Cześć
Trochę prasówki na dziś…..
https://www.bankier.pl/amp/wiadomosc/Bu ... ia-8778895
A teraz przekopiowany tekst
„ Bunkier na prywatnej działce. Państwo planuje "pokojowe" wywłaszczenia
2024-07-08 10:50
I nie tylko działkę, ale i dom czy pole na mocy jednej decyzji ministra obrony narodowej będzie można odebrać właścicielowi w imię obronności kraju. Propozycja podzieliła posłów, choć na stole (a bardziej na bunkrach) leżą spore pieniądze. Wywłaszczony miałby bowiem otrzymać równowartość 200 proc.
Fundacja Dobre Państwo złożyła projekt ustawy, której głównym celem byłoby m.in. zapewnienie terenów pod budowę umocnień na granicy i rowów przeciwczołgowych czy bunkrów wewnątrz kraju. W opinii jej prezesa Witolda Sokolskiego, "w czasie pokoju zajęcie prywatnych terenów na cele obronne może stanowić prawny problem, a zwykła, cywilna ścieżka trwać może długie miesiące, jeśli nie lata" mówi w "Gazecie Prawnej". Stąd też pomysł, by ją usprawnić.
W ocenie fundacji znaczące uproszenie procedury mogłoby wyglądać następująco: nieruchomość na mocy szefa MON byłaby zajmowana na" cele niezbędne dla obronności kraju". W tym więc przypadku potrzebna byłaby zaledwie decyzja administracyjna, by przenieść własność nieruchomości z osoby prywatnej na Skarb Państwa.
Aby zapobiec konfliktom, z budżetu państwa popłynęłaby rekompensata w wysokości 200 proc. ceny rynkowej zajętej nieruchomości. Jednak jak wynika z wyliczeń fundacji, to i tak byłby niewielki odsetek kosztów, które państwo musiałoby ponieść, gdyby chciało zarekwirować ziemię, korzystając ze ścieżki cywilnej.
Posłowie i senatorowie są zgodni, że konieczne jest wzmocnienie szczególnie wschodniej granicy kraju, jednak z drugiej strony nie są pewni, czy budżet udźwignie takie koszty.
opr. aw„
Pozdrawiam
~Bart
Wywłaszczenie
- SilesiaSurvival
- Posty: 1561
- Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
- Kontakt:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„psy szczekają, forum działa dalej”
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
- SilesiaSurvival
- Posty: 1561
- Rejestracja: pt 12 lis 2021, 20:56
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice / Warszawa
- Kontakt:
Cześć
Oraz o zmianach w posiadaniu gotówki w domu……
https://legaartis.pl/blog/2024/07/04/no ... 024/?amp=1
Tekst przekopiowany
„ Nowe Limity Posiadania Gotówki w Domu?! Co nas czeka od 1 września 2024
W ostatnich tygodniach temat limitów posiadania gotówki w domu zyskał na znaczeniu. W mediach pojawiają się coraz częściej informacje o możliwych zmianach w przepisach dotyczących przechowywania gotówki przez osoby prywatne. Wprowadzenie nowych limitów może nastąpić już 1 września 2024 roku, co budzi liczne kontrowersje i pytania. Czy faktycznie będziemy musieli dostosować nasze nawyki finansowe?
Aktualnie nie ma wprowadzonych limitów posiadania gotówki. Co może nas czekać od 1 września 2024? Jakie będą konsekwencje wprowadzenia takich regulacji? W niniejszym artykule postaramy się przybliżyć ten temat i odpowiedzieć na najważniejsze pytania związane z nowymi przepisami.
Szczegóły Nowych Przepisów
Zgodnie z informacjami ujawnionymi w mediach, nowe przepisy mają wprowadzić limity dotyczące maksymalnej kwoty gotówki, którą można przechowywać w domu. Od 1 września 2024 roku każdy obywatel będzie mógł posiadać w domu maksymalnie do 50 tysięcy złotych. W przypadku przekroczenia tego limitu, konieczne będzie zgłoszenie tego faktu odpowiednim organom oraz uzasadnienie potrzeby posiadania większej kwoty gotówki.
Jeśli zechcemy wypłacić większą kwotę bank będzie mógł skierować zapytanie do urzędu skarbowego w celu weryfikacji.
Wprowadzenie limitów nie oznacza jednak, że nie będzie można posiadać większych kwot gotówki. Będzie to możliwe, ale pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim, konieczne będzie uzyskanie zgody od odpowiednich organów oraz przedstawienie szczegółowych informacji na temat źródła pochodzenia gotówki. W przypadku, gdy gotówka będzie pochodzić z legalnych źródeł, a jej posiadanie będzie uzasadnione (np. w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej), możliwe będzie uzyskanie zgody na posiadanie większej kwoty gotówki.
Konsekwencje Dla Obywateli
Wprowadzenie nowych limitów posiadania gotówki w domu będzie miało szereg konsekwencji dla obywateli. Przede wszystkim, wiele osób będzie musiało zmienić swoje nawyki finansowe i dostosować się do nowych przepisów. Dla niektórych może to oznaczać konieczność częstszego korzystania z banków oraz innych instytucji finansowych, co może wiązać się z dodatkowymi kosztami i niedogodnościami.
Wprowadzenie limitów może również wpłynąć na rynek nieruchomości oraz innych dóbr luksusowych. Osoby, które do tej pory korzystały z gotówki przy zakupach nieruchomości, mogą być zmuszone do korzystania z innych form płatności. To z kolei może wpłynąć na ceny nieruchomości oraz dynamikę rynku.
Reakcje Społeczne i Polityczne
Temat wprowadzenia nowych limitów posiadania gotówki w domu budzi liczne kontrowersje i wywołuje różnorodne reakcje społeczne oraz polityczne. Wiele osób wyraża swoje obawy związane z ograniczeniem wolności finansowej oraz ingerencją państwa w prywatne sprawy obywateli. Krytycy nowych przepisów argumentują, że wprowadzenie limitów jest kolejnym krokiem w kierunku społeczeństwa nadzorowanego, gdzie każdy aspekt życia obywateli jest kontrolowany przez państwo.
Jak Przygotować Się na Zmiany?
W obliczu nadchodzących zmian, warto zastanowić się, jak przygotować się na wprowadzenie nowych limitów posiadania gotówki w domu. Przede wszystkim, warto rozważyć zmianę nawyków finansowych i zwiększenie korzystania z form płatności bezgotówkowych. Warto również regularnie monitorować swoje finanse oraz upewnić się, że posiadana gotówka pochodzi z legalnych źródeł i jest odpowiednio udokumentowana.
Kolejnym krokiem może być skonsultowanie się z doradcą finansowym lub prawnym, który pomoże zrozumieć nowe przepisy oraz doradzi, jak najlepiej dostosować się do nadchodzących zmian. Warto również śledzić informacje w mediach oraz oficjalne komunikaty rządowe, aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami dotyczącymi wprowadzenia nowych limitów.
Aktualnie projekt wprowadzenia nowych limitów nie został jeszcze złożony w sejmie. Wszelkie informacje przekazane w niniejszym artykule bazują na medialnych wiadomościach. W najbliższym czasie możemy spodziewać się aktualizacji tego tematu.
Wprowadzenie możliwie nowych limitów posiadania gotówki w domu od 1 września 2024 roku to temat budzący wiele emocji i kontrowersji. Nowe przepisy mają na celu zwiększenie przejrzystości finansowej, zwalczanie szarej strefy oraz promowanie nowoczesnych technologii płatniczych.”
Pozdrawiam
~Bart
Oraz o zmianach w posiadaniu gotówki w domu……
https://legaartis.pl/blog/2024/07/04/no ... 024/?amp=1
Tekst przekopiowany
„ Nowe Limity Posiadania Gotówki w Domu?! Co nas czeka od 1 września 2024
W ostatnich tygodniach temat limitów posiadania gotówki w domu zyskał na znaczeniu. W mediach pojawiają się coraz częściej informacje o możliwych zmianach w przepisach dotyczących przechowywania gotówki przez osoby prywatne. Wprowadzenie nowych limitów może nastąpić już 1 września 2024 roku, co budzi liczne kontrowersje i pytania. Czy faktycznie będziemy musieli dostosować nasze nawyki finansowe?
Aktualnie nie ma wprowadzonych limitów posiadania gotówki. Co może nas czekać od 1 września 2024? Jakie będą konsekwencje wprowadzenia takich regulacji? W niniejszym artykule postaramy się przybliżyć ten temat i odpowiedzieć na najważniejsze pytania związane z nowymi przepisami.
Szczegóły Nowych Przepisów
Zgodnie z informacjami ujawnionymi w mediach, nowe przepisy mają wprowadzić limity dotyczące maksymalnej kwoty gotówki, którą można przechowywać w domu. Od 1 września 2024 roku każdy obywatel będzie mógł posiadać w domu maksymalnie do 50 tysięcy złotych. W przypadku przekroczenia tego limitu, konieczne będzie zgłoszenie tego faktu odpowiednim organom oraz uzasadnienie potrzeby posiadania większej kwoty gotówki.
Jeśli zechcemy wypłacić większą kwotę bank będzie mógł skierować zapytanie do urzędu skarbowego w celu weryfikacji.
Wprowadzenie limitów nie oznacza jednak, że nie będzie można posiadać większych kwot gotówki. Będzie to możliwe, ale pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim, konieczne będzie uzyskanie zgody od odpowiednich organów oraz przedstawienie szczegółowych informacji na temat źródła pochodzenia gotówki. W przypadku, gdy gotówka będzie pochodzić z legalnych źródeł, a jej posiadanie będzie uzasadnione (np. w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej), możliwe będzie uzyskanie zgody na posiadanie większej kwoty gotówki.
Konsekwencje Dla Obywateli
Wprowadzenie nowych limitów posiadania gotówki w domu będzie miało szereg konsekwencji dla obywateli. Przede wszystkim, wiele osób będzie musiało zmienić swoje nawyki finansowe i dostosować się do nowych przepisów. Dla niektórych może to oznaczać konieczność częstszego korzystania z banków oraz innych instytucji finansowych, co może wiązać się z dodatkowymi kosztami i niedogodnościami.
Wprowadzenie limitów może również wpłynąć na rynek nieruchomości oraz innych dóbr luksusowych. Osoby, które do tej pory korzystały z gotówki przy zakupach nieruchomości, mogą być zmuszone do korzystania z innych form płatności. To z kolei może wpłynąć na ceny nieruchomości oraz dynamikę rynku.
Reakcje Społeczne i Polityczne
Temat wprowadzenia nowych limitów posiadania gotówki w domu budzi liczne kontrowersje i wywołuje różnorodne reakcje społeczne oraz polityczne. Wiele osób wyraża swoje obawy związane z ograniczeniem wolności finansowej oraz ingerencją państwa w prywatne sprawy obywateli. Krytycy nowych przepisów argumentują, że wprowadzenie limitów jest kolejnym krokiem w kierunku społeczeństwa nadzorowanego, gdzie każdy aspekt życia obywateli jest kontrolowany przez państwo.
Jak Przygotować Się na Zmiany?
W obliczu nadchodzących zmian, warto zastanowić się, jak przygotować się na wprowadzenie nowych limitów posiadania gotówki w domu. Przede wszystkim, warto rozważyć zmianę nawyków finansowych i zwiększenie korzystania z form płatności bezgotówkowych. Warto również regularnie monitorować swoje finanse oraz upewnić się, że posiadana gotówka pochodzi z legalnych źródeł i jest odpowiednio udokumentowana.
Kolejnym krokiem może być skonsultowanie się z doradcą finansowym lub prawnym, który pomoże zrozumieć nowe przepisy oraz doradzi, jak najlepiej dostosować się do nadchodzących zmian. Warto również śledzić informacje w mediach oraz oficjalne komunikaty rządowe, aby być na bieżąco z najnowszymi informacjami dotyczącymi wprowadzenia nowych limitów.
Aktualnie projekt wprowadzenia nowych limitów nie został jeszcze złożony w sejmie. Wszelkie informacje przekazane w niniejszym artykule bazują na medialnych wiadomościach. W najbliższym czasie możemy spodziewać się aktualizacji tego tematu.
Wprowadzenie możliwie nowych limitów posiadania gotówki w domu od 1 września 2024 roku to temat budzący wiele emocji i kontrowersji. Nowe przepisy mają na celu zwiększenie przejrzystości finansowej, zwalczanie szarej strefy oraz promowanie nowoczesnych technologii płatniczych.”
Pozdrawiam
~Bart
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„psy szczekają, forum działa dalej”
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
Silesia Survival : zapraszam pod tą samą nazwą na YT , FB , IG oraz TT
silesiasurvival@gmail.com
- 1411
- Posty: 2949
- Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Panie i Panowie, z tego co słychać czasem tu i ówdzie, wychodzi że scenariusz z książki TECH, cały czas idzie zgodnie z planem kreatur z Forum z Davos. Doprawdy, zapoznajcie się, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
Obserwujecie to wszystko co się dzieje na Ukrainie? W naszym sejmie?
Ratunku nie ma, jeśli ludzie się nie zjednoczą. A ludzie leniwi lub zaślepieni (o pożytecznych idiotach lub opłacanych propagandystach lansujących durne treści, nie wspomnę) więc kicha w szmacie.
Niewiele można zrobić w tej kwestii bez zjednoczenia się.
Podrzucam nagranie do przesłuchania.
https://youtu.be/1r6J3B3eQT4?si=VCMNW3VfyjrEqyxN
Obserwujecie to wszystko co się dzieje na Ukrainie? W naszym sejmie?
Ratunku nie ma, jeśli ludzie się nie zjednoczą. A ludzie leniwi lub zaślepieni (o pożytecznych idiotach lub opłacanych propagandystach lansujących durne treści, nie wspomnę) więc kicha w szmacie.
Niewiele można zrobić w tej kwestii bez zjednoczenia się.
Podrzucam nagranie do przesłuchania.
https://youtu.be/1r6J3B3eQT4?si=VCMNW3VfyjrEqyxN

-
- Posty: 2538
- Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
- Kontakt:
Urabianie społeczeństwa trwa.
https://www.architekturaibiznes.pl/fili ... 36946.html
Warto zauważyć że gość nie ma wiedzy fachowej. To nawiedzony (anty)humanista marzący o zwijaniu (degrowth) ludzkości, technologicznym, demograficznym i kulturowym.
Jest też oczywiście hipokrytą.
,,Budowanie domów jednorodzinnych powinno być stopniowo zakazywane – rozmowa z Filipem Springerem
Błażej Ciarkowski
Kryzys klimatyczny jest faktem. I to, że architektura ma w nim swój niebagatelny udział, także (chociaż o tym raczej się głośno nie mówi). Jednocześnie nie możemy zrezygnować z budowania, a architekci są dziś potrzebni bardziej niż kiedykolwiek.
Filip Springer, autor książki „Szara godzina. Czas na nową architekturę”, opowiada o wyzwaniach współczesności, pytaniach bez oczywistych odpowiedzi oraz refleksji, bez której nie będziemy w stanie naprawić świata.
Filip SPRINGER — pisarz i fotograf. Za debiutancką „Miedziankę. Historię znikania” (2011) nominowany do Literackiej Nagrody Nike, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, Nagrody Literackiej Gdynia i Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej Angelus. Stypendysta Narodowego Centrum Kultury i Fundacji „Herodot” im. Ryszarda Kapuścińskiego. Jego książki tłumaczone są na angielski, niemiecki, rosyjski i węgierski. Dyrektor programowy Instytutu Reportażu w Warszawie, współtwórca Szkoły Ekopoetyki (wraz z prof. Julią Fiedorczuk), pomysłodawca i współtwórca literackiego Festiwalu po Drodze. Kurator projektu fotograficznego Migawki. Fotograficzne Archiwum Rewitalizacji.
Błażej Ciarkowski: Czy jesteś idealistą?
Filip Springer: Nie, chyba nie. Dlaczego pytasz?
Błażej Ciarkowski: Sięgając po „Szarą godzinę”, spodziewałem się zdecydowanie bardziej przygnębiającej treści. A tu niespodzianka: na tle coraz liczniejszych katastroficznych prognoz, wydajesz się mówić, że nie wszystko jeszcze stracone.
Filip Springer: Jesteśmy chyba w takim momencie historii, kiedy mamy do wyboru dwie postawy: albo uznamy, że świat może być lepszy, albo musimy przyznać, że jest już pozamiatane.
A ja bardzo nie chcę myśleć, że jest pozamiatane. Poza tym, w świetle tego, co mówi nauka, uważam, że mamy jeszcze coś do zrobienia. Wierzę, że człowieka stać na trochę więcej niż to, co sobie zorganizował w tej chwili. Jeżeli to jest idealizm, to znaczy, że jesteśmy w bardzo ponurej sytuacji.
Błażej Ciarkowski: I w tej sytuacji bardziej naturalną postawą wydaje się pesymizm.
Filip Springer: O ile stosunkowo łatwo było napisać książkę, która jest jedną wielką skargą na polską przestrzeń publiczną, czyli „Wannę z kolumnadą”, o tyle wydaje mi się, że to nie jest właściwy moment, żeby pisać taką książkę o zmianach klimatu i architekturze. To jednak problem innego kalibru.
Błażej Ciarkowski: Skoro wspomniałeś o „Wannie z kolumnadą”, to ja chciałbym nawiązać do innej twojej książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, czyli do „Mein Gott, jak pięknie”. Wydaje mi się, że jest ona bardziej osobista niż „Szara godzina”, a jednocześnie mówi w zasadzie o tym samym.
Filip Springer: I chyba trochę tak jest. Jeżeli miałbym wskazać na liście swoich książek tę najbardziej osobistą, to pewnie wybrałbym „Mein Gott”. Między tymi dwiema książkami są powiązania, choć nieoczywiste. Obie powstały, gdy zacząłem na poważnie zajmować się kwestiami zmian klimatu. Traktuję szeroko rozumiane kryzysy ekologiczne jako kontekst dla mojego pisania, a nie jako temat sam w sobie. Można też powiedzieć, że „Szara godzina” jest książką dla innych, a „Mein Gott” być może jest książką tylko dla mnie…
Błażej Ciarkowski: Kim zatem są ci inni? W trakcie lektury zastanawiałem się, czy to nie jest tak, że przekonujesz przekonanych. Czy Przemo Łukasik, nawet jeśli twoją książkę przeczyta, to weźmie sobie jej przesłanie do serca? Mówiąc wprost — czy pisałeś, myśląc o architektach?
Filip Springer: Tak, pisałem z myślą architektach, którzy są tam z imienia i nazwiska wymienieni. Oczywiście nie wierzę w taką sprawczość tej książki, że oni ją przeczytają i uderzą się w piersi. Zakładam, że ci, którzy się interesują architekturą, zauważą „Szarą godzinę”. I dlatego wymieniam pewne osoby z imienia i nazwiska, co jest niegrzeczne, bo z reguły tak się nie robi, tylko pisze się „uznany architekt na pewnym wydarzeniu”. A ja piszę „Przemo Łukasik na festiwalu Łódź Design”. Robię to dlatego, że architekci, którzy przyciągają na widownię mnóstwo ludzi (a Przemo Łukasik jest taką osobą, i Ewa Kuryłowicz też), którzy mają zasięgi, budżety, autorytet, mają wszystko, żeby zacząć wyznaczać nowe kierunki w architekturze, eksperymentować, badać, a przy tym się twórczo bawić. Ale tego nie robią.
Nie próbuję powiedzieć w tej książce, że my już architektów nie potrzebujemy. Przeciwnie, potrzebujemy ich teraz jeszcze bardziej. Kto, jeśli nie te pracownie i nie ci ludzie, którzy już mają pieniądze, pozycje, status i autorytet, ma wymyślać nową architekturę? Przecież nie ci, którzy właśnie skończyli studia i ledwo wiążą koniec z końcem albo są wyrobnikami w dużych pracowniach. I w tym sensie mam nadzieję, że ludzie, którzy studiują architekturę, przeczytawszy tę książkę, zaczną oczekiwać od tych wielkich, znanych i uznanych tego, żeby zachowywali się trochę bardziej przyzwoicie.
Jak dotąd przyzwoitość dotyczyła przede wszystkim formy. Każda z pracowni, którą wymieniłem, projektuje bardzo przyzwoite wizualnie budynki, na które po prostu warto popatrzeć i chce się przy nich pobyć. Ale skończyły się czasy, kiedy to wystarczało. Teraz potrzeba czegoś więcej.
Błażej Ciarkowski: Dla ludzi młodszych od nas o dwadzieścia lat, dla studentów architektury, wizualna przyzwoitość może być niewystarczająca.
Filip Springer: Na niektórych pewnie nadal działa urok architektów, którzy budują ikony. Jestem jednak przekonany, że młodzi bardziej serio traktują prognozy dotyczące tego, co się będzie działo za dwadzieścia lat.
Oni będą mieli wtedy czterdzieści lat, tyle, ile my teraz. I myślę, że ta perspektywa nie napawa ich radością.
Błażej Ciarkowski: Wspominasz o pracowni Lacaton & Vassal, która prezentuje nowe spojrzenie na architekturę. Spojrzenie na miarę wyzwań, jakie stawia przed projektantami współczesność. Przyszło mi do głowy jeszcze jedno nazwisko — Shigeru Ban. Czy to według ciebie jest jakaś odpowiedź na te wyzwania? Bo z jednej strony zaprojektował Centrum Pompidou w Metz, z drugiej — papierową architekturę w miejscach, gdzie ludzie doświadczyli negatywnych skutków zmian klimatycznych. A z jeszcze innej strony, Ban lata po całym świecie samolotem, zostawiając po sobie nie tylko papierowe domy, ale też potężny ślad węglowy.
Filip Springer: Mamy tu kilka różnych wątków i dobrze by było ich nie mieszać. Nie mogę powiedzieć, że w postawie, którą prezentują Lacaton i Vassal, widzę odpowiedź na wszystkie współczesne wyzwania. Dostrzegam jednak chęć wyznaczenia kierunku. To, czego ja oczekuję, to szczere szukanie odpowiedzi. Oczywiście możemy się zastanawiać, na ile jest szczere szukanie tych odpowiedzi poprzez projektowanie papierowej architektury w miejscach dotkniętych katastrofami, gdy się leci w owe miejsca samolotem. Jednak sam fakt, że autorytet tego konkretnego architekta jest wykorzystywany do tak nietypowych rozwiązań i pokazywania, że się poszukuje, jest dla mnie ogromną wartością.
Bardzo nie chciałbym wejść w rolę moralizatora i wytykać, że ktoś poleciał samolotem, a ktoś inny przyjechał samochodem. Chociaż szlag mnie trafia za każdym razem, gdy jestem na festiwalu Łódź Design i widzę, że wszyscy przyjeżdżają do Łodzi samochodami. To, czego oczekuję, i o czym ma być „Szara godzina”, to wykorzystanie autorytetu i pozycji zawodowej do świadomego i szczerego poszukiwania nowych rozwiązań.
Architekci zawsze dawali się poznać jako ludzie chętnie podejmujący nowe wyzwania (ciasna działka, mały budżet, intensywny program, a jeszcze trzeba zrobić tak, żeby pasowało do tego, co obok). Wydaje mi się, że dołożenie do tej trudnej układanki kolejnego elementu w postaci środowiska, czyni zabawę jeszcze ciekawszą.
Błażej Ciarkowski: Może jest to kwestia ograniczonej wiedzy? Luki w edukacji architektonicznej, której program nie nadąża za współczesnymi problemami?
Filip Springer: Czasem, gdy rozmawiam z najbardziej uznanymi polskimi architektami, mam wrażenie, że oni nie doczytali tego, co powinni doczytać. Przynajmniej w ciągu ostatniej dekady.
Błażej Ciarkowski: Powiedziałeś kiedyś, że architektura i jej szkodliwość dla środowiska jest tym słoniem w pokoju: odczuwamy jego obecność, ale o nim nie mówimy. Tymczasem artykuł w „The Guardian” opisujący beton jako najbardziej szkodliwy materiał świata ukazał się niemal sześć lat temu. Dlaczego nie mówimy o szkodliwości budownictwa?
Filip Springer: Bo to jest bardzo skomplikowane. Jeśli rozmawiamy o samolotach, to można powiedzieć „nie latajcie na długi weekend do Lizbony”. To jest prosty komunikat. Czasami, gdy mówię „budujmy mniej budynków”, nawet nie wskazując których (chociaż umiem sobie wyobrazić, że gdybyśmy usiedli w większym gronie, to bylibyśmy w stanie wynegocjować, które budynki są zbędne), to już sam ten komunikat wywołuje furię. Mam wrażenie, że ogromny ślad ekologiczny, jaki pozostawia za sobą architektura, jest praktycznie niewidoczny, ukryty za płotem placu budowy. A potem pojawia się nowa, świecąca, fajna w użyciu budowla. I już nie trzeba o tym myśleć. A jak się do tego przyklei różnego rodzaju certyfikaty, to już w ogóle ma się wyczyszczone sumienie.
Błażej Ciarkowski: Czyli nie wierzysz w architekturę zrównoważoną? WOJCIECH JANUSZCZYK mówi wprost, że coś takiego nie istnieje.
Filip Springer: Nie wierzę. Gdy słyszę słowo „zrównoważony”, to automatycznie robię się bardziej podejrzliwy. Do tego „zrównoważenia” jest bardzo często doklejone przeklęte słowo „rozwój”, a używanie tych dwóch pojęć obok siebie jest błędem logicznym. W tym sensie zgadzam się z Wojtkiem.
Błażej Ciarkowski: Czyli mówisz „nie” zielonym dachom, zielonym elewacjom? Mówisz „nie” realizacjom takim jak Bosco Verticale w Mediolanie [proj.: Boeri Studio — przyp. red.]?
Filip Springer: Byłem w Bosco Verticale z gronem fotografów i pokazywano nam ten obiekt w kategoriach cudu. Ale wszyscy czuliśmy się głęboko zniesmaczeni. Oczywiście fajnie na to popatrzeć, ale gdy się człowiek zastanowi, co to jest i dlaczego to jest, i gdzie to jest, i kto tam będzie mieszkał, to cała inwestycja budzi wewnętrzny opór.
To nie jest tak, że ja nie wierzę w zielone dachy i zielone elewacje. Wolę, żeby dachy były zielone niż czarne. I lubię, jak elewacja jest zielona. Tylko żeby to nie pociągało za sobą dodatkowych kosztów środowiskowych. To da się zrobić.
Błażej Ciarkowski: Skoro jesteśmy przy Bosco Verticale, które jest poniekąd hybrydą domu z ogrodem i drzewami za oknem oraz wieżowca w śródmieściu, to porozmawiajmy o dogęszczaniu, które postulujesz na kartach „Szarej godziny”. Jest to o tyle ciekawe, że większość miast w Polsce się wyludnia. Najczęściej są to przeprowadzki do gmin ościennych. A ty chciałbyś odmówić ludziom prawa do realizacji marzenia o domu z ogródkiem?
Filip Springer: Tak, najlepiej dekretem. Mówię poważnie. Uważam, że to jest jedna z tych rzeczy, która prawdopodobnie nigdy się nie wydarzy, zwłaszcza w Polsce. Ale w zupełności zgadzam się z tymi, którzy mówią, że budowanie domów jednorodzinnych powinno być stopniowo zakazywane.
Bardzo lubię temat dogęszczania, bo budzi w ludziach silne emocje."
https://www.architekturaibiznes.pl/fili ... 36946.html
Warto zauważyć że gość nie ma wiedzy fachowej. To nawiedzony (anty)humanista marzący o zwijaniu (degrowth) ludzkości, technologicznym, demograficznym i kulturowym.
Jest też oczywiście hipokrytą.
,,Budowanie domów jednorodzinnych powinno być stopniowo zakazywane – rozmowa z Filipem Springerem
Błażej Ciarkowski
Kryzys klimatyczny jest faktem. I to, że architektura ma w nim swój niebagatelny udział, także (chociaż o tym raczej się głośno nie mówi). Jednocześnie nie możemy zrezygnować z budowania, a architekci są dziś potrzebni bardziej niż kiedykolwiek.
Filip Springer, autor książki „Szara godzina. Czas na nową architekturę”, opowiada o wyzwaniach współczesności, pytaniach bez oczywistych odpowiedzi oraz refleksji, bez której nie będziemy w stanie naprawić świata.
Filip SPRINGER — pisarz i fotograf. Za debiutancką „Miedziankę. Historię znikania” (2011) nominowany do Literackiej Nagrody Nike, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, Nagrody Literackiej Gdynia i Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej Angelus. Stypendysta Narodowego Centrum Kultury i Fundacji „Herodot” im. Ryszarda Kapuścińskiego. Jego książki tłumaczone są na angielski, niemiecki, rosyjski i węgierski. Dyrektor programowy Instytutu Reportażu w Warszawie, współtwórca Szkoły Ekopoetyki (wraz z prof. Julią Fiedorczuk), pomysłodawca i współtwórca literackiego Festiwalu po Drodze. Kurator projektu fotograficznego Migawki. Fotograficzne Archiwum Rewitalizacji.
Błażej Ciarkowski: Czy jesteś idealistą?
Filip Springer: Nie, chyba nie. Dlaczego pytasz?
Błażej Ciarkowski: Sięgając po „Szarą godzinę”, spodziewałem się zdecydowanie bardziej przygnębiającej treści. A tu niespodzianka: na tle coraz liczniejszych katastroficznych prognoz, wydajesz się mówić, że nie wszystko jeszcze stracone.
Filip Springer: Jesteśmy chyba w takim momencie historii, kiedy mamy do wyboru dwie postawy: albo uznamy, że świat może być lepszy, albo musimy przyznać, że jest już pozamiatane.
A ja bardzo nie chcę myśleć, że jest pozamiatane. Poza tym, w świetle tego, co mówi nauka, uważam, że mamy jeszcze coś do zrobienia. Wierzę, że człowieka stać na trochę więcej niż to, co sobie zorganizował w tej chwili. Jeżeli to jest idealizm, to znaczy, że jesteśmy w bardzo ponurej sytuacji.
Błażej Ciarkowski: I w tej sytuacji bardziej naturalną postawą wydaje się pesymizm.
Filip Springer: O ile stosunkowo łatwo było napisać książkę, która jest jedną wielką skargą na polską przestrzeń publiczną, czyli „Wannę z kolumnadą”, o tyle wydaje mi się, że to nie jest właściwy moment, żeby pisać taką książkę o zmianach klimatu i architekturze. To jednak problem innego kalibru.
Błażej Ciarkowski: Skoro wspomniałeś o „Wannie z kolumnadą”, to ja chciałbym nawiązać do innej twojej książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, czyli do „Mein Gott, jak pięknie”. Wydaje mi się, że jest ona bardziej osobista niż „Szara godzina”, a jednocześnie mówi w zasadzie o tym samym.
Filip Springer: I chyba trochę tak jest. Jeżeli miałbym wskazać na liście swoich książek tę najbardziej osobistą, to pewnie wybrałbym „Mein Gott”. Między tymi dwiema książkami są powiązania, choć nieoczywiste. Obie powstały, gdy zacząłem na poważnie zajmować się kwestiami zmian klimatu. Traktuję szeroko rozumiane kryzysy ekologiczne jako kontekst dla mojego pisania, a nie jako temat sam w sobie. Można też powiedzieć, że „Szara godzina” jest książką dla innych, a „Mein Gott” być może jest książką tylko dla mnie…
Błażej Ciarkowski: Kim zatem są ci inni? W trakcie lektury zastanawiałem się, czy to nie jest tak, że przekonujesz przekonanych. Czy Przemo Łukasik, nawet jeśli twoją książkę przeczyta, to weźmie sobie jej przesłanie do serca? Mówiąc wprost — czy pisałeś, myśląc o architektach?
Filip Springer: Tak, pisałem z myślą architektach, którzy są tam z imienia i nazwiska wymienieni. Oczywiście nie wierzę w taką sprawczość tej książki, że oni ją przeczytają i uderzą się w piersi. Zakładam, że ci, którzy się interesują architekturą, zauważą „Szarą godzinę”. I dlatego wymieniam pewne osoby z imienia i nazwiska, co jest niegrzeczne, bo z reguły tak się nie robi, tylko pisze się „uznany architekt na pewnym wydarzeniu”. A ja piszę „Przemo Łukasik na festiwalu Łódź Design”. Robię to dlatego, że architekci, którzy przyciągają na widownię mnóstwo ludzi (a Przemo Łukasik jest taką osobą, i Ewa Kuryłowicz też), którzy mają zasięgi, budżety, autorytet, mają wszystko, żeby zacząć wyznaczać nowe kierunki w architekturze, eksperymentować, badać, a przy tym się twórczo bawić. Ale tego nie robią.
Nie próbuję powiedzieć w tej książce, że my już architektów nie potrzebujemy. Przeciwnie, potrzebujemy ich teraz jeszcze bardziej. Kto, jeśli nie te pracownie i nie ci ludzie, którzy już mają pieniądze, pozycje, status i autorytet, ma wymyślać nową architekturę? Przecież nie ci, którzy właśnie skończyli studia i ledwo wiążą koniec z końcem albo są wyrobnikami w dużych pracowniach. I w tym sensie mam nadzieję, że ludzie, którzy studiują architekturę, przeczytawszy tę książkę, zaczną oczekiwać od tych wielkich, znanych i uznanych tego, żeby zachowywali się trochę bardziej przyzwoicie.
Jak dotąd przyzwoitość dotyczyła przede wszystkim formy. Każda z pracowni, którą wymieniłem, projektuje bardzo przyzwoite wizualnie budynki, na które po prostu warto popatrzeć i chce się przy nich pobyć. Ale skończyły się czasy, kiedy to wystarczało. Teraz potrzeba czegoś więcej.
Błażej Ciarkowski: Dla ludzi młodszych od nas o dwadzieścia lat, dla studentów architektury, wizualna przyzwoitość może być niewystarczająca.
Filip Springer: Na niektórych pewnie nadal działa urok architektów, którzy budują ikony. Jestem jednak przekonany, że młodzi bardziej serio traktują prognozy dotyczące tego, co się będzie działo za dwadzieścia lat.
Oni będą mieli wtedy czterdzieści lat, tyle, ile my teraz. I myślę, że ta perspektywa nie napawa ich radością.
Błażej Ciarkowski: Wspominasz o pracowni Lacaton & Vassal, która prezentuje nowe spojrzenie na architekturę. Spojrzenie na miarę wyzwań, jakie stawia przed projektantami współczesność. Przyszło mi do głowy jeszcze jedno nazwisko — Shigeru Ban. Czy to według ciebie jest jakaś odpowiedź na te wyzwania? Bo z jednej strony zaprojektował Centrum Pompidou w Metz, z drugiej — papierową architekturę w miejscach, gdzie ludzie doświadczyli negatywnych skutków zmian klimatycznych. A z jeszcze innej strony, Ban lata po całym świecie samolotem, zostawiając po sobie nie tylko papierowe domy, ale też potężny ślad węglowy.
Filip Springer: Mamy tu kilka różnych wątków i dobrze by było ich nie mieszać. Nie mogę powiedzieć, że w postawie, którą prezentują Lacaton i Vassal, widzę odpowiedź na wszystkie współczesne wyzwania. Dostrzegam jednak chęć wyznaczenia kierunku. To, czego ja oczekuję, to szczere szukanie odpowiedzi. Oczywiście możemy się zastanawiać, na ile jest szczere szukanie tych odpowiedzi poprzez projektowanie papierowej architektury w miejscach dotkniętych katastrofami, gdy się leci w owe miejsca samolotem. Jednak sam fakt, że autorytet tego konkretnego architekta jest wykorzystywany do tak nietypowych rozwiązań i pokazywania, że się poszukuje, jest dla mnie ogromną wartością.
Bardzo nie chciałbym wejść w rolę moralizatora i wytykać, że ktoś poleciał samolotem, a ktoś inny przyjechał samochodem. Chociaż szlag mnie trafia za każdym razem, gdy jestem na festiwalu Łódź Design i widzę, że wszyscy przyjeżdżają do Łodzi samochodami. To, czego oczekuję, i o czym ma być „Szara godzina”, to wykorzystanie autorytetu i pozycji zawodowej do świadomego i szczerego poszukiwania nowych rozwiązań.
Architekci zawsze dawali się poznać jako ludzie chętnie podejmujący nowe wyzwania (ciasna działka, mały budżet, intensywny program, a jeszcze trzeba zrobić tak, żeby pasowało do tego, co obok). Wydaje mi się, że dołożenie do tej trudnej układanki kolejnego elementu w postaci środowiska, czyni zabawę jeszcze ciekawszą.
Błażej Ciarkowski: Może jest to kwestia ograniczonej wiedzy? Luki w edukacji architektonicznej, której program nie nadąża za współczesnymi problemami?
Filip Springer: Czasem, gdy rozmawiam z najbardziej uznanymi polskimi architektami, mam wrażenie, że oni nie doczytali tego, co powinni doczytać. Przynajmniej w ciągu ostatniej dekady.
Błażej Ciarkowski: Powiedziałeś kiedyś, że architektura i jej szkodliwość dla środowiska jest tym słoniem w pokoju: odczuwamy jego obecność, ale o nim nie mówimy. Tymczasem artykuł w „The Guardian” opisujący beton jako najbardziej szkodliwy materiał świata ukazał się niemal sześć lat temu. Dlaczego nie mówimy o szkodliwości budownictwa?
Filip Springer: Bo to jest bardzo skomplikowane. Jeśli rozmawiamy o samolotach, to można powiedzieć „nie latajcie na długi weekend do Lizbony”. To jest prosty komunikat. Czasami, gdy mówię „budujmy mniej budynków”, nawet nie wskazując których (chociaż umiem sobie wyobrazić, że gdybyśmy usiedli w większym gronie, to bylibyśmy w stanie wynegocjować, które budynki są zbędne), to już sam ten komunikat wywołuje furię. Mam wrażenie, że ogromny ślad ekologiczny, jaki pozostawia za sobą architektura, jest praktycznie niewidoczny, ukryty za płotem placu budowy. A potem pojawia się nowa, świecąca, fajna w użyciu budowla. I już nie trzeba o tym myśleć. A jak się do tego przyklei różnego rodzaju certyfikaty, to już w ogóle ma się wyczyszczone sumienie.
Błażej Ciarkowski: Czyli nie wierzysz w architekturę zrównoważoną? WOJCIECH JANUSZCZYK mówi wprost, że coś takiego nie istnieje.
Filip Springer: Nie wierzę. Gdy słyszę słowo „zrównoważony”, to automatycznie robię się bardziej podejrzliwy. Do tego „zrównoważenia” jest bardzo często doklejone przeklęte słowo „rozwój”, a używanie tych dwóch pojęć obok siebie jest błędem logicznym. W tym sensie zgadzam się z Wojtkiem.
Błażej Ciarkowski: Czyli mówisz „nie” zielonym dachom, zielonym elewacjom? Mówisz „nie” realizacjom takim jak Bosco Verticale w Mediolanie [proj.: Boeri Studio — przyp. red.]?
Filip Springer: Byłem w Bosco Verticale z gronem fotografów i pokazywano nam ten obiekt w kategoriach cudu. Ale wszyscy czuliśmy się głęboko zniesmaczeni. Oczywiście fajnie na to popatrzeć, ale gdy się człowiek zastanowi, co to jest i dlaczego to jest, i gdzie to jest, i kto tam będzie mieszkał, to cała inwestycja budzi wewnętrzny opór.
To nie jest tak, że ja nie wierzę w zielone dachy i zielone elewacje. Wolę, żeby dachy były zielone niż czarne. I lubię, jak elewacja jest zielona. Tylko żeby to nie pociągało za sobą dodatkowych kosztów środowiskowych. To da się zrobić.
Błażej Ciarkowski: Skoro jesteśmy przy Bosco Verticale, które jest poniekąd hybrydą domu z ogrodem i drzewami za oknem oraz wieżowca w śródmieściu, to porozmawiajmy o dogęszczaniu, które postulujesz na kartach „Szarej godziny”. Jest to o tyle ciekawe, że większość miast w Polsce się wyludnia. Najczęściej są to przeprowadzki do gmin ościennych. A ty chciałbyś odmówić ludziom prawa do realizacji marzenia o domu z ogródkiem?
Filip Springer: Tak, najlepiej dekretem. Mówię poważnie. Uważam, że to jest jedna z tych rzeczy, która prawdopodobnie nigdy się nie wydarzy, zwłaszcza w Polsce. Ale w zupełności zgadzam się z tymi, którzy mówią, że budowanie domów jednorodzinnych powinno być stopniowo zakazywane.
Bardzo lubię temat dogęszczania, bo budzi w ludziach silne emocje."
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 2538
- Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
- Kontakt:
Sejm przyjął poprawkę senatu wykreślającą minimalną ilość miejsc parkingowych przy nowych inwestycjach mieszkaniowych.
Uśmiechamy się brygada!
https://autoblog.spidersweb.pl/lex-dewe ... -odHsWIy1A
Uśmiechamy się brygada!

https://autoblog.spidersweb.pl/lex-dewe ... -odHsWIy1A
- BeReady
- Posty: 50
- Rejestracja: czw 03 lip 2025, 20:27
- Kontakt:
Ludzie kupią mieszkanie bez parkingu i będą parkować na miejscsch przy blokach opodal. Tworzenie kolejnego problemu przez nadgorliwych urzędników.
-
- Posty: 2538
- Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
- Kontakt:
Celowe tworzenie problemu. Oczywiście dla mieszkańców, "wadza" kasty urzędniczej sobie poradzi.
Wielu chyba marzy się powrót lat 50".
Kiedy plebs nie miał czym robić korków które spowalniały służbowe limuzyny namaszczonych reprezentantów "ludu pracującego miast i wsi", opasłych od asortymentu sklepów z witrynami zasłoniętymi żółtymi firankami.
"Urzędnik zaparkować musi. Ministerstwo oddało miejsca pod drzewa, więc zabrało mieszkańcom
Po niedawnej przebudowie placu Trzech Krzyży mieszkańcy tych okolic zaczęli zabiegać o zazielenienie także części dużego parkingu przed Ministerstwem Rozwoju i Technologii.
Urzędnicy się zgodzili – i dopiero potem wyszło na jaw, że w zamian za oddane miejsca parkingowe otrzymają ich tyle samo na sąsiednich ulicach.
Kosztem, rzecz jasna, mieszkańców.
Plac Trzech Krzyży. Miejsca parkingowe oddane pod drzewa, ale nie za darmo
Modernizacja placu Trzech Krzyży w Warszawie w 2023 r. przyniosła w tym miejscu duże zmiany. Zyskali przede wszystkim rowerzyści oraz piesi, dla których powstała nowa infrastruktura.
W oczy rzuca się jednak przede wszystkim dodatkowa zieleń, której wcześniej bardzo tu brakowało. Tym bardziej na tym tle razi wielki parking Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Część mieszkańców szybko zaczęła czynić starania o wprowadzenie zieleni również tam.
Starania te przyniosły skutek, lecz niestety nie do końca taki, jak liczyli mieszkańcy.
Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, urzędnicy zgodzili się oddać ponad połowę ze swoich 44 miejsc parkingowych pod zieleń. Pojawią się tu m.in. lipy holenderskie, magnolie i żywopłot z irgi błyszczącej.
Ogłoszono już nawet przetarg na tę inwestycję.
Niestety, urzędnicy zapomnieli wspomnieć, że w zamian za oddane miejsca postojowe zyskają ich tyle samo, czyli 27, na okolicznych ulicach: Kruczej, Żurawiej, Hożej, Wiejskiej i Prusa.
Miejsca te zabrano oczywiście z puli miejsc ogólnodostępnych.
Będą zajęte pod potrzeby urzędników całodobowo i przez cały tydzień, nawet poza godzinami pracy urzędów."
https://architektura.muratorplus.pl/kry ... -mSjd.html