sob 26 lis 2022, 09:51
A ja przez tą wojnę stałem się optymistą... wiem, szalone stwierdzenie, ale...
1. Ruskie pokazali, że druga armia świata to kolos na jednej glinianej nodze (bo resztę nóg im rozkradli albo przepili...). OK, dalej kolos, dalej potrafi szkód narobić - ale celów nie osiągnie. No bo jeśli druga armia świata kupuje drony od Iranu... Oczywiście - mogą mieć jeszcze coś w zanadrzu, mogą jeszcze zaskoczyć... tylko czemu tego nie zrobili do tej pory, sprawnie i szybko? Nie marnując tylu zasobów?
2. Polacy w czasie próby jednak potrafią się zjednoczyć. Polityczne rozgrywki pójdą na bok, nie raz jako naród to pokazywaliśmy.
3. NATO i słynny już artykuł 5 - wg mnie zostanie utrzymany. OK, nie mam wątpliwości, że kilka krajów sprzedało by nas za czapkę gruszek i obietnicę podtrzymania Specjalnych Stref Ekonomicznych - tym bardziej, ze jak będzie bieda u nas - tym więcej naszych pojedzie na szparagi zbierać i zachodni rolnicy będą mieli tańszą siłę roboczą. Ale pamiętać trzeba, że art 5 to nie są umowy dwustronne czy trójstronne. To umowa całego NATO. Jeśli Rosja wyśle nam jakieś "prezenty" a np. Niemcy odmówią działania w ramach art 5 - jaka jest szansa, ze gdy to do Niemiec trafia te "prezenty" - Ameryka i pozostałe kraje będą ich wspierać? Odmawiając pomocy jednemu krajowi NATO - rozwala się cały sojusz i samemu nie będzie można liczyć na pomoc... W '39 jeśli dobrze pamiętam - takiego układu nie było - był zestaw pojedynczych umów, łatwiej było dogadywać się innym za naszymi plecami.
Żeby nie było do końca tak różowo - teraz mamy wojnę na przetrzymanie. Jeśli Rosja, wspomagana przez Chiny, przeczeka sankcje - UE, a wraz z nią Polska się "zagotują". Istnieje jeszcze możliwość aktu desperacji ze strony Rosji i pójścia na całość - broń masowego rażenia... nie wiem na ile to możliwe, natomiast to już by była ostateczność.
Niemniej jednak - na chwilę obecną - uważam, ze większym wyzwaniem przed naszym krajem jest nasza relacja z UE. Wielokrotnie było widać, że UE byliśmy potrzebni jako tania siła robocza, czasem niekoniecznie ku zadowoleniu lokalnego społeczeństwa (hasła "Polacy zabierają nam pracę" w UK czy Holandii to nic dziwnego, czasem nawet zamieszki się lokalnie pojawiają... ), Niemcom tak zależało na taniej sile roboczej, że aż uchodźców przyjmowali z otwartymi ramionami (co się im czkawka nie raz odbiło...). UE widzi nas w jednej roli, my widzimy siebie w kompletnie innej... Efektem tego jest to co widzicie w mediach, w hasłach wyborczych czy w polskich domach - napięcie sytuacji politycznej i eskalacja nastrojów... Zapytajcie zwolennika jednej partii dlaczego głosował na nich. Odpowie: "bo jak wygrają ci drudzy to będzie dramat". Żadnych merytorycznych argumentów za swoimi, za to pełno obaw przed tym jak ci drudzy zniszczą nam kraj.
To są wyzwania najbliższej przyszłości - ludzie kierujący się nastrojami społecznymi, kierujący się własnym interesem bądź chcący powrócić do czasów gdy miejsce Polski w Europie było marginalne gospodarczo, gdy byliśmy tanią siłą roboczą zachodu. Plus postępujące ogłupianie społeczeństwa (ale o tym jest inny wątek - degeneracja internetu). Ja się wojną nie martwię, ja się martwię tym na co jutro pozwoli nam UE sterowana przez lobbystów. I nie - nie jestem przeciwnikiem Unii jako sojuszu państw - jestem przeciwnikiem ludzi którzy tą unia obecnie zarządzają, biegnąc w kierunku ściany tak szybko jak tylko mogą. Tyle, ze to zderzenie ze ścianą - odczujemy wszyscy. Będzie brutalne, będzie bolesne. Ci którzy biegną - odczują to najmniej - są bogaci, przetrwają. Za to najbardziej po dupie dostaną właśnie przeciętni obywatele, wszystkich krajów - nie tylko Polski... I na to trzeba się szykować
zapraszam na bushmot.blogspot.com