Prognozowanie i planowanie
: ndz 27 sie 2023, 02:43
Czołem!
Sporo dyskutujemy na forum, jednak często nasze bardzo celne spostrzeżenia (przelane poprzez klawiaturę), rozbijają się o sposób myślenia czytających. Nie ma w tym nic nagannego ani dziwnego, każdy inaczej rozumuje lub, inaczej w danej chwili myśli, przez co inaczej odczytuje dany wpis. Wiecie o co chodzi, myślimy wielowątkowo i chyba każdy z nas dzieli scenariusze zagrożeń jak i ich rozwiązania na warstwy, nie zawsze informując czytelnika, jaki rodzaj scenariusza miał na myśli. I znów, nie ma w tym nic nagannego, choć czasami osoba kompletnie zielona, może się pogubić. Tutaj i tak nie ma dobrego rozwiązania, bo nie można czegoś robić na pół gwizdka. Myślenie kryzysowe, gdy już się rozwinie w człowieku, pozostaje z nim do końca życia. No, chyba że ktoś uzna, że wychodzenie poza jego strefę komfortu nie jest mu na rękę, bo psycha nie dźwiga
Może być i tak. Ale do brzegu, gdyż godzina 01:48, burza przeszła i szkło już puste
My tutaj wszyscy rozumiemy że są kryzysy i są KRYZYSY, jednak w naszej dyskusji brakuje czasem rozdzielenia powagi sytuacji. Nie wiem w sumie jak to ugryźć, gdyż jesteśmy w formule forum dyskusyjnego i po to tu jesteśmy, aby konstruktywnie kruszyć kopie w danym temacie. Gdybyśmy mieli zrobić jeden bogaty PDF z instrukcjami dla każdego obywatela tego kraju, trzeba by trochę przysiąść aby rozdzielić pewne warstwy. Znów, ludzie z bagażem doświadczeń z turystyki pieszej, z gospodarstw rolnych, z biedy miejskiej itd. wiedzą pewne rzeczy lepiej. To nie jest wartościowanie, tak po prostu jest, że ci, którzy poczuli dyskomfort, niedostatek i musieli martwić się na zapas i planować z wyprzedzeniem (z różnych powodów), mają łatwiej aby ogarnąć temat prognozowania i planowania. Nie wartościując tutaj nikogo powiem, że pomimo doświadczenia możemy opisując coś, nie zrozumieć się wzajemnie. I teraz, czy będziemy od siebie nawzajem wymagać aby przy każdym wpisie zaznaczać że: "opisuję sytuację drobnego kryzysu a jego definicja jest w tym temacie - link"? Raczej nie będziemy tak robić, gdyż po pierwsze skala powagi kryzysu nie będzie dla wszystkich taka sama, choć zgodzimy się że wojna nuklearna dla wszystkich oznaczać będzie najwyższy stopień zagrożenia, to jednak idąc od samego dołu, może być różnie. Skrobię więc ten post nie po to, abyście uważali na każde napisane słowo, gdyż jesteśmy tylko ludźmi - bez uniwersalnego języka i z masą nastrojów oraz stresów i myśli w głowie - ale po to, abyśmy pamiętali, że zawsze możemy się źle zrozumieć, jednocześnie kompletnie bez złej woli z obu stron.
Czy uważacie że warto napisać jakąś skalę kryzysów, według której potem będziemy tworzyć posty? To chyba nie ma większego sensu, bo bycie skrupulatnym do bólu a i owszem, pomaga w prowadzeniu ewidencji zapasów, dokładnym planowaniu, tworzeniu procedur ale i ogranicza. Żaden plan nie jest na tyle doskonały, aby przewidzieć wszelkie komplikacje. Tego nigdy nie opiszemy i nie zaszufladkujemy. Oczywiście, możecie mieć inne zdanie i bardzo dobrze, gdyż każdy z nas, może mieć racje. Może swoją i swojszą, ale tak to jest. Swojsza będzie racja człowieka z minimalnymi dochodami dla niego, niż nasza. Swojsza będzie racja człowieka z domownikami przewlekle chorymi, nad naszą. I tak dalej. Uogólniam, jednak w końcu trzeba będzie wykonać syntezę materiałów z forum, do tego przysłowiowego dokumentu PDF i nijak w nim napisać o plecaku ucieczkowym, bez rozgraniczenia: ewakuacja bo saperzy lub strażacy nakazują się ewakuować na dzień lub dwa i wojsko nakazuje uprzejmie wypierd@lać gdyż zajmuje budynek na swoją kwaterę podczas wojny. Czyli, kiedy trzeba czmychnąć do rodziców, teściów lub przyjaciół a kiedy dać nogę przed siebie i spać po rowach, defekować w krzakach i chłeptać wodę z kałuży.
Przerywnik: Gdy zaczynałem tekst, obudzony burzą, myślałem że przeleję na klawiaturę więcej, jednak w miarę pisania widzę że się sromotnie pomyliłem. Zresztą nie ma co kozaczyć, że jest się megamózgiem i ogarnie wszystko - wtedy zresztą nie było by formuły forum a blog gwiazdki i influ(tfu)encera. Temat więc zostawiam pod dyskusję wcześniej niż zamierzałem. Koniec przerywnika.
Jakoś musimy podzielić zagrożenia i kryzysy, a zatem i rozwiązania. Ile to było dyskusji, także na innych forach, czy pendrive ze skanami dokumentów to dobry pomysł do plecaka ewakuacyjnego. A jest to dobry pomysł - w przypadku gdy grozi nam pożar, gdy saperzy wyganiają z domu etc. Może nam się spalić dobytek, może nas ktoś okraść podczas naszej nieobecności a świat dookoła się nie zawali i takie skany będą nam potrzebne. W razie wojny też się nam mogą przydać dane na pendrive. Ale niekoniecznie dobrze jest je mieć ze sobą. Równie niekoniecznie dobrze jest je zakopać - a to pocisk feralnie trafi tuż obok naszej skrytki, a to ktoś rozkopie w poszukiwaniu wody/korzeni na rozpałkę lub będzie chciał zrobić dołek na stolca i o, a co to? Stu procentowej gwarancji nie ma nigdzie i nigdy nie było. Możemy jedynie minimalizować straty własne. Możemy jedynie prognozować zagrożenia i próbować się na nie przygotować. Co nomen omen nie oznacza, że mamy większe szanse - i trzeba to wyraźnie powiedzieć - zawsze możemy mieć po prostu pecha i wszystko w diabły. Ale świadomość tego trzeba mieć w tyle głowy i nie załamywać się. Robić swoje i myśleć pozytywnie, wiedząc, że może być bardzo źle.
W ramach startu po przydługim wstępie: Plecak ewakuacyjny. Warto mieć dwa, jak jest taka opcja (w małym mieszkanku w bloku to pewnie i tak będzie jeden plecak). W plecaku na krótkoterminową ewakuację, warto mieć dokumenty i ich skany na cholernym dysku przenośnym. Warto mieć butelki z wodą zamiast filtrów, bo "lecimy" i tak jedynie do rodziny, gdzie wszystko jest (choć lepiej nosić niż się prosić - zawsze coś może pójść nie tak - ale możemy też mieć zapas w samochodzie). Warto mieć ochronę przed deszczem i wiatrem oraz jakiś ciuch na zmianę. Warto mieć coś za ząb. A w drugim plecaku warto mieć więcej, bo z tym drugim będziemy być może $pierdalać ile sił, aby nie paść ofiarą ostrzału, grabieży itd. I jak to opisać? Na forum, myślę że będzie kiepsko, aby każdy zaznaczał że swój zestaw przygotował na to i na to, choć jest to do zrobienia. Na przyszłość, trzeba ustalić we wspólnym gronie jakieś rozwiązania które z czasem spiszemy dla ogółu. Bo tak trzeba z obywatelskiego poczucia obowiązku (tja, patosem zajechałem). Dajcie znać co myślicie.
Tematy związane z zestawami.
Sporo dyskutujemy na forum, jednak często nasze bardzo celne spostrzeżenia (przelane poprzez klawiaturę), rozbijają się o sposób myślenia czytających. Nie ma w tym nic nagannego ani dziwnego, każdy inaczej rozumuje lub, inaczej w danej chwili myśli, przez co inaczej odczytuje dany wpis. Wiecie o co chodzi, myślimy wielowątkowo i chyba każdy z nas dzieli scenariusze zagrożeń jak i ich rozwiązania na warstwy, nie zawsze informując czytelnika, jaki rodzaj scenariusza miał na myśli. I znów, nie ma w tym nic nagannego, choć czasami osoba kompletnie zielona, może się pogubić. Tutaj i tak nie ma dobrego rozwiązania, bo nie można czegoś robić na pół gwizdka. Myślenie kryzysowe, gdy już się rozwinie w człowieku, pozostaje z nim do końca życia. No, chyba że ktoś uzna, że wychodzenie poza jego strefę komfortu nie jest mu na rękę, bo psycha nie dźwiga


My tutaj wszyscy rozumiemy że są kryzysy i są KRYZYSY, jednak w naszej dyskusji brakuje czasem rozdzielenia powagi sytuacji. Nie wiem w sumie jak to ugryźć, gdyż jesteśmy w formule forum dyskusyjnego i po to tu jesteśmy, aby konstruktywnie kruszyć kopie w danym temacie. Gdybyśmy mieli zrobić jeden bogaty PDF z instrukcjami dla każdego obywatela tego kraju, trzeba by trochę przysiąść aby rozdzielić pewne warstwy. Znów, ludzie z bagażem doświadczeń z turystyki pieszej, z gospodarstw rolnych, z biedy miejskiej itd. wiedzą pewne rzeczy lepiej. To nie jest wartościowanie, tak po prostu jest, że ci, którzy poczuli dyskomfort, niedostatek i musieli martwić się na zapas i planować z wyprzedzeniem (z różnych powodów), mają łatwiej aby ogarnąć temat prognozowania i planowania. Nie wartościując tutaj nikogo powiem, że pomimo doświadczenia możemy opisując coś, nie zrozumieć się wzajemnie. I teraz, czy będziemy od siebie nawzajem wymagać aby przy każdym wpisie zaznaczać że: "opisuję sytuację drobnego kryzysu a jego definicja jest w tym temacie - link"? Raczej nie będziemy tak robić, gdyż po pierwsze skala powagi kryzysu nie będzie dla wszystkich taka sama, choć zgodzimy się że wojna nuklearna dla wszystkich oznaczać będzie najwyższy stopień zagrożenia, to jednak idąc od samego dołu, może być różnie. Skrobię więc ten post nie po to, abyście uważali na każde napisane słowo, gdyż jesteśmy tylko ludźmi - bez uniwersalnego języka i z masą nastrojów oraz stresów i myśli w głowie - ale po to, abyśmy pamiętali, że zawsze możemy się źle zrozumieć, jednocześnie kompletnie bez złej woli z obu stron.
Czy uważacie że warto napisać jakąś skalę kryzysów, według której potem będziemy tworzyć posty? To chyba nie ma większego sensu, bo bycie skrupulatnym do bólu a i owszem, pomaga w prowadzeniu ewidencji zapasów, dokładnym planowaniu, tworzeniu procedur ale i ogranicza. Żaden plan nie jest na tyle doskonały, aby przewidzieć wszelkie komplikacje. Tego nigdy nie opiszemy i nie zaszufladkujemy. Oczywiście, możecie mieć inne zdanie i bardzo dobrze, gdyż każdy z nas, może mieć racje. Może swoją i swojszą, ale tak to jest. Swojsza będzie racja człowieka z minimalnymi dochodami dla niego, niż nasza. Swojsza będzie racja człowieka z domownikami przewlekle chorymi, nad naszą. I tak dalej. Uogólniam, jednak w końcu trzeba będzie wykonać syntezę materiałów z forum, do tego przysłowiowego dokumentu PDF i nijak w nim napisać o plecaku ucieczkowym, bez rozgraniczenia: ewakuacja bo saperzy lub strażacy nakazują się ewakuować na dzień lub dwa i wojsko nakazuje uprzejmie wypierd@lać gdyż zajmuje budynek na swoją kwaterę podczas wojny. Czyli, kiedy trzeba czmychnąć do rodziców, teściów lub przyjaciół a kiedy dać nogę przed siebie i spać po rowach, defekować w krzakach i chłeptać wodę z kałuży.
Przerywnik: Gdy zaczynałem tekst, obudzony burzą, myślałem że przeleję na klawiaturę więcej, jednak w miarę pisania widzę że się sromotnie pomyliłem. Zresztą nie ma co kozaczyć, że jest się megamózgiem i ogarnie wszystko - wtedy zresztą nie było by formuły forum a blog gwiazdki i influ(tfu)encera. Temat więc zostawiam pod dyskusję wcześniej niż zamierzałem. Koniec przerywnika.
Jakoś musimy podzielić zagrożenia i kryzysy, a zatem i rozwiązania. Ile to było dyskusji, także na innych forach, czy pendrive ze skanami dokumentów to dobry pomysł do plecaka ewakuacyjnego. A jest to dobry pomysł - w przypadku gdy grozi nam pożar, gdy saperzy wyganiają z domu etc. Może nam się spalić dobytek, może nas ktoś okraść podczas naszej nieobecności a świat dookoła się nie zawali i takie skany będą nam potrzebne. W razie wojny też się nam mogą przydać dane na pendrive. Ale niekoniecznie dobrze jest je mieć ze sobą. Równie niekoniecznie dobrze jest je zakopać - a to pocisk feralnie trafi tuż obok naszej skrytki, a to ktoś rozkopie w poszukiwaniu wody/korzeni na rozpałkę lub będzie chciał zrobić dołek na stolca i o, a co to? Stu procentowej gwarancji nie ma nigdzie i nigdy nie było. Możemy jedynie minimalizować straty własne. Możemy jedynie prognozować zagrożenia i próbować się na nie przygotować. Co nomen omen nie oznacza, że mamy większe szanse - i trzeba to wyraźnie powiedzieć - zawsze możemy mieć po prostu pecha i wszystko w diabły. Ale świadomość tego trzeba mieć w tyle głowy i nie załamywać się. Robić swoje i myśleć pozytywnie, wiedząc, że może być bardzo źle.
W ramach startu po przydługim wstępie: Plecak ewakuacyjny. Warto mieć dwa, jak jest taka opcja (w małym mieszkanku w bloku to pewnie i tak będzie jeden plecak). W plecaku na krótkoterminową ewakuację, warto mieć dokumenty i ich skany na cholernym dysku przenośnym. Warto mieć butelki z wodą zamiast filtrów, bo "lecimy" i tak jedynie do rodziny, gdzie wszystko jest (choć lepiej nosić niż się prosić - zawsze coś może pójść nie tak - ale możemy też mieć zapas w samochodzie). Warto mieć ochronę przed deszczem i wiatrem oraz jakiś ciuch na zmianę. Warto mieć coś za ząb. A w drugim plecaku warto mieć więcej, bo z tym drugim będziemy być może $pierdalać ile sił, aby nie paść ofiarą ostrzału, grabieży itd. I jak to opisać? Na forum, myślę że będzie kiepsko, aby każdy zaznaczał że swój zestaw przygotował na to i na to, choć jest to do zrobienia. Na przyszłość, trzeba ustalić we wspólnym gronie jakieś rozwiązania które z czasem spiszemy dla ogółu. Bo tak trzeba z obywatelskiego poczucia obowiązku (tja, patosem zajechałem). Dajcie znać co myślicie.
Tematy związane z zestawami.