

Dziś miało miejsce wodowanie znaczy pierwsze odpalanie i przyznam szczerze że moje podejście było mocno sceptyczne a bo to ciężkie , a gdzie się z tym targać, ani się od tego ogrzać. No bo przecież można rozpalić ognisko i sobie też poradzimy. W sumie też tak bym dalej myślał ale do rzeczy.
Pierwsze zaskoczenie to jak parę cieniutkich patyczków daje taki fajny ogień , naprawdę wystarczy aby ugotować jakiś posiłek. I teraz ujawnił się największy moim zdaniem plus tego piecyka można na nim bardzo komfortowo w stosunku do ogniska gotować, po prostu stawiamy naczynie jak na kuchence i jazda .
Ktoś zapyta ale kurła gdzie ja mam z tym chodzić? Widzę to doskonale na wszelkiego rodzaju biwakach Czy obozowiskach stacjonarnych powiedzmy . Kosztem nazbierania kilku gałęzi mamy darmową energię do zagotowania wody czy przyrządzenia posiłku. Myślę że w sytuacji mocno awaryjnej można by odpalić taki piecyk na balkonie bloku lub jak jesteśmy gościnni to przed blokiem. To tyle na dziś, jutro postaram się o testy czasu gotowania wody . Kolejne modele zrobię w kierunku możliwości palenia peletem , ale o tym później.