Twórczość własna
: sob 14 gru 2019, 14:33
Już jakiś czas temu napisałem ten kawałek i leży tak na moim pulpicie z myślą o chwale na moim blogu który nie istnieje. Do czasu stworzenie owego, podzielę się z wami.
Nasz świat ludzi działa zupełnie nie tak jak trzeba a jednocześnie dokładnie tak jak powinien. Wszystko co robimy jest zgodne z naszą naturą lecz ewidentnie przeciwko naturze. Jakbyśmy istnieli tutaj po to żeby nabroić, psuć i niszczyć, pozornie nie wiedząc o tym. Jak pies w świecie ludzi. Zachowuje się w zgodzie ze swoją naturą, po psiemu. Sika na dywan, podgryza meble bądź wymiotuje pod kanapą, rzeczy które dla nas są nieporządane, burzą nasz ludzki porządek. Pies po prostu jest psem. I tak właśnie człowiek jest człowiekiem. Truje wodę którą pije, zanieczyszcza powietrze którym oddycha, psuje jedzenie którym się odżywia. Niszczy dom w którym żyje. Taka jego natura.
Zastanawia mnie zatem, czy tak jak nasze ukochane czworonogi, powstałe w wyniki ingerencji ludzi w rozmnażanie wilków, tak i my jesteśmy jakimś tworem po części z tego a po części z innego świata. Jesteśmy tymi zwierzakami, którym nadano nową naturę i wpuszczono do tego zielono błękitnego domu i teraz nasi właściciele patrzą na to co robimy i zastanawiają się czasem – co te głupie psy znowu zmajstrowały?
Jestem człowiekiem. Od wielu lat świadomie obserwuję siebie i innych. Co robią i dlaczego, oraz jak tłumaczą swoje czyny. Wsłuchuję się w to "dlaczego" i zastanawiam się czy to co jest według nas powodem naszych działań naprawdę nim jest. Nie będę udawał tutaj, że odkryłem Amerykę. Naukowcy zajmujący się tymi zagadnieniami już dawno rozgryźli te pytania. Sami ludzie zdają sobie sprawę z tego (do pewnego stopnia), że prawdziwe motywacje nimi popychające są głęboko w nas, w naszej wilczej naturze – proste. Pokarm, bezpieczeństwo, rozmnażanie. Każde stworzenie je ma i dąży do ich zaspokojenia, tylko że ludziom jakoś zapomniano wsadzić do głowy taki przycisk zwany "wystarczy". Lew jak się nasyci to już nie ma potrzeby dalej polować, i choćby mu pod nosem gazela przeszła to nie ruszy się z pod swojego drzewka. Ale nie czlowiek. Będzie żarł aż się spasie i umrze z tego przeżarcia, będzie tak walczył o swoje dziwacznie pojmowane bezpieczeństwo, aż świat pokryje się radioaktywnym pyłem, a rozmnażać będzie się dalej mimo tego, że jego dom cały jest obgryziony, zaszczany i pokryty wymiocinami pokarmu którego już nie mógł strawić. W gruncie rzeczy taki jest Człowiek.
Czy jest w takim razie jakaś nadzieja? Myślę, że tak. Dla Świata, lecz nie dla ludzi. George Carlin, amerykański satyryk powiedział, że nasza planeta już radziła sobie w przeszłości z przeróżnymi chorobami więc i z ludźmi sobie poradzi. W taki czy inny sposób. W ciągu wielu milionów lat historii Ziemi, z jej powierzchni zniknęło już 90 procent wszystkich istniejących gatunków. Czemu miało by nie stać się tak i z nami? Często tak właśnie sobie myślę, że my – jak wirus na swym nosicielu, rozprzestrzeniamy się bez umiaru pochłaniając kolejne jego organy, zatruwajac jego ciało niechybnie przybliżając go do śmierci. Zastanówcie się, ile razy w życiu byliście przeziębieni, ile razy cierpieliście na poważniejszą przypadłość. Ja jako przedstawiciel rodzaju męskiego mogę zapewnić, że jak każdy z nas czułem się wtedy jak bym umierał (kobiet to uczucie nie dotyczny, one są dużo od nas twardsze). Czasem było ciężko, ale po władowaniu w siebie tony cytryny z miodem i przebyciu ciężkiej gorączki po kilku dniach wszystko wracało do normy a po wirusie nie było śladu, a my szczęśliwie kontynuowaliśmy swoje życie puszczając chorobę w niepamięć, a co mądrzejsi z nas od tamtej pory przedsięwzięli kroki by zły wirus już nam nigdy więcej nie zawracał głowy.
Sądzę, że nie głupim założeniem byłoby sądzić, iż planeta ziemia jest takim właśnie nieco schorowanym bytem mieszkającym wśród gwiazd i przypadkiem, bądź w wyniku całkiem celowych działań został zarażony nami. Ludźmi-Psami, działającymi w zgodzie ze swoją naturą i przeciwko naturze naszego nosiciela, ignorantami którzy myślą że mogą zjeść ciastko i mieć ciastko. Wirusami które w nadchodzącej gorączce znikną z powierzchni planety by więcej nie rujnować zdrowia tej wspaniałej istocie.
Nasz świat ludzi działa zupełnie nie tak jak trzeba a jednocześnie dokładnie tak jak powinien. Wszystko co robimy jest zgodne z naszą naturą lecz ewidentnie przeciwko naturze. Jakbyśmy istnieli tutaj po to żeby nabroić, psuć i niszczyć, pozornie nie wiedząc o tym. Jak pies w świecie ludzi. Zachowuje się w zgodzie ze swoją naturą, po psiemu. Sika na dywan, podgryza meble bądź wymiotuje pod kanapą, rzeczy które dla nas są nieporządane, burzą nasz ludzki porządek. Pies po prostu jest psem. I tak właśnie człowiek jest człowiekiem. Truje wodę którą pije, zanieczyszcza powietrze którym oddycha, psuje jedzenie którym się odżywia. Niszczy dom w którym żyje. Taka jego natura.
Zastanawia mnie zatem, czy tak jak nasze ukochane czworonogi, powstałe w wyniki ingerencji ludzi w rozmnażanie wilków, tak i my jesteśmy jakimś tworem po części z tego a po części z innego świata. Jesteśmy tymi zwierzakami, którym nadano nową naturę i wpuszczono do tego zielono błękitnego domu i teraz nasi właściciele patrzą na to co robimy i zastanawiają się czasem – co te głupie psy znowu zmajstrowały?
Jestem człowiekiem. Od wielu lat świadomie obserwuję siebie i innych. Co robią i dlaczego, oraz jak tłumaczą swoje czyny. Wsłuchuję się w to "dlaczego" i zastanawiam się czy to co jest według nas powodem naszych działań naprawdę nim jest. Nie będę udawał tutaj, że odkryłem Amerykę. Naukowcy zajmujący się tymi zagadnieniami już dawno rozgryźli te pytania. Sami ludzie zdają sobie sprawę z tego (do pewnego stopnia), że prawdziwe motywacje nimi popychające są głęboko w nas, w naszej wilczej naturze – proste. Pokarm, bezpieczeństwo, rozmnażanie. Każde stworzenie je ma i dąży do ich zaspokojenia, tylko że ludziom jakoś zapomniano wsadzić do głowy taki przycisk zwany "wystarczy". Lew jak się nasyci to już nie ma potrzeby dalej polować, i choćby mu pod nosem gazela przeszła to nie ruszy się z pod swojego drzewka. Ale nie czlowiek. Będzie żarł aż się spasie i umrze z tego przeżarcia, będzie tak walczył o swoje dziwacznie pojmowane bezpieczeństwo, aż świat pokryje się radioaktywnym pyłem, a rozmnażać będzie się dalej mimo tego, że jego dom cały jest obgryziony, zaszczany i pokryty wymiocinami pokarmu którego już nie mógł strawić. W gruncie rzeczy taki jest Człowiek.
Czy jest w takim razie jakaś nadzieja? Myślę, że tak. Dla Świata, lecz nie dla ludzi. George Carlin, amerykański satyryk powiedział, że nasza planeta już radziła sobie w przeszłości z przeróżnymi chorobami więc i z ludźmi sobie poradzi. W taki czy inny sposób. W ciągu wielu milionów lat historii Ziemi, z jej powierzchni zniknęło już 90 procent wszystkich istniejących gatunków. Czemu miało by nie stać się tak i z nami? Często tak właśnie sobie myślę, że my – jak wirus na swym nosicielu, rozprzestrzeniamy się bez umiaru pochłaniając kolejne jego organy, zatruwajac jego ciało niechybnie przybliżając go do śmierci. Zastanówcie się, ile razy w życiu byliście przeziębieni, ile razy cierpieliście na poważniejszą przypadłość. Ja jako przedstawiciel rodzaju męskiego mogę zapewnić, że jak każdy z nas czułem się wtedy jak bym umierał (kobiet to uczucie nie dotyczny, one są dużo od nas twardsze). Czasem było ciężko, ale po władowaniu w siebie tony cytryny z miodem i przebyciu ciężkiej gorączki po kilku dniach wszystko wracało do normy a po wirusie nie było śladu, a my szczęśliwie kontynuowaliśmy swoje życie puszczając chorobę w niepamięć, a co mądrzejsi z nas od tamtej pory przedsięwzięli kroki by zły wirus już nam nigdy więcej nie zawracał głowy.
Sądzę, że nie głupim założeniem byłoby sądzić, iż planeta ziemia jest takim właśnie nieco schorowanym bytem mieszkającym wśród gwiazd i przypadkiem, bądź w wyniku całkiem celowych działań został zarażony nami. Ludźmi-Psami, działającymi w zgodzie ze swoją naturą i przeciwko naturze naszego nosiciela, ignorantami którzy myślą że mogą zjeść ciastko i mieć ciastko. Wirusami które w nadchodzącej gorączce znikną z powierzchni planety by więcej nie rujnować zdrowia tej wspaniałej istocie.