram z czego 200 to standardowa kostka trotylu.
Wystarczy żeby urwać nogę pechowej ofiary i najprawdopodobniej stopę drugiej, możliwe są rany kończyn górnych, korpusu i głowy od odłamków wtórnych.
PMD6M to wersja powojenna gdzie dodano sprężynę podtrzymującą wieko.
Podniosło to potrzebny do aktywacji nacisk na pokrywę miny z przedziału 2 do 15 kilogramów do zakresu 6-28 kg za to mina jest o wiele bezpieczniejsza dla ustawiających.
PMD6 nie posiada mechanizmu nieusuwalności, ale ze względu na wysoką czułość zapalników serii MUW grzebanie przy uzbrojonych minach to wyjątkowo głupi pomysł.
Niemiecka kopia tych min, Schützenmine 42 miała często wybuchać przy próbie otwarcia pudełka.
Nie wiem czy to legenda narosła przez czułość zapalnika ZZ 42 też opartego na MUW czy niektóre warianty miały dodatkowy popychacz działający na zawleczkę zapalnika.
W skrócie, chcesz żyć?
NIE GRZEB PRZY NAPOTKANYCH MINACH.
Podobnie miny tego typu nie posiadają samolikwidatora.
Przestają być groźne gdy pudełko przegnije.
W wypadku słabo zabezpieczonego drewna to ok 3 lata.
Warianty z korpusem z metalu mogą być sprawne dłużej, kamionkowe czy plastikowe aż nie przegnije zapalnik.
Odmiany miny.
PMD-6F.
Wariant powstały z powodu niedoborów trotylu w ZSSR w krytycznym momencie II wś. W miejsce jego 200 gramowej kostki zawierała szklaną butelkę o kwadratowej podstawie wypełnioną górniczym materiałem wybuchowym na bazie azotanu amonu, ANFO, dynamonem itd.
Gniazdo zapalnika w szyjce butelki było uszczelnione woskiem.
Saletra jest bardzo higroskopijna, trwałość miny określano na ok 6 miesięcy.
W czasie wojny sowieci uznali to za zupełnie wystarczające.
Tak jak siłę materiału wybuchowego o mocy ok dwukrotnie mniejszej od dobrej jakości trotylu.
Same butelki z materiałem wybuchowym i gniazdem zapalnika w szyjce używano też jako zamiennika "naziemnych" min POMZ-2. Butelkę obkładając gwoździami, kamieniami, pustymi łuskami, owijając kawałkami drutu kolczastego itd, powstały pakunek przywiązując do wbitego w ziemię palika lub drzewa a do zawleczki zapalnika MUW przywiązując potykacz.
PMD-7.
Zminiaturyzowana wersja, zamiast 200 gramowej kostki trotylu zawierająca 75 gramowy nabój strzałowy. Pozwalało to na wykorzystanie mniejszego pudełka i ograniczenie wagi.
Jego wymiary w 7mce to ok 17 cm na 5 cm przy ok 3.5 cm grubości.
Cała mina waży ok 350 gram.
Ciut więcej w wersji PMD-7TS gdzie dolna część korpusu była z wydrążonego drewnianego klocka.
75 gram trotylu spokojnie starczy by urwać nogę poniżej kolana.
Zapalniki, i specyfika uzbrajania jak w większej wersji.
PMD-57.
A tutaj w drugą stronę, wersja na bazie 400 gramowej kostki trotylu.
Pudełko miało wymiary ok 11 na 11 cm i 7.5 cm wysokości.
Ofiara traciła obydwie nogi i większą część miednicy.
Śmierć na miejscu lub po krótkiej agonii.
Mina powstała podobno w celu szybkiego zagospodarowania 400 gramowych kostek trotylu jako miny. Czy nie prościej było ciąć je na dwie po 200 gram i po prostu nawiercić otwór na zapalnik?
Oszczędność zasobów dyktowałaby takie rozwiązanie.
Choć możliwe że chodziło o działanie psychologiczne i większą szanse na uszkodzenie gąsienicy lekkich niemieckich czołgów z pierwszych lat operacji Barbarossa.
MS-2.
Bazująca na PMD-6 mina pułapka/urządzenie nieusuwalności do większych ładunków.
Pod pokrywą posiadała mocną sprężynę,
W zapalniku MUW zastępowano oryginalną zawleczkę w kształcie litery T przypominającą używane w zapalnikach granatów ręcznych której oczko nakładano na gwoździk wbity w pokrywę miny.
Na niej kładziono minę przeciwpancerną lub interesujący dla zbliżających się żołnierzy wroga przedmiot o wadze powyżej 3 kg.
Następni uzbrajano zapalnik i z bezpiecznej odległości wyciągano boczną przetyczkę łączącą pokrywę miny z dnem.
Detonacja następowała po zwolnieniu nacisku na pokrywę miny.
W MS-2 wykorzystywano 200 gramowe kostki trotylu, cała mina ważyła ok 540 gram.
Mina przeciwnarciarska "Pętla".
Można ją uznać za daleką krewniaczkę serii PMD. Przeznaczona do ustawiania w kopnym śniegu jako element uruchamiający zapalnik posiada sterczącą w górę pętle z sztywnego drutu.
Ta trącona przez nartę biegową opadała wyrywając zawleczkę z zapalnika MUW.
Jako element rażący stosowano 400 gramową kostkę trotylu jak w PMD-57 lub żeliwny korpus miny POMZ2 z 75 gramowym nabojem strzałowym trotylu.
W obydwu przypadkach w korpusie zostawało wolne miejsce które instrukcja zaleca wypełnić drobnym metalowym złomem jak znalezione odłamki, pociski karabinowe, łuski, śrubami, gwoździami, kamieniami itd.
Korpus miny miał formę drewnianego pudełka o wymiarach 18 na 13 na 9 cm.
Stercząca w górę pętla miała formę przypominającą prostokąt o bokach 42 na 23 cm.
Instrukcje zalecały ustawianie miny tak by górna krawędź pętli wystawała ok 5-10 cm nad śnieg.
Minę uruchamiało jej trącenie z siłą 2-8 kg.
Wypełnienie ze złomu sprawia że jej promień śmiertelnych obrażeń określa się na ok 5 metrów, a skutecznego rażenia na 15 metrów.
W podstawowej wersji nie była lubiana przez radzieckich saperów.
Przez ryzykowne ustawianie.
Szybko ją udoskonalili dodając przetyczkę blokującą pętle miny, którą wyciągano min 6 metrowej długości sznurem. (Przy tak krótkim najlepiej zza osłony)
Oraz wagę, mina ważyła ok 4kg z czego ok 2-2,8 kg wypełnienie z odłamków.
Min tych używano czasami i w okresie letnim.
Po prostu zastępując pętle sztywnym prętem do którego wiązano potykacz i dobrze maskując minę na powierzchni ziemi.
Miny serii PMD oficjalnie nie są teraz produkowane w żadnym dużym kraju.
Ale ich prosta budowa, użycie standardowej amunicji saperskiej i zapalników sprawia że mogą zostać "wskrzeszone" w ciągu kilku dni jak nie godzin.
Tak jak "wróciły" w czasie rozpadu Jugosławii czy cały czas są obecne w Ameryce Południowej, Afryce czy krajach Azji jak np Afganistan.
Już w czasie II wś często seryjną produkcją korpusów zajmowały się przyfrontowe stolarnie.
Dlatego PMD nie znikają z podręczników saperskich mimo że od ich powstania minęło ok 85 lat.

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.