Widze tu kilka aspektow w jednym pytaniu.
#1) Obecnie tylko takie czubki jak my maja cos sensownego w kieszeniach czy w podrecznym plecaczku. Zaloze sie, ze kazdy z nas ma tam cos apteczkowego, cos do robienia ognia i swiatla, odrobine wody, jakiegos sucharka, folie NRC, nozyk, kawalek paracordu. Z takimi rzeczami przy dupsku nocleg na dziko przyjemny zapewne nie bedzie (no, moze w pogodna letnia noc), ale da sie zrobic z dosc spora szansa, ze rano jeszcze sie obudzimy.
#2) Natomiast statystyczny obywatel ma w kieszeni "smyrofona" i klucze od domu. No, moze czasem jeszcze ze dwie chusteczki do nosa i jakiegos cukierka. Z takimi kieszeniami w terenie nie ma wojowania. Jest mokniecie, zamarzanie, trauma. I jest dzwonienie po ratunek jesli nie zapomnialo sie naladowac bateryjki w telefonie.
#3) Moze sie tez trafic osoba, ktora poogladala cosik na Youtube, poczytala co-nieco i ma przy sobie calkiem przyzwoitego EDC. Ale nigdy wczesniej nie zrobila sobie w bezpiecznych warunkach sprawdzianu, czy z tym zestawem mozna sie jakos ogarnac w terenie w razie W. I tu bedzie loteria, bo same zasoby pod reka to nieco za malo do przenocowania. Wazna jest tez przetestowana na sobie wiedza jak tych zasobow uzyc. Wiedza ta dodatkowo pozwala nie wpasc w panike. "Dobra, zrobilo sie niefajnie. Mam przy sobie co-nieco. Przyjemnie nie bedzie, ale nie zgine". Z takim podejsciem przetrwanie jest znaczaco latwiejsze niz w sytuacji gdy jedyne mysli to "O kur... O kur... Ciemno, zimno, mokro, robale, wilki i niedzwiedzie! Ja chce do domu!"
Tak wiec aspekt jest podwojny o tyle, ze sytuacja mocno zalezy od tego, co sie zazwyczaj nosi w kieszeniach i przy dupsku, oraz jesli juz sie to nosi - czy umie sie z tego jakos sensownie skorzystac.
Sytuacja robi sie jednak znacznie bardziej "podbramkowa", gdy musimy zadbac o siebie i o towazyszaca nam przerazona / ranna osoba nie posiadajaca zadnego przygotowania ani wyposazenia. Uuuuu... Tu robi sie grubo pod gorke. Tego nie trenowalem i prawde mowiac - boje sie bardzo takiej sytuacji.