Spadek produkcji rolnej po załamaniu łańcuchów dostaw.

Informacje dotyczące zdarzeń na świecie, zagrożenia, sytuacje kryzysowe
ODPOWIEDZ
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pn 01 sty 2024, 19:53

Załamanie łańcuchów dostaw, nawozów, środków ochrony roślin, paliw w skrajnie optymistycznym scenariuszu może oznaczać spadek średnich plonów do tych z przed czasów mechanizacji rolnictwa w Polsce.
Gdzie "ciurkające" ilości paliwa, nawozów mineralnych itd równoważyły by brak maszyn dostosowanych do takich prymitywniejszych warunków, przeszkolonych rąk do pracy, siły pociągowej i starszych, wytrzymalszych odmian roślin uprawnych.

Ale o jakich plonach w ogóle mówimy?

"W latach 30. XX w. w dyspozycji rolnictwa pozostawało 24,7 mln ha użytków rolnych, w tym 18,3 mln ha gruntów ornych. Powierzchnia ta dawała zatrudnienie 65 proc. ogółu Polaków czynnych zawodowo. Z ogólnej liczby ok. 3,5 mln gospodarstw rolnych tych o powierzchni ponad 50 ha było ok. 30 tys., ale należało do nich aż 48 proc. użytków rolnych (11,86 mln ha).
Średnia ich wielkość wynosiła ok. 395 ha.
Pozostałe 12,84 mln ha rozproszone było pomiędzy 3,47 mln gospodarstw - średnia powierzchnia ok. 3,7 ha.
Przeciętne plony w tym okresie nie były wysokie. Średnia czterech zbóż wynosiła 1,14 t/ha, ziemniaka 12,1 t/ha, a buraka cukrowego 21,6 t/ha."

Jak wyglądała struktura upraw?


"Przed II wojną światową najczęściej uprawianym zbożem w Polsce było żyto.
Stanowiło ono ponad 30 proc. całości zasiewów. Pszenicy wysiewano 4-krotnie mniej.
Relacja ta utrzymywała się do lat 60. XX w., po czym proporcje zaczęły się zmieniać na korzyść pszenicy. Aktualnie powierzchnia uprawy pszenicy jest blisko 2-krotnie większa niż żyta.
Główną przyczyną tego zjawiska jest dążenie rolników do uzyskiwania wyższych dochodów (ziarno pszenicy osiąga wyższą cenę i wydaje wyższe plony niż odmiany populacyjne żyta).
Poza tym prace hodowlane umożliwiły rozszerzenie uprawy pszenicy na słabszych glebach.

Podobnie zmieniły się proporcje zasiewów miedzy jęczmieniem i owsem.
W okresie międzywojennym zasiewy owsa były 2,5-krotnie większe niż jęczmienia.
Aktualnie jest odwrotnie. Jęczmień zajmuje 2-krotnie większą powierzchnię niż owies.
Powodem tej zmiany jest radykalne zmniejszenie roli koni w gospodarstwach rolnych.
Nowym gatunkiem zboża, który wszedł do powszechnej uprawy w latach 80. XX w., było pszenżyto. Aktualnie jest gatunkiem bardzo popularnym.
Pod względem powierzchni uprawy ustępuje tylko pszenicy. Kukurydza w okresie międzywojennym uprawiana była wyłącznie na południowym wschodzie kraju w wymiarze wręcz symbolicznym. Na większą skalę zaczęła być wprowadzana dopiero w latach 60. minionego stulecia i to tylko z przeznaczeniem na kiszonkę.
Pierwsze próby jej uprawy na ziarno podjęto 20 lat później.
Obecnie uprawiana jest na powierzchni 1,1-1,2 mln ha, z czego na kiszonkę 450-500 tys. ha, zaś pozostała część na ziarno. Pozwala to w pełni pokryć krajowe zapotrzebowanie na ziarno kukurydzy, a nawet jego eksport w ilości 1-1,5 mln t rocznie.

Radykalnie zmniejszyły się nasadzenia ziemniaka, z 2,9 mln ha w latach 30. XX w. do 0,3 mln ha obecnie. Spadek zaczął się w latach 60. wraz ze zmianami w żywieniu trzody chlewnej (w miejsce ziemniaków wprowadzono wysokobiałkowe pasze przemysłowe) i przemianami w diecie ludności. Duży wzrost nastąpił w zasiewach roślin przemysłowych, szczególnie rzepaku, którym w 1938 r. obsiano 66 tys. ha, a aktualnie zajmuje on obszar ok. 800 tys. ha.
Powodem tak dużego wzrostu są przede wszystkim większe spożycie tłuszczów roślinnych i opłacalność prowadzenia uprawy.

Jak wyglądało nawożenie w pierwszej połowie XX wieku?


"Podstawą nawożenia przed I wojną światową i w okresie II Rzeczypospolitej był obornik stosowany w ilości zależnej od utrzymywanego w gospodarstwie inwentarza.
Przeciętnie nawożenie to wynosiło w folwarkach ok. 30 t/ha co 5 lat, a w gospodarstwach chłopskich co 4 lata. Nawożenie za pomocą nawozów zielonych nie było w tym czasie zbyt rozpowszechnione.

Nawozy mineralne zaczęto stosować już w początkach XX w., w latach 1905-1914.
W zaborze pruskim nawożenie nimi wynosiło ok. 80 kg NPK/ha użytków rolnych i było jednym z najwyższych w Europie.
W Kongresówce wynosiło 10 kg NPK/ha, a w Galicji ok. 9 kg.
Podane liczby odnoszą się do zużycia przeciętnego, bowiem w folwarkach nawożenie było o wiele większe niż w gospodarstwach chłopskich, szczególnie małorolnych.
Dalszy wzrost wielkości stosowania nawozów mineralnych przerwany został przez I wojnę światową. Powrót do ich stosowania nastąpił po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, ale skala wykorzystania była bardzo skromna. W sezonie 1938/39 przeciętne zużycie wynosiło zaledwie 4,5 kg NPK/ha użytków rolnych.
Praktycznie stosowały je tylko folwarki.
Powodem tak małego wykorzystania była niekorzystna relacja między niskim cenami produktów rolnych a wysokim cenami nawozów.

Przeciętny poziom sprzed I wojny światowej (19 kg NPK/ha) został przekroczony dopiero po 1950 r. W całym okresie istnienia PRL-u gospodarstwa indywidualne wyraźnie ustępowały uspołecznionym w zużyciu nawozów mineralnych, ale miały nad nimi przewagę w stosowaniu obornika z racji większej obsady bydła i innych zwierząt gospodarczych. GUS szacuje, że obecnie sięga ono ok. 130 kg NPK/ha"

Szacując średni plon z hektara trzeba jednak pamiętać o zmianie granic po II wś.
Straciliśmy nieszczególnie dobre ziemie na wschodzie (żyzne czarnoziemy Ukrainy okupował ZSRR) odzyskując w zamian bardziej efektywne rolniczo tereny na zachodzie.
Plon pszenicy w w II RP wynosił ok 1.2 tony z hektara.
Licząc dla współczesnych granic Polski byłoby to ok 1.7 tony z hektara.
W II RP najlepsze plony były w Wielkopolsce. Pod koniec lat 20" dla pszenicy dochodziły do 1.95 tony z hektara.
Trochę poniżej połowy współczesnych średnich dla Polski, czyli 4.5-5 ton z hektara.

Gorszy scenariusz?

W starożytności plony zbliżone do tych dla średniej dla II RP uzyskiwano jedynie w Dolinie Nilu.
Średnio było to ok 0.5 tony zboża z hektara.
10% tego co uzyskuje współczesne polskie rolnictwo.
Tak niskie plony są z reguły pochodną tego że zasiew jednego ziarna średnio pozwala zebrać plon trzech, pięciu.
Więc by jeszcze gorzej nie głodować w kolejnym roku z tych skromnych 500 kg plonu z hektara na zasiew trzeba odłożyć 1/5 ( 100 kg) a nawet 1/3 ( ok 170 kg).

https://www.farmer.pl/produkcja-roslinn ... 39857.html

https://www.farmer.pl/fakty/polska/wies ... 68705.html

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Saracen
Posty: 148
Rejestracja: ndz 29 sty 2023, 15:45
Kontakt:

pn 01 sty 2024, 23:27

Nasuwa się myśl że w razie potężnego kryzysu bylibyśmy w dużo gorszej sytuacji niż nasi przodkowie. Bo ich czasach jakąś zwierzynę gospodarską posiadali więc i obornik również. Teraz w przypadku braku nawozów i w braku zwierząt które nam obornik wyprodukuje jesteśmy skazani na głód. Więc pasuje dowiedzieć się jaki poplon jest najlepszy, najszybciej dojrzewa i da sie jego nasiona zebrać bez maszyn aby mieć czym zasilić pole po zbiorach. Jest to chyba najlepsze rozwiązanie nim po kryzysie dorobimy się zwierząt które dadzą nam obornik.
BoldFold
Posty: 1435
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

wt 02 sty 2024, 10:28

Temat już jest i to całkiem nieźle opisany przez kol Sławka yu;
viewtopic.php?f=71&t=163
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Saracen
Posty: 148
Rejestracja: ndz 29 sty 2023, 15:45
Kontakt:

wt 02 sty 2024, 10:51

No to pewnie pasuje dodać post kolegi Ramzan do tematu " ile ziemi i co?" a ten temat zamknąć i po dyskusji.
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 02 sty 2024, 13:53

Saracen pisze:
wt 02 sty 2024, 10:51
No to pewnie pasuje dodać post kolegi Ramzan do tematu " ile ziemi i co?" a ten temat zamknąć i po dyskusji.
Można dla systematyki na forum. Wrzutka zrobiła trochę merytorycznego zamieszania na Fb. Mrówcza praca do ściągnięcia tutaj więcej ludzi. 😁
Ramzan Szimanow
Posty: 1874
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

wt 02 sty 2024, 18:57

Jak ma być wrzucone w tamten temat do nie będę robił osobnego do dalszego ciągu który wynikł z dyskusji na FB.


W Polsce mamy w tym momencie ok 14 048 tys ha ziemi ornej. Ok 4 043 tys ha łąk i pastwisk oraz 296 tys ha sadów. Oraz 9467.5 tys ha lasów.
Oraz ok 38 mln ludzi.

Na człowieka przypada więc ok 0.37 ha ziemi ornej, ok 10 arów łąk i pastwisk oraz ok jednego ara sadu. Do tego 0.25 ha lasu do pozyskania opału, runa leśnego itd.
Oczywiście możemy z tego dojść do utopii kończącej się ludobójstwem w stylu Pol Pota ale nie o to tu chodzi tylko o uświadomienie statystyk.
Ile mamy ziemi na Polaka.
W przeliczeniu na przykładowe gospodarstwo czteroosobowej rodziny w scenariuszu "albo machasz motyką albo umierasz z głodu" wychodzi więc niecałe dwa hektary użytku rolnego i hektar lasu posadzonego na ziemi która rolniczo jest i tak mało użyteczna.
Przy permakulturze jest to jakieś pole manewru. Przy uprawie zbóż prymitywnymi metodami, nie dostosowanych do takich warunków odmian można założyć zbiory rzędu tony zboża.
Odejmując ok 300 kg na przyszłoroczny siew dzielimy pozostałe 700 kg przez ilość dni w roku i cztery otrzymując pół kilo zboża dziennie na osobę.
Na kaszę lub jakieś 400 gram mąki.
Licho, ale celowo przyjąłem tu tak skrajny scenariusz.
Plon kartofli to obecnie ok 45-50 ton z hektara.
Przyjmując spadek wydajności jak dla zbóż zostaje 4.5-5 ton z hektara.
2 hektary to 9-10 ton, odliczając powiedzmy 3 tony na sadzeniaki zostaje 6-7 ton.
Dzieląc przez 365 dni i 4 osoby wychodzi ok 4-5 kg kartofli na człowieka dziennie.
Ciężko to przejeść. :mrgreen:
Nie ma się co dziwić że upowszechnienie uprawy ziemniaków miało pozwolić zwiększyć populacje na polskiej wsi o 300%.
W warunkach powojennych, przy maszynach trakcji konnej lub bydlęcej oraz dostępności obornika plon kartofli rzędu 10-12 ton z hektara był normą a nie czymś niezwykłym.
Wymagało to jednak wiedzy na temat takiej uprawy, maszyn jak np kopaczki, zwierząt pociągowych.

Trzeba tu też pamiętać jak tragiczne może być uzależnienie od jednej rośliny.
Zaraza ziemniaczana panująca w Irlandii między 1845 a 1849 doprowadziła na tej wyspie do ok 1.5 mln ofiar głodu i ucieczki kolejnych milionów. Razem z uderzającymi w osłabioną głodem populacje chorobami doprowadziło to do skurczenia się ludności wyspy z ok 9 mln w 1845 roku do 6.5 mln w 1851.
Co ciekawe zbiory zbóż w Irlandii były wtedy udane, ale bezlitośnie konfiskowane przez angielskiego okupanta na rzecz spłaty dzierżaw i podatków.

Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Scenariusze zagrożeń”