Tak, ale tutaj wszystko zależy o jakiej nieruchomości mówimy / piszemy. Nowoczesne budownictwo będzie przez jakiś czas trzymało naprawdę dobrą cenę, podobnie jest z zabytkami. Problem z nimi polega na tym że już na starcie ceny są ogromne, a będzie jeszcze drożej. W styczniu tego roku Polska The Times bez owijania w bawełnę podała, że polska gospodarka w coraz większym stopniu zależy od polityki. GUS poinformował, że inflacja w grudniu liczona w skali 12 miesięcy skoczyła do 3,4 proc. Istotna dla konsumentów stopa lombardowa wynosi więc wciąż 2,5 proc., a ważna dla instytucji stopa referencyjna 1,5 proc. Co ważne jeśli stopa lombardowa jednak wzrośnie o 1,5 proc, (tak jak zauważa dr Przemysław Kwiecień Główny Ekonomista XTB) oprocentowanie kredytów skoczy o 6 proc. kredytobiorcom płacącym obecnie odsetki według stopy procentowej 10 proc. banki od razu zaczną naliczać jako 16 proc. W procentach nie wygląda to groźnie, ale jeśli np. odsetki wynosiły 100 zł, to podskoczą od razu na poziom 160 zł, a więc o więcej niż połowę. Oznacza to, że sam kredyt na zakup takowego mieszkania będzie droższy. Ale to nie wszystko, gdyż początek tego roku przynosi szereg podwyżek cen – energii, użytkowania mieszkania, alkoholu, słodzonych napojów, papierosów. Same te podwyżki wywindują inflację przynajmniej w okolice 4 proc. PLN traci i to znacząco. Przełoży się to na ceny nieruchomości. A i wzmożone opłaty za wynajem i media także odstraszą najemców. Chcąc naprawdę czerpać jakieś korzyści musielibyśmy być właścicielami przynajmniej całej kamienicy. Ja patrzę na to z punktu wielkości kapitału początkowego jaki trzeba mieć, by w ogóle wystartować i kompletnie nie kalkuluje mi to się. No ale sam pomysł dla osoby, która ma wystarczającą ilość gotówki może być całkiem klarowny.
Jeśli chodzi o ewakuację i jako walutę wymienną to tak. Natomiast w pierwszym wpisie podałeś przykład emerytury i następnie jajek, zatem spojrzałem na to wszystko z poziomu lokaty. Mamy inflację, zatem złoto, papiery wartościowe, błyskotki będą zyskiwać na cenie (nie kolosalnie, ale zawsze). Narodowy Bank Polski skupuje złoto od 2017 roku. Tylko w 2019 roku prawie podwoił rezerwy złota w stosunku do 2017. Podobna sprawa jest z Chinami, gdzie inflacja dosyć znacząco wzrosła, regularnie skupują złoto. Owszem kupując fizyczne złoto musimy zapłacić premię, czyli prowizję 3% od aktualnej ceny złota na giełdzie, ponadto trzeba podawać pesel, imię i nazwisko przy zakupie i sprzedaży. (Teoretycznie na mocy ustawy o przeciwdziałaniu terroryzmowi.) Ale nawet pomijając te sprawy to:
Zakładając koszt zakupu i sprzedaży fizycznego złota 3% i podatek 19% na XTB otrzymujemy:
0,97x-1,03>(x-1)x0,81
0,97x-1,03>0,81x-0,81
0,97x-0,81x>1,03-0,81
0,16x>0,22
x>1,375
gdzie 1 jest ceną złota w momencie zakupu, a x ceną złota w momencie sprzedaży.
A zatem jeśli cena złota pójdzie do góry więcej niż 56% to bardziej opłaca się jednak kupić fizyczne złoto (w praktyce trochę mniej niż 56% bo XTB nie jest za darmo, choć te koszty są nieduże i dla uproszczenia pominąłem je we wzorze).
Im dłużej trzymamy złoto i im wyższa jest inflacja, tym bardziej opłaca się mieć złoto fizyczne.
Jeśli ktoś nie chce inwestować w złoto, zawsze może zakupić papiery wartościowe. Chociaż ja osobiście wstrzymałbym się, gdyż tutaj najbezpieczniejszą metodą ale i jednocześnie dającą najmniej zysku są obligacje państwowe. Co prawda Grecja raczej nam nie grozi, ale obligacje nabywamy na różny okres rozliczeniowy. Najpopularniejsze to 1, 2, 5, 10, oraz 30-letnie. Wraz ze wzrostem okresu rozliczeniowego wzrasta oczekiwania stopa zwrotu. Jeżeli ta tendencja obrazowana krzywą rentowności zostaje zaburzona (odwrócona tak jak np. w przypadku Grecji) można oczekiwać, że danej gospodarce nie dzieje się najlepiej. Wówczas takie papiery wartościowe należy omijać szerokim łukiem.
Dobra nie piszę więcej, bo nikt nie będzie chciał powieści czytać. Tak czy siak, ja jestem za kruszcem. Sami (ja i Wojowniczka) kupujemy ale to raczej nie jako kapitał, a żeby mieć.