Jak nie dać się zabić.

Metody osiągalne dzięki współczesnym narzędziom i wiedzy
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

ndz 23 gru 2018, 17:59

Jakiś czas temu, po przedstawieniu mojej relacji z dwudobowego tripu ucieczkowego, pojawiła się pewna kwestia będąca pewna barierą do przeskoczenia zarówno dla jednej strony jak i dla drugiej.

Chodzi mi tutaj o bezpieczne bytowanie w lesie. Dobrze jest mieć w społeczności osoby z różnych środowisk. Wymieniamy w ten sposób jakże istotne uwagi i pomaga to nam na bezpieczne symulowanie warunków i sytuacji jakie mogłyby zajść w terenie.

A zatem w jaki sposób zminimalizować ryzyko niechcianych sytuacji a często nawet tragedii? Chciałbym przeprowadzić dyskusje w taki sposób, aby pod koniec móc wyciągnąć słuszne racje będące drogowskazem głównie dla tej nieuzbrojonej las odwiedzających grupy.

Zanim przejdziemy do wyposażenia, to może jakie kroki najpierw powinniśmy przede wziąć. Po pierwsze każdy nocleg w lesie powinniśmy konsultować z leśniczym. Dowiemy się w tedy o planowanym polowaniu, miejscach w których możemy biwakować i czy istnieje możliwość rozpalenia ogniska. Ja przed każdym biwakowaniem w lesie kontaktuję się z moim „władcą puszczy”.

Kolejna sprawą jest widoczność, zarówno za dnia jak i w nocy. Ja mam słodka pomarańczową czapeczkę do biegania w lesie w ciągu dnia, a nocą i tak łazęguję z czołówką na łebku. Dodatkowo przy plecaku mam brelok, który świeci bladym światełkiem ale widocznym nocą.

Czy macie może jeszcze jakieś uwagi, czy własne patenty?
Obrazek
Awatar użytkownika
Arcyszczur
Posty: 115
Rejestracja: śr 26 wrz 2018, 22:34
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Kontakt:

pn 24 gru 2018, 23:56

Cóż, uważam, że szansa na przypadkową kulę myśliwego dla tego kto się szwenda po lesie jest pomijalnie mała. Inaczej na dziki i sarny polowalibyśmy po prostu strzelając do lasu. Jak uczą myśliwych "las to naturalny kulochwyt". I coś w tym jest. Oczywiście istnieje minimalna szansa, że będąc w polu widzenia (a więc i rażenia) dostaniesz kulkę: zdarzają się tacy, którzy strzelają do nierozpoznanego celu (5lat w pudle, cofnięcie pozwolenia na broń na zawsze i wywalenie z PZł na zbity pysk może nie być największą karą - znam historię gdzie w ten sposób na polowaniu ojciec syna postrzelił, miałem nawet w ręku "tego" boka)...
Jednak: głęboko wierzę w prawo polowania będące prawem przyrody - "kto pierwszy zobaczy, umknie lub zgładzi". I łażę po lesie bez latarki, ubrany tak żeby mnie nie było widać. Po prostu tak czuję się dużo bezpieczniej. To ja podejmuję decyzję co zrobię w zastanej sytuacji, a nie sytuacja za mnie.

Idąc więc od najniższego prawdopodobieństwa, ku wyższemu na wypadek ataku ze strony zwierzyny drapieżnej, płowej, dzika czy złego psa którego ktoś spuścił w lesie ze smyczy zwykle noszę ze sobą jakieś niespodzianki: od gazu pieprzowego, poprzez petardy, nóż i dzidę, na rewolwerze kończąc. Zależnie od zagrożenia.

Jeśli chodzi o ludzi - to patrz punkt pierwszy. Zobacz i oceń, nie będąc widzianym. To samo dotyczy biwakowania.

Co do ognia w lesie to żaden leśniczy nikomu nie pozwala palić w lesie ognia. I już. Palisz w oparciu o swoje doświadczenie - żeby nie spalić się razem z lasem. Czasem jest tak sucho, że stary harcerz nie odważy się zapalić zapałki. Sam widziałem jak w upale sucha kupa chrustu zapaliła się tak jakby ją podlano benzyną. A na pewno nie podlano, bo sam ją układałem wypalając gałęzie na działce. W lesie miejsca po moim ognisku nie znajdziesz. Zawsze będzie małe, wykopię na nie dół, usunę darń i odłożę na bok, a potem nią zamaskuję miejsce, gdzie zasypałem ognisko. Nie będzie nawet nadpalonej trawy ani polan. Dobrym zwyczajem jest nie palić ognia blisko miejsca gdzie się śpi, zwłaszcza w górach - bo ogień widać z daleka. W razie czego ten kto Cię szuka, znajdzie miejsce po ognisku ale Ciebie tam nie będzie. Ogień w swoim schronieniu palić należy tylko w ekstremalnych sytuacjach (zima, przemoczenie) mając na uwadze widoczność ognia, szanse na zaczadzenie i na to, że schronienie spali się wraz z Tobą.

Najbardziej prawdopodobne z tych rzeczy jednak jest, że łażąc po bezdrożach złamiesz nogę. I na to trzeba być mentalnie przygotowanym. Idąc z dzieciakami zimą w teren wszyscy mamy po gwizdku i po telefonie. Mamy ciuchy odpowiednie do pogody i coś tam jeszcze w zapasie bo może się okazać, że trzeba zostać na zewnątrz dłużej niż planowaliśmy. Zapas wody, jedzenia, coś do rozpalenia ognia (dyżurna zapalniczka w każdej kurtce).
Gdy szedłem z nimi na wyprawę w góry mieli nawet przećwiczone holowanie ojca na połączonych dwóch parach sanek... Ale najprościej jest zapobiegać: patrz gdzie stajesz, miej kijek (lub wystrugaj sobie), załóż jakieś raczki turystyczne gdy idziesz zimą w góry (osobiście polecam polskie "Rapeks" - są w sumie niedrogie i dobrze mi służyły podczas wielu wypraw.)
Nigdy nie postępuj wbrew prawom przyrody i staraj się je jak najlepiej zrozumieć.

Arcy
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

śr 26 gru 2018, 23:42

Arcyszczur pisze:
pn 24 gru 2018, 23:56
Co do ognia w lesie to żaden leśniczy nikomu nie pozwala palić w lesie ognia. I już.


No nie Arcy, nie zgodzę się. Znam prawie wszystkich leśniczych operujących w Gostynińsko-Włocławskim Parku Krajobrazowym, jak i część tutaj z Konstancjewa i z doświadczenia wiem, że jest inaczej niż piszesz. Za rozpalanie ognia w miejscu niedozwolonym jest mandat do tysiąca złotych, a za szczególne narażenie lasu na nieodwracalne straty nawet do pięciu tysięcy.

W lesie od zawsze jest zakaz rozpalania dzikich ognisk, poza wyznaczonymi to tego miejscami biwakowymi, mimo iż ustawa o lasach mówi nam, że lasy państwowe są w pełni dostępne dla wszystkich. Jedyny sposób aby móc legalnie to robić to ten który opisałem wyżej. Robię tak już 15 lat i nigdy nie miałem problemu. A nauczył mnie tego mój były sąsiad, którego wujem był Nadleśniczy.

Wszystko jest zgodne z prawem Miałem wiele odwiedzin Straży Leśnej podczas takich biwaków i nigdy nie było problemu. Z reguły rozmowa zaczyna się od zapytania o imię i nazwisko, po czym jest rozmowa o tym, że leśniczy wyraził zgodę, kilka informacji o konsekwencjach, paragrafów i to wszystko. Przecież kiedy organizowaliśmy zloty PTTK, czy SPSS to pierwszą rzeczą jaką robiliśmy, był kontakt z leśniczym gdzie moglibyśmy taki zlot zorganizować z uwzględnieniem wody i ogniska. Z drugiej strony weźmy przykład choćby z ZULi. Oni ognisko pala praktycznie 3 miesiące w roku, codziennie.

Oczywiście, kiedy mamy zagrożenie pożarowe, to nikt nie pali ognia w lesie, ani otwartego ani w kuchenkach. No ale to jest normalne, bo z tego wynika zdrowy rozsądek. Są tez przypadki kiedy leśniczy odmówi i z tym także liczyć się trzeba. Podobnie może być z osobami, których po prostu leśnicy nie znają. Dla takich osób polecam na początek biwaki w miejscach do tego wyznaczonych.

My z Grupy P3 napotykając miejsca takowe dodajemy je na mapę gogle i robimy im masę zdjęć by przedstawić przypadkowemu zainteresowanemu jak wyglądają.

Tak to wygląda.
Obrazek
Romeo

pt 28 gru 2018, 12:04

To ja od siebie dodam(i to nie jest nic złosliwego czy osobista wycieczka ) ,że gdybym poszedł do leśniczego i powiedział/ poinformował/zapytał czy mogę lub ,że będę rozpalał ognisko w lesie, to by mnie wyśmiał ,a straż leśna jak by mnie tak przy ognisku zastała to na miejscu by ze mnie skórę zdjęli na żywca i żadne tłumaczenia by nie pomogły ,wiem bo miałem z nimi kiedyś służby w lesie i nawet za wjazd do lasu samochodem nikomu nie darowali a co dopiero rozpalone ognisko ,przed dzikami ,zdarzyło mi się już uciekać kilka razy ,raz nawet rowerem przed całą bandą ,a raz z jednym ganiałem sie dookoła drzewa i nie było mi do śmiechu bo na prawdę miałem pełne gacie i nie wiedziałem czy wrócę z lasu ,no ale jakby coś wrzucam tu fajna mapkę lasów państwowych gdzie obok jest legenda i można tam wcisnąć to co chcemy i wyświetlą nam się miejsca do biwakowania i palenia ognisk. http://www.czaswlas.pl/index/
Awatar użytkownika
1411
Posty: 2564
Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

pt 28 gru 2018, 13:01

Wszystko zależy czy mamy do czynienia z człowiekiem czy gajowym Maruchą i wtedy nie pogadasz. Osobiście nie znam naszego starszego nad drzewami i nie ryzykuję objawiania mu swojej gęby celem zapytania o cokolwiek. Wszystko robię cichcem, skrycie, tak aby nie pozostawiać żadnych śladów. Może i wypadałoby się poznać, a może to normalny i rozumny człowiek (Bold, wiesz coś?). Może kiedyś. Póki co, wolę działać po swojemu. Po naszych lasach śmigam w ciuchach ułatwiających skrycie się. W lasy raciborskie poszedł bym w pomarańczowej czapce i jasnej kurtce bo tam ryzyko spore na odstrzał, zagubienie lub inne atrakcje.
Obrazek
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

pt 28 gru 2018, 13:41

Nie weim co Wy macie za leśniczych. Ale nic, jak wrócę to normanie zrobię wywiad z leśniczym, nagram czy w formie pisemnej (to już zależy na co się zgodzi) i przedstawię.
Obrazek
Romeo

pt 28 gru 2018, 14:12

Widzisz może masz bardziej takich wyluzowanych , bo wg mnie gdybym był takim leśniczym i przyszedł by do mnie dorosły facet pogadać właśnie na ten temat ,to krótko bym powiedział: ok słuchaj ja na drugi dzień wysyłam w te miejsce twojego biwakowania straż leśną ,jesli bedzie burdel masz przesrane a jesli bedzie ok to nic do ciebie nie mam i tyle ,ale niestety nie u mnie tu w okolicy ,trzeba cichcem tak jak 1411 napisał ,no i wiadomo trzeba wiedzieć gdzie chodzić bo u mnie pełno ambon przy polach .
Podróżniczka

pt 28 gru 2018, 14:43

Muszę się wtrącić, najwyżej opieprz będzie. Michał Ty jesteś z zupełnie innej ligi niż my wszyscy (lub prawie wszyscy) tutaj. Jesteś członkiem Polskiego Towarzystwa Turystyki Krajoznawczej i Stowarzyszenia Polska Szkoła Surwiwalu (tak trudne nazwy, że musiałam sprawdzić pisownię), ponadto szkolisz harcerzy z realnych technik przetrwania, handlujesz drewnem, Twój sąsiad jest myśliwym, masz stały kontakt z nadleśnictwem bo robisz testy maszyn i często robisz wywiady z inżynierem nadzoru dla Gazety Leśnej - oni cie po prostu znają i wiedzą, że jak coś odwalisz to i tak znajdą Cię.

Ja, Maciej czy reszta ekipy nigdy nie sądziliśmy, że można by zrobić coś takiego.



PS. Zanim zadzwonisz zrób 10 wdechów i herbatkę strzel... Proszę....
Awatar użytkownika
BowHunter
Posty: 1150
Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
Kontakt:

pt 28 gru 2018, 16:30

Nie ma potrzeby dzwonić...

Gosia ale nic za darmo nie przychodzi. Martes na piękną buzię też rabatu nie dał. Jak sama nie zawalczysz o swoje, to nici nawet z największych modlitw.

Widzisz wszystko wymaga pracy i zaangażowania. Tylko kto komu broni wysilić się nieco. Przecież kiedy przeprowadziłem się tutaj też nie znałem nikogo ze służby leśnej. Minął ponad rok zanim osiągnąłem cel, no ale przez ten czas nie siedziałem w domu, tylko działałem. Jak ktoś zapyta tylko raz i spotka się z odmową, to nie ma co zniechęcać się, tylko działać w taki sposób aby uzyskać cel. Ja zaczynałem od ojca leśniczego, a konkretniej zaoferowałem usługi cięcia i łupania drewna.

A z Twoim tatą jak było? Chyba z 50 razy byłem z nim na rybach zanim udostępnił nam garaż do trzymania gratów.
Trzeba się wysilić.
Obrazek
Podróżnik

pt 28 gru 2018, 18:51

Tylko z tym wysileniem się to jest tak, że nie każdy ma czas. Wiesz Michał nie twierdzę, że nie jest tak jak piszesz bo jest i my jesteśmy tego świadkami, ale Ty dysponujesz czasem i środkami. Masz siłę przebicia, ale ktoś inny może już nie mieć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Współczesny survival”