Uwaga miny! I inne urwiłapki…….

Własne i merytoryczne artykuły uczestników forum
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

sob 02 mar 2024, 14:42

Mina MI AC HPD2A2 to mina przeciwdenna z zapalnikiem magnetycznym.
Opracowana w 1989 znajduje się na uzbrojeniu armii francuskiej, szwajcarskiej, norweskiej i belgijskiej.
Oficjalnie zaprzestano ich produkcji w 2000 roku, ale znaczne ilości tych ładunków przekazano już w lipcu 2022 roku Ukrainie gdzie odniosły spory sukces.
Plastikowy korpus miny na pierwszy rzut oka przypomina wagę kuchenną lub starą konsole do gier z napędem CD/DVD.
Jej wymiary to 28 centymetrów długości, 19 cm szerokości i 10 cm grubości.
Waży 7.2 kg z czego 3.2 kg to wgłębiony ładunek heksolitu z penetratorem formowanym wybuchowo zdolnym przebić 100 mm stali. (150 mm według niektórych źródeł).
Nasza Francuzka słynie z sprytnego systemu nieusuwalności.
Nie tylko może ją aktywować niesiona przez pechowego piechura karabinek, metalowa sprzączka jego pasa czy nawet stalowe przelotki sznurówek jego butów.
Uzbrojona mina detonuje w polu magnetycznym wykrywacza metali.
Podobnie poruszona, przesunięta, przy próbie jej podniesienia itd.
W przypadku najechania na nią pojazdu ma poznawać czy jest pod kołem/gąsienicom czy dnem wozu. W tym drugim przypadku pierwszy detonuje ładunek prochu mający zmieść warstwę maskującą nad penetratorem.
Bo właśnie, HPD2A2 instrukcyjnie układa się w min 30 cm dołku przykrywając ją warstwą piasku, śniegu lub darni. Mina nie boi się też układania pod wodą, do głębokości ok 1.5 metra więc uwaga na brodach!
Poza ręcznym sposobem układania, można wykorzystać stawiacz min L'enfouisseur de Mines Ponctuel modèle F2.
Przewozi on 448 min które może rozstawić w czasie poniżej 2 godzin zakopując je na głębokości do 35 cm. Minimalna odległość pomiędzy minami to 2.5 metra.
Mina uzbraja się 10 minut po uruchomieniu przez sapera lub mechanizm stawiacza min.
Maksymalny czas jej samolikwidacji wynosi do 30 dni. Podyktowany jest spadkiem napięcia baterii poniżej poziomu wymaganego przez czujniki.
Na liniach produkcyjnych zastąpiła ją nowsza odmiana, HPD-3 różniąca się jedynie bardziej zaawansowaną elektroniką. Oficjalnie idzie znaleźć jedynie informacje o możliwości nastawienia czasu likwidacji na krótszy czas, nawet kilku godzin.
Zewnętrznie i pod względem siły wybuchu nie różni się od poprzedniczki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Screenshot 2024-02-27 at 16-38-09 fdu0bdpxeaeoypg.jpg (obraz WEBP 675×900 pikseli) — Skala (71%).png
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

ndz 03 mar 2024, 16:19

Fugas ogniowy jest rodzajem uniwersalnej miny dopracowanej w czasie II wś.
Składa się z pojemnika(pojemników) z gęstą, łatwopalną cieczą, niedużego materiału wybuchowego i umieszczonego z reguły pomiędzy nimi elementu podpalającego.
Po co on?
Zarówno wojskowe jak i górnicze materiały wybuchowe posiadają "bilans tlenowy" w okolicach zera. Nie produkują w czasie eksplozji ani dużych ilości żarzącej się sadzy ani wolnego, wysoce aktywnego chemicznie tlenu (jak np nitrogliceryna uwalniająca tlen przy detonacji).
Dobry bilans tlenowy przyczynia się do lepszego wykorzystania składników materiału wybuchowego, większego bezpieczeństwa użycia materiałów wybuchowych na zametanionych pokładach węgla...
Ale utrudnia zapłon mieszanki benzyny z olejem napędowym z rozerwanej wybuchem beczki.
Początkowo Anglicy szykujący się na Niemiecką inwazję stosowali w swoich fugasach drugi zapalnik inicjujący mieszaninę zapalającą przed "wylotem" wkopanej w ziemię beczki.
Szybko jednak zauważono że nie jest to wcale potrzebne.
Starczy obniżyć bilans tlenowy ładunku wyrzucającego mieszaninę zapalającą tak by miał więcej tlących się drobin.
Brzmi skomplikowanie?
Ale takie nie jest.
Typowym ładunkiem miotającym brytyjskiego fugasa zapalającego z 230 litrowej beczki po ropie było ok 450 gram amonowego materiału wybuchowego uzupełnione ok 110 gramami drobnych wiórów magnezowych. Całość pakowano w szczelny woreczek i puszkę po kakao.
Oczywiście najlepiej jak wióry są skierowane w stronę beczki.
W Wietnamie, amerykanie stosujący improwizowane fugasy ogniowe do obrony baz i wysuniętych posterunków po prostu dawali pomiędzy materiał wybuchowy a beczkę korpus granatu fosforowego M34 WP lub flarę oświetlającą.
Amonale są o ok połowę słabsze od trotylu, 200 gramowa kostka starczy na ok 200 litrową beczkę.
Słyszałem też o wykorzystywaniu w tym charakterze min przeciwpiechotnych M18 Claymore.
Tej wielkości fugas tworzy gęsty słup ognia długości ok 30 metrów i 3 metrów szerokości.
Może z łatwością zatrzymać czołg po prostu chwilowo odcinając dopływ tlenu do silnika.
Panika we wnętrzu ogarniętego takim bajorkiem płomieni wozie gwarantowana.
W wypadku nowszych pojazdów jest też szansa na chwilowe ogłupienie elektroniki, nawet aktywnych systemów obrony.
A napędzane turbiną gazową jak rosyjski T 80 nawet zniszczyć gdy napęd wciągnie płonącą mieszankę.
Co się dzieje z osłaniającą wóz piechotą, czy gdy fugas jest używany przeciwko jej falowym atakom chyba nie muszę opisywać...
Poza tym że raczej nie będą przeszkadzać w kąsaniu "obezwładnionego" czołgu z granatników ppanc.
Poza mieszanką 40% benzyny z 60% oleju napędowego brytyjczycy stosowali też pastę 5B.
Gęstą mieszankę smoły, wapna palonego i wczesnego napalmu czyli zagęszczonej benzyny.
Dodatek wapna sprawiał że woda tylko podsycała płomień.
Lata po II wś to już po prostu napalm w różnych odmianach.
W tym miejscu przejdźmy do odmian fugasów ogniowych.

Fugas bezpieczny.

Beczka wkopana w zboczę tak by dno wystawało w kierunku minowanej drogi.
Pokrywano je lekkim siatkowym kamuflażem.
Bezpieczny pochodzi od łatwości demontowania ładunku wybuchowego.
Za beczką wpuszczano w ziemię kawał rury od rynien lub kanalizacyjnej takiej średnicy że można tam było opuścić puszkę po kakao wypełnioną materiałem wybuchowym na drutach jej zapalnika.
Podstawowy wariant który w razie czego żołnierze Home Guard mogli błyskawicznie uzbroić a przy tym nie stwarzał zagrożenia dla ludności cywilnej.

Demigasse.

Beczka pozornie porzucona przy drodze. Na ok 2/3 jej długości od drogi wkopany był znany już materiał wybuchowy w puszce po kakao.
Detonacja rozrywała beczkę opryskując drogę płonącą zawartością na powierzchni ok 30 metrów kwadratowych dla zbiornika pojemności ok 200 litrów.
Dzisiaj taka beczka wydaje się mocno podejrzana, ale w Anglii 80 lat temu walające się przy drogach beczki z smołą do naprawy nawierzchni były pospolitym widokiem.

Skoczek żywopłotowy.

Beczka ustawiona za płotem, żywopłotem, niewidoczna z drogi.
Ładunek umieszczony pod nią, lekko przesunięty od osi symetrii beczki w kierunku przeciwnym do tego w który ma lecieć płonący deszcz.
Przy prawidłowym ustawieniu resztki beczki wraz z 200 litrami płonącej cieczy zostawały wyrzucone ok 3 metrów w górę i 9 do przodu.
W praktyce dobranie odpowiedniej wielkości ładunku miotającego i prawidłowe ustawienie na nim beczki nie było proste. Zbyt mocny czy po prostu zamontowany zbyt blisko osi symetrii po odpaleniu jedynie wyrzucał prosto w górę efektowną ale niezbyt efektywną kule ognia średnicy ok 15 metrów.

Wariant staczany z klifów i zboczy.

Materiał wybuchowy dobrze przymocowany do dna beczki, ładunek z opóźniaczem lontowym.

Fugasy ustawiano czasami pojedyńczo, ale częściej po kilka czy nawet kilkanaście.
Instrukcje zalecały używania ich w przestrzennych pułapkach po cztery.
Wyspiarze ustawili łącznie ok 50 000 beczek w 9000 różnych lokalizacji w Anglii i Szkocji.
Ok połowa beczek zawierała mieszankę zapalającą 5B.

Brytyjskie fugasy ogniowe nie przydały się na wyspach. Udało się wygrać powietrzną Bitwę o Anglię a Niemcy skoncentrowali się na innych frontach zamiast planowaniu desantu.
Zebrane doświadczenia alianci wykorzystali w trakcie walk w Grecji, a po II wś w Korei, Wietnamie, licznych konfliktach lokalnych itd.
Wracając jednak do tamtego konfliktu.
Na froncie wschodnim poza miotaczem ognia-pułapką FOG-1 skopiowanym potem przez Niemców jako Abwehrflammenwerfer 42 używano też środków doraźnych.
Typowym było kopanie na przedpolu dołka skierowanego wylotem w stronę spodziewanego ataku wroga.
Na typowy nabój strzałowy trotylu (rosyjski 75 gram) z zapalnikiem elektrycznym kładziono ok 20 butelek zapalających. W tym dwie ostatnie samozapalne z mieszaniną KS.
Gdzie mieszanka zapalająca była uzupełniona roztworem fosforu w dwusiarczku węgla. Ten drugi błyskawicznie paruje po rozbiciu butelki, a pył białego fosforu w kontakcie z powietrzem atmosferycznym się zapala.
Nie wiem czy patent z racą oświetlającą do pistoletu sygnałowego był już tam znany.
Alternatywnie wkopywano niewielką beczkę po oleju, kanister, jako ładunku miotającego używano zmodyfikowanych granatów ręcznych z osadzonym zapalnikiem naciągowym od którego ciągnął się potykacz itd.
Mniejsza ilość mieszanki zapalającej sprawiała że użycie tego typu min wobec wrogich pojazdów pancernych miało charakter raczej psychologiczny.
Stanowiły jednak gorące powitanie dla wrogiej piechoty.
Podobnych min zapalających oczywiście używa się też współcześnie.
Zdarzały się w Afganistanie czy Iraku, gdzie podkładający je terroryści liczyli na opryskanie płonącą mazią strzelców w otwartych wieżyczkach pojazdów konwojów wojsk koalicji jak i ładunki zakładane w budynkach.
Współcześnie fugas ogniowy poza detonacją zdalnie, przewodowo czy prostym zapalnikiem naciągowym może mieć bardziej wyszukane czujniki.
Magnetyczny, sejsmiczny, podczerwieni, cienki drut pętli rezystancyjnej itd.
Podobnie może być udoskonalony w "niespodzianki" dla chcących rozbroić znaleziony fugas.

Większość materiału do tego posta jest żywcem z anglojęzycznej wikipedii.
https://en.wikipedia.org/wiki/Flame_fougasse

Podobnie nie trzeba było jakoś głęboko grzebać za resztą w tym wątku.
Aż dziwne że "poważni preppersi z wieloletnim doświadczeniem" nie ruszali tematu mimo że żyjemy w kraju frontowym...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pn 04 mar 2024, 18:51

Minę przeciwburtową DM-12 PARM-1 skonstruowano w RFN w latach 80" XX wieku.
W zasadzie jest to jednorazowego użytku granatnik przeciwpancerny osadzony na lekkim trójnogu.
Role wyzwalacza pełni kabel światłowodowy który można rozciągnąć na odległość do 40 metrów.
Pęka on pod ciężarem gąsienicy czołgu lub koła auta inicjując odpalenie głowicy kumulacyjnej podwójnego działania. Wydłużony nos pocisku zawiera niewielki ładunek mający inicjować eksplozje pancerza reaktywnego zanim uderzy zasadnicza część pocisku z ładunkiem kumulacyjnym zdolnym przebić 600 mm płytę stali pancernej.
Mina waży 10 kg z czego 1.4 kg to materiał wybuchowy. Jej wysokość to 39 cm, długość 64 cm, kaliber głowicy 132 mm.
Mina aktywuje się 5 minut po ustawieniu, pozostaje aktywna ok 40 dni do czasu rozładowania jej baterii po czym się zabezpiecza. Alternatywnie może zostać odpalona przewodowo przez operatora.
Łączną produkcje tych min określa się na ok 25000 sztuk, nieznana ilość została dostarczona Ukrainie po 2022 roku.

DM-22 PARM-2 to jej zmodernizowana wersja wyposażona w czujnik podczerwieni reagujący na ciepło silnika przejeżdżającego pojazdu. Ma to podnosić jej zasięg do ok 100 metrów.
Głowica kumulacyjna także została zmodernizowana. W tej wersji miny ma przebijać 750 mm stali pancernej chronionej pancerzem reaktywnym.
Ładunek materiału wybuchowego teraz ma 1.9 kg a waga miny wzrosła do 20 kg.
Według niektórych doniesień zostały dostarczone na Ukrainę, ale wydaje mi się że są mylone z starszą wersją. DM-22 ma występować w Bundeswehrze w śladowych ilościach choć podobno ma istnieć możliwość podjęcia ich masowej produkcji.
Ładunek oczywiście jest o wiele bardziej wrażliwy na działanie np pancerzy aktywnych czołgów niż rozwiązania z penetratorem formowanym wybuchowo. Jest też np wolniejszy, nie ma takiej siły niszczącej po przebiciu pancerza.
Ma jednak pewną istotna zaletę.
Wróg myśli że został ostrzelany z ręcznego granatnika przeciwpancernego a nie że wpadł na minę.
Ostrzela lub będzie jakiś czas szukać nie istniejącego strzelca, co może ciut zdezorganizować natarcie.

Ogółem miny tego typu nie są niczym nowym. Można przytoczyć amerykańską M24 z początku lat 60" XX wieku wykorzystującą 88.9 mm rakietę bazooki M20 odpalaną z prostej plastikowej tuby.
Zapalnik stanowiło ponad 30 metrów delikatnego, dwużyłowego kabla.
Najechany przez koło samochodu lub gąsienice cięższego pojazdu zwierał się w danym miejscu zamykajac obwód i odpalając rakietę.
Nawet Wietkong robił swoje chałupnicze wersje.
Osadzając granat PG-2/B-40 od granatnika rgppanc-2 lub jego Chińskiej wersji w metalowej albo nawet bambusowej rurce.
Z prostym mechanizmem odpalającym na bazie sprężyny z pułapki na myszy lub przerabiając zapłon na elektryczny.
Strzał takiego samostrzału inicjował prosty, elektryczny czujnik naciskowy w koleinie drogi lub rozciągnięty na odpowiedniej wysokości odciąg.
Tak by był na wąskiej drodze w dżungli trudny do zauważenia przez piechotę, ale wysoki wóz bojowy/ciężarówka go zahaczyły.
Inną opcją było umiejętne przywiązanie odciągu do gałęzi nad drogą którą taki pojazd musiał poruszyć w czasie przejazdu.
Obecna powszechność lekkich, jednorazowych granatników przeciwpancernych sprawia że takie improwizacje mogą być jeszcze częstsze.
Tak jak wyposażanie tego typu min w niespodzianki dla chcących je rozbroić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 05 mar 2024, 22:18

Polska przeciwpancerna mina narzutowa MN-123 wyraźnie oparta jest na wzorze z USA. Ale czemu nie powielać udanych konstrukcji?
Wygląda jak plastikowy, gruby walec o zaokrąglonych krawędziach.
Średnicy 18 cm i wysokości 9 cm.
Mina waży 3.7 kg.
Zapalnik magnetyczny uruchamia się pod przejeżdżającym pojazdem. Eksplozja ładunku wybuchowego tworzy dwa penetratory formowane wybuchowo.
Dolny nieszkodliwie wbija się w ziemię, górny jest zdolny przebić nawet 60 mm stali pancernej.
Dna pojazdów pancernych nie są tak grube, siła ładunku ma solidny zapas do zrobienia naprawdę dużych szkód we wnętrzu wozu.
Klasycznie, zapalnik jest bardzo czuły. Pechowy żołnierz piechoty z karabinkiem w rękach czy nawet cywil z paskiem o solidnej stalowej klamrze może nie przeżyć pechowego kroku nad schowaną w trawie MN-123.
Wybuch inicjuje też wykrywacz metali, a mechanizm nieusuwalności reaguje przy próbie poruszenie, podniesienia miny nawet bez aktywacji sensora magnetycznego.
Samolikwidacje można zaprogramować po 2, 3, lub 5 dniach.
MN-123 są stawiane przy pomocy saperskich ustawiaczy min ISM Kroton, PMN Baobab-K lub ręcznego miotacza PMM.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

śr 06 mar 2024, 22:35

POB Piłka to ręcznie ustawiany, przeciwpiechotny ładunek skaczący który w 2005 roku zastąpił na liniach produkcyjnych wcześniejsze rosyjskie miny OZM-72.
Ma kształt plastikowego walca z wysuniętym na bok gniazdem zapalnika.
Ma 17 cm wysokości, 12 cm grubości z gniazdem zapalnika i 9 cm dla samego korpusu.
Mina waży 2.5 kg. Po uruchomieniu zapalnika element rażący wyskakuje na 0.4-0.6 metra i eksploduje rażąc prefabrykowanymi odłamkami w formie kawałków pociętej taśmy.
Promień rażenia skutecznego wynosi 20 metrów. Ale specjaliści twierdzą że trójkątne ostrza POB mogą ranić z o wiele większej odległości.
Po prostu powyżej 20 metrów nie biją już tak gęsto by gwarantować ciężką ranę dla celu wielkości człowieka.
Jej charakterystyczna cecha o "oczko" poziomicy na szczycie korpusu.
Konstruktorzy doszli do wniosku że przekoszenie miny przy układaniu prowadzące do nieoptymalnego rozchodzenia się ładunku można wyeliminować właśnie w ten sposób.
Mina korzysta z tych samych zapalników co poprzedniczka, od prostych naciągowych MUW przy których zaleca się używać 20 metrowych odciągów, przez MWE-72, MWE-92 i MWE-NS z pętlą rezystancyjną zrywanego przy szarpnięciu 300 gram cienkiego jak włos drutu, przez systemy sensorów sejsmicznych serii NS po odpalanie przewodowe przez operatora.
Te dwie ostatnie metody i zmiana nazwy pozwalają obejść konwencje ottawską. POB w jej świetle to nie mina przeciwpiechotna a tylko "amunicja".
Mina nie ma wbudowanego samolikwidatora ani mechanizmu nieusuwalności.
Pamiętajmy jednak o perfidii zapalnika MWE-NS, systemów sejsmicznych oraz rosyjskich ładunkach podkładanych pod mniejsze miny.
Ciewostką jest że POB najechana gąsienicą wozu bojowego nie wybucha. Blokuje się.
Ale może wybuchnąć w rękach grzebiącego przy uszkodzonym ładunku.

Obrazek

[img
pob-04.jpg
][/img]

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

czw 07 mar 2024, 21:26

Mina pułapka/urządzenie nieusuwalności ML-7 sowieci stworzyli w trakcie wojny w Afganistanie.
Stare urządzenie nieusuwalności MS-3 potrzebowało zbyt dużego nacisku do odbezpieczenia zapalnika by móc je podkładać pod lekkie miny przeciwpiechotne jak PMD-6M, PMN, PMN-2.
Korzystali na tym mudżahedini po prostu podnoszący te lekkie miny, by lokować je na trasach pieszych patroli sowietów.
Po wypadkach przy zakładaniu pod lekkie miny improwizowanych urządzeń nieusuwalności z granatów ręcznych zdecydowano że potrzebne jest nowe rozwiązanie.
ML-7 przypomina puzderko o wymiarach ok 7.2x6.9 cm grube na 3 cm.
Jest więc minimalnie większa od pudełka papierosów. Waży 100 gram.
Zasadniczy ładunek wybuchowy to 30 gram PVV-5 plus dwie 5 gramowe ładunki tetrylu w bocznych gniazdach.
Nacisk na płytkę naciskową tylko odbezpiecza zapalnik, wtedy można położyć na minę przedmiot o masie minimum 300 gram i wyciągnąć zawleczkę.
Mina uzbraja się w czasie pomiędzy 45 sekundami w +50 stopniach C do 20 minut w -40 stopniach C.
Od tego momentu zwolnienie nacisku, podnoszące płytkę o choćby 3-5 mm powoduje detonacje.
Oczywiście ML-7 nie musi być podłożona pod inną minę.
Może być ukryta pod "przynętą".
Jak pozornie porzucona manierka z wodą, załadowany magazynek, racja żywnościowa, kusząca dla szabrownika elektronika itd.
40 gram silnego materiału wybuchowego spokojnie wystarczy by urwać dłoń razem z większą częścią przedramienia a odłamki przynęty mogą po prostu zabić rażąc twarz i szyje ofiary.
Trwałość ML-7 określa się na nawet 10 lat, nie posiada samolikwidatora.
Zawiera minimum metalu, wykrywacz metalu ma ją "łapać" dopiero z 4 cm.
Elektroniczne wykrywacze zapachu z 25-40 cm.


Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 08 mar 2024, 19:49

Ustawiana ręcznie, skacząca mina przeciwpiechotna PSM-1 oryginalnie powstała w Bułgarii. Ale kupowano je i kopiowano w wielu krajach.
Były swego czasu też na uzbrojeniu np Wojska Polskiego.
Co tu mamy? W sumie kolejna wariacja na temat niemieckiej S-mine z czasów II światowej.
Ustawiana na ziemi lub wkopywana tak by wystawały jedynie jej zapalniki. Przy montażu w śniegu lub grząskim gruncie instrukcja zaleca podłożyć pod minę kawałek sklejki o wymiarach 25x25 cm.
Uruchomiona mina wyrzuca ładunkiem 5 gram czarnego prochu na wysokość 0.5-1.5 metra element rażący.
165 gramów materiału wybuchowego obłożonego 1200 stalowymi kulkami z których każda waży 1 gram.
Cała mina waży 2.7 kg, to niewielki walec średnicy 7.5 cm i wysokości 13.5 cm.
Wykorzystanie korpusu z lekkiego stopu miedzi, cynku i aluminium pozwoliło zaoszczędzić na wadze ładunku.
Bułgarską innowacją jest szerokie zastosowanie trójników, w oryginalnych S-mine zdarzały się rzadko.
Element taki pozwala na wkręcenie do miny z pojedynczym gniazdem trzech różnych zapalników.
Np, naciągowego z potykaczem serii MUW, działającego na nacisk "jeża" MWN-2M i elektrycznego, aktywowanego przewodowo przez operatora EWU.
Można też np użyć trzech zapalników MUW, każdego z 15 metrowym potykaczem.
Czy nawet 20 metrowym.
Taki jest promień "skutecznego rażenia" prefabrykowanymi odłamkami przez PSM-1.
Mina nie posiada wbudowanego elementu nieusuwalności, ale trzeba tu pamiętać o perfidii zapalników sejsmicznych czy MWE-NS z czujnikiem-pułapką do ustawiania pod ładunkiem.
Oraz ładunkach pułapkach jak ML-7 czy improwizowanych z granatów ręcznych.
Nie posiada też samolikwidatora. Przy nowszych zapalnikach z elementami elektronicznymi czas działania określa wytrzymałość jego baterii, przy prostych mechanicznych czas jaki zniosą w danych warunkach środowiskowych zapalniki i sama mina.
Fachowcy określają go w naszym klimacie na minimum 15-20 lat.
PSM-1 może być wyłączona spod konwencji ottwaskiej pod warunkiem zadeklarowania używania ich wyłącznie jako aktywowanych zdalnie przez operatora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony pt 08 mar 2024, 21:15 przez Ramzan Szimanow, łącznie zmieniany 2 razy.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 08 mar 2024, 19:57

Wkradło się błędne zdjęcie, i coś go wywalić z posta nie mogę. Ale chyba wszyscy poznają co nie jest w temacie PSM-1 :D
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

sob 09 mar 2024, 15:49

Dziś kolejny przykład nieśmiertelnego "klasyka" wśród min przeciwpiechotnych.
Sowiecka seria min PMD.
Może być po prostu układana w trawie, ale mając czas zaleca się je rozstawiać w płytkich dołkach w ziemi i maskować.
Liśćmi, cienką warstwą darni, garścią piachu itd.
PMD to prosta konstrukcja o działaniu naciskowym, w najbardziej podstawowej formie składająca się z ładunku wybuchowego, zapalnika serii MUW lub nawet uproszczonych jak UW, UWG, i pudełka z pokrywką nasuwającą się na jego dolną część.
Ikoniczny obraz tej miny obejmuje pudełko drewniane, w produkowanych na szybko wersjach z czasów II wś gołego drewna.
Po wojnie, produkując je na zapas malowano korpusy na ciemno zielono.
Były jednak i inne warianty, w okolicach Sewastopola po dziś dzień trafiają się destrukty tych min z blaszaną obudową, słyszałem nawet o wykonywaniu ich z cienkiej kamionki (!).
Dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie przed wykonywaniem korpusów miny z PVC czy innego tworzywa sztucznego.

Ale w tym momencie wrócę do klasycznej PMD6, potem przechodząc do poszczególnych wariantów.
Pudełko miny ma wymiary ok 20 na 10 cm i 4 cm wysokości. Górna część nasuwa się na dolną na zawiasie, w całości stanowi element naciskowy w którego wycięcie wchodzi zapalnik. W ten sposób że krawędź pokrywki opiera się o T kształtną zawleczkę zapalnika.
MUW aktywują się ok po kilku minutach od wyjęcia mniejszej zawleczki uzbrajającej.
(Mnie uczono że po ok 6 minutach, instrukcyjnie ten czas potrafi się wahać od 3 minut przy +40 stopniach do 58 godzin gdy zapalniki są przemrożone do -40 stopni. Tak waha się zależnie od temperatury twardość opóźniacza zgniatanego siłą sprężyny zapalnika.)
Uproszczone zapalniki produkowane na bazie łusek naboi karabinowych i spłonek nr 8 takiego mechanizmu nie posiadają.
Dlatego korzystając z nich miny PMD wyposażano w przetyczkę blokującą pokrywę ciut nad zapalnikiem.
Którą saper wyciągał zaczepionym sznurkiem z odległości ok 6 metrów.
PMD6 z drewnianym korpusem waży ok 600 gram z czego 200 to standardowa kostka trotylu.
Wystarczy żeby urwać nogę pechowej ofiary i najprawdopodobniej stopę drugiej, możliwe są rany kończyn górnych, korpusu i głowy od odłamków wtórnych.
PMD6M to wersja powojenna gdzie dodano sprężynę podtrzymującą wieko.
Podniosło to potrzebny do aktywacji nacisk na pokrywę miny z przedziału 2 do 15 kilogramów do zakresu 6-28 kg za to mina jest o wiele bezpieczniejsza dla ustawiających.
PMD6 nie posiada mechanizmu nieusuwalności, ale ze względu na wysoką czułość zapalników serii MUW grzebanie przy uzbrojonych minach to wyjątkowo głupi pomysł.
Niemiecka kopia tych min, Schützenmine 42 miała często wybuchać przy próbie otwarcia pudełka.
Nie wiem czy to legenda narosła przez czułość zapalnika ZZ 42 też opartego na MUW czy niektóre warianty miały dodatkowy popychacz działający na zawleczkę zapalnika.
W skrócie, chcesz żyć?
NIE GRZEB PRZY NAPOTKANYCH MINACH.
Podobnie miny tego typu nie posiadają samolikwidatora.
Przestają być groźne gdy pudełko przegnije.
W wypadku słabo zabezpieczonego drewna to ok 3 lata.
Warianty z korpusem z metalu mogą być sprawne dłużej, kamionkowe czy plastikowe aż nie przegnije zapalnik.

Odmiany miny.

PMD-6F.
Wariant powstały z powodu niedoborów trotylu w ZSSR w krytycznym momencie II wś. W miejsce jego 200 gramowej kostki zawierała szklaną butelkę o kwadratowej podstawie wypełnioną górniczym materiałem wybuchowym na bazie azotanu amonu, ANFO, dynamonem itd.
Gniazdo zapalnika w szyjce butelki było uszczelnione woskiem.
Saletra jest bardzo higroskopijna, trwałość miny określano na ok 6 miesięcy.
W czasie wojny sowieci uznali to za zupełnie wystarczające.
Tak jak siłę materiału wybuchowego o mocy ok dwukrotnie mniejszej od dobrej jakości trotylu.
Same butelki z materiałem wybuchowym i gniazdem zapalnika w szyjce używano też jako zamiennika "naziemnych" min POMZ-2. Butelkę obkładając gwoździami, kamieniami, pustymi łuskami, owijając kawałkami drutu kolczastego itd, powstały pakunek przywiązując do wbitego w ziemię palika lub drzewa a do zawleczki zapalnika MUW przywiązując potykacz.

PMD-7.
Zminiaturyzowana wersja, zamiast 200 gramowej kostki trotylu zawierająca 75 gramowy nabój strzałowy. Pozwalało to na wykorzystanie mniejszego pudełka i ograniczenie wagi.
Jego wymiary w 7mce to ok 17 cm na 5 cm przy ok 3.5 cm grubości.
Cała mina waży ok 350 gram.
Ciut więcej w wersji PMD-7TS gdzie dolna część korpusu była z wydrążonego drewnianego klocka.
75 gram trotylu spokojnie starczy by urwać nogę poniżej kolana.
Zapalniki, i specyfika uzbrajania jak w większej wersji.

PMD-57.
A tutaj w drugą stronę, wersja na bazie 400 gramowej kostki trotylu.
Pudełko miało wymiary ok 11 na 11 cm i 7.5 cm wysokości.
Ofiara traciła obydwie nogi i większą część miednicy.
Śmierć na miejscu lub po krótkiej agonii.
Mina powstała podobno w celu szybkiego zagospodarowania 400 gramowych kostek trotylu jako miny. Czy nie prościej było ciąć je na dwie po 200 gram i po prostu nawiercić otwór na zapalnik?
Oszczędność zasobów dyktowałaby takie rozwiązanie.
Choć możliwe że chodziło o działanie psychologiczne i większą szanse na uszkodzenie gąsienicy lekkich niemieckich czołgów z pierwszych lat operacji Barbarossa.

MS-2.
Bazująca na PMD-6 mina pułapka/urządzenie nieusuwalności do większych ładunków.
Pod pokrywą posiadała mocną sprężynę,
W zapalniku MUW zastępowano oryginalną zawleczkę w kształcie litery T przypominającą używane w zapalnikach granatów ręcznych której oczko nakładano na gwoździk wbity w pokrywę miny.
Na niej kładziono minę przeciwpancerną lub interesujący dla zbliżających się żołnierzy wroga przedmiot o wadze powyżej 3 kg.
Następni uzbrajano zapalnik i z bezpiecznej odległości wyciągano boczną przetyczkę łączącą pokrywę miny z dnem.
Detonacja następowała po zwolnieniu nacisku na pokrywę miny.
W MS-2 wykorzystywano 200 gramowe kostki trotylu, cała mina ważyła ok 540 gram.

Mina przeciwnarciarska "Pętla".
Można ją uznać za daleką krewniaczkę serii PMD. Przeznaczona do ustawiania w kopnym śniegu jako element uruchamiający zapalnik posiada sterczącą w górę pętle z sztywnego drutu.
Ta trącona przez nartę biegową opadała wyrywając zawleczkę z zapalnika MUW.
Jako element rażący stosowano 400 gramową kostkę trotylu jak w PMD-57 lub żeliwny korpus miny POMZ2 z 75 gramowym nabojem strzałowym trotylu.
W obydwu przypadkach w korpusie zostawało wolne miejsce które instrukcja zaleca wypełnić drobnym metalowym złomem jak znalezione odłamki, pociski karabinowe, łuski, śrubami, gwoździami, kamieniami itd.
Korpus miny miał formę drewnianego pudełka o wymiarach 18 na 13 na 9 cm.
Stercząca w górę pętla miała formę przypominającą prostokąt o bokach 42 na 23 cm.
Instrukcje zalecały ustawianie miny tak by górna krawędź pętli wystawała ok 5-10 cm nad śnieg.
Minę uruchamiało jej trącenie z siłą 2-8 kg.
Wypełnienie ze złomu sprawia że jej promień śmiertelnych obrażeń określa się na ok 5 metrów, a skutecznego rażenia na 15 metrów.
W podstawowej wersji nie była lubiana przez radzieckich saperów.
Przez ryzykowne ustawianie.
Szybko ją udoskonalili dodając przetyczkę blokującą pętle miny, którą wyciągano min 6 metrowej długości sznurem. (Przy tak krótkim najlepiej zza osłony)
Oraz wagę, mina ważyła ok 4kg z czego ok 2-2,8 kg wypełnienie z odłamków.
Min tych używano czasami i w okresie letnim.
Po prostu zastępując pętle sztywnym prętem do którego wiązano potykacz i dobrze maskując minę na powierzchni ziemi.

Miny serii PMD oficjalnie nie są teraz produkowane w żadnym dużym kraju.
Ale ich prosta budowa, użycie standardowej amunicji saperskiej i zapalników sprawia że mogą zostać "wskrzeszone" w ciągu kilku dni jak nie godzin.
Tak jak "wróciły" w czasie rozpadu Jugosławii czy cały czas są obecne w Ameryce Południowej, Afryce czy krajach Azji jak np Afganistan.
Już w czasie II wś często seryjną produkcją korpusów zajmowały się przyfrontowe stolarnie.
Dlatego PMD nie znikają z podręczników saperskich mimo że od ich powstania minęło ok 85 lat.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony sob 09 mar 2024, 16:10 przez Ramzan Szimanow, łącznie zmieniany 2 razy.
Ramzan Szimanow
Posty: 1868
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

sob 09 mar 2024, 15:59

Maksymalna ilość grafik w poście została przekroczona więc daje więcej PMD w kolejnym ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Artykuły”