Tadeusz Andrzejczak "Wypadki na polowaniach".
: wt 03 sty 2023, 21:32
Wydana w 2010 roku książka stanowi zbiór felietonów publikowanych przez autora w "Łowcu Polski" w latach 2000. Każdy to opis pouczającej lub częściej niestety tragicznej historii ludzkich dramatów wynikających z nieostrożności w posługiwaniu się bronią.
Większość wypadków śmiertelnych opisanych w książce to strzały do nierozpoznanego celu który już po pociągnięciu za spust okazuje się człowiekiem.
Na drugim miejscu będące następstwem zapominalstwa w kwestii rozładowywania broni czy niechęci do używania bezpiecznika. Upadek na śliskim z palcem w kabłąku, zaplątanie się w spust guzika ubrania lub gałązkę pokonywanych zarośli prowadzą do niekontrolowanego wystrzału.
Przy broni wyposażonej w przyspiesznik lub bardzo lekki "sportowy" spust może to być nawet byle wstrząs.
Nie brakuje też opisów innego zapominalstwa w kwestii BLOS (Broń Lufa Otoczenie Spust), strzelania z przyklęku do wyżej położonych celów lub mając za nim lichy, nie zapewniający bezpieczeństwa kulochwyt.
Podobnie braku świadomości że oś optyczna jest kilka centymetrów wyżej od wylotu lufy czy sytuacyjnej gdzie skupionemu na wyciskaniu spustu myśliwemu ktoś wchodzi w linie ognia.
To ostatnie zwłaszcza na polowaniach zbiorowych, i "zbiorowych" gdzie kilku wpisanych (lub nie) na polowanie indywidualne w rejonie myśliwych współpracowało, lub po prostu polujący korzystał z pomocy naganiaczy z grona rodziny lub znajomych.
(W tym miejscu warto wspomnieć że od nowelizacji Regulaminu Polowań w 2019 roku polowanie na dziki wykonywane w dzień przez jednego myśliwego przy udziale jednego naganiacza albo jednego podkładacza z psem jest traktowane jako polowanie indywidualne. Ujęto tym samym w ramy prawne tą praktykę zamiast podtrzymywać zakaz.)
Jakie z tej książki są nauki dla preppersa czy surwiwalisty?
Myślistwo stanowi jedną z dróg zdobycia pozwolenia na broń palną, a przy tym bardzo wielu innych przydatnych umiejętności praktycznych i terenowych.
Na wszelkiej maści grupach i forach tematy zdobywania żywności, w tym polowania po załamaniu społecznym są szeroko dyskutowane.
Dysputy na temat różnych technik polowań jak i pospolite "wojny kalibrowe" potrafią ciągnąc się bez końca.
Kiedy temat BHP wykonywania polowań praktycznie nie istnieje.
Zebrane przez Andrzejczaka historie otwierają oczy jak łatwo lenistwo, brawura, lub ignorowanie zasad BLOS, zwykły brak koordynacji między polującymi czy co gorsza środki psychoaktywne mogą prowadzić do tragedii. A w na wpół mitycznych "gorszych czasach" naganiaczami, podprowadzającymi, czy po prostu innymi łowcami z linii będą członkowie naszej najbliższej rodziny...
Zarzuty wobec książki?
Autor skupił się na wypadkach z bronią, brakuje opisów ataków zwierzyny na myśliwych w kontekście innym jak pochopnie oddanych strzałów i ich następstw prawnych.
Np ataków postrzałków dzików które jak wiadomo potrafią zrobić w gąszczu koło i przyczaić się na swojego prześladowce. Niebezpieczna może być też szarża zwierzyny płowej czy nawet lisa.
Szkoda też że nie ma choć kilku przypadków z innych krajów, gdzie poluje się z broni miotającej jak łuki czy kusze lub siecznej w rodzaju np rohatyn. Czy nawet zwykłych karabinków bocznego zapłonu.
Dyskusje o przywróceniu ich w polskim łowiectwie wracają regularnie.
Takie opisy mogłyby być przyczynkiem do merytorycznej dyskusji na temat bezpieczeństwa i etyki takich polowań.
Ten niewielki niedosyt nie zmienia jednak wyraźnie pozytywnej oceny. Z czystym sumieniem mogę polecić ją nie tylko myśliwym, także choć teoretycznie rozważającym polowanie prepersom.
By mogli skonfrontować swoje teoretyczne wyobrażenia o polowaniu z rzeczywistymi realiami.

Większość wypadków śmiertelnych opisanych w książce to strzały do nierozpoznanego celu który już po pociągnięciu za spust okazuje się człowiekiem.
Na drugim miejscu będące następstwem zapominalstwa w kwestii rozładowywania broni czy niechęci do używania bezpiecznika. Upadek na śliskim z palcem w kabłąku, zaplątanie się w spust guzika ubrania lub gałązkę pokonywanych zarośli prowadzą do niekontrolowanego wystrzału.
Przy broni wyposażonej w przyspiesznik lub bardzo lekki "sportowy" spust może to być nawet byle wstrząs.
Nie brakuje też opisów innego zapominalstwa w kwestii BLOS (Broń Lufa Otoczenie Spust), strzelania z przyklęku do wyżej położonych celów lub mając za nim lichy, nie zapewniający bezpieczeństwa kulochwyt.
Podobnie braku świadomości że oś optyczna jest kilka centymetrów wyżej od wylotu lufy czy sytuacyjnej gdzie skupionemu na wyciskaniu spustu myśliwemu ktoś wchodzi w linie ognia.
To ostatnie zwłaszcza na polowaniach zbiorowych, i "zbiorowych" gdzie kilku wpisanych (lub nie) na polowanie indywidualne w rejonie myśliwych współpracowało, lub po prostu polujący korzystał z pomocy naganiaczy z grona rodziny lub znajomych.
(W tym miejscu warto wspomnieć że od nowelizacji Regulaminu Polowań w 2019 roku polowanie na dziki wykonywane w dzień przez jednego myśliwego przy udziale jednego naganiacza albo jednego podkładacza z psem jest traktowane jako polowanie indywidualne. Ujęto tym samym w ramy prawne tą praktykę zamiast podtrzymywać zakaz.)
Jakie z tej książki są nauki dla preppersa czy surwiwalisty?
Myślistwo stanowi jedną z dróg zdobycia pozwolenia na broń palną, a przy tym bardzo wielu innych przydatnych umiejętności praktycznych i terenowych.
Na wszelkiej maści grupach i forach tematy zdobywania żywności, w tym polowania po załamaniu społecznym są szeroko dyskutowane.
Dysputy na temat różnych technik polowań jak i pospolite "wojny kalibrowe" potrafią ciągnąc się bez końca.
Kiedy temat BHP wykonywania polowań praktycznie nie istnieje.
Zebrane przez Andrzejczaka historie otwierają oczy jak łatwo lenistwo, brawura, lub ignorowanie zasad BLOS, zwykły brak koordynacji między polującymi czy co gorsza środki psychoaktywne mogą prowadzić do tragedii. A w na wpół mitycznych "gorszych czasach" naganiaczami, podprowadzającymi, czy po prostu innymi łowcami z linii będą członkowie naszej najbliższej rodziny...
Zarzuty wobec książki?
Autor skupił się na wypadkach z bronią, brakuje opisów ataków zwierzyny na myśliwych w kontekście innym jak pochopnie oddanych strzałów i ich następstw prawnych.
Np ataków postrzałków dzików które jak wiadomo potrafią zrobić w gąszczu koło i przyczaić się na swojego prześladowce. Niebezpieczna może być też szarża zwierzyny płowej czy nawet lisa.
Szkoda też że nie ma choć kilku przypadków z innych krajów, gdzie poluje się z broni miotającej jak łuki czy kusze lub siecznej w rodzaju np rohatyn. Czy nawet zwykłych karabinków bocznego zapłonu.
Dyskusje o przywróceniu ich w polskim łowiectwie wracają regularnie.
Takie opisy mogłyby być przyczynkiem do merytorycznej dyskusji na temat bezpieczeństwa i etyki takich polowań.
Ten niewielki niedosyt nie zmienia jednak wyraźnie pozytywnej oceny. Z czystym sumieniem mogę polecić ją nie tylko myśliwym, także choć teoretycznie rozważającym polowanie prepersom.
By mogli skonfrontować swoje teoretyczne wyobrażenia o polowaniu z rzeczywistymi realiami.
