Stare mity kontra systematyczność.

Kwestie dotyczące wysiłku fizycznego i treningu, dzięki któremu poprawimy swoje możliwości fizyczne.
ODPOWIEDZ
Ramzan Szimanow
Posty: 2538
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

śr 06 sie 2025, 22:51

Mężczyźni urodzeni na przełomie lat 80-90" doskonale znają rozpiski treningowe typu "poniedziałek biceps i klatka, wtorek triceps i barki, środa nogi, czwartek kaptury i przedramiona itd".
Do tego "mało powtórzeń dużym ciężarem, spore przerwy między seriami".
Tak w latach 00" mieli podobno ćwiczyć czołowi kulturyści którym chemiczny doping aż wylewał się uszami...
Slangowe określenia typu oma, metka i teść też się zapewne obiły o uszy. Czy ktoś stosował czy tylko połowa chłopaków z jego klasy w technikum stosowała. :lol:
Lata minęły, zebrały się w dekady.
Nie jeden chciałby wrócić do treningu.
Tylko na "stare metody" jakoś nie ma chęci, czas regeneracji jest o wiele dłuższy niż mając w wieku jedynkę z przodu a i świadomość co mogą zrobić z organizmem wspomagacze jest o wiele większa.
Oraz że taka drogą na skróty po odstawieniu anabolików i ograniczeniu z jakiś powodów treningów oznacza błyskawicze ,,flaczenie".
Negatywne efekty na zdrowiu zostają, pozytywy topnieją w oczach.
W tamtych czasach niektórzy liznęli też trochę literatury treningowej.
Czy zalegającej w lokalnych bibliotekach czy dostępnej w sieci.
Często bardzo starej, z wczesnej PRL albo i starszej. Opisującej nieraz treningi czempionów z przełomu XIX i XX wieku.
Którzy często wykonywali gigantyczne ilości powtórzeń ćwiczeń własną masą ciała lub niewielkimi ciężarami.
A i tak potem potrafili zadziwiać wyczynami siłowymi czy formą zapaśniczą. W tamtych czasach często jedno szło z drugim w parze.
W latach 10" popularność jako alternatywa zaczęła zdobywać kalistenika, trening masą swojego ciała.
Pierwotnie, bo też szybko obrosła w różne przyrządy treningowe które można sprzedawać za solidne ceny.
Starałem się w tym wszystkim trzymać jakiejś sensownej własnej drogi.
Aż zapalenie mięśni w następstwie covida lub powikłań po szczepieniu na niego doprowadziło do zerwania przyczepu bicepsa i konieczności operacji kręgosłupa.
Rehabilitacje były długie i średnio owocne ale z czasem mogłem wrócić do treningu.
Już nie takiego jak kiedyś, unikając niektórych ćwiczeń które nawet właściwie wykonywane mogą być szybką drogą na wózek inwalidzki.
W to miejsce stosując ćwiczenia rehabilitacyjne bez których systematycznego stosowania wraca drętwienie nóg i bóle.
Starczy jeden dzień bez nich.
Zacząłem też do nich dodawać klasyczne ćwiczenia z zapraw, ale łamiąc zasady lat 00".
Np wykonując długie serie pompek i przysiadów dzień po dniu.
Ignorując legendy o "paleniu mięśni".
Życiówki w przysiadach przed wymieniowe wyżej problemy już nie zrobię.
Ale pozwalają trzymać dolne partie mięśni w należytym stanie.
Za to pompki.
Niedawno udało mi się pokonać barierę 80 w jednej serii.
Gdzie wcześniej, przeplatając innymi ćwiczeniami zrobiłem 40 jako rozgrzewkę i dwie serie po 50.
W swojej szczytowej formie w wieku ok 23-24 lat byłem w stanie wykonać maksymalnie 50-60 pompek w serii.
Teraz pomału, bez pośpiechu mam zamiar się szykować do pokonania bariery 100 w jednej serii.
Niektórych mogą takie ilości śmieszyć.
Ale mężczyzna musi znać swoje ograniczenia.
Fizyczne jak i czasowe.
Nie każdy ma czas na wielogodzinne treningi.
Za to 20-30 minut dzień po dniu łatwiej idzie wygospodarować.
Mniej pokus zarzucenia treningu.
Czy konieczności.
A mięśnie twardnieją, rośnie wydolność naszego organizmu.
I po prostu czujemy się lepiej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BoldFold
Posty: 1910
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

pt 08 sie 2025, 14:10

Można takiego powiedzenia użyć "Rzeczy które nie mają sensu po 50ce, 60ce, 70ce, czy nawet po 40ce" Każdy człowiek w każdym wieku będzie miał ograniczenia jeśli nie fizyczne to z racji doświadczenia, lub mylnego przekonania o "własnej nieśmiertelności"

Szachy i warcaby, że o strzelectwie nie wspomnę zostały właśnie wynalezione dla ludzi którzy już nie powinni chodzić na siłownię (to o mnie) Patrząc na stulatków, sprawnych fizycznie Japończyków, czy też Chińczyków, dochodzę do wniosku, że dla mnie np najlepsze jest tai-chi i tego się będę trzymał.

Jest jeszcze jeden aspekt sprawy (dzięki kol RS za poruszenie tego tematu) mieszkając w domu i mając ogródek, hodowlę, z racji samej pracy przy obejściu człowiek musi być sprawny fizycznie. Tu jednak pojawiają się problemy z powtarzalnością zadań i ruchu w pewnym wymaganym tylko zakresie. Dlatego ćwiczenia fizyczne, wspomniane tai-chi, spacery, marsze z oprzyrządowaniem są ważne, niezbędne dla każdego przygotowanego. Zaś samo przygotowanie do tężyzny fizycznej ja rozpocząłbym od rozciągnięcia układu kostno-stawowo-mięśniowego. Czyli wolałbym być na 1ym miejscu elastyczny, a dopiero na 2im miejscu silny. Ale rozpocząć tą przygodę należy od wyleczenia wszelkich uszczerbków na zdrowiu, od wyleczenia chorej rzepki, nastawienia kręgosłupa, po wizytę u dentysty, dalej zbilansowana dieta, bogata we wszystkie składniki odżywcze. Dopiero potem mogę zacząć wymagać od organizmu zwiększonej wydolności, będąc pewnym jego zdrowia. No i najważniejsze cierpliwość i powtarzalność tych działań dają dobry skutek. Osobnym tematem są ćwiczenia dla mózgu, nastawione tak, aby jego działanie było jak świetnie naostrzony nóż.

Minusem może być wygląd takiej osoby, niejako przeciwieństwo "szarego człowieka" To też trzeba wziąć pod uwagę, jak widzą Cię inni, czyli, albo należy się maskować ubraniem, albo też nauczyć się ukrywać swoją sprawność. Będąc doświadczonym, ale np mniej sprawnym, każdy może chcieć wyeliminować niezwłocznie kogoś, kto wygląda jak żołnierz sił specjalnych.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Ramzan Szimanow
Posty: 2538
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pt 08 sie 2025, 19:42

BoldFold pisze:
pt 08 sie 2025, 14:10
Dlatego ćwiczenia fizyczne, wspomniane tai-chi, spacery, marsze z oprzyrządowaniem są ważne, niezbędne dla każdego przygotowanego. Zaś samo przygotowanie do tężyzny fizycznej ja rozpocząłbym od rozciągnięcia układu kostno-stawowo-mięśniowego. Czyli wolałbym być na 1ym miejscu elastyczny, a dopiero na 2im miejscu silny. Ale rozpocząć tą przygodę należy od wyleczenia wszelkich uszczerbków na zdrowiu, od wyleczenia chorej rzepki, nastawienia kręgosłupa, po wizytę u dentysty, dalej zbilansowana dieta, bogata we wszystkie składniki odżywcze. Dopiero potem mogę zacząć wymagać od organizmu zwiększonej wydolności, będąc pewnym jego zdrowia. No i najważniejsze cierpliwość i powtarzalność tych działań dają dobry skutek. Osobnym tematem są ćwiczenia dla mózgu, nastawione tak, aby jego działanie było jak świetnie naostrzony nóż.

Minusem może być wygląd takiej osoby, niejako przeciwieństwo "szarego człowieka" To też trzeba wziąć pod uwagę, jak widzą Cię inni, czyli, albo należy się maskować ubraniem, albo też nauczyć się ukrywać swoją sprawność. Będąc doświadczonym, ale np mniej sprawnym, każdy może chcieć wyeliminować niezwłocznie kogoś, kto wygląda jak żołnierz sił specjalnych.
Bez pewnej, choć krótkiej i systematycznie robionej ,,zaprawy" ryzyko kontuzji i stan zdrowia wyraźnie się pogarszają.
Nie ma co czekać na osiągnięcie idealnego stanu zdrowia.
Tylko wiedzieć co musimy oszczędzać i jakie ćwiczenia tymczasowo lub niestety trwale odpuścić.
Zastępując takimi które nam nie zaszkodzą.

Osiągnąć 20-30 minutowymi, codziennymi zaprawami sylwetki żołnierza jednostek specjalnych czy innego greckiego boga raczej nie damy. Ten problem raczej odpada.
Zwłaszcza bez idealnie zbilansowanej diety, którą ciężko utrzymać gdy gotuje się na kilka osób. Kompromisowo.

Ogółem to mój kolejny temat który ma uderzać w zerojedynkową mentalność ,,wszystko albo nic".
Wielogodzinne treningi poparte precyzyjnie rozpisaną dietą albo siedzenie na kanapie obżerając się słodyczami zapijanymi coka colą.
Gdzie niecałe pół godziny dziennie plus unikanie cukru może dać niezłe efekty.
BoldFold
Posty: 1910
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

sob 09 sie 2025, 07:48

Ogólnie też mnie uwiera taki huraoptymizm, robimy, działamy, organizujemy, przygotowujemy, a za miesiąc wszystko leży odłogiem; noże tępe, plecak się kurzy, buty tracą fason, klucz do szafy z bronią Bóg wie gdzie, etc.

Z tym, że odnośnie zdrowia, chcąc obciążyć organizm trzeba się liczyć bólem, powinienem i muszę wiedzieć że ten ból jest efektem zastania i obrony organizmu, a nie efektem uszkodzenia rzepki, więzadła, czy ścięgna. Tu jest problem. Podobnie problemy np gastryczne; powinienem wiedzieć że nie jest to np problem z wrzodem żołądka, a jedynie nadkwaśności np po zbytniej ilości kawy...

Zupełnie niedawno koledze przy okazji tomografii mózgu wykryto tętniaka... Życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami, a on czeka mało i delikatnie się ruszając na operację.

Dlaczego o tym piszę, (trochę offtop) bo 1e z czym będzie problem po GWWW to właśnie opieka zdrowotna i dostęp do (a nie mamy nie tylko OC, ale i krajowego centrum (hub) z logistycznym magazynem leków) leków. Dlatego przygotowany, świadomy przygotowany dba o swoje zdrowie... Czyli mamy nie tylko zapas leków, ale i glukometr i ciśnieniomierz i wiele innych rzeczy. Szczegóły można na zlocie omówić, bo to jest na czasie jak najbardziej :idea:
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
Ramzan Szimanow
Posty: 2538
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

pn 11 sie 2025, 14:59

BoldFold pisze:
pt 08 sie 2025, 14:10
Patrząc na stulatków, sprawnych fizycznie Japończyków, czy też Chińczyków, dochodzę do wniosku, że dla mnie np najlepsze jest tai-chi i tego się będę trzymał.
W sumie jak masz czas zrobiłbyś jakiś tekst przybliżający podstawy tych ćwiczeń?
Sieć podpowiada coś takiego ale uwagi praktyka który trochę tego liznął będą bardzo cenne.
Zwłaszcza że tematy zdrowotno kondycyjne w środowisku preperskim nie są tak rozpowszechnione jak powinny. Warto chyba trochę pchnąć ten kamyszek nawet jakby tylko kilku czytających miało to zmobilizować do ruszenia tyłka z kanapy.

https://guangfu.pl/chi-kung-zestaw-podstawowy/
BoldFold
Posty: 1910
Rejestracja: pt 07 wrz 2018, 18:14
Lokalizacja: Górny Śląsk
Kontakt:

wt 12 sie 2025, 07:54

Można to ogarnąć na kilka sposobów, jest pełno szkółek, ośrodków (ja mam w Rybniku) z tym, że wiadomo pisze się tai-chi a robi się inne pokrewne ćwiczenia, ktoś mniej wprawny nie zauważy różnicy. Specjalistów mało, myślę o Chińczykach z krwi i kości. Drugi lepszy sposób to youtube i parę książek. Jakby do tego dołączyć parę wizyt ze specjalista to byłoby idealnie.

Wrzucę parę stron z książki, bo tai-chi jest zupełnie inne niż wszystko co związane z ćwiczeniami w naszej kulturze.

Nikt tego jeszcze nie pisał, ale taniec i tai-chi są blisko (moja subiektywna opinia) siebie, oczywiście w tai-chi tańczysz sam :) Więc kto ma partnerkę i lubicie tańczyć to w zasadzie mamy to samo :idea: Najbliżej tej idei tańca są dancingi w sanatoriach. Jak to mądrość ludowa mówi "taniec wyciąga siedem boleści i ósmy głód' :lol:
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kondycja”