Scenariusz: Divide et impera
: śr 06 lut 2019, 13:55
Dziel i rządź. Stara zasada sprawowania władzy, wywodząca się ze starożytnego Rzymu. Dla przypomnienia jest to sprawdzona taktyka wywoływania wewnętrznych konfliktów w których występuje się następnie jako rozjemca, mąż stanu/opatrzności. Chyba nie będzie przesadą z mojej strony jeśli napiszę iż przez te wszystkie wieki jakie minęły od starożytności, każde państwo, organizacja, nacja czy nawet ruch religijny, wykorzystywały z powodzeniem tę zasadę aby „w spokoju” władać swoimi ludźmi. Aby to dostrzec, trzeba trochę poczytać historii ale nie jest to istotne, nie zamierzam udowadniać swoich teorii. Istotne jest że taktyka owa jest wykorzystywana cały czas i możemy ją obserwować wśród naszej pożal się Boże elity. Co więcej, można to zaobserwować nawet w naszych miejscach pracy.
Wracając do szczegółów – podzielonym społeczeństwem/nacją/pracownikami/etc. łatwiej jest manipulować, reżyserować wydarzenia wedle własnego planu, sterować biegiem wydarzeń na swoją korzyść. Oczywiście dochodzą do tego inne narzędzia (jak na przykład manipulacja medialna ale nie wchodzę w wyliczankę, nie o tym ten wpis) ułatwiające zadanie władzy. Obserwujemy to w TV, odwieczne spory wręcz batalie między aktualną partią u władzy a opozycją. Bez znaczenia jak się nazywają, dzielą się na lewą i prawą stronę. I wydaje się ludziom że jedni różnią się od drugich zasadniczo a tymczasem lewe i prawe skrzydło należą do tego samego ptaka… Mechanizm devide et impera działa doskonale. Każda ze stron ma swoich wyznawców i wrogów a oni toczą pomiędzy sobą batalię o to czyja racja jest bardziej mojsza, zajmują się walką a tymczasem partia wprowadza tylnymi drzwiami jakieś ustawy, pławi się w luksusie rządowych limuzyn, wycieczek, ekhem, wizyt zagranicznych i wchłania kolejne ośmiorniczki za pieniądze podatnika. Wyznawcy zaślepieni swoimi przekonaniami zupełnie nie zwracają uwagi na to śmietance żyje się wygodnie i dostatnio. Wyznawcy żyją swoimi ideami. Nic mi do tego, każdy ma swoje przekonania, ale istotne jest aby przełamać własne animozje i połączyć siły aby słowa starej maksymy straciły swoją odwieczną przewagę nad społeczeństwem. Rozumiem że żadna forma ustrojowa nie będzie idealna, że samych prawych (moralnie) i kompetentnych ludzi nie da się obsadzić na stanowiskach – taka idylla nie będzie miała nigdy miejsca. A jednak można osiągnąć pewien sukces i choć część tej „elity” wymienić. Kluczem do tego jest złagodzenie własnego antagonizmu do bliźniego i próba porozumienia. No nie z każdym można się dogadać powiecie i macie rację. Nie mam na myśli łagodzenia siebie do etapu w którym zgadzamy się na wszystko, wystarczy trochę odpuścić i nie pluć jadem na drugiego. Wiem że to dla niektórych już kosmiczne wyrzeczenie (mówię o społeczeństwie a nie o forum) i nie dadzą rady. Czyli dziel i rządź działa i ma się świetnie. A zatem żyjemy w tym scenariuszu i musimy sobie zdawać z tego sprawę.
Wracając do lewego i prawego skrzydła należącego do tego samego ptaka – nie da się jednoznacznie określić kto lub co jest projektantem tego ładu-nieładu jaki obecnie oglądamy. Czy to inne mocarstwo (przy każdej władzy w kraju wydaje się że inne państwo na tym korzysta) czy grupa interesów, korporacja? Ale na pewno ktoś korzysta, tyle musimy wiedzieć i nie dać się dzielić.
Pisząc o tym miałem intencję abyśmy wszyscy jako społeczność pewnej platformy do wymiany myśli, nie skakali sobie do gardeł z byle powodu (co już obserwowaliśmy nie raz, jeśli nie tu to gdzie indziej), niestety widzę że wyszedł z tego jakiś manifest na miarę zbulwersowanego anarchisty Wybaczcie i mam nadzieję że moje wynurzenia będą dobrze odczytane.
Zjednoczeni trwamy, podzieleni upadamy.
Powodzenia w walce ze scenariuszem bo walczyć lub chociaż sobie uświadomić rozmiar zagrożenia jaki ze sobą niesie trzeba. Wszystkie niemal sfery naszego życia zależą od sytuacji kraju w jakim żyjemy a zatem... Podział niszczy to, co moglibyśmy osiągnąć aby żyło nam się lepiej.
P.S. Wiem że można by napisać więcej i pogłębić temat ale wena odeszła a i chyba w miarę prosty przekaz szybciej trafia do większości niż cały elaborat. Oczywiście konstruktywną krytykę przyjmę
Wracając do szczegółów – podzielonym społeczeństwem/nacją/pracownikami/etc. łatwiej jest manipulować, reżyserować wydarzenia wedle własnego planu, sterować biegiem wydarzeń na swoją korzyść. Oczywiście dochodzą do tego inne narzędzia (jak na przykład manipulacja medialna ale nie wchodzę w wyliczankę, nie o tym ten wpis) ułatwiające zadanie władzy. Obserwujemy to w TV, odwieczne spory wręcz batalie między aktualną partią u władzy a opozycją. Bez znaczenia jak się nazywają, dzielą się na lewą i prawą stronę. I wydaje się ludziom że jedni różnią się od drugich zasadniczo a tymczasem lewe i prawe skrzydło należą do tego samego ptaka… Mechanizm devide et impera działa doskonale. Każda ze stron ma swoich wyznawców i wrogów a oni toczą pomiędzy sobą batalię o to czyja racja jest bardziej mojsza, zajmują się walką a tymczasem partia wprowadza tylnymi drzwiami jakieś ustawy, pławi się w luksusie rządowych limuzyn, wycieczek, ekhem, wizyt zagranicznych i wchłania kolejne ośmiorniczki za pieniądze podatnika. Wyznawcy zaślepieni swoimi przekonaniami zupełnie nie zwracają uwagi na to śmietance żyje się wygodnie i dostatnio. Wyznawcy żyją swoimi ideami. Nic mi do tego, każdy ma swoje przekonania, ale istotne jest aby przełamać własne animozje i połączyć siły aby słowa starej maksymy straciły swoją odwieczną przewagę nad społeczeństwem. Rozumiem że żadna forma ustrojowa nie będzie idealna, że samych prawych (moralnie) i kompetentnych ludzi nie da się obsadzić na stanowiskach – taka idylla nie będzie miała nigdy miejsca. A jednak można osiągnąć pewien sukces i choć część tej „elity” wymienić. Kluczem do tego jest złagodzenie własnego antagonizmu do bliźniego i próba porozumienia. No nie z każdym można się dogadać powiecie i macie rację. Nie mam na myśli łagodzenia siebie do etapu w którym zgadzamy się na wszystko, wystarczy trochę odpuścić i nie pluć jadem na drugiego. Wiem że to dla niektórych już kosmiczne wyrzeczenie (mówię o społeczeństwie a nie o forum) i nie dadzą rady. Czyli dziel i rządź działa i ma się świetnie. A zatem żyjemy w tym scenariuszu i musimy sobie zdawać z tego sprawę.
Wracając do lewego i prawego skrzydła należącego do tego samego ptaka – nie da się jednoznacznie określić kto lub co jest projektantem tego ładu-nieładu jaki obecnie oglądamy. Czy to inne mocarstwo (przy każdej władzy w kraju wydaje się że inne państwo na tym korzysta) czy grupa interesów, korporacja? Ale na pewno ktoś korzysta, tyle musimy wiedzieć i nie dać się dzielić.
Pisząc o tym miałem intencję abyśmy wszyscy jako społeczność pewnej platformy do wymiany myśli, nie skakali sobie do gardeł z byle powodu (co już obserwowaliśmy nie raz, jeśli nie tu to gdzie indziej), niestety widzę że wyszedł z tego jakiś manifest na miarę zbulwersowanego anarchisty Wybaczcie i mam nadzieję że moje wynurzenia będą dobrze odczytane.
Zjednoczeni trwamy, podzieleni upadamy.
Powodzenia w walce ze scenariuszem bo walczyć lub chociaż sobie uświadomić rozmiar zagrożenia jaki ze sobą niesie trzeba. Wszystkie niemal sfery naszego życia zależą od sytuacji kraju w jakim żyjemy a zatem... Podział niszczy to, co moglibyśmy osiągnąć aby żyło nam się lepiej.
P.S. Wiem że można by napisać więcej i pogłębić temat ale wena odeszła a i chyba w miarę prosty przekaz szybciej trafia do większości niż cały elaborat. Oczywiście konstruktywną krytykę przyjmę