Nowe, klasyczne siekiery mają z reguły gołe, bukowe styliska.
Takie pije wodę co sprzyja po wyschnięciu luzowaniu się główni, do tego jest wystawione na działanie grzybów i mikroorganizmów.
Do tego szybko się brudzi i kiepsko czyści.
Rozwiązaniem jest impregnacja olejem.
Najlepszy ma być lniany, po wsiąknięciu w drewno nie jełczeje tylko schludnie polimeryzuje.
Lepiej wsiąka po rozrzedzeniu terpentyną.
Ciężej ją dzisiaj teoretycznie znaleźć, ale jest prosty patent, starczy przejrzeć składy rozpuszczalników na półce marketu budowlanego. Jeden z rodzajów to prawie czysta terpentyna.
Na 50 ml oleju starczy dosłownie kilka kropel.
Drewno warto przetrzeć drobnym papierem ściernym przed impregnacją. Będzie lepiej "pić" olej i leżeć w rękach jak skończymy.
Olej wcieramy pędzlem lub wacikiem kosmetycznym. Warstwy nakładamy z kilku godzinnym odstempem.
Ja robiłem to dwa razy dziennie, przez minimum trzy dni. Przed kolejną aplikacją można znów przetrzeć delikatnie papierem ściernym.
Buczyna na gotowo przybiera lekko żółtawy odcień.
Z kolei przy rękojeści rewolweru po przeróbce pod dłoń zastosowałem wcieranie nie rozcieńczonego oleju PKB. Dało to ciekawy, jasny brąz wpadający w szarość.
Najgorzej chyba wypadła testowana na drewnianych elementach strzelby bejca.
Dość szybko się wyciera, zwłaszcza w miejscach gdzie styka się z szafą.
Ale nie łatwo zrobić z buczyny "mahoń"
