Mroźna doba
: ndz 21 lut 2021, 01:42
Całym rokiem jestem zajęty. Z racji wykonywania kilku zawodów jednocześnie tylko sezon zimowy mogę zaliczyć jako spokojniejszy. Staram się wtedy korzystać z niego tak mocno jak tylko się da. Chociaż pandemia doskwiera nam znacznie, a rząd wcale nie pomaga, postanowiłem i tego zimowego sezonu nie spisywać na straty. Odbyłem tej zimy kilka nocnych włóczęg na orientację i tak tylko by połazęgować, jednakże nie miałem sposobności nocować.
Nie mogąc wysiedzieć w środę 17 lutego w pracy przed komputerem, postanowiłem zebrać się i odpocząć. Jak pomyślałem tak zrobiłem i zerwawszy się z fotela spakowałem plecak na 24 godziny i wyruszyłem. Miejsce które wybrałem na nocleg znajdowało się godzinę drogi od mojego domu. Jednakże w związku z zalegającym po łydki białym puchem trasa trwała dwie godziny. Oczywiście raki obowiązkowo na nogach, w przeciwnym wypadku wszelakie podejścia zakończyły by się niepowodzeniem i musiałbym szukać okrężnej trasy.
Wszystko co zabrałem znajdziecie na zdjęciach. Był także ze mną namiot zamiast tarpa ze względu na sypiący śnieg wspomagany lekkim wiatrem. Nocleg z założenia miał być bezogniskowy, więc każda ochrona przed warunkami atmosferycznymi była na wagę złota. Dla samego namiotu była to druga szansa, gdyż pierwszą zawalił na całej linii. Niemiecka firma udostępniła mi go do testów, jednakże ze względu na jego słabą jakość nie mogłem dać mu interesującej ich oceny. Stąd też brak recenzji na forum, a i same oznaczenia zostały zamazane by uniknąć jakichkolwiek komplikacji. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że jest bardzo rozczarowujący, a konstrukcja nieprzemyślana. jedynymi jego plusami są wymiary po spakowaniu i waga.
Na miejscu noclegu złapała mnie niewielka śnieżyca, przez co po rozbiciu schronienia część śniegu z zewnątrz wniosłem do środka. Miałem także problem z przygotowaniem posiłku. Rozbiłem się na zboczu wzniesienia z dala od lasu, by jakaś gałąź pod naporem zalegającego śniegu nie spadła na mnie. Nic nie chroniło mnie od wiatru. Namiot wykonany jest w całości z poliestru 190T z wprasowaną membraną TPU, zatem nie za bardzo lubi się z ogniem, czyli gotowanie w nim także odpada. Ponadto jedyną kuchenką jaką zabrałem był mały Esbit na paliwo w kostkach. Czekało mnie zatem kombinowanie. Na szczęście jako zapasową ochronę przez opadami zabrałem ze sobą ponczo od Helikona, a dzięki temu że rozbiłem się obok leśnego grodzenia - najnormalniej w świecie wykorzystałem siatkę jako stelaż i od strony napierającego wiatru rozwiesiłem ponczo tworząc ścianę skutecznie powstrzymującą wiatr. Tak właśnie udało mi się uzyskać fragment bezwietrznej przestrzeni gdzie bez problemów już przygotowałem sobie herbatę i posiłek.
Obawiając się że może być mi chłodno nocą (prognozy zapowiadały -8 w okolicy godziny 4, a mój śpiwór ma temp limitu komfortu do -5, a ekstremalną do -22) zabrałem ze sobą docieplenie do śpiwora, jak później okazało się zupełnie niepotrzebnie. Temperatura spadła do -7, a ja musiałem wyciągać wkład gdyż było mi zbyt gorąco. Thorms w połączeniu z bielizną termoaktywną zapewnił doskonałe warunki do spania w temperaturze poniżej limitu komfortu. Noc upłynęła mi jednak na zwiedzaniu terenu ze względu na przyzwyczajenie organizmu do pracy nocą. Na dobre zasnąłem po godzinie 3 a wstałem przed 9-tą
. Następnie śniadanie z niedokończonej kolacji, ciepła herbatka, powłóczenie się po okolicy - zimą krajobraz znacznie się zmienia - po czym spakowanie dobytku i o 16 wyruszyłem w drogę powrotną do domu.
Przez te 24 godziny przybyło mi kilka nowych doświadczeń i spostrzeżeń - między innymi Opinele nie ndadają się w teren do zastosowań takich z jakich z reguły korzystamy z noża w obozie, czy norki / namioty tylko z bocznym wejściem. Na grupie telegramowej odbyła się praktycznie relacja na żywo z całego wypadu także wiedzą jakimi emocjami pałałem.
Tak oto udało mi się wyrwać chociaż na dobę w tygodniu od tej całej roboty biurowej. A jakie macie Wy doświadczenia czy też spostrzeżenia, podzielcie się proszę nimi.
Nie mogąc wysiedzieć w środę 17 lutego w pracy przed komputerem, postanowiłem zebrać się i odpocząć. Jak pomyślałem tak zrobiłem i zerwawszy się z fotela spakowałem plecak na 24 godziny i wyruszyłem. Miejsce które wybrałem na nocleg znajdowało się godzinę drogi od mojego domu. Jednakże w związku z zalegającym po łydki białym puchem trasa trwała dwie godziny. Oczywiście raki obowiązkowo na nogach, w przeciwnym wypadku wszelakie podejścia zakończyły by się niepowodzeniem i musiałbym szukać okrężnej trasy.
Wszystko co zabrałem znajdziecie na zdjęciach. Był także ze mną namiot zamiast tarpa ze względu na sypiący śnieg wspomagany lekkim wiatrem. Nocleg z założenia miał być bezogniskowy, więc każda ochrona przed warunkami atmosferycznymi była na wagę złota. Dla samego namiotu była to druga szansa, gdyż pierwszą zawalił na całej linii. Niemiecka firma udostępniła mi go do testów, jednakże ze względu na jego słabą jakość nie mogłem dać mu interesującej ich oceny. Stąd też brak recenzji na forum, a i same oznaczenia zostały zamazane by uniknąć jakichkolwiek komplikacji. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że jest bardzo rozczarowujący, a konstrukcja nieprzemyślana. jedynymi jego plusami są wymiary po spakowaniu i waga.
Na miejscu noclegu złapała mnie niewielka śnieżyca, przez co po rozbiciu schronienia część śniegu z zewnątrz wniosłem do środka. Miałem także problem z przygotowaniem posiłku. Rozbiłem się na zboczu wzniesienia z dala od lasu, by jakaś gałąź pod naporem zalegającego śniegu nie spadła na mnie. Nic nie chroniło mnie od wiatru. Namiot wykonany jest w całości z poliestru 190T z wprasowaną membraną TPU, zatem nie za bardzo lubi się z ogniem, czyli gotowanie w nim także odpada. Ponadto jedyną kuchenką jaką zabrałem był mały Esbit na paliwo w kostkach. Czekało mnie zatem kombinowanie. Na szczęście jako zapasową ochronę przez opadami zabrałem ze sobą ponczo od Helikona, a dzięki temu że rozbiłem się obok leśnego grodzenia - najnormalniej w świecie wykorzystałem siatkę jako stelaż i od strony napierającego wiatru rozwiesiłem ponczo tworząc ścianę skutecznie powstrzymującą wiatr. Tak właśnie udało mi się uzyskać fragment bezwietrznej przestrzeni gdzie bez problemów już przygotowałem sobie herbatę i posiłek.
Obawiając się że może być mi chłodno nocą (prognozy zapowiadały -8 w okolicy godziny 4, a mój śpiwór ma temp limitu komfortu do -5, a ekstremalną do -22) zabrałem ze sobą docieplenie do śpiwora, jak później okazało się zupełnie niepotrzebnie. Temperatura spadła do -7, a ja musiałem wyciągać wkład gdyż było mi zbyt gorąco. Thorms w połączeniu z bielizną termoaktywną zapewnił doskonałe warunki do spania w temperaturze poniżej limitu komfortu. Noc upłynęła mi jednak na zwiedzaniu terenu ze względu na przyzwyczajenie organizmu do pracy nocą. Na dobre zasnąłem po godzinie 3 a wstałem przed 9-tą

Przez te 24 godziny przybyło mi kilka nowych doświadczeń i spostrzeżeń - między innymi Opinele nie ndadają się w teren do zastosowań takich z jakich z reguły korzystamy z noża w obozie, czy norki / namioty tylko z bocznym wejściem. Na grupie telegramowej odbyła się praktycznie relacja na żywo z całego wypadu także wiedzą jakimi emocjami pałałem.
Tak oto udało mi się wyrwać chociaż na dobę w tygodniu od tej całej roboty biurowej. A jakie macie Wy doświadczenia czy też spostrzeżenia, podzielcie się proszę nimi.