Re: Zimowy trip na dwie doby
: pt 21 gru 2018, 21:22
Wyprawa ciekawa, dzięki za relację, ale ...
Nie namawiaj ludzi do korzystania z ambon myśliwskich, szczególnie w nocy. Możesz mieć czyjeś życie na sumieniu.
Kilka lat temu w Luszynie, do zasiedlonej ambony w nocy zbliżył się człowiek. Zginął. Właścicielka pola, strzeliła go z 200 metrów na "miękkie". Po godzinie zmarł w karetce. Mój kumpel Adaś śp na tej ambonie z nią był. Opowiedział mi ze szczegółami jak to było. Dostała dwa lata w zawiasach a gość poszedł do piachu.
Z racji uprawianego hobby włóczę się po polach i lasach tylko w nocy od wielu lat. Setki nocy w terenie znanym i nieznanym, bez oświetlenia, możliwie cicho. Słyszałem dziesiątki strzałów z broni palnej, myśliwych lub kłusowników - nie wiem. Dwa zapamiętałem szczególnie bo mi w uszach dzwoniło. Mogłem być od strzelającego kilkanaście, kilkadziesiąt metrów. Wypłoszyłem zwierzynę do której ktoś strzelał. Najwidoczniej mnie nie widział. Co by było gdybym ja wszedł w jego pole obserwacji ? Nikt w miarę "normalny" nie włóczy się nocą po lesie.
Prawo Łowieckie dopuszcza polowanie nocą tylko na dziki. Duże "mocne" kalibry, szanse na przeżycie niewielkie.
Legalna procedura wygląda tak. Każda ambona lub zwyżka w obwodzie łowieckim jest ponumerowana. Jest książka wyjść w łowisko dostępna dla myśliwych danego obwodu. Każdy myśliwy ma obowiązek wpisania w tą książkę zamiaru wejścia w obwód z bronią. Jest kilka rubryk do wypełnienia. Lp, data godzina z minutami, imię i nazwisko, nr pozwolenia na odstrzał indywidualny, miejsce (w tym wypadku nr ambony lub ogólnie miejscowość jak na ambonę nie mam zamiaru wchodzić) - to na wejście. Po powrocie, godzina z minutami, ilość oddanych strzałów, gatunek, rodzaj, ilość pozyskanej zwierzyny, podpis. Każdy następny przy wpisie czyta ostatnie wpisy. Kto jest w obwodzie, gdzie i od kiedy. Jak wpisał się godzinę temu na ambonę na którą miałem ochotę zasiąść - odpuszczam. Nawet nie kręcę się w pobliżu z dwóch powodów. Nie płoszę zwierzyny i nie narażam się na kulę. Chyba, że ktoś jest wpisany tydzień temu i nie miał czasu albo zapomniał wpisać powrót. Tydzień nie siedzi na ambonie, nie znam takich twardzieli.
Sytuacja która trafiła się dwóm moim kumplom w przeciągu kilku lat. Gość siedzi na zasiadce w nocy. Podjeżdża samochód z 500 m od ambony, światła gasną i cisza. Ktoś wchodzi na ambonę. Wpis w książce zrobił, kwity w porządku, trzeźwy. Gdyby człowieka odstrzelił, każdy sąd by go uniewinnił. Napaść na myśliwego a raczej na jego broń i amunicję, takie wypadki się zdarzały. Obyło się bez ofiar. Gość był stabilny emocjonalnie, znał życie nie tylko z książek i miał dobry słuch. Poznał po warkocie czyj to może być samochód.
Drugi postanowił zmienić plany i z terenu wejść na zwyżkę już zajętą. Niedopatrzenie, nieuwaga, przeszło na miękko.
Stres, słaba optyka na broni, mało doświadczenia, niedostateczna widzialność, wady wzroku, może promile i nieszczęście gotowe. Co z tego, ze strzela się tylko do rozpoznanych celów. Teoretycznie. Ciężko dyskutować o prawie łowieckim z pozycji trupa.
Nie mam zamiaru nikogo straszyć czy zniechęcać do korzystania z urządzeń łowieckich. Na wartości nie stracą po przespanej nocy przez preppersa. Proszę myśleć. Zasiedlać przed zmierzchem a po, odezwać się, krzyknąć , gwizdnąć. Być widzianym, słyszanym i dobrze zrozumianym.
Nie namawiaj ludzi do korzystania z ambon myśliwskich, szczególnie w nocy. Możesz mieć czyjeś życie na sumieniu.
Kilka lat temu w Luszynie, do zasiedlonej ambony w nocy zbliżył się człowiek. Zginął. Właścicielka pola, strzeliła go z 200 metrów na "miękkie". Po godzinie zmarł w karetce. Mój kumpel Adaś śp na tej ambonie z nią był. Opowiedział mi ze szczegółami jak to było. Dostała dwa lata w zawiasach a gość poszedł do piachu.
Z racji uprawianego hobby włóczę się po polach i lasach tylko w nocy od wielu lat. Setki nocy w terenie znanym i nieznanym, bez oświetlenia, możliwie cicho. Słyszałem dziesiątki strzałów z broni palnej, myśliwych lub kłusowników - nie wiem. Dwa zapamiętałem szczególnie bo mi w uszach dzwoniło. Mogłem być od strzelającego kilkanaście, kilkadziesiąt metrów. Wypłoszyłem zwierzynę do której ktoś strzelał. Najwidoczniej mnie nie widział. Co by było gdybym ja wszedł w jego pole obserwacji ? Nikt w miarę "normalny" nie włóczy się nocą po lesie.
Prawo Łowieckie dopuszcza polowanie nocą tylko na dziki. Duże "mocne" kalibry, szanse na przeżycie niewielkie.
Legalna procedura wygląda tak. Każda ambona lub zwyżka w obwodzie łowieckim jest ponumerowana. Jest książka wyjść w łowisko dostępna dla myśliwych danego obwodu. Każdy myśliwy ma obowiązek wpisania w tą książkę zamiaru wejścia w obwód z bronią. Jest kilka rubryk do wypełnienia. Lp, data godzina z minutami, imię i nazwisko, nr pozwolenia na odstrzał indywidualny, miejsce (w tym wypadku nr ambony lub ogólnie miejscowość jak na ambonę nie mam zamiaru wchodzić) - to na wejście. Po powrocie, godzina z minutami, ilość oddanych strzałów, gatunek, rodzaj, ilość pozyskanej zwierzyny, podpis. Każdy następny przy wpisie czyta ostatnie wpisy. Kto jest w obwodzie, gdzie i od kiedy. Jak wpisał się godzinę temu na ambonę na którą miałem ochotę zasiąść - odpuszczam. Nawet nie kręcę się w pobliżu z dwóch powodów. Nie płoszę zwierzyny i nie narażam się na kulę. Chyba, że ktoś jest wpisany tydzień temu i nie miał czasu albo zapomniał wpisać powrót. Tydzień nie siedzi na ambonie, nie znam takich twardzieli.
Sytuacja która trafiła się dwóm moim kumplom w przeciągu kilku lat. Gość siedzi na zasiadce w nocy. Podjeżdża samochód z 500 m od ambony, światła gasną i cisza. Ktoś wchodzi na ambonę. Wpis w książce zrobił, kwity w porządku, trzeźwy. Gdyby człowieka odstrzelił, każdy sąd by go uniewinnił. Napaść na myśliwego a raczej na jego broń i amunicję, takie wypadki się zdarzały. Obyło się bez ofiar. Gość był stabilny emocjonalnie, znał życie nie tylko z książek i miał dobry słuch. Poznał po warkocie czyj to może być samochód.
Drugi postanowił zmienić plany i z terenu wejść na zwyżkę już zajętą. Niedopatrzenie, nieuwaga, przeszło na miękko.
Stres, słaba optyka na broni, mało doświadczenia, niedostateczna widzialność, wady wzroku, może promile i nieszczęście gotowe. Co z tego, ze strzela się tylko do rozpoznanych celów. Teoretycznie. Ciężko dyskutować o prawie łowieckim z pozycji trupa.
Nie mam zamiaru nikogo straszyć czy zniechęcać do korzystania z urządzeń łowieckich. Na wartości nie stracą po przespanej nocy przez preppersa. Proszę myśleć. Zasiedlać przed zmierzchem a po, odezwać się, krzyknąć , gwizdnąć. Być widzianym, słyszanym i dobrze zrozumianym.